Adam Nawałka przewidział, ile będzie wart Kinga Kozak? Czy talent to już połowa drogi do sukcesu w przypadku futbolu kobiecego? Dlaczego lokalne media opisywały ją jako zawodniczkę o „zabójczym wzroku”? Czy napastniczka reprezentacji Polski, mając 12 lat, była największym prospektem i rokującą piłkarką w kraju? 

Z Podwórka do Kadry: Kinga Kozak

W ostatnim meczu reprezentacji Polski kobiet wystąpiło pięć zawodniczek, które mają za sobą udział w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Mowa o: Adrianie Achcińskiej (UKS SMS Łódź), Paulinie Dudek (PSG, Francja), Kindze Kozak (GKS Katowice), Małgorzacie Mesjasz (Turbine Poczdam) i Nikol Kaletce (Medyk Konin). W cyklu „Z Podwórka do Kadry” przedstawimy sylwetki każdej z nich, zaczynając od początków przygody z futbolem, a kończąc na ich aktualnej sytuacji w europejskim lub krajowym podwórku.

O początkach słów kilka

Kinga Kozak pochodzi ze Starej Krobi, niewielkiej wsi w województwie wielkopolskim, powiecie gostyńskim. Rodzice, jak i starszy brat Miłosz (obecny piłkarz Radomiaka Radom) mocno byli i są związani z piłką nożną, więc to nie było trudne, żeby pasję do tego sportu załapała również Kinga. – Myślę, że mój brat Miłosz zaraził mnie pasją do piłki. Odkąd pamiętam, mimo że byłam mniejsza, zawsze brał mnie ze sobą na boisko. Sądzę też, że rodzice mieli na to wpływ, bo zawsze brali mnie ze sobą na turnieje brata. Jeździłam z nimi, nie tylko popatrzeć. Zawsze brałam ze sobą futbolówkę i bawiłam się nią obok. Piłka już od najmłodszych lat była ze mną. Nie potrafię określić dokładnie, jak rozpoczęła się moja przygoda z nią – mówiła w rozmowie z naszym portalem Kinga Kozak.

Z kolei mama, Ewa, która na co dzień jest menadżerką swoich dzieci, potrafi to określić: – Miłosz od małego kopał wszystko, co nawinęło mu się pod nogę. Lewe buty miał całkiem zdarte, a prawe wyglądały jak nieużywane. Kinga natomiast jeszcze jako niemowlak nie mogła oderwać oczu od kulek, gdy w telewizji było losowanie totolotka. Pomyślałam, aha, mamy następnego piłkarza w rodzinie – wspominała w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim.

Pierwszy trening Kingi odbył się w Gostyniu, gdzie grała z chłopakami. Jak oni na to reagowali? – Z chłopakami trenowałam tylko przez jakiś czas. Na początku byli zaskoczeni widokiem dziewczyny na treningu, ale kiedy zobaczyli, jak gram, to można powiedzieć, że nie mieli z tym problemu i po prostu razem bawiliśmy się grą – podkreślała Kozak.

Następnym etapem w jej przygodzie z piłką był Uczniowski Klub Sportowy Biskupianka Stara Krobia, z którym osiągała spore sukcesy, biorąc pod uwagę fakt, że reprezentowała małą miejscowość, jak i szkołę. – Jak ją zapamiętałem? To była dziewczynka, której bardzo zależało na piłce. Myślę, że w tym spora zasługa jej ojca, jak i całej rodziny. Na pierwszy rzut oka było widać, że ma talent. Gdy miała 11 lat, mówiło się o tym, że to najlepiej prosperująca zawodniczka w Wielkopolsce. Dlatego nie dziwi mnie to, że robi taką karierę. Można było to przewidzieć. Największe sukcesy naszego klubu i szkoły osiągaliśmy, gdy Kinga była w naszej drużynie. To dzięki niej, strzelała mnóstwo bramek, zgarniała nagrody dla najlepszej zawodniczki, jak i królowych strzelczyń – opowiada Bogdan Paluszkiewicz, jeden z pierwszych trenerów Kingi.

Z Podwórka na stadiony

Kinga od małego podążała za bratem, chciała robić to samo, co on. Miłosz gra w piłkę? Kinga też chce. Miłosz jeździ na turnieje i zbiera nagrody za najlepszego zawodnika i króla strzelców? Kingi gablota z pucharami też się mocno powiększała z każdymi kolejnymi zawodami. Brat zagrał w Warszawie w finałach ogólnopolskich Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”? Kinga powtórzyła ten sukces w 2014 roku podczas XIV odsłonie tego Turnieju. – Była to dla mnie świetna zabawa. Patrząc na to z perspektywy czasu, wspaniałe wspomnienie, do których zawsze miło się wraca – zaznaczała.

Był taki mecz w finale etapu wojewódzkiego XIV edycji Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, który mógł mocno zapaść w pamięci dziewczynek, jak i wszystkich obserwatorów, bowiem UKS Biskupianka Stara Krobia pokonała SP Komorniki 6:5 i w taki o to spektakularny sposób, zapewnił sobie wyjazd do Warszawy na finały ogólnopolskie. – Na pewno cała drużyna bardzo cieszyła się ze zwycięstwa i po meczu radość była ogromna. Niestety, nie pamiętam zbyt wiele, jeśli chodzi o sam przebieg meczu. Jedyne co mi utkwiło w pamięci, to że mama bardzo się ucieszyła, kiedy zwyciężyłyśmy – wspominała Kozak.

To było coś niesamowitego. My, malutka szkoła podstawowa z Starej Krobi wygrywamy etap wojewódzki Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, czyli jesteśmy najlepszą drużyną w Wielkopolsce i jedziemy na finały do Warszawy. Coś niewiarygodnego. A sam mecz finałowy? Wszystko zmieniało się, jak w kalejdoskopie. To są jeszcze dziewczynki, gdzie trudno im utrzymać koncentrację i były takie wahania wyniku, z 1:3 na 4:3 itd., ale najważniejsze, że udało się wygrać – dodaje Paluszkiewicz.

Na finałach ogólnopolskich drużyna ze Starej Krobi zajęła 10. miejsce, a najważniejsze nagrody indywidualne i tak trafiły do Kingi Kozak: dla najlepszej zawodniczki Turnieju oraz królowej strzelczyń.  Zazwyczaj dzieje się tak, że te statuetki trafiają do zawodników czy zawodniczek, które zagrały w wielkim finale. To też dużo mówi o potencjale tej zawodniczki, że mimo słabszego wyniku sportowego swojej drużyny, potrafi przykuć uwagę swoją grą.

– Dobrze graliśmy na finałach ogólnopolskich. Dużo nam nie brakowało, żeby wyjść z grupy. Bardzo dobrze pamiętam mecz decydujący. Sędzia popełnił katastrofalny błąd, gdzie nie uznał nam prawidłowo strzelonej bramki, przy stanie 0:1. Dziewczynkom mocno to siedziało w głowie i ciężko było im wrócić do tego spotkania. Najbardziej mi szkoda dziewczyn, bo ta decyzja mogła zabrać im niezapomniane wrażenia do końca życia. Przegraliśmy 1:2 z drużyną z Mazowsza, która ostatecznie sięgnęła po końcowy triumf w tym Turnieju – wspomina Paluszkiewicz.

– Grając w tym Turnieju, chodziło mi raczej o to, aby się dobrze bawić. Nie spodziewałam się, że otrzymam jakiekolwiek wyróżnienie spośród tylu zawodniczek (udział w Turnieju brało ponad 200 tysięcy zawodniczek – przyp. red.). Kiedy otrzymałam te nagrody, poczułam szczęście, cieszyłam się po prostu, że mój wysiłek został w jakiś sposób doceniony – podkreślała sama zawodniczka. – Pamiętam ten moment, gdy ówczesny selekcjoner reprezentacji Polski, Adam Nawałka podczas ceremonii wręczenia medali powiedział Kindze: „za parę lat będziesz grać w pierwszej reprezentacji Polski”. Prorok? Skoro taka persona polskiej piłki, wypowiada takie słowa, musiało być coś na rzeczy – opowiada Paluszkiewicz.

Co najbardziej utkwiło w pamięci Kingi z dwóch edycji Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, w których brała udział? – Najbardziej pamiętam to, że na moim pierwszym Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” grałam w jednej drużynie z moją siostrą, z którą tworzyłam dobry duet. Pamiętam także nasz mały zakład, kto strzeli więcej bramek. 

Jessika, bo niej mowa, jest rok starsza od Kingi i nic dziwnego, że też miała styczność z piłką nożną. W takiej rodzinie jest to nieuniknione. Aczkolwiek ona jako jedyna z rodzeństwa nie postanowiła pójść w profesjonalny futbol. – Siostra Kingi jest lepiej zbudowana fizycznie od niej. I to było widać już na etapie szkoły podstawowej. Kinga lubiła z nią rywalizować, zazwyczaj i tak wygrywała, bo ma większy talent, charakter i predyspozycje do gry w piłkę – uważa Bogdan Paluszkiewicz.

Po Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” zrobiło się głośniej o UKS-ie Biskupianka Stara Krobia, jak i samej Kindze Kozak. Jeden z lokalnych portali określił ją jako „zawodniczkę o zabójczym wzroku”. Z czego to mogło wynikać? – Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia (śmiech). Może, kiedy coś mi nie wyszło, to robiłam taki wzrok… Chyba mam tak do dziś – śmieje się zawodniczka. – Nie wiem, skąd pojawiły się takie określenia w mediach, ale domyślam się, że mogło chodzić o zaciętość Kingi. Było widać na jej twarzy, że jej zależy na grze i dobrym wyniku zespołu. Zawsze była zawzięta – dodaje Paluszkiewicz.

Historia współczesna

Czy to na turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” Nina Patalon wypatrzyła Kingę Kozak? Dzięki dobrej postawie na tym Turnieju trafiła do Medyka Konin? – Tak, to prawda. Trenerka zaprosiła mnie wraz z rodzicami do Konina, aby pokazać nam, jak to wszystko funkcjonuje. Zaproponowała grę w kadrze wielkopolski oraz dla Medyka. Można powiedzieć, że dzięki trenerce robię to, co robię – zaznaczała Kozak. Zaraz po ukończeniu szkoły podstawowej Kinga przeniosła się do Konina, gdzie kontynuowała swoją naukę w gimnazjum, a swój rozwój piłkarski pielęgnowała w Medyku. Jednak nie zakotwiczyła tam na bardzo długo, ponieważ w 2018 roku przeniosła się do GKS-u Katowice. Dlaczego?

– Drużyna z Katowic dała mi lepsze warunki do rozwoju, widziałam tam swoją przyszłość i regularną szansę na grę – podkreślała. – Kinga w Medyku nie miała zagwarantowanego rozwoju. Dostała chyba z siedem ofert, przeanalizowaliśmy je wszystkie pod każdym kątem. Nawet takim z kim przyjdzie jej rywalizować na pozycji. Ostatecznie przekonali nas ludzie. Bo w GKS-ie jest fajna ekipa, menedżer Mariusz Polak i trener Witold Zając to świetni ludzie, a ja chcę, żeby moje dzieci takimi się otaczały. No i Kinga regularnie gra w Ekstralidze – mówiła Ewa Kozak.

Kinga nie tyle, co gra w Ekstralidze, a jest jedną z najbardziej wyróżniających się postaci w lidze. I to w głównej mierze od jej postawy, zależy to, jak wygląda gra ofensywna „GieKSy”. W ubiegłych latach mogliśmy mówić o niej w kontekście klasycznej „dziewiątki”, która wykańcza akcje. Obecnie możemy ją zobaczyć na skrzydle czy w środku pola, co świadczy o tym, że nie jest jednowymiarowa i ma spory wachlarz umiejętności. W tym sezonie strzeliła trzynaście bramek, czyli najwięcej spośród klubowych koleżanek. Mecz, który najbardziej zapadł w pamięci z tegorocznych rozgrywek? Starcie z ROW-em Rybnik na wyjeździe, gdzie Katowiczanki wygrały 7:0, a Kozak strzeliła w tym spotkaniu aż pięć goli.

Kinga przez całe dzieciństwo podążała śladami brata, Miłosza. Goniła go i można powiedzieć, że przegoniła. 18-latka dobija już do 100 występów w Ekstralidze Kobiet, ma za sobą pierwsze mecze w seniorskiej reprezentacji Polski, a Miłosz? Świetnie się zapowiadał, będąc jeszcze w Lechu Poznań, a od kilku lat przebywa na poziomie I ligi.  Myślę, że mój brat ma duży talent i stać go na wszystko – zapewnia nas Kinga. 24-letni zawodnik obecnie występuje w barwach Radomiaka Radom, więc można rzec, że jest już coraz bliżej wymarzonej Ekstraklasy, w której jeszcze nie zdołał zadebiutować, ale do osiągnięć siostry jeszcze mu daleko.

Droga do reprezentacji

Z Kingą Kozak mieliśmy okazję rozmawiać w grudniu 2019 roku i o potencjalnej grze w seniorskiej reprezentacji Polski, powiedziała tak: – Na pewno Ada Achcińska jest dobrym przykładem na to, że mimo młodego wieku można już dostać szansę gry na dużej scenie. Myślę, że muszę jeszcze trochę popracować, aby zasłużyć na powołanie do dorosłej reprezentacji. To, że coś nie wydarzyło się teraz, nie znaczy, że nie wydarzy się w przyszłości. Na spełnianie swoich marzeń mam jeszcze trochę czasu. Długo nie musiała czekać, ponieważ we wrześniu 2020 roku ówczesny selekcjoner, Miłosz Stępiński powołał Kingę na mecze eliminacyjne do Mistrzostw Europy.

Kozak zadebiutowała w spotkaniu z Azerbejdżanem (3:0), na boisku pojawiła się tuż po przerwie i rozegrała pełne 45 minut. Kilka dni później w meczu z Mołdawią (3:0), wyszła w podstawowym składzie i rozegrała 72. minuty. Trener Stępiński wystawiał zawodniczkę GKS-u Katowice na skrzydle, a nie w ataku. – Kinga jest zawodniczką uniwersalną, dlatego poradzi sobie zarówno na skrzydle, jak i w środku pola. Uważam, że profil „ósemki” może jeszcze bardziej ją rozwinąć – mówiła Nina Patalon, selekcjonerka reprezentacji Polski w rozmowie z TVP Sport.

Patalon bardzo dobrze zna Kingę Kozak, jeszcze za czasów UKS Biskupianki Stara Krobia i kto inny, jak nie pani trener, będzie w stanie wykrzesać najwięcej potencjału z tej zawodniczki. W młodzieżowych reprezentacjach Polski Kinga była bardzo ważną postacią w talii Patalon. Jak będzie w seniorskiej reprezentacji Polski? Jak na razie Kozak ma na swoim koncie dwie minuty w meczu towarzyskim ze Szwecją za kadencji nowej selekcjonerki. Zapewne będzie ich więcej, ale czy będzie to kluczowa postać reprezentacji?

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Newspix