Co takiego jest w niewielkim miasteczku w województwie lubuskim, że wychowywało się tam dwóch przyszłych reprezentantów kraju? Sulechów jest pod tym względem niewątpliwie wyjątkową miejscowością, a to właśnie tutaj przyszli na świat Tymoteusz Puchacz i Tomasz Kędziora. 

Z Podwórka na EURO: Tomasz Kędziora

Na rozpoczynające się za niecały tydzień Mistrzostwa Europy uda się ośmiu zawodników z przeszłością w Turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”: Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński, Kacper Kozłowski, Bartosz Bereszyński, Kamil Piątkowski, Jakub Moder oraz wspomniani na wstępie Puchacz i Kędziora. W cyklu “Z Podwórka na EURO” przedstawimy sylwetki każdego z nich, zaczynając od początków przygody z futbolem, a kończąc na ich aktualnej sytuacji w Bundeslidze, Serie A czy Premier League.

O początkach słów kilka

Często zdarza się, że najzdolniejsi chłopcy występują w starszych rocznikach, ponieważ nie ma sensu na siłę trzymać ich w młodszych grupach, bo to hamuje ich piłkarski rozwój. Tomasz Kędziora, gdy tata zaprowadził go na pierwsze zajęcia do UKP Zielona Góra, zaczął trenować z 8-latkami, chociaż… był od nich aż o cztery lata młodszy.

Pan Mirosław miał później ogromny wpływ na karierę reprezentanta Polski, ale początkowo „Kendi grał w piłkę z mamą oraz babcią, a to z racji tego, że Kędziora senior był wówczas jeszcze półzawodowym piłkarzem, więc nie mógł poświęcać synowi tyle uwagi, ile by z pewnością chciał. Po zawieszeniu butów na kołek został wuefistą i trenerem, również Tomka.

– Grałem jedynie amatorsko, to był taki czas, że człowiek nie wiedział, czy piłka nożna jest dobrym zajęciem. Podglądał mnie, jak przyjeżdżał ż żoną na moje mecze. Wyróżniał się zaciętością i taką werwą w grze. Nienawidził przegrywać. Nie był wielkim talentem, lecz charakterem przerastał wszystkich. Od początku, jak zaczął trenować w Zielonej Górze, to występował w obronie. Jeszcze w młodzieżowych reprezentacjach selekcjoner Marcin Dorna wystawiał go na środku obrony – potem został przesunięty na bok. Dobrze grał głową, potrafił wyprowadzić piłkę, ale brylował szczególnie myśleniem oraz przewidywaniem sytuacji boiskowych. Potrafił naprawiać błędy kolegów – wspominał nam ojciec zawodnika.

Zwykło się mówić, że Leo Messi dotarł na sam szczyt dzięki talentowi, natomiast u Cristiano Ronaldo kluczowa była ciężka praca. Nie oznacza to, że zawodnik FC Barcelony nie musiał wylewać na treningach litrów potu, ale jednak miał w sobie to coś. Tego „czegoś” nie miał za to Tomasz Kędziora, który zalicza się grupy piłkarzy teoretycznie bliższej Portugalczykowi. Jego trenerzy wspominają, że obrońca z Sulechowa nigdy nie był wielkim talentem, jednakże ciężko pracował na swój sukces.

– Nie sądzę, żeby to był największy talent, który przewinął się przez moje ręce. Wydaje mi się, że nie był nawet najbardziej utalentowany w swojej drużynie w Zielonej GórzeAle to chłopak, który ma do głowy wbity etos pracy. Jest chorobliwie zakręcony na punkcie rozwoju, szalenie ambitny i bardzo, ale to bardzo pracowity. Może to brzmi jak laurka, ale gdybym miał inną opinię na temat Tomka, to bym panu o tym powiedział. Ale naprawdę ze świecą szukać takiego pracusia – mówił w rozmowie z Damianem Smykiem z Weszło Piotr Żak, który prowadził go w pierwszych latach piłkarskiej kariery.

Z Podwórka na stadiony

Tomasz Kędziora na jednym boisku z Wayne’m Rooneyem i Michaelem Owenem? Tak, to działo się naprawdę. 26-latek miał okazję brać udział m.in. w jednej z pierwszych edycji Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” oraz wielu innych zawodach dla dzieci. Za zwycięstwo w jednych z nich poleciał wraz ze swoją drużyną oraz… pierwszą reprezentacją do Anglii, gdzie na Old Trafford Polacy mierzyli się z „Synami Albionu” – Kędziora w tym meczu wynosił na murawę biało-czerwoną flagę.

To właśnie na wszelkich turniejach „Kendi” mógł zaprezentować pełnię swoich możliwości. Robił to na tyle skutecznie, że wpadł w oko selekcjonerom młodzieżowych reprezentacji, a ostatnie pół roku w Zielonej Górze spędził w seniorach Lechii, gdzie prowadził go Maciej Murawski. Był wówczas 15-latkiem i musiał odpowiedzieć sobie na pytanie: co dalej? Mógł wybierać między Lechem, który dysponował najlepszą infrastrukturą w całym kraju a Zawiszą, gdzie ponownie trafiłby pod skrzydła trenera Murawskiego.

 

– Kiedy byłem trenerem Lechii Zielona Góra w 2. lidze, Tomek grał w UKP Zielona Góra. Jego ojciec spytał, czy byłaby taka możliwość, żeby dać mu szansę w treningach seniorskich. Powiedziałem, że nie ma żadnego problemu. Okazało się, że Tomek od samego początku radzi sobie bardzo dobrze. Nie obniżał poziomu, a wręcz przeciwnie – pokazywał rzeczy, których moi starsi zawodnicy mogli się od niego uczyć. Tomek miał niezwykłą zawziętość, charakter, umiejętność czytania gry. To były cechy, które on już posiadał, mając niespełna 16 lat. Myślę, że gdyby był zawodnikiem Lechii, miałby duże szanse na grę w pierwszym składzie. Niestety był zawodnikiem UKP, dlatego mógł z nami tylko trenować i grać w sparingach – opowiadał w rozmowie z „Weszło” były piłkarz Legii Warszawa czy Arminii Bielefeld.

Skończył gimnazjum i ruszył w świat, czyli do oddalonego o 100 kilometrów Poznania. Warunek był właściwie tylko jeden, miał trafić do zespołu występującego w Młodej Ekstraklasie, która dla juniorów była świetnym poligonem doświadczalnym.

Historia współczesna

Kędziora zadebiutował w pierwszej drużynie „Kolejorza” w 2012 roku. Mariusz Rumak wpuścił go na ostatnie sekundy w rewanżowym spotkaniu z Żetysem Tałdykorgan, zmienił wtedy na boisku Bartosza Ślusarskiego. Prawy obrońca większość sezonu 2012/13 spędził na ławce rezerwowych, natomiast pod koniec rundy wiosennej stał się podstawowym zawodnikiem.

26-latek stopniowo budował swoją pozycję w klubie, żeby dwa lata później być już młodą gwiazdą ligi. Nie tylko bronił, ale również strzelał i asystował, a także w dużym stopniu przyczynił się do zdobycia mistrzostwa. To nie było jego jedyne trofeum, jakie zdobył w Poznaniu, bo w następnej kampanii zgarnął jeszcze Superpuchar Polski. Piłkarz z Sulechowa jest raczej cierpliwym człowiekiem, nie podpalał się od razu na przejście do nowego klubu czy zachodniej ligi, bo udało mu się kilka razy prosto kopnąć w piłkę. Stolicę Wielkopolski opuścił dopiero w 2017 roku, żeby przenieść się do Kijowa.

Swoich pierwszych miesięcy na Ukrainie nie mógł zaliczyć do szczególnie udanych. Nie chodziło o to, że nie potrafił przebić się do składu, ale jak to zrobił, to albo złapał jakąś infekcję albo doznał urazu. W ten sposób opuścił połowę ligowych spotkań. O niebo lepiej wyglądało to w rundzie mistrzowskiej, kiedy we wszystkich meczach wystąpił w wyjściowej jedenastce, jednakże Dynamo nie było w stanie odrobić straty do Szachtara Donieck.

Od jego przyjścia do klubu minęły cztery lata. Kędziora u naszych wschodnich sąsiadów zdobył wszystko, co było do zdobycia, może się pochwalić występami w Lidze Mistrzów przeciwko Barcelonie i Juventusowi. Wydaje się, że za jakiś czas będzie musiał zrobić kolejny krok do przodu w swojej karierze, ale na razie w Kijowie jest mu bardzo dobrze.

Droga do reprezentacji

Mirosław Kędziora i Andrzej Puchacz grali ze sobą w jednej drużynie w Pogoni Świebodzin, a Tomasz Kędziora i Tymoteusz Puchacz zagrali ostatnio razem w pierwszej reprezentacji. Był to zarazem debiut „Puszki” w biało-czerwonych barwach, natomiast ostatni raz zagrali razem w zespole, gdy Tymek… rozgrywał premierowe spotkanie w barwach Lecha Poznań.

„Kendi” debiutował w kadrze za kadencji Adama Nawałki, ale ominął go mundial w Rosji. Przez lata pojawiał się na wszystkich kolejnych zgrupowaniach młodzieżowych i seniorskich reprezentacji kraju, aż ostatnio Paulo Sousa zdecydował się go nie powołać na spotkania eliminacyjne do mistrzostw świata. Pojawiła się plotka, że Portugalczyk zrobił to, bo ten nie znał w wystarczającym stopniu języka angielskiego, ale to raczej nie był faktyczny powód.

Teraz 26-latek znalazł się w kadrze na Mistrzostwa Europy i jest jednym z ośmiu, którzy przeszli drogę „Z Podwórka na…” EURO. Czy Kędziora spełni swoje marzenie i zagra w turnieju? O tym przekonamy się niebawem.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix