Z Widokiem na przyszłość. Złota szkółka ze Skierniewic

Jeżdżąc po Polsce, obserwujemy wielu ludzi, którzy swoje życie poświęcają szkoleniowemu rozwojowi otaczającego ich środowiska. Tych, którzy robią to jednak z pasją i pomysłem, lubimy… odwiedzić osobiście. Po to, by poznać ich historię. Po to, by zajrzeć za kulisy projektu, któremu oddali swoje serce. Tym razem letni wiatr porwał nas do Skierniewic.

Z Widokiem na przyszłość. Złota szkółka ze Skierniewic

Myślisz Skierniewice, mówisz – Unia? I pewnie nie różnisz się w tym spojrzeniu z większością piłkarskich kibiców nad Wisłą. Unia występuje obecnie w III lidze. W mieście prężnie działa też jednak lokalny rywal – Widok, którego wychowankowie stanowią połowę kadry wyżej notowanego teamu.

Miejski Ludowy Klub Sportowy Widok Skierniewice powstał w 1978 roku. Od nazwy osiedla, które zamieszkuje ponad 20 tys. mieszkańców (na Widoku żyje więc aktualnie ponad połowa Skierniewic). Wcześniej klub nazywał się inaczej: LZS Bielany.

Jak nietrudno się domyślić – między Widokiem i Unią chemii nie ma. – Nie traktujemy Unii jako konkurencji. Nie obawiamy się sytuacji, że ktoś odejdzie od nas argumentując, że w Unii znajdzie wyższą jakość szkolenia czy lepszą organizację. Rywalizacja między klubami toczy się raczej w sprawach pozasportowych, np. przy podziale dotacji czy dostępności do obiektów. Zależy nam na tym, żeby szkolenie było traktowane na równi z piłką seniorską, bo praca od podstaw daje solidne fundamenty pod dorosłą piłkę. Widać to chociażby po kadrze trzecioligowej Unii. Gdyby nie było naszego szkolenia, dzisiaj w Unii nie byłoby naszych wychowanków – mówi Rafał Rożek, koordynator MLKS-u.

Rożek to trener-edukator Łódzkiego Związku Piłki Nożnej. Jest wychowankiem Widoku, a od 13 lat związany jest z klubem jako trener i działacz. W 2010 roku wraz z grupą trenerów doprowadzili do nadzwyczajnego walnego zebrania, na którym powołano nowy zarząd.

Wcześniej Widok to było kilka grup młodzieżowych i zespół seniorów. Nowy zarząd, w skład którego w większości weszli trenerzy, miał jednak na klub nowy pomysł, wprowadził nowe zasady. Priorytetem stały się dzieci, a nie, jak do tej pory, funkcjonowanie w oparciu o drużynę seniorów. To na najmłodszych przekierowano największe nakłady finansowe i organizacyjne.

Wówczas w klubie dobrze funkcjonowały roczniki 1995 i 1997. Pozostałe wyglądały dużo słabiej. Brakowało wszystkiego – od pieniędzy, przez sprzęt, bazę treningową, aż po plan szkolenia. W 2008 roku coś drgnęło.

Zaczęło się od grupy naborowej rocznika 2002. A w tamtych czasach – nabór sześciolatków był ewenementem w skali Polski. Dziś są w zupełnie innym miejscu. 260 zawodników i zawodniczek podzielonych jest na roczniki 2007-2017, które prowadzi sześciu trenerów z licencjami UEFA A i sześciu z licencjami UEFA B.

Rożek: – Z obiektu przy ul. Nowobielańskiej klub korzysta od początku swojego funkcjonowania. Obecnie mamy go w użyczeniu od Miasta Skierniewice, a jego utrzymanie od strony organizacyjnej i finansowej leży po naszej stronie. Kilka lat temu na terenie obiektu powstał nowy budynek socjalno-szkoleniowy, który cały czas jeszcze urządzamy. Wykorzystując możliwości, jakie daje budżet obywatelski, i mając za sobą olbrzymią siłę, jaką stanowią bliscy naszych zawodników, od kilku lat zmieniamy naszą bazę. W ubiegłym roku powstał park motoryczny, który wykorzystujemy podczas treningów. Pomiędzy boiskami stanęły piłkochwyty, a obok budynku chata grillowa. W tym roku wszystkie nasze boiska zostały wybudowane od początku i wyposażone w systemy automatycznego nawodnienia. Jeszcze w tym roku stare ogrodzenie obiektu zostanie wymienione na nowe, przy boiskach dla najmłodszych staną mini-trybuny, a wokół chaty grillowej powstanie zielona strefa relaksu. Całość obiektu zostanie oświetlona, co pozwoli na treningi do późnych godzin wieczornych. Tuż obok naszej siedziby powstała siłownia plenerowa, która również jest naszym pomysłem. W tym roku zgłosiliśmy projekty zadaszenia trybuny i system monitoringu obiektu, rozszerzonego o system do nagrywania i analizy meczów. Za rok będzie u nas przepięknie.

Wszystko to w otoczeniu czystej natury, bo tuż obok Widoku na mapie trafiamy na rezerwat przyrody – Puszczę Bolimowską. Zewnętrznie szkółka korzysta również z boiska sztucznego przy ul. Pomologicznej oraz dwóch Orlików – przy ul. Działkowej i ul. Szarych Szeregów.

– W okresie letnim, infrastruktura sportowa jest wystarczająca dla funkcjonowania obu klubów. Problemy pojawiają się zimą, bo brak boiska pod balonem powoduje, że hale sportowe i sale gimnastyczne w szkołach pękają w szwach. Podział obiektów po połowie dla każdego klubu utrudnia planowanie. To minus funkcjonowania w mieście dwóch klubów, które prowadzą piłkarskie szkolenie. Drugim minusem jest to, że na etapie naborów zdarza nam się gubić utalentowane dzieciaki, które zazwyczaj nieświadomie trafiają do Unii. Uważam, że dla maksymalnego wykorzystania potencjału, jaki mamy w mieście, jeden klub powinien zajmować się szkoleniem, a drugi piłką seniorską. Patrząc w niedaleką przeszłość, kiedy taka sytuacja miała miejsce, mogę potwierdzić, że nasze drużyny miały większy potencjał. Trenowało wtedy u nas ponad 400 dzieci – wspomina koordynator skierniewickiego klubu.

Najbardziej profesjonalni w regionie?

Co wyróżnia Widok na tle innych? – Myślę, że w okręgu na pewno najbardziej profesjonalnie podchodzimy do szkolenia. To nasz wyróżnik – mówi pewnie Rożek. Co to jednak dokładnie znaczy?

Mamy zorganizowane struktury grup młodzieżowych, mamy program i plan szkolenia, cały proces jest udokumentowany. Wszystko jest też ujednolicone. Trenerzy otrzymują plany treningowe, które są spójne. Nie ma przypadkowości, nikt nie robi u nas nic po swojemu. Uczestniczymy też w wielu rozgrywkach: ligowych, turniejowych. Jeździmy każdego weekendu w Polskę, na mecze czy turnieje. Nie zamykamy się w okręgu. Szukamy przeciwników, którzy postawią nam wysokie wymagania – wtedy nasze zespoły będą się rozwijały – opowiada.

Do tego dochodzi organizacja. Nawet fakt, że wszyscy są jednakowo ubrani, mamy określone standardy kolorystyki strojów na dane dni itd. – to są małe rzeczy, ale pokazują one, że bliżej nam do poziomu profesjonalnego niż amatorskiego. Nie mówię o piłkach, bramkach i innych podstawach, bo dla nas to norma. Chociaż wiem, że w okręgu to normą wciąż nie jest – dodaje.

Co jeszcze? Rożek: – Cierpliwość pracy do tych, których mamy z naboru. 95% zawodników, którzy dochodzą do etapu piłki jedenastoosobowej, to ci, którzy zaczynali u nas jako skrzaty. Pojedyncze osoby wskakują nam na etapie żaka, orlika czy młodzika, gdy wyróżniają się w okolicznych drużynach, ale trzon jest stały. Nie jest tak, że mówimy o wychowankach, którzy byli u nas kilka miesięcy. Oni są u nas wiele lat.

Wynik nie jest wyznacznikiem naszej pracy. Dążymy do tego, by był on jej efektem, a nie celem. Lepsze wyniki osiągamy w kategoriach młodszych, bo chłopców wiodących mamy wtedy jeszcze u siebie. Później wynik idzie nieco w dół, bo najlepsi odchodzą – ale taka jest nasza rola. To jest nasz cel: stworzyć możliwości chłopakom, którzy mają się tu rozwinąć, by iść dalej. W tej chwili nie mamy możliwości, żeby budować drużyny pod CLJ-kę, dlatego nasi zawodnicy trafiają w nowe środowisko, które jest im potrzebne do rozwoju.

Widok może pochwalić się też kilkoma wychowankami. W klubie wiedzą, że Damian Warchoł, który zadebiutował i sięgnął po mistrza z Legią, był „przypadkiem”, którego talent eksplodował pomimo organizacyjnego bałaganu. Przykłady jednak Pawła Gieracha (Legia Warszawa, Jagiellonia Białystok, Wigry Suwałki, obecnie GKS Katowice), Kacpra Karaska (od lipca Widzew Łódź) czy tych, którzy trafiali do akademii Legii, Lecha Poznań, Cracovii, Escoli Varsovia, ŁKS-u oraz Widzewa Łódź – to już bardziej efekty pracy systemowej. Miłym akcentem były również testy dwóch zawodników we włoskich klubach: Chievo Verona czy Cremonese.

Najlepsi wychodzić mają do najlepszych klubów. W Skierniewicach nie zamierzają się bić o centralne ligi juniorów. Trzy lata temu do okręgówki „wsadzili” też kilku 16-latków. Wyszło dość efektownie.

Chcemy jak najszybciej tych chłopaków „wrzucać” do piłki seniorskiej. Nie chcemy kopać się o piąte miejsce w lidze wojewódzkiej juniora młodszego, bo poziom tej ligi nie jest wyższy niż nasza okręgówka. Z korzyścią jest też gra z seniorami, gdzie wymaga się szybszych i lepszych decyzji. Docelowo chcielibyśmy grać w IV lidze. Nie chcemy jednak robić tego sztucznie, nie chcemy ściągać zawodników, by awansować. Nie mamy ciśnienia na awans, bo kiedy wychowankowie Widoku nabiorą doświadczenia i będą gotowi – sami awansują. W tamtym roku byliśmy na miejscu siódmym, ostatni sezon zakończyliśmy na szóstym – tłumaczy Rożek.

Milion w kasie

Trenerzy w Widoku mogą być zadowoleni z tego, jak wiele możliwości rozwoju zapewnia im stale szkółka. Dzięki programowi certyfikacji Rożek do siedziby klubu może ściągać tych, których metodami pracy sam się inspiruje. Skierniewice kilka razy odwiedził więc Mateusz Ludwiczak, szkolenia prowadzili też tam czy Paweł Grycmann czy grupa Deductor, a w czerwcu do MLKS-u zawitał Marek Śledź.

– Na pewno chcemy utrzymać się w programie certyfikacji. Posiadamy złotą gwiazdkę, co świadczy o jakości jaką dajemy naszym zawodnikom. 350 tysięcy złotych, które z tego tytułu zasila klubową kasę, to jedna trzecia całego naszego budżetu: otrzymujemy 220 tys. złotych dotacji z miasta oraz drugie tyle w ramach składek od rodziców. Reszta to mniejsze wpłaty, transfery czy sponsorzy.

Rożek dużą uwagę przykłada do tego, jak wygląda kadra trenerska klubu. Większość jej członków jest w Widoku od dawna. Czterech… od ponad dekady! – Udało nam się zbudować kadrę trenerską, która ma wspólną wizję i cel oraz podobnie patrzy na piłkę. Cały czas się docieramy, cały czas pokonujemy kolejne szczeble merytoryczne i organizacyjne. Obecne obowiązki wymagają od trenerów bardzo dużego zaangażowania, za co serdecznie im dziękuję. Cały czas jesteśmy otwarci na nowe twarze, jednak szukamy już osób, które patrzą na piłkę podobnie do nas. Do udziału w kursach trenerskich zachęcamy również naszych wychowanków, bo w nich upatrujemy szansę na rozwój naszego sztabu.

– Sztab trenerski to jedno, ale niezwykłe wsparcie w klubie daje wszystkim prezes Piotrek Mularczyk. Jego zaangażowanie i oddanie dla spraw klubowych jest bezcenne. Życzę wszystkim klubom, żeby na ich czele stała tak pozytywna i zaangażowana osoba. W zarządzie klubu wielką pracę wykonuje również nasza jedyna trenerka, Kinga Pruszkowska, która poza futbolem lubi fotografować i uwiecznia na zdjęciach życie Widoku. Poza tym wszystkie plakaty i ulotki są jej autorstwa. Skład zarządu uzupełniają jeszcze Piotr Wysocki, który w klubie jest najdłużej z całej ekipy, oraz Piotr Gierach – wymienia koordynator.

Szafa pełna inspiracji

Wyszukani prelegenci co rusz wykładający w Skierniewicach to nie przypadek. Rożek mocno inspiruje się hiszpańskim i portugalskim kierunkiem szkolenia. Na ten temat przeczytał dziesiątki publikacji, a jego półka z książkami to wzór godny do naśladowania przez każdego edukatora.

Pracę trenera zaczynałem jako… rodzic. Mój starszy syn, Kuba, miał zajawkę na piłkę i to dzięki niemu spełniam teraz swoje marzenia. Gdy miał 6 lat, wpadłem na pomysł, żeby stworzyć grupę dla niego i jego rówieśników – wspomina Rożek. – Zrobiłem kilka plakatów, rozwiesiłem je w okolicznych przedszkolach i z dnia na dzień grupa stawała się coraz większa. W tym czasie nie miałem żadnych uprawnień trenerskich, co gorsza, kursy organizowane były dosyć rzadko. Brakowało również materiałów szkoleniowych. Na początku swojej drogi byłem mocno zafascynowany metodologią Coervera i na jej bazie pracowałem. W 2011 roku Coerver rozpoczął działalność w Polsce, a ja, wraz z trzema kolegami z Widoku, ukończyliśmy kurs i zostaliśmy certyfikowanymi trenerami tej metody. Udało nam się przekonać ówczesne władze miasta, by przy naszym klubie powstała druga w Polsce (po Katowicach) Performance Academy, która obejmowała 80 zawodników. Moja trenerska edukacja rozpoczęła się w od kursu instruktora, następnie brałem udział w kursie trenera drugiej klasy. W końcu doczekałem się możliwości ukończenia kursu UEFA B, w trakcie którego miałem przyjemność czerpać wiedzę od trenera Marka Wanika. Kilka lat temu ukończyłem kurs UEFA A, a od 2018 roku mam zaszczyt dzielić się swoją wiedzą z uczestnikami kursów w roli trenera-edukatora. Cały czas się uczę i rozwijam swój warsztat. Im więcej wiem, tym większą mam świadomość, jak wiele nauki jeszcze przede mną. To jest proces, który nigdy się nie skończy. Edukację trenera postrzegam jako wycieczkę do wielkiego labiryntu. Chodząc po nim otwierasz kolejne drzwi, ale ciągle pojawiają się nowe, jeszcze nie otwarte, za którymi kryją się kolejne. W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że z tego labiryntu nigdy nie wyjdziesz. Poznajesz go, wiesz do jakich miejsc warto wracać i ciągle szukasz nowych, które mogą stanowić wartość. To wycieczka mojego życia, mam bilet w jedną stronę.

– Wcześniej nie przywiązywałem się mocno do żadnej metodologii szkolenia, raczej z każdej wybierałem to, co w danym czasie uważałem za przydatne. Niezmienne od początku jest jednak to, że moje zespoły cechuje chęć gry w piłkę. Wychodzę z założenia, że każdy zawodnik na boisku chce być przy piłce, a jeżeli chwilowo nie może przy niej być, to wspiera partnera, który ją posiada. Staram się dawać zawodnikom poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że popełniając błąd nie spotkają się z moją krytyką. Uważam, że takie podejście pozwala im rozwijać kreatywność, odwagę, pewność siebie i poczucie własnej wartości, czyli cechy, które w dorosłym życiu będą niezwykle ważne – dodaje.

– Od zawsze podobała mi się gra Barcelony, która była dla mnie inspiracją. W pewnym okresie miałem możliwość uczestniczyć w wewnętrznych szkoleniach trenerów w klubie Escola Varsovia. Wówczas prowadził je trener Wojciech Stawowy, który dzieląc się swoją wiedzą, rozwinął moje rozumienie taktyki. Te spotkania uświadomiły mi, jaką rolę odgrywa taktyka i ukierunkowały mnie w dalszym rozwoju. Dzisiaj, tworząc środki treningowe, chcę aby były one wycinkiem pewnej części meczu, żeby rozwijały u zawodników zachowania, które będą realizować podczas boiskowej rywalizacji. Bardzo bliska jest mi metodologia periodyzacji taktycznej, którą od kilku lat zgłębiam. Trafia do mnie, bo jest naturalna i logiczna – podsumowuje Rożek.

Edukacja, czyli jedyne lekarstwo na patologię

Kiedy spotkaliśmy się z Rożkiem, był zasmucony tym, co kilka dni wcześniej zobaczył w Zakopanem. Podczas turnieju. – Pomimo wydawałoby się ogólnodostępnej edukacji, wciąż trenerzy przy linii potrafią wyczyniać cuda. Dopóki nie pójdziemy w szeroką edukację, którą obejmowała będzie zawodników, ale i trenerów oraz rodziców, dyrektorów szkółek czy prezesów i nie będziemy głośno mówili o tym, że nie można sterować, krzyczeć i wymuszać, wywierać zbędnej presji na zawodnikach, będzie nam ciężko dogonić Europę. Ciężko będzie nam zrobić krok do przodu. Edukacja to jednak pierwsza rzecz, a druga: to egzekwowanie pewnych wytycznych. Jeżeli mówimy, że trener nie może krzyczeć i obrażać zawodników, to muszą istnieć narzędzia, by takich ananasów z piłki dziecięcej eliminować. Nie masz charakteru, cierpliwości i podejścia do pracy z dziećmi, chcesz się ścigać o wynik? Nie możesz pracować z dziećmi! Pracuj z seniorami. Tracimy dzieciaki, a rodzice widząc sterującego trenera, sami sterują. Trener steruje – robi dobrze. Więc dwudziestu rodziców sterujących – jest dwadzieścia razy lepiej! Problemem według mnie nie są tabele, a edukacja i jej brak. Kiedy zrobisz prawo jazdy, możesz jechać 180 na godzinę, ale znasz przepisy i wiesz, że jeśli ktoś cię złapie, to dostaniesz 25 punktów karnych. Uważam, że to samo musi być w meczach i na turniejach. Skoro w Zakopanem widzę trenera takiego, jakiego zobaczyłem, musi ktoś do niego podejść i wlepić mu „mandat” – dzieli się swoim pomysłem.

Czego po Widoku możemy spodziewać się w najbliższej przyszłości? A czego w tej nieco dalszej?

Rożek: – Dziś mocno zaangażowani jesteśmy w budowę. Finansowo jest stabilnie, bo mamy certyfikację i finansowanie miasta. Mam jednak pomysł – myślę, że fajny… Biorąc pod uwagę potencjał naszych grup, nie będziemy mieć szesnastu równych chłopaków, ale moglibyśmy stworzyć grupy „future”, grupy „złote”, które skupiać będą wiodących w danej kategorii. Żaka, Orlika i Młodzika. Byłyby to grupy złożone z dwóch roczników, w których trenerzy bardzo dużą wagę przykładaliby do analizy treningu, meczu, do analiz indywidualnych, a w starszych kategoriach analiz działań grupowych. Do tego dodatkowe warsztaty, uświadamianie w sprawach np. dietetyki itd. Dać im jak najwięcej, żeby w momencie, gdy wejdą do dużej akademii, nie potrzebowali czasu na aklimatyzację czy adaptację. By nie musieli gonić za zaległościami. Taki mam pomysł i chciałbym przekonać do niego trenerów. Zobaczymy, co z tego wyjdzie – kończy.

ZE SKIERNIEWIC – PRZEMYSŁAW MAMCZAK