CLJ-ka od środka: „Żadna liga juniorska nie zastąpi meczów w III lidze”

Dlaczego w pierwszym zespole Miedzi Legnica nie ma za wielu młodych wychowanków, choć często mówi się o tym, że jest tam dobre szkolenie? Jakie zmiany zostały wprowadzone w ostatnim czasie w ich akademii? Co można zrobić, żeby przejście z wieku juniora do seniora było bardziej płynne i naturalne? O tym wszystkim porozmawialiśmy z dyrektorem akademii Miedzi Legnica a zarazem szkoleniowcem występującej w CLJ drużyny U-15, Tomaszem Syską.

CLJ-ka od środka: „Żadna liga juniorska nie zastąpi meczów w III lidze”

Jak spożytkowaliście czas, w którym nie były rozgrywane mecze ligowe? I jak ocenia trener te pierwsze mecze w CLJ U-15 po dłuższej przerwie?

– Niestety, lockdown spowodowany pandemią uniemożliwił zawodnikom funkcjonowanie w procesie treningowym w formie stacjonarnej, dlatego ten czas spędziliśmy na treningach zdalnych. Zawodnicy danych zespołów naszej akademii mieli przygotowane treści indywidualne, rozpisane przez sztaby szkoleniowe. Dodatkowo, w kategorii U-15, poświęciliśmy ten czas na indywidualne analizy spotkań w formie multimedialnej. Jeżeli chodzi o powrót do procesu treningowego, widać po monitoringu treningu poprzez SONDY i nadajniki Polar, że młode organizmy naszych podopiecznych odczuły tę przerwę, mimo że sumiennie pracowali w domu na rozpiskach indywidualnych. Z kolei rozgrywki CLJ U-15 w tym sezonie są mocno specyficzne, przynajmniej dla nas, z uwagi na poprzekładane mecze, gdzie złożyło się tak, że po pięciu rozegranych kolejkach, jesteśmy po meczu i rewanżu z Zagłębiem Lubin (0:2 i 2:5 – przyp. red,), meczu i rewanżu z Rakowem Częstochowa (0:4 i 0:3 – przyp. red.) i jednym spotkaniem z GKS-em Katowice (2:1 – przyp. red.). Bardzo mocny początek ligi, co też przełożyło się na wyniki naszego zespołu, z uwagi na Zagłębie i Raków, którzy należą do najlepszych do najlepszych zespołów tych rozgrywek.

Nie korzystaliście z takiej opcji, tak, jak inne zespoły, żeby móc trenować? Wystarczyło, żeby zawodnik miał stypendium sportowe lub podpisany kontrakt z klubem, aby móc trenować z innymi na boisku. Wiem, że inne zespoły na poziomie CLJ korzystały z tej możliwości. 

– Nie zdecydowaliśmy się na taki krok. Mamy sporą grupę zawodników na kontraktach, do której zaliczają się również chłopcy z kategorii U-15, ale oni w czasie lockdownu trenowali z drugim zespołem Miedzi Legnica. Wszyscy piłkarze naszej akademii na umowach byli przesunięci do rezerw, co oczywiście było bardzo korzystne dla nich. To była szansa na dosyć wczesną weryfikację swoich umiejętności i obserwację pod okiem trenera Wojciecha Łobodzińskiego. Pozostałe drużyny naszej akademii nie trenowały na boisku. Zdecydowaliśmy się na treningi w formie zdalnej.

Jeżeli chodzi o najbliższy czas, zaraz zacznie się odrabianie spotkań w CLJ-ce, jesteście na to gotowi pod względem motorycznym? Intensywne spotkania, mniej czasu na regenerację.

– Jesteśmy o to spokojni. Dostosowujemy plany, które były uszykowane na całą rundę wiosenną do panującej sytuacji. Podchodzimy indywidualnie do obciążeń motorycznych w mikrocyklach treningowych. Sezon wydłużył się o dwa weekendy, więc będą tylko dwa takie przypadki, gdzie będziemy grać w układzie: środa – sobota. Dla naszych zawodników nie będzie to problem. Nie martwiłbym się o intensywność. Przed nami jeszcze dziewięć spotkań, a zawodnicy podchodzą do nich z dużym entuzjazmem i nadzieją. Tak, jak wspomniałem, mają już za sobą najtrudniejsze spotkania z Rakowem i Zagłębiem, a przed nimi zespoły, z którymi rywalizacja będzie, jak najbardziej wyrównana. Z dużym optymizmem podchodzimy do procesu treningowego, jak i spotkań, które nam zostały do końca sezonu

Jak to jest z tą mentalnością tego zespołu i zawodników? Mówi trener o optymizmie, ale, gdy spojrzymy na wasze wyniki i tabelę to nie jest to nic pozytywnego i może siedzieć w głowach młodych zawodników. 

– Zdecydowanie tak, ale obraz tabeli w naszym przypadku jest mocno rozmyty, z uwagi na mecze, które rozegraliśmy. Zawodnicy mają też świadomość, że czeka ich bardziej wyrównana rywalizacja w lidze, więc nie patrzymy na tabelę, tylko na każdy kolejny mecz, który mamy przed sobą. Moim celem jako trenera i dyrektora akademii jest przede wszystkim rozwój indywidualny tych zawodników. Mimo tego że gramy w rozgrywkach centralnych to spora część zawodników z tego zespołu odwiedza w procesie treningowym starsze kategorie. Trzymam kciuki za to, żeby chłopcy, jak najszybciej jest to możliwe, zapewnili sobie utrzymanie w CLJ-ce, bo dla nas będzie to dobry moment, aby przesunąć ich do procesu meczowego do kategorii U-17 czy U-19. Z kolei w CLJ U-15 stawialibyśmy już na zawodników z roczników 2007 i 2008.

Waszym głównym celem w tym sezonie CLJ U-15 jest utrzymanie w lidze?

– Patrząc na ten zespół i oceniając ich potencjał, z optymizmem podchodzę do sprawy utrzymania. Oczywiście, rozgrywki centralne mają swoje znaczenie, jeżeli chodzi o funkcjonowanie akademii. Na chwilę obecną mamy tylko kategorię U-15, więc pozostanie w tych rozgrywkach to jest cel, który chcemy zrealizować. Interesuje nas tylko i wyłącznie utrzymanie, bo dla nas liczy się to, żeby tych chłopców jak najszybciej przesuwać do starszych roczników. Im szybciej uda nam się uzbierać odpowiednią liczbę punktów do utrzymania, tym więcej odważnych decyzji padnie z naszej strony odnośnie przesunięć do starszych kategorii wiekowych. Żadna liga centralna nie zastąpi procesu meczowego w starszych kategoriach, a przede wszystkim w drugim zespole. Patrząc realnie na rozgrywki CLJ U-15, U-17 i U-18 – nie równają się III lidze, gdzie mamy tam II zespół. Nawet, jeśli nie będziemy mieć lig centralnych to dla młodych zawodników, i tak większą wartością jest funkcjonowanie w drugim zespole. Poprzez odważne stawiania na coraz młodszych zawodników w starszych kategoriach wiekowych, z pewnością będziemy mieć z tego korzyści w przyszłości. Mogę podać przykład z ubiegłej rundy, gdzie rocznik 2004 przegrał walkę o baraże do CLJ U-17, a trzech chłopców z tego zespołu jest już na zawodowych kontraktach, mają za sobą treningi z pierwszą drużyną i debiuty w III lidze. Stawiamy przede wszystkim na ich rozwój indywidualny. CLJ-ka jest dla nas ważna, ale w naszym przypadku jest to przede wszystkim możliwość funkcjonowania na bardzo wysokim poziomie w procesie meczowym. Wysokim poziom meczowy można z powodzeniem zagwarantować poprzez gry kontrolne lub turnieje. Chcemy grać na tym poziomie centralnym, ale nie interesują nas poszczególne miejsca w tabeli, tylko jak najszybsze wprowadzenie zawodników do starszych kategorii wiekowych. Bo nigdy do pierwszego zespołu nie przeniesiemy całej drużyny juniorskiej, będą tam trafiać tylko pojedyncze jednostki o najwyższym potencjale piłkarskim.

Czy CLJ-ka w procesie szkoleniowym rozwoju indywidualnego zawodników jest niezbędna w dobrze prosperującej akademii? Czy można tę ligę czymś zastąpić?

– Przede wszystkim zależy to od indywidualnej ścieżki rozwoju jaką ma do zaoferowania Klub, w naszym przypadku po zespołach młodzieżowych mamy idealne warunki do przygotowania pod I zespół, czyli II zespół w III lidze. My mamy o tyle korzyść, że obecnie w pierwszym i II zespole bardzo mocno stawia się na młodzież. Zespół został odmłodzony. Średnia wieku kadry II zespołu, która pojechała na obóz przygotowawczy, wynosiła 23,6. W naszej sytuacji bardzo istotne jest to, że mamy drugi zespół w III lidze, więc jest to już naprawdę dobry poziom, jeżeli chodzi o ogrywanie młodych zawodników. Dla naszej akademii funkcjonowanie w ligach centralnych jest wartością dodaną. Bardzo pozytywne byłoby posiadanie trzech zespołów na poziomie centralnym, ale w momencie, gdyby one u nas funkcjonowały, nasze indywidualne podejście do zawodników byłoby niezmienne, czyli przesuwalibyśmy ich jak najszybciej do drużyn seniorskich. Mocno inwestujemy w indywidualny rozwój. Zawodnikom najbardziej perspektywicznym zapewniamy treningi indywidualne z trenerem personalnym, gdzie pracują nad siłą i przygotowaniem motorycznym. Do tego też mają przypisanych analityków, więc po każdym meczu mają przygotowaną indywidualną analizę gry. Ponadto, mają sfinansowane przez akademię treningi techniki fundamentalnej, uczęszczają na warsztaty z treningu mentalnego. Dla naszej akademii na pierwszym miejscu liczy się zawodnik, a dopiero potem jest drużyna.

Dlaczego w pierwszym zespole Miedzi Legnica nie ma za wielu młodych wychowanków, choć często mówi się o tym, że jest u was dobre szkolenie? To jest tylko kwestia czasu, kiedy zacznie się to zmieniać? Bo na ten moment młodzieżowcy z waszej pierwszej drużyny są to głównie zawodnicy wypożyczeni z innych klubów. Z kolei wasz wychowanek Marcin Garuch ma już 32 lata. 

– Trzeba sprawę postawić jasno. Przed tym sezonem było tak, że akademia nie dostarczała wysoko jakościowych zawodników, którzy mogliby funkcjonować w pierwszym zespole. Dlatego wprowadziliśmy diametralne zmiany w strukturach organizacyjnych – budowanie pierwszego, jak i drugiego zespołu w oparciu o zdecydowanie młodszych zawodników. Jakość współpracy na linii akademia – pierwszy zespół i akademia – drużyna rezerw, wzrosła na tyle, że powinna poprowadzić nas w dobrym kierunku. W tym momencie przeorganizowujemy również wszystkie nasze projekty – Dział Rozwoju Akademii, nowy model szkolenia i model gry, indywidualna ścieżka rozwoju. W tym sezonie widzimy już pierwsze efekty naszych działań. Zawodnik z rocznika 2005 podpisał profesjonalny kontrakt i jest włączony do szerokiej kadry pierwszego zespołu. Z kolei piłkarze z rocznika 2004, którzy również mają zawodowe umowy, byli na dwóch obozach z pierwszym zespołem. Pozostali wyróżniający się zawodnicy zbierają swoje pierwsze szlify w III lidze. Mam nadzieję, że jest to dobry prognostyk do tego, żeby w niedalekiej przyszłości przebili się do pierwszej drużyny. Trzymam mocno kciuki za to, żeby jeszcze w tym sezonie miały miejsce pierwsze debiuty w pierwszej lidze, a są ku temu powody, żeby patrzeć na to bardzo optymistycznie. Ten sezon jest przełomowy, jeśli chodzi o strukturę funkcjonowania całego klubu. Naszym zadaniem jest, poprzez indywidualną ścieżkę rozwoju, przygotowanie odpowiedniej jakości zawodników do pierwszego zespołu. Perspektywa czasu pokaże, czy nasza praca się obroni, a najważniejsze, że widzimy w niej sens. Nie odpowiem panu, kiedy nasi wychowankowie będą liczniej pojawiać się w pierwszym zespole, ale mam nadzieję, że stanie się to, jak najszybciej.

To samo pytanie zadałem rok temu byłemu dyrektorowi akademii Miedzi Legnica, Wojciechowi Robaszkowi i on powiedział takie zdanie: „Między innymi z tego powodu, że ponad półtora roku temu zwiększyliśmy obciążenia treningowe. Ustaliśmy jeden model pracy, tak, żeby te roczniki, które już przejdą przez ten system – mogły mieć szansę, aby docierać do pierwszego zespołu”. W dalszej części argumentacji zaznaczył, że zawodnik musi funkcjonować w tym systemie minimum 4-5 lat, żeby przyniosło to oczekiwany efekt. Czy to, o czym mówił Robaszek już u was nie funkcjonuje i znowu będzie trzeba czekać na efekty kolejne 4-5 lat?

– Przede wszystkim tam mowa była o obciążeniach treningowych, które nie uległy zmianie. Poszliśmy o krok do przodu – bardziej specjalistyczne podejście do tego, czyli monitoring treningu z uwagi na zwiększenie obciążeń. Rozpoczęliśmy pracę indywidualną z najbardziej perspektywicznymi zawodnikami. Od przyszłego sezonu ruszy dział treningu motorycznego, gdzie jeszcze bardziej skupimy się na aspektach przygotowania motorycznego. Kontynuujemy to, o czym mówił poprzedni dyrektor, Wojciech Robaszek, wchodzimy na wyższy poziom, jest większa specjalizacja. To ma na celu przyspieszyć funkcjonowanie młodych zawodników w pierwszym zespole – indywidualna ścieżka rozwoju, czyli dodatkowe wsparcie w różnych obszarach, tak, aby zoptymalizować wolny czas zawodników. Oprócz zwiększenia obciążeń treningowych, żeby ich czas wolny wykorzystać na indywidualne treningi techniczne, taktyczne, motoryczne, mentalne czy indywidualną analizę gry. Myślę, że będą to czynniki, które zdecydowanie przyspieszą ten proces. Kategorie wiekowe, które w tym momencie są na przełomie juniora i seniora, pozwalają nam patrzeć na to z optymizmem. Przede wszystkim rocznik 2004, który już ogrywa się na poziomie U19 i III ligi, pokazuje nam, że jest to bardzo liczna grupa z indywidualnościami, na której możemy opierać swoje nadzieje, jeśli chodzi o funkcjonowanie w pierwszym, jak i drugim zespole. Ten okres, o który pan pyta, nie zostanie wydłużony, a mam nadzieję, że będzie skrócony i szybciej zobaczymy efekty naszej pracy w pierwszej drużynie. Ważnym czynnikiem w tym wszystkim będzie nowy model gry, na którym zaczynamy pracować, z uwagi na to, że bardzo mocno idziemy w stronę elastyczności taktycznej, dostosowanie się do kilku systemów gry, przejściowe systemy gry w danych momentach meczu, co pozwoli nam też przygotować zawodnika pod piłkę zawodową. Chcemy, żeby nasz zawodnik był na tyle elastyczny taktycznie i rozumiał grę, że dostosuje się do założeń zespołów w piłce zawodowej. Idziemy też w apozycyjność, ona też pozwoli naszym zawodnikom odnaleźć się w różnych rolach na boisku i przygotować do piłki seniorskiej. Człowiek jest jednostką kreatywną jeśli ma do tego przestrzeń i możliwości, takie środowisko musimy zapewnić młodym zawodnikom bez wkładania w zamknięte schematy. Naszym głównym zadaniem przy współpracy również z rodzicami oraz specjalistami w innych dziedzinach sportowych musimy wpłynąć na świadomość młodych ludzi w obszarze wykorzystania wolnego czasu na dalszy rozwój w celu zwiększenia szansy na osiągnięcie sukcesu. Z ogromną przyjemnością obserwuje naszych zawodników, którzy wolny czas poświęcają na dodatkowe specjalistyczne jednostki w różnych obszarach.

Mówi pan o nowym modelu gry. Czym on się charakteryzuje? Co się zmieniło względem poprzedniego modelu?

– Zmiana dąży ku temu, żeby było kilka systemów wyjściowych. Trenerzy, sztaby szkoleniowe w oparciu o model szkolenia będą decydować o doborze odpowiednich systemów i dostosowaniu do potencjału zespołu. Będą mieć też narzucone zmiany systemów wyjściowych, czyli w zależności od danego mikrocyklu treningowego będą trenować w innym systemie np. 1-3-5-2 lub 1-3-4-3. Mocno idziemy w elastyczność taktyczną i zmiany systemów również w trakcie meczów. Nasi zawodnicy mają być przygotowani do tego, że system to jest tylko wyjściowe ustawienie, które w trakcie meczu wielokrotnie się zmienia. Wielokrotnie zmieniają swoją boiskową rolę, nie przykuwają uwagi do jednej, konkretnej pozycji. Myślę, że będzie to spory atut – przygotowanie ich do lepszego rozumienia gry, przystosowania się do piłki zawodowej, niezależnie od tego, do jakiego zespołu trafią. Model gry jest też ściśle powiązany z modelem szkolenia. Już od najmłodszych kategorii wiekowych odchodzimy od schematów. Wszystko opieramy tylko i wyłącznie na procesie podejmowania decyzji przez zawodnika w oparciu o zasady i koncepty gry. W kategoriach do U-11 będziemy bardzo mocno szli w technikę indywidualną. W starszych kategoriach wiekowych model gry będzie mocno poparty indywidualną analizą gry. Dział analizy skupi się przede wszystkim na analizach indywidualnych a zespołowe będzie przygotowywał głównie w celu weryfikacji Modelu Gry. Przy elastyczności taktycznej mocno musimy iść w apozycyjność. Odchodzimy od numeracji pozycji. Pozycje mają swoje nazwy i role, ponieważ w trakcie meczu, na tyle często je zmieniamy, że zawodnicy muszą być przygotowani do gry na dwóch, trzech pozycjach. Stawiamy mocno na podejście kreatywne zawodników, czyli nie ma schematów, wariantów, a są zasady, koncepty i działania, które pozwolą rozwinąć kreatywność.

Dlaczego zdecydowaliście się na zmianę modelu gry i szkolenia w akademii? Wcześniejszy nie zdawał egzaminu? Czy jest to związane z tym, co pan często mówi wywiadach – dążeniem do perfekcjonizmu?

 – Zdecydowanie tak, popatrzmy na ostatnie sezony, nie dostarczaliśmy zawodników do pierwszego zespołu. Nie szukamy wymówek, tylko staramy się podejść do tego tematu, patrząc przez perspektywę naszej pracy, stąd całkowite przeorganizowanie akademii. Dlatego też powstał dział rozwoju akademii, nowy model szkolenia, model gry, wszystkie działania indywidualnej ścieżki rozwoju. Mamy dział skautingu, dział analizy gry, dział treningu mentalnego i motorycznego. Uznaliśmy, że skoro do tej pory nie dostarczaliśmy zawodników do pierwszej drużyny, trzeba przeorganizować wszystko i znaleźć prawidłową ścieżkę dążąc do najwyższego poziomu.

Jak rozwija się u was dział skautingu? Co się zmieniło? Niech pan coś więcej powie na temat tego, że oprócz zawodników, wyszukujecie również trenerów? Jak to działa?

– Dział skautingu odpowiada za wyszukiwanie najbardziej perspektywicznych zawodników do akademii, odbywa się to na kilku płaszczyznach, co miesiąc są przeprowadzane konsultacje szkoleniowe od kategorii U-10 do U-15. Dział skautingu wyszukuje chłopców poprzez obserwację, współpracę z trenerami i  klubami. Przy pozytywnej ocenie kwalifikują się dalej, nawet przy braku perspektyw na transfer, z uwagi na odległość, adaptujemy ich do projektu, żeby byli u nas jak najczęściej. Kolejnym działaniem naszego działu jest obserwacja rozgrywek centralnych, pod kątem wzmocnienia starszych kategorii wiekowych (U-15 do U-18). Bazujemy na tym, żeby obserwować działania w procesie meczowym i szukać zawodników, którzy mogliby wzmocnić naszą drużynę rezerw, przynajmniej w procesie treningowym. Dział skautingu dba również o relacje i więzi między klubami i rodzicami. Rozszerzyliśmy nasze wyszukiwania skautingowe również o trenerów. To też jest kilkuetapowy proces. Trener jest obserwowany w procesie treningowym i meczowym, do tego dochodzi wywiad środowiskowy, a następnie jest u nas sprawdzany pod kątem prowadzenia treningów. Jeżeli przejdzie wszystkie te etapy pomyślnie, przechodzimy do ustalenia warunków umowy pracy w akademii. Dla sztabów szkoleniowych, jak i dla mnie, dział skautingu pełni rolę fundamentalną, ponieważ nie tylko wyszukuje zawodników, ale i też trenerów oraz dba o relacje z klubami i rodzicami. Dlaczego tak skrupulatnie podchodzimy do skautingu trenerów? Ponieważ nasi trenerzy są zatrudnieni na pełnych etatach, więc nie muszą podejmować dodatkowych prac, aby móc w pełni oddać się pracy i zarabiać na tyle dobrze, żeby utrzymać rodzinę.

Czy są widoczne już efekty działań działu skautingu? Nowe osoby dołączyły lub dołączą w najbliższym czasie do akademii Miedzi?

– Tak, zarówno, jeżeli chodzi o zawodników, jak i trenerów. Mamy już chłopaków po kilku konsultacjach szkoleniowych, otrzymali ocenę, więc to kwestia czasu, jak dojdzie do transferów. Z trenerami też już miałem okazję porozmawiać. Każda z tych rozmów była na wysokim poziomie merytorycznym i z częścią szkoleniowców na pewno rozpoczniemy współpracę.  Z nowym sezonem powiększamy grono sztabu szkoleniowego w oparciu o pełnoetatowych trenerów. Jestem bardzo zadowolony z efektów pracy działu skautingu.

Dlaczego, pana zdaniem, młodzi utalentowani zawodnicy mają duży problem z płynnym przejściem z wieku juniora do seniora? Myślę, że jest pan odpowiednią osobą, która może odpowiedzieć na to pytanie, bazując na swoich doświadczeniach. Był pan młodzieżowym reprezentantem Polski, a w seniorskiej piłce nie zaistniał i szybko zakończył karierę. Dziś ma pan 31 lat i jest dyrektorem akademii Miedzi Legnica, gdzie mógłby jeszcze w tym wieku grać na dobrym poziomie w piłkę.

– Dlatego, że przez większość czasu funkcjonowania w piłce młodzieżowej zespoły grają na wynik. Oczywiście, nie wszystkie, bardzo ładnie mówimy o szkoleniu, ale, jak przychodzi co, do czego, wtedy patrzymy przez pryzmat wyniku, dlatego też perspektywiczni chłopcy, nie licząc dużych akademii tj. Lech, Legia, Pogoń czy Zagłębie, są trzymani w swoich rocznikach po to, żeby mogli zapewnić dobry wynik sportowy, zespołowy. Potem ci chłopcy spędzają więcej czasu w piłce młodzieżowej, a powinni już wcześniej wskakiwać do piłki seniorskiej. To nie jest łatwe. Młodzi zawodnicy często potrzebują dużo czasu, żeby dojrzeć do tego mentalnie, być gotowym również pod względem motorycznym czy fizycznym. Dlatego też w Miedzi Legnica robimy tak, żeby najważniejsza była jednostka. Miałem możliwość przesunięcia chłopaka z drużyny U-15 do drugiego zespołu na czas lockdownu, tak zrobiłem i trenował z trzecioligowym zespołem. Z ekipy U-17 mamy siedmiu zawodników w U-19 i sześciu w drugim zespole. Tak samo jest w innych drużynach, o czym już mówiłem wcześniej. Oni powinni jak najszybciej przechodzić do piłki seniorskiej, dlatego w procesie treningowym w drugim zespole jest aż tylu młodych zawodników.

Nie trzymamy ich w swoich kategoriach wiekowych, ani pod względem meczowym, ani treningowym. To jest w tym wszystkim najważniejsze, nie może młody zawodnik, który jest perspektywiczny, funkcjonować w swoim roczniku. Celem akademii i sztabów szkoleniowych jest wyciągnięcie takiego chłopaka ze strefy komfortu i podniesienie mu poprzeczki, dlatego też w naszej akademii, co środę rozmawiamy z trenerami o planowaniu kadr meczowych na weekend. Trenerzy zdają sobie sprawę z tego, że celem szkolenia jest jednostka, więc musimy odważnie planować młodszych zawodników w starszych kategoriach. Obserwując rezultat II zespołu przede wszystkim spoglądam na to, ile minut rozegrali zawodnicy z Akademii, a dopiero później patrzę na wynik końcowy. Ważna jest kontynuacja ścieżki rozwoju. Gdybyśmy nie mieli drużyny rezerw, wtedy nie bylibyśmy w stanie tego niczym zastąpić, nawet mając trzy drużyny w CLJ.  Zawodnicy po CLJ często przepadają w piłce seniorskiej, bo nie mają na tyle doświadczenia i obycia w piłce zawodowej, żeby łatwiej wykonać następny krok. My chcemy to przyspieszać poprzez trzecioligową drużynę rezerw, gdzie trenerem jest Wojciech Łobodziński, który, jak na polskie realia, był świetnym piłkarzem. Nasza ścieżka rozwoju nie jest łatwa, ale na pewno krótsza, bo z drużyny U-17 szybko można przejść do pierwszej lub drugiej drużyny. Nie mamy z tym dużego problemu, bo nie patrzymy przez pryzmat wyniku, a jednostki. Oczywiście w tym wszystkim, należy znaleźć również odpowiedni balans, czyli w meczach decydujących o utrzymaniu CLJ lub awansu na centralny poziom staramy się odpowiednio dostosować zawodników pod zespoły. Przykładem jest kategoria U-17, w której zaplanowaliśmy funkcjonowanie wszystkich wysoko perspektywicznych zawodników w procesu meczowych w 5 z 14 spotkań meczowych. W pozostałych kolejkach już rotujemy pomiędzy U-19, a drugim zespołem. 

To, o czym pan mówi teraz, wynika z doświadczenia? Chce trener przez to powiedzieć, że był źle prowadzony w juniorach i za dużo spędził tam czasu?

– Patrząc przez moją historię to główny wniosek jest szerszy. Bo za długie trzymanie w swojej kategorii wiekowej to jest jedna rzecz, czyli patrzenie na wynik i utrzymanie najlepszych zawodników w zespole. Druga rzecz – brak odwagi trenerów starszych kategorii na testowanie młodszych zawodników, czasem kosztem wyniku. Trzy – brakowało indywidualnego podejścia do zawodnika w obszarze spersonalizowanych dodatkowych zajęć, indywidualnych analiz gry lub treningu mentalnego. Oczywiście, wielu zawodników osiągnęło sukces, szkoląc się bez indywidualnego wsparcia, ale, jeśli można coś zrobić perfekcyjnie, i na najwyższym poziomie, mając do tego możliwości obecnych czasów – należy to zrobić. Na bazie swoich doświadczeń, obejmując stanowisko dyrektora akademii, tak bardzo mocno postawiłem na dział rozwoju akademii, eksponowanie jednostki i na to, żeby trenerzy na pierwszym miejscu stawiali zawodnika, aby ten miał możliwość treningów indywidualnych, motorycznych i technicznych. Do tego też zawodnik potrzebuje wiedzieć, jak on funkcje w procesie meczowym, więc po to są indywidualne analizy gry. Podobna rzecz ma się treningu mentalnego, który kiedyś nie był w ogóle obecny, a w ostatnim czasie nabrał sporej popularności, bo jest bardzo potrzebny. Trzeba pamiętać, że ci chłopcy codziennie mierzą się z rywalizacją, presją, sporą odległością od domu, słabszy kontaktem z rodziną, problemami z edukacją, a do tego też dochodzą sprawy prywatne, jak chociażby pierwsze miłości i niepowodzenia. Musimy brać pod uwagę to, że ważny jest nie tylko sam trening, ale i to, co jest poza nim. Wiele czynników wpływa na to, żeby zawodnik osiągnął sukces. Musimy nauczyć się mówić o szkoleniu przez pryzmat szkolenia, a nie wyniku. Proces treningowy to nie wszystko. W procesie meczowym nie można bać się stawiać na młodszych, czasem kosztem pozytywnego rezultatu. Akademia jest rozliczana z tego, czy dostarcza zawodników do pierwszego zespołu, a nie z tego, czy drużyna osiągnie sukces w piłce młodzieżowej. Oczywiście sukces indywidualny nie wyklucza zespołowego, ale ten pierwszy musi być priorytetem. 

Zauważyłem, że na waszej stronie internetowej, co jakiś czas pojawia się artykuł zatytułowany: „nowości w akademii”. Czy w niedługim czasie znowu coś nowego się pojawi?

– Jeżeli chodzi o najbliższy czas, przede wszystkim chcemy opracować i przygotować wszystkie projekty, które już się pojawiły – model gry, model szkolenia, model treningu motorycznego, model treningu mentalnego, dział analizy, dział skautingu, a także przestrzeń Miedź Kids, czyli kategorie od U-10 w dół.  Nad tymi wszystkimi projektami mocno pracujemy, w podziale na zespoły dedykowanych trenerów. To są elementy, które przygotujemy do końca tego sezonu i już wejdą od nowych rozgrywek. Sezon 2020/21 będzie przełomowym, bo teraz wdrażamy te projekty, a od przyszłego sezonu będziemy na nich w pełni funkcjonować. Dalej skupimy się na weryfikacji i ewaluacji.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Akademia Miedź Legnica