Czy Polacy mają predyspozycje do gry w piłkę nożną w określony sposób? (część II)

Z kim, jak nie z genetykiem, porozmawiać o tym, czy Polacy mają określone piłkarskie DNA? Pora na publikację drugiej części mojej pracy dyplomowej w ramach kursu trenerskiego UEFA A w Katowicach, na temat tego czy Polacy mają predyspozycje do gry w piłkę nożną w określony sposób.

Czy Polacy mają predyspozycje do gry w piłkę nożną w określony sposób? (część II)

Rozdział drugi mojej pracy to wywiad z doktorem Pawłem Wiśniewskim, współzałożycielem i prezesem zarządu Instytutu Analiz Genetycznych INAGEN. Wiśniewski z wykształcenia jest biotechnologiem. Jego firma od 2012 roku współpracowała z wieloma sportowcami, m. in. z czołowym polskim klubem piłkarskim, a także prowadziła badania genetyczne wśród siatkarskich mistrzów świata.

***

Jak geny mają się do predyspozycji sportowych wśród piłkarzy nożnych?

– Różne warianty genów odpowiadają za wykształcenie cech fizycznych u zawodowych piłkarzy, takich jak rozwój włókien szybko kurczliwych (IIx), odporność włókien mięśniowych na zespół opóźnionej bolesności mięśni (DOMS), produkcję energii we włóknach mięśniowych, usuwanie kwasu mlekowego z krwi po wysiłku beztlenowym, adaptację metabolizmu komórki do warunków beztlenowych, produkcję erytrocytów i unaczynienie mięśni czy odporność na bezkontaktowe kontuzje tkanek miękkich.

Każdą z wymienionych cech definiują różne geny. Jakie są ich warianty?

– Otrzymaliśmy po jednej kopii każdego genu od matki i ojca. Prawidłowy lub zmutowany, w odniesieniu do określonego obszaru, który badamy. Więc nasz gen może mieć trzy warianty: prawidłowy-prawidłowy, prawidłowy-zmutowany lub zmutowany-zmutowany.

Przy nawet wymienionych genach powyżej, daje nam to mnóstwo kombinacji, które występować mogą w populacji.

– Dokładnie, jeśli badamy np. 10 genów, a każdy może występować w trzech wariantach wspomnianych wyżej, to daje nam to ponad 59 000 różnych kombinacji, z czego tylko kilka ma pozytywny wpływ na kształtowanie się cechy, na której nam zależy. Firma Inagen, której jestem współwłaścicielem, to według mojej wiedzy jedyna w Polsce i jedna z nielicznych na świecie firm, która za pomocą algorytmów sztucznej inteligencji stworzyła działające profile poligeniczne do praktycznego wykorzystania w zawodowym sporcie. Geny kodują sportowca, a w zasadzie część fizyczną sportowca. Bez określonej fizyczności nie osiągniemy sukcesu w sporcie, np. nie będziemy zawodowym piłkarzem, co jasno pokazuje życie.

W ten sposób powstał AthletiSIGN, czyli technologia do tworzenia profili genetycznych, które następnie mogą być wykorzystane przez kluby piłkarskie. Jak skuteczne są w identyfikacji piłkarzy o dużym potencjale sportowym?

– Jeśli młody zawodnik wpisuje się w nasz profil zawodowego piłkarza, szanse, że zostanie profesjonalnym piłkarzem rosną średnio 7-krotnie. Jeśli nie wpisuje się, szanse te maleją 2-krotnie i zawodnikiem wysokiej klasy na 90% nie zostanie. Podkreślę jednak, że dane te pochodzą z badań przeprowadzonych przez Inagen. W piłce nożnej, fizyczność jest konieczna, ale niewystarczająca, by osiągnąć wysokiej klasy poziom sportowy. Dzięki technologii AthletiSIGN osiągnęliśmy spektakularne wyniki zakresie wsparcia skautingu. Możemy wytypować zawodników, którzy mają największy potencjał sportowy na bardzo wczesnym etapie ich rozwoju.

W jaki sposób badacie genetycznie zawodników?

– Pobieramy im wymaz z ust, jest to bardzo proste, do wykonania przez trenera danej drużyny, a nawet samego zawodnika, w zasadzie w dowolnym miejscu i czasie.

Kto korzysta dziś z możliwości genetyki?

– Współpracowaliśmy z największymi klubami w Polsce, ale nie mogę wskazać konkretnych nazw. Jeżeli chodzi jednak o to, co dzieje się na świecie, warto cofnąć się do roku 2013, gdy opublikowano pierwsze wyniki badań genetycznych z udziałem zawodników FC Barcelona w kontekście bezkontaktowych urazów tkanek miękkich. W 2016 roku Matilda Lundblad potwierdziła na łamach „Daily Mail”, że razem z szefem sztabu medycznego „Dumy Katalonii”, doktorem Ricardem Pruna prowadzą badania w kierunku indywidualizacji programów treningowych zawodników i wyeliminowania problemów mięśniowych. Możemy więc stwierdzić, że FC Barcelona używa genetyki do prewencji urazów. To jest klub kreujący trwałe trendy w europejskiej piłce, bezsprzeczny lider technologiczny. Myślę, że polska piłka nożna powinna brać z niego przykład w tym zakresie, bo niebawem wykorzystywanie analiz genetycznych do celów sportowych stanie się standardem, a nie zaawansowaną technologią przyszłości.

A jak to wygląda w piłce dziecięco-młodzieżowej?

– Nasze badania pokazują, że na poziomie piłki dziecięco-młodzieżowej na początku nie ma żadnej selekcji. Dopiero później, w piłce seniorskiej pojawia się presja selekcyjna, która wyłania najbardziej utalentowanych zawodników. Tych zawodników łączy pewne wspólne tło genetyczne, które opisuje nasz profil. To, co widzimy w naszych analizach, ma następnie potwierdzenie w „naturalnej” selekcji w klubach.

Rys. 1 – Występowanie profilu zawodowego piłkarza AthletiSIGN w grupie kontrolnej, drużynie profesjonalnej i akademii piłkarskiej (Inagen)

Ale czy nie jest tak, że np. w Premier League, gdzie działy skautingu są potężnie rozbudowane, wybór i tak dotyczy tych najbardziej predysponowanych zawodników? Bo oni po prostu popełniają dzięki tym działom mniej błędów i nie potrzeba do tego genetyki?

– O jakim wieku pan myśli?

8-10 lat?

– Skauci w tym wieku nie są w stanie określić takich predyspozycji. Z bardzo prostego powodu: ocenę bardzo zaburza nam wiek biologiczny dziecka. Jeden na boisku ma wiek biologiczny dziewięciolatka, a drugi dwunastolatka i w pewnym momencie te różnice zaczną się wyrównywać. Kiedy skauci obserwują zawodnika, mogą myśleć, że on ma większe predyspozycje, np. by być szybkim, ale to może też wynikać z tego, że on ma po prostu na dany moment więcej mięśni, a nie, że te mięśnie są sprawniejsze. Kiedyś rozmawiałem z dostawcą rozwiązań do analiz statystycznych materiałów wideo – tak meczowych, jak i treningowych. Okazało, że do 14.-15. roku życia nie są w stanie użyć swoich narzędzi, bo zmienność badanej cechy w niższych grupach wiekowych jest tak duża, że nikt nie jest w stanie wyciągnąć na podstawie uzyskanych danych spójnych, użytecznych wniosków.

Pokazał pan wykresy związane z profilem zawodowego piłkarza AthletiSIGN. O ile w akademiach widać, że większość graczy nie wpisuje się w zidentyfikowany przez was profil, o tyle w klubach profesjonalnych, na poziomie seniorskim, w wasz profil wpisuje się już około połowa graczy. Co z pozostałymi, którzy zostali piłkarzami i weszli na szczyt, choć można by rzec: „nie mieli odpowiednich genów”?

– Mamy świadomość tego, że Ekstraklasa nie należy do największych lig piłki nożnej w Europie. Pewnie nie występują w niej największe gwiazdy światowej piłki. Istnieją więc dwie opcje: ale ktoś wpisuje się w ten profil, albo nie, ale jego trening, bez sprawdzenia tła genetycznego, był tak idealnie dopasowany metodą prób i błędów, że zajęcia eksponowały silne i mocne strony zawodników, rekompensując ich genetyczne braki. Ale to tylko gdybania, które prowadzą nas do tego, żeby coraz większą wagę przykładać do badania tła genetycznego w kontekście indywidualizacji programów treningowych.

Czy zawodnik, który nie wpisuje się w wasz profil genetyczny, nie będzie mógł być nigdy zawodnikiem na wysokim poziomie?

– A może po prostu tło genetyczne ma niedopasowane do systemu szkolenia, w który wchodzi? Gdybyśmy bardziej zindywidualizowali system szkolenia, być może każdy zawodnik miałby duże szanse na osiągnięcie klasy mistrzowskiej, bez względu na to, czy wpisuje się w nasz profil, czy też nie? Być może, gdybyśmy dopasowali trening do wrodzonych, genetycznych predyspozycji i ograniczeń danego sportowca, mielibyśmy dużo wyższy odsetek wychowanków o dużej wartości sportowej i rynkowej. To jest nowy rozdział i kierunek pracy w Inagenie.

Udało się odpowiedzieć na to pytanie?

– Szukamy partnera, z którym będziemy w stanie przeprowadzić takie doświadczenie. Na takie działanie potrzeba jakieś 3-5 lat. Jednej grupie zbadamy wtedy tło genetyczne zawodników, zaproponujemy określony trening, a trenerzy w ten konkretny sposób będą z nimi pracowali. Druga grupa, to będzie natomiast grupa zawodników o naszym profilu piłkarza zawodowego i oni będą prowadzeni w sposób „klasyczny”, bez żadnej indywidualizacji treningu. Trzecia grupa to zawodnicy, którym nie będziemy badać profilu genetycznego, i oni też będą przechodzili trening „klasyczny”, zunifikowany, tak jak dzieje się to teraz w większości przypadków.

Czy pana zdaniem, na bazie pana doświadczeń, istnieją jakieś predyspozycje do gry w piłkę nożną w określony sposób ze względu na to, jakiej narodowości są zawodnicy? Z jakiego kraju pochodzą? Czy wariantowość genów jest zależna od narodowości badanych?

– Częstotliwość występowania poszczególnych wariantów genów w populacji to kwestia etniczna. Dla przykładu, gen ACTN3, badany pod względem włókien szybko kurczących się (IIx), różni się dla Afrykanów, Europejczyków i Azjatów.

Rys. 2 – Występowanie genotypu ACTN3 w różnych grupach etnicznych (Inagen, za: Yang et al., Med. Sci Sports Exerc. 2007 Nov; 39(11): 1985-1988; legenda: RR – wariant genu prawidłowy-prawidłowy; RX – wariant genu prawidłowy-zmutowany, XX – wariant genu zmutowany-zmutowany)

Czy największym wyzwaniem dla was jest złożoność piłki nożnej?

– Patrząc na aspekty mentalne, poznawcze, techniczne – zdecydowanie tak. Piłka nożna to szalenie złożony sport i nie będzie odkryciem, jeśli powiem, że dla nas to największe wyzwanie.

W jakim procencie genetyka może zatem mieć wpływ na ogólne trendy gry w piłkę nożną w określony sposób? Na predyspozycje do określonego stylu? Skoro futbol to tak złożona dyscyplina sportowa, a na zawodników wpływają system szkolenia, otoczenie rodziców, trenerów, kolegów, aspekty biologiczne czy społeczne – jaki procent to właśnie coś „określonego z góry” z perspektywy genetyki? Gdyby miał pan oszacować, byłoby to raczej 3%, czy np. 23%?

– Genetyka w rozwoju fizycznym piłkarza?

Patrząc na niego kompleksowo. Łącznie zatem z procesami poznawczymi, decyzyjnymi, aspektami mentalnymi.

– Powiedziałbym, że to byłoby bliżej 50-60%. Genetyka odpowiada za fizyczność piłkarza. Czy zawodnik świetny technicznie, który potrafi dobrze piłkę kopnąć, będzie skrzydłowym, jeśli nie będzie szybki? Genetyka przekłada się na stronę fizyczną, a fizyczny aspekt sportu jest kluczowy.

Przeglądając jakiekolwiek artykuły na temat genetyki w piłce nożnej, czytamy o genie „szybkości”, czyli wspomnianym ACTN3. On według wielu definiuje czy ktoś nadaje się do piłki czy nie.

– Daleki byłbym od tego, żeby powiedzieć, że istnieje jeden gen kluczowy. Mając świadomość jak złożone są te profile, można powiedzieć, że w ACTN3 jest istotny, ale nie definiuje w żaden sposób piłkarza. Gdyby tak było, jego mutacja całkowicie wykluczałaby zawodnika z piłki nożnej. Jednak ona może być kompensowana, przynajmniej częściowo, przez inne geny. Ponadto, takiemu zawodnikowi, u którego występuje mutacja „genu szybkości”, upośledzająca jego funkcję, może być dopasowana odpowiednia pozycja na boisku, niewymagająca szybkości, a wydolności. Jest taki zawodnik w polskiej Ekstraklasie, którego profil genetyczny pokazuje, że nigdy nie mógłby być sprinterem, a jego wartość rynkowa utrzymuje się od dawna na bardzo wysokim poziomie. Jego pozycja jest, naszym zdaniem, bardzo dobrze dobrana do profilu genetycznego, który posiada. Innym przykładem, ilustrującym tę tezę, jest jeden z naszych reprezentantów, choć nie znamy jego tła genetycznego. Poznaliśmy go, jako napastnika, ale eksplozja formy nastąpiła wtedy, kiedy był już bocznym obrońcą. Zmienił się sposób trenowania, zmienia się charakter pracy. Komponenta wydolnościowa zawodnika, który biega od pola karnego do pola karnego, jest zupełnie inna, niż zawodnika, który wykonuje jedynie krótkie, ale bardzo obciążające sprinty. Kluczowym do tego, aby piłkarz odniósł więc sukces, jest dobranie mu odpowiedniego treningu i odpowiedniej pozycji na boisku – odpowiednich do jego naturalnych predyspozycji, warunkowanych genetycznie.

Skoro predyspozycji do gry w piłkę w określony sposób nie można powiązać z narodowościami, to czy można powiązać ją z rasami?

– Z punktu widzenia stricte genetycznego, niezależnie od rasy i populacji, którą badamy, byłbym skłonny powiedzieć, że jesteśmy w stanie dopasować zawodnika do pozycji, która charakteryzuje się określonymi wymaganiami fizycznymi. Odpowiedziałbym, że nie jest to genetycznie określone w żaden sposób, jak gramy. To raczej realizacja pewnej taktyki, którą sobie zakładamy czy chcemy grać bardziej dynamicznie czy grać atakiem pozycyjnym i pod tym kątem musimy dobrać najlepszych zawodników. Piłkarzy, którzy zrealizują te założenia. Genetyczna identyfikacja predyspozycji i ograniczeń naszego zespołu, może pomóc dobrać właściwych sportowców do realizacji taktyki, jaką chcemy grać, nie zaś dobierać taktykę do zawodników, jakich mamy w klubie.

Jeżeli na początku systemu szkoleniowego założy pan, że bierze tylko szybkościowców, to presja selekcyjna spowoduje, że tylko oni pozostaną w zespole. I teraz tych szybkościowców w populacji mamy 28%, rozpatrując jedynie gen ACTN3, co jest niezwykle dużym uproszczeniem, którym posłużymy się, żeby zilustrować samą koncepcję. By 28 takich zawodników znaleźć, musi pan do systemu szkoleniowego włączyć setkę. 72 piłkarzy odpadnie przez wspomnianą presję selekcyjną na boisku. Jeżeli natomiast na początku da mi pan tę setkę i zapyta, którzy z nich będą szybkościowcami, otrzyma pan odpowiedź, zanim jeszcze rozpocznie pan pracę z nimi. Wtedy siły szkoleniowe dzieli pan na mniejszą liczbę zawodników. Utrzymywanie dużych akademii, z których na końcu mamy mało zawodników o wysokiej wartości sportowej i komercyjnej, jest po prostu nieefektywne.

No dobrze, ale w takim razie, skoro wiemy, że wspomniani Afrykanie to szybkościowcy (83-84%), a Polacy to tylko 28%, to łatwiej znaleźć jest takich piłkarzy w Afryce? Z genetyką czy bez niej, tak czy siak – prawdopodobieństwo i masa jest większa… Czyli jednak możemy powiązać PREDYSPOZYCJE do gry w określony sposób przez dane rasy?

– Znowu posługujemy się wcześniejszym uproszczeniem – rozpatrujemy jedynie gen ACTN3. Nadal uważam, że nie możemy jednoznacznie tak stwierdzić chyba, że używamy jedynie „klasycznych” metod doboru zawodników. Załóżmy, że chcemy grać dynamicznie, a tę dynamikę zapewni nam niezmutowany wariant genu ACTN3. Wówczas, bez testów genetycznych mamy w tej grupie duże szanse znaleźć bardzo dynamicznych zawodników, o wysokiej wartości sportowej. Poszukując zawodników z konkretnym tłem genetycznym świadczących o predyspozycjach szybkościowych na pewno będzie łatwiej znaleźć ich w konkretnych regionach Afryki gdzie procentowy rozkład tych wariantów określonych genów, w tym ACTN3, jest większy. Piłka afrykańska bazuje na szybkości i fizyczności, ludzie Ci są do tego predysponowani i pod te cechy układana jest taktyka.

Ale co jeśli zaczniemy poszukiwać wydolnościowców np. na pozycję defensywnego pomocnika? Wówczas metody „klasyczne” okażą się bardzo kosztowne, bo trzeba będzie wprowadzić w system szkoleniowy bardzo dużą liczbę zawodników, żeby znaleźć takich wydolnościowców, którzy sprawdzają się jako piłkarze. Jeżeli przebadamy ich genetycznie na początku, od razu będziemy wiedzieli, kto jest sprinterem, a kto wydolnościowcem. Dlatego genetyka daje nam taką swobodę w doborze zawodników pod kątem określonej taktyki, jaką chcemy wdrożyć. Proszę pamiętać, że w powyższym przykładzie posługujemy się bardzo dużym uproszczeniem analizując jedynie ACTN3, ale dla złożonych profili poligenicznych te rozważania pozostają prawdziwe.

Czy dziś, z perspektywy genetyki, Polak i Hiszpan mogą różnic się pod względem genów mniej niż, przykładowo, Polak od innego Polaka?

– Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, z jakimi innymi populacjami, na przestrzeni setek lat, mieszaliśmy swoje geny. Kraje Europy Południowej mogą mieć pewne różnice w częstotliwości występowania określonych wariantów genów, w stosunku do Europy Północnej, ze względu na to, że występuje tam więcej osób, których korzenie związane są z Afryką Północną. Czyli mają genetyczną naleciałość pochodzącą z tamtych terenów. Jednocześnie szansa, żeby się to zadziało, jest dużo większa ze względu na niewielkie różnice geograficzne. Nie mówię na przestrzeni ostatnich 30 lat, gdzie podróże są na wyciągnięcie ręki, ale myślę o setkach lat wstecz, gdy podróż np. z Algierii do Szwecji byłaby dość dużym wyzwaniem. Wiele większym niż z Algierii do, choćby, Hiszpanii, czy południowej Francji.

Przy wszelkich rozważaniach dyskusje upraszczane są często do zestawienia atak szybki vs atak pozycyjny oraz szybkościowiec vs wydolnościowiec. Czy są jeszcze jakieś predyspozycje, poza kurczliwością mięśni, które w znaczący sposób wpływają na cechy piłkarza nożnego?

– Oczywiście, że tak! Chociażby efektywność produkcji energii w mięśniach. Znane są geny, które uczestniczą w produkcji energii w mitochondriach i znane są mutacje, które utrudniają ten proces lub wręcz przeciwnie – zwiększają jego efektywność. To, że ja będę miał predyspozycję do wykształcania dużej liczby włókien szybko kurczących się w mięśniach, nie ma znaczenia, jeśli mam upośledzony proces transportu glukozy do włókien mięśniowych, albo będę miał obniżoną efektywność produkcji energii w tych mięśniach.. Będzie się to przekładało w efekcie jedynie na to, że będę miał dużo włókien szybko kurczących się, ale mój poziom produkcji energii będzie na tyle niski, że nie będę w stanie rywalizować w zawodowym futbolu.

Co robią czasami firmy badające geny? Badają poszczególne geny i starają się wyciągnąć jakiś wniosek na podstawie tego, co wiemy o każdym z badanych ganów oddzielnie. To absolutnie błędne podejście. Dlaczego? Jeśli mamy dwa geny, oba mogą odpowiadać za moc i wydolność, w zależności od tego czy mają mutacje, czy nie mają mutacji. Jeśli wyjdzie nam sprinter-sprinter, to co pan powie na taki wynik?

Że mamy sprintera.

– Pewnie tak. Jak wyjdzie wynik wydolnościowiec-wydolnościowiec, to mamy wydolnościowca. Ale co pan powie, jeśli wyjdzie w jednym genie sprinter, a w drugim wydolnościowiec? Albo odwrotnie? Jaki wniosek na temat tego zawodnika mam wyciągnąć? Nie da się wyciągnąć wniosku na podstawie informacji dostępnych w literaturze branżowej o każdym z badanych genów oddzielnie, w oderwaniu od pozostałych genów branych pod uwagę w badaniu. Tego się nie da wymyślić. Nie wiem, który gen jest ważniejszy. Który gen jest dominujący? My zrzuciliśmy ze swoich barków ciężar interpretacji tych wyników. Trzeba pokazać grupę referencyjną, powiedzieć, że jest to grupa sprinterów i za pomocą uczenia maszynowego, sztucznej inteligencji pokazać różnice między nimi, a grupą kontrolną, np. osób nieuprawiających sportu na poziomie wyczynowym. Różne kombinacje genów charakteryzujące grupę sprinterów odróżniają ją od innych grup. Jest bardzo wiele genów, które mają na siebie wpływ. Ręcznie – to jest nie do zinterpretowania.

Czyli jeśli stworzylibyśmy algorytm dla zawodnika, który byłby idealny w drużynie grającej, upraszczając wciąż to maksymalnie, kontratakiem, i wyszłoby nam, że w Polsce procent populacji w ten algorytm wpisujący się jest większy niż w innych krajach – to czy w ogóle takie podejście ma jakikolwiek sens, gdy patrzymy na Afrykanów, największych mistrzów w biegach długodystansowych, a, jak czytamy badania – szybkościowców?

– Wpadł pan w pułapkę zastawioną przez autorów różnych publikacji, którzy używają zwrotu „gen szybkości” w odniesieniu do ACTN3. Co robi ACTN3? Stabilizuje filamenty aktynowe w obrębie dysku Z, a pośrednio warunkuje powstawanie w dużej ilości włókien szybko kurczących się. To jest prawda. Natomiast powiedzieliśmy sobie też, że wydolność to cecha, którą da się wytrenować. Jeżeli więc mamy zawodnika, który ma dużo włókien szybko kurczących się, możemy u niego wyindukować odpowiednim treningiem dużo włókien wolno kurczących się. Dużo włókien szybko kurczących się może zmienić charakterystykę swojej pracy do włókien wolno kurczących się. Poza tym powiedzieliśmy sobie też, że jeden gen nie determinuje niczego, dlatego tworzymy profile poligeniczne.

Ale jednak przewaga w rozkładzie ACTN3 u Afrykanów (nad Europejczykami czy Azjatami) pozwala z perspektywy genetyki stwierdzić, że gdyby stworzyć im idealny system treningowy, mieliby największe szanse do wychowania największych sprinterów świata?

– Co do zasady, mogę się z tym zgodzić.

Czy zatem, pana zdaniem, czysto hipotetycznie, gdybyście utworzyli takie profile do gry w określony sposób – częstotliwość ich występowania różniłaby się w różnych krajach lub na różnych kontynentach? Czy nie ma możliwości nawet na stworzenie takich profili, bo dla każdej pozycji te profile będą inne i musielibyśmy badać kombinacje całych jedenastek?

– Myślę, że nikt nie potrafi w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie, bo nie mamy profilu genetycznego charakteryzującego zespoły zawodników grających – upraszczając – kontratakiem vs atakiem pozycyjnym. Nie wiemy nawet, czy możliwe jest stworzenie takich profili, choć intuicyjnie dopuszczam taką możliwość. Skoro ich nie mamy, nie wiemy, które geny i w jakich wariantach byłyby w nich uwzględnione, a co za tym idzie, nie wiemy, jaka jest częstotliwość występowania wariantów tych genów w różnych krajach, czy na różnych kontynentach. Nie chcę wchodzić w spekulacje.

Czy w futbolu rozpoczął się już genetyczny wyścig zbrojeń? Czy dojdziemy za chwilę do tego, że w akademii wyróżniającemu się zawodnikowi ktoś powie: „wszystko super, ale twoje predyspozycje do odniesienia poważnych kontuzji są tak duże, że nie stać nas, żeby cię prowadzić. Odpuść sobie grę w piłkę”?

– Wszystko zależy od tego, o jakim środowisku mówimy. Patrząc z perspektywy prezesa klubu nastawionego na szybkie efekty i możliwie najniższe koszty, to pewnie tak by powiedziano zawodnikowi. „Nie stać nas na to, by ktoś miał zindywidualizowany trening. Nie mamy tylu trenerów, tylu środków”. Ale jeśli podchodzilibyśmy świadomie, mieli określony system prewencji, zawodnik idealnie wpisywałby się w profil zawodowego piłkarza, a klubowy budżet pozwalałby na prowadzenie go indywidualną ścieżką, to powiedziałbym, że „fajnie, że zrobiliśmy ci to badanie genetyczne, bo wiemy, że jesteś bardziej podatny na kontuzje, ale chcemy wykorzystać twój talent w budowaniu wartości tej drużyny. Musisz stosować się do określonych zasad prewencji, mieć cotygodniowe konsultacje z fizjoterapeutą, z lekarzami i nie możesz wykonywać jakichkolwiek treningów na własną ręką. Bo to grozi tym, że za trzy lata zerwiesz więzadła krzyżowe i skończysz karierę”. Jak pan widzi zatem, wszystko zależy od zasobności budżetów i strategii klubów. W mojej ocenie, w Polsce jesteśmy daleko od tego, żeby stawać przed rozważaniami, o których panu opowiedziałem.

Ciąg dalszy nastąpi. Rozdział III – „BIOLOGIA I BIOCHEMIA” – opublikowany zostanie 20 grudnia 2020 roku.

PRZEMYSŁAW MAMCZAK

***
Poprzednie odcinki naszego cyklu:

CZĘŚĆ I – WSTĘP >>