Młodzieżowe sukcesy Paulo Sousy. Historia mundialu do lat 20 z 1989 roku

O przeszłości nowego selekcjonera reprezentacji Polski powiedziano i napisano już prawie wszystko. Jest jednak jeden temat, którego nigdzie indziej nie poruszano – aż do tego momentu. Jak wyglądała przygoda Paulo Sousy z młodzieżową piłką? Czy 50-latek może pochwalić się licznymi sukcesami?

Młodzieżowe sukcesy Paulo Sousy. Historia mundialu do lat 20 z 1989 roku

Nie można powiedzieć, że Portugalczyk był anonimowym graczem. Występował w reprezentacji oraz czołowych klubach Starego Kontynentu, dwa razy triumfował w Lidze Mistrzów i to w barwach różnych drużyn, sezon po sezonie. Zanim jego kariera nabrała rozpędu, był juniorem Benfiki Lizbona, który dopiero zaczynał pisać swoją historię w dorosłej piłce.

Skupimy się przede wszystkim na jednym ważnym dla niego turnieju, a konkretnie mistrzostwach świata do lat 20. W pierwszych sześciu edycjach młodzieżowych mundiali kadra z Półwyspu Iberyjskiego zawsze wracała do domu bez medalu. Zmieniło się to dopiero na zawodach w Arabii Saudyjskiej, które rozegrano dokładnie 32 lata temu.

Sport odgrywa ważną rolę w życiu mieszkańców tego arabskiego państwa. Szczególną popularnością cieszą się piłka nożna oraz koszykówka. W 1989 roku, według danych UEFA i Wikipedii, mecz otwarcia z reprezentacją Nigerią oglądało z perspektywy trybun ok. 70 tys. osób. To naprawdę ogromna liczba, jeżeli mówimy o młodzieżowej piłce – przecież większość ludzi nawet tych chłopaków nie znała, bo niby też skąd?

Portugalczycy trafili wówczas do grupy z gospodarzami, ale imprezę mistrzowską rozpoczęli od spotkania z Czechosłowacją, które zakończyło się ich skromnym zwycięstwem. Rezultatem 1:0 zakończyło się również drugie starcie zespołu ze Starego Kontynentu, tym razem okazali się lepsi od przeciwników z Czarnego Lądu.

Cztery punkty w dwóch meczach (wówczas za zwycięstwa dopisywano tylko dwa oczka) i zapewniony awans do kolejnej fazy rozgrywek, musiały chyba uśpić ich koncentrację, bo wynik ostatniego spotkania grupowego z Arabią Saudyjską można uznać za kompromitację –  „Seleção das Quinas” przegrali wówczas dotkliwie (0:3).

To też była ostatnia batalia mundialu, w której wystąpił… Paulo Sousa. Wychowanek Benfiki nie cieszył się dużym uznaniem ze strony ówczesnego szkoleniowca, który trzon zespołu opierał na innych zawodnikach. Ciekawa historia, ponieważ Sousa zostanie kilkanaście lat później asystentem Carlosa Queiroza w seniorskiej reprezentacji.

Chociaż, czy można się szczególnie dziwić trenerowi, że ten nie zdecydował się ponownie postawić na piłkarza, który kilka dni wcześniej nie poradził sobie w meczu z bardzo przeciętnym rywalem? No nie można. Zaczynała się faza pucharowa, każdy pojedynczy błąd mógł kosztować mistrzostwo. Od początku było wiadomo, że puchar trafi w nowe ręce, ponieważ reprezentacja Jugosławii nawet się do Arabii Saudyjskiej nie udała.

W ćwierćfinale czekała na nich Kolumbia. Reprezentacja z Ameryki Południowej miała duże szczęście, że w ogóle znalazła się w dalszej fazie rozgrywek, ponieważ „Los Cafeteros” przegrali w grupie z Kostaryką i ZSRR-em, a udało im się awansować dalej tylko dzięki korzystniejszemu bilansowi bramek.

Znów o wszystkim zadecydował jeden gol. Portugalczycy byli mistrzami wygrywania po najniższej linii oporu. Wystarczyła jedna bramka Jorge Couto, żeby wejść do strefy medalowej i czekać na półfinał z Brazylijczykami.

Zawodnicy z Kraju Kawy prezentowali zupełnie inny styl niż ich rywale ze Starego Kontynentu. Im nie chodziło tylko o to, żeby wygrać, ale żeby dobrze się bawić i najlepiej ograć przeciwnika kilkoma bramkami. Największą gwiazdą zespołu był Bismarck, który później został uznany MVP młodzieżowego mundialu, lecz w seniorskim futbolu nie poszło mu już tak dobrze.

Zgadnijcie, ile trafień oglądali tego dnia kibice na stadionie w stolicy? Odpowiedź wydaje się banalnie prosta – dokładnie jedno. Tak, Portugalia znów okazała się zwycięska. Każdy ich mecz miał innego bohatera, w półfinale był nim Jorge Amaral.

Przyszedł czas na finał. Pierwszy poważny sprawdzian dla większości młodych zawodników – lwa część z nich nigdy nie grała w meczu o taką wagę i z taką publicznością. Gospodarze już dawno odpadli, ale mieszkańcy Arabii znów tłumnie zawitali na „The King Fahd International Stadium” w Rijadzie.

Los chciał, że w finale ponownie trafili na reprezentację Nigerii, którą 11 dni wcześniej pokonali w grupie. Rywale z Afryki stawiali na ofensywny futbol, w samym ćwierćfinale ze Związkiem Radzieckim strzelili tyle samo goli, co… Portugalczycy do tej pory w całym turnieju. Siłą podopiecznych Carlosa Queiroza była jednak żelazna defensywa – wyłączając starcie z gospodarzami, we wszystkich pozostałych meczach zachowali czyste konto!

Do Arabii udał się sam Pelé, który uczestniczył w ceremonii przywitania drużyn. Portugalia miała pewną ważną przewagę nad Nigerią – ich spotkania kończyły się w regulaminowym czasie, za to Nigeryjczycy dwa razy musieli walczyć w dogrywce, więc mieli w nogach ponad 60 minut więcej, co przy takiej intensywności meczów może mieć niebagatelne znaczenie.

Sousa oglądał z perspektywy ławki rezerwowych, jak jego koledzy zapewniają Portugalii triumf w młodzieżowym mundialu. Finał zakończył się wynikiem 2:0, a bardzo ładnymi trafieniami popisali się Abel Silva i Jorge Couto. Przekłamaniem byłoby powiedzenie, że aktualny selekcjoner reprezentacji Polski rozegrał w tym turnieju kluczową rolę. W decydujących spotkaniach był rezerwowym, w fazie pucharowej ani razu nie podniósł się z ławki. Był jednak częścią zwycięskiej drużyny.

Zresztą, to nie była reprezentacja wielkich indywidualności. Poza wychowankiem Benfiki, karierę w pełnym tego słowa znaczeniu zrobili jedynie João Pinto i Fernando Couto, kolejno 81- i 110-krotni reprezentanci kraju. Reszta się nie przebiła, większość nigdy nie grała poza granicami swojego państwa, nie zadebiutowała w seniorskiej kadrze. Młodzi Portugalczycy osiągali jednak sukcesy w piłce młodzieżowej – dwa lata później, przed własną publicznością, obronili tytuł mistrzów świata do lat 20. 

Z racji wieku, Sousa nie mógł kolejny raz wziąć udział w turnieju, ale jego przygoda z piłką zaczynała nabierać rozpędu. Co było potem? Wiele ciekawych historii z jego życia przypomnieli nasi koledzy z Weszło.

Fot. Newspix