CLJ-ka od środka: „Kujawsko-Pomorskie jest słabe pod względem piłkarskim”

Juventus Academy Bydgoszcz po raz pierwszy w historii wystąpi w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów. Co to jest za akademia? Na jakich zasadach funkcjonuje ich współpraca z Juventusem FC? Czy przedstawiciele „Starej Damy” mocno ingerują w pracę trenerów w polskim oddziale? Czym charakteryzuje się włoski system szkolenia? Rozmawiamy z Przemysławem Mazurkiewiczem, dyrektorem sportowym Juventus Academy Bydgoszcz.

CLJ-ka od środka: „Kujawsko-Pomorskie jest słabe pod względem piłkarskim”

Pierwsze pytanie potraktujmy z lekkim przymrużeniem oka. Czy do włoskiego Juventusu dotarła informacja, że awansowaliście do Centralnej Ligi Juniorów U-15?

– Taka informacja na pewno do nich dotrze, ale nieco dłuższym szlakiem. Gdy trenerzy z Włoch przyjadą do nas na wizytację, pochwalimy się, że udało nam się awansować do CLJ U-15. Aczkolwiek na oficjalnych mediach społecznościowych Juventusu nie pojawiła się jeszcze informacja, że ich akademia w Polsce awansowała do Centralnej Ligi Juniorów (śmiech).

Czym jest dla Juventus Academy Bydgoszcz sam awans do CLJ U-15?

– Myślę, że ten awans jest zwieńczeniem ośmiu lat funkcjonowania akademii, pracy z dziećmi i stwarzaniu im odpowiednich warunków do rozwoju. Dla nas jest to też duża nobilitacja. Cieszymy się, że chłopcom, którym stwarzamy dobre warunki treningowe, będziemy mogli zapewnić rywalizację z jeszcze lepszymi zespołami, a to wpłynie na ich rozwój i doświadczenie meczowe. Warto zaznaczyć, że to oni sami sobie wywalczyli ten awans, a teraz mają dodatkowy bodziec do tego, żeby ciężko pracować, rozwijać się i ciągle podnosić swoje umiejętności.

Jaki macie plan na Centralną Ligę Juniorów? Przebudowa składu i wiele wzmocnień, czy bazowanie na zawodnikach, którzy przebrnęli z wami całą drabinkę szkoleniową?

– W akademii pracujemy z chłopcami od ich szóstego roku życia. I w tym składzie są tacy zawodnicy, którzy przebrnęli całą drabinkę szkoleniową. Aczkolwiek, w międzyczasie dołączali do tej ekipy również inni z różnych klubów. Mamy w drużynie osoby, które dojeżdżają do nas na treningi nawet 50 kilometrów. Fundamentem zespołu są zawodnicy, którzy byli szkoleni w naszej akademii od samego początku, aczkolwiek musieliśmy wzmocnić ich chłopakami z zewnątrz, ponieważ w innym przypadku nie bylibyśmy w stanie rywalizować z klubami spoza naszego województwa. Na ten moment staramy się wzmocnić tę grupę, bo zawsze jest to dobry bodziec do rozwoju – rywalizacja na danej pozycji o wyjściowy skład. Aczkolwiek, w głównej mierze będziemy opierać się na zawodnikach, którzy wywalczyli awans do CLJ-ki. Mamy ośmiu piłkarzy, którzy regularnie są powoływani do kadr wojewódzkich Kujawsko-Pomorskiego ZPN. Do tego dochodzi jeszcze kilku innych, którzy byli w kręgu zainteresowań selekcjonerów. To oni awansowali do tej ligi i będą w niej rywalizować.

Jak wyglądają wasze przygotowania do sezonu?

– W połowie lipca drużyna wróciła do regularnych treningów, a od tego poniedziałku są na obozie przygotowawczym w Szczecinku. Mamy w planach gry kontrolne z FASE Szczecin i UKS-em SMS-em Łódź. W przypadku tego drugiego klubu zagramy z nimi dwa mecze: pierwszy z drużyną U-16, a drugi z U-15. Po powrocie do Bydgoszczy czekają nas jeszcze kolejne wymagające sparingi, bo chcemy jak najlepiej przygotować się do sezonu. W naszej I lidze wojewódzkiej poziom nie jest najwyższy i na pewno nie jest to odpowiednie przetarcie przed wejściem do CLJ-ki. Dlatego w naszych przygotowaniach sporą uwagę skupiamy na wymagających sparingpartnerach, bo w Centralnej Lidze Juniorów drużyny grają zupełnie inaczej i chcemy naszych zawodników przyzwyczaić do innego sposobu gry, który będzie ich czekał w cotygodniowej rywalizacji.

W jaki sposób budowała się ta drużyna? Jaki był przełomowy moment w rozwoju tej drużyny? Przed chwilą mówił pan o tym, że awans do CLJ-ki jest to zwieńczenie ośmiu lat pracy akademii. Z kolei rocznik 2007 był z wami od samego początku.

– Do przełomowego momentu w procesie budowy tej drużyny doszło dwa lata temu, kiedy wzmocniła nas grupa zawodników z kilku miejscowości: Grudziądz, Toruń, Inowrocław, Sępólno Krajeńskie. Dzięki nim mogliśmy rywalizować na jeszcze wyższym poziomie. W tym samym czasie przyszedł do nas trener Grzegorz Och, który wcześniej był selekcjonerem kadry województwa w Kujawsko-Pomorskim ZPN. To był czas, gdy już mieliśmy podstawy, a zarazem fundament zespołu, i dołączyło do nas kilku wyróżniających się zawodników w regionie. To pozwoliło nam na to, żeby rywalizować z jeszcze lepszymi zespołami. Od tamtego momentu zadaniem drużyny było rozwijać się w treningu, mając bardzo mocną rywalizację, ale także poszukać możliwości gry poza województwem i walczyć z mocnymi ekipami, po to, żeby cały czas podnosić swój poziom.

Kujawsko-Pomorskie jest małym województwem, więc siła rzeczy jest u was mniej mocnych drużyn. Czy w waszym regionie jest to w ogóle możliwe, żeby zapewnić młodym zawodnikom odpowiednie środowisko rywalizacji, które wpływa na ich rozwój? Czy wręcz koniecznością jest szukanie sparingów i turniejów poza województwem? Z kolei utrzymanie juniora jest praktycznie niemożliwe, gdy nie ma u was mocnego klubu seniorskiego?

– To jest trudne pytanie. My jako województwo cały czas szukamy na nie odpowiedzi. Nie ma w naszym regionie klubu, który mógłby utrzymać chłopców na dłuższy czas u siebie. I nie mam tu na myśli juniorów, ale zawodników 12-13-letnich, którzy już szukają okazji, żeby wyjechać do renomowanej akademii spoza naszego województwa. Uważam, że w Kujawsko-Pomorskim jesteśmy w stanie zapewnić odpowiednie szkolenie do etapu trampkarza, czyli do momentu wejścia do piłki jedenastoosobowej. Dlatego, że mamy odpowiednie zaplecze treningowe, infrastrukturę oraz dobrych trenerów. Duży problem zaczyna się od piłki juniorskiej. Gdy spojrzymy na nasz budżet i ekstraklasowych akademii w Polsce to zauważymy dużą różnicę, jeżeli chodzi o finansowanie. Dlatego już na tym etapie nie jesteśmy w stanie powiedzieć: „my dobrze szkolimy, dalej zapewnimy wam odpowiedni rozwój, nie odchodźcie od nas”. Piłka juniorska na wysokim poziomie w województwie Kujawsko-Pomorskim? Tego nie jesteśmy w stanie zapewnić, ale do etapu trampkarza mamy wszystko, żeby odpowiednio rozwijać młodych zawodników.

W naszym województwie po prostu brakuje klubów na wysokim poziomie, z którymi można rywalizować. Do tego mamy deficyt w postaci zasobów ludzkich, a do tego jeszcze dochodzi fakt, że najzdolniejsi w wieku 12-13 lat opuszczają nasz region, idąc do renomowanych akademii. Nasze województwo jest słabe pod względem piłkarskim, a do tego każdy klub i trener, że tak powiem sam sobie rzepkę skrobie. Niestety, nie mając jeszcze wypracowanej współpracy, osłabiając województwo – nie stwarzamy chłopakom odpowiednich warunków  do tego, żeby się doskonalili. Nasz zamysł przy drużynie z rocznika 2007 był taki: skoro mamy najzdolniejszych zawodników w regionie – co potwierdzają liczby w postaci powołań do kadr wojewódzkich –  musimy im zapewnić odpowiednich trenerów, infrastrukturę, model szkolenia i zapewnić doświadczenie meczowe, które nie gwarantuje im lokalna liga, czyli należy szukać gier sparingowych poza województwem, żeby chłopcy mogli cały czas podnosić swoje umiejętności. Myślę, że jest to trudne do zrealizowania w takim województwie, gdzie poziom rozgrywek jest coraz niższy a liczba zdolnych zawodników coraz mniejsza.

Niech pan wyjaśni osobom, które po raz pierwszy stykają się z nazwą waszej akademii, na czym polega wasza współpraca z Juventusem FC? Na pierwszy rzut oka, macie te same barwy i podobny herb. Szperając dalej, dojdziemy do takich informacji, że bazujecie na ich modelu szkolenia, wasi trenerzy jeżdżą na staże do Włoch, a szkoleniowcy z Turynu przyjeżdżają kilka razy w roku na wizytację. Z kolei, sami zawodnicy raz w roku biorą udział w wielkim turnieju we Włoszech, gdzie mierzą się akademie Juventusu z całego świata.

– Bardzo łatwo dotrzeć do takich treści, które negują akademie Juventusu w Polsce. To jest tzw. czarny PR. Przypinana jest łatka franczyzowego klubu. Łatwo powiedzieć, że jest to szkółka komercyjna Juventusu. Najważniejsze jest to, żeby przyjrzeć się każdemu oddziałowi z bliska. Oczywiście skupię się na tym, który działa w Bydgoszczy. Zaczęliśmy działać osiem lat temu. Pierwsze kroki w utworzeniu klubu poczynił Radosław Michalski, właściciel a zarazem prezes akademii w Bydgoszczy, wraz z Patrykiem Pędzierskim, który założył oddział akademii Juventusu w Toruniu. Obaj zdecydowali się na taki ruch, gdyż nie widzieli odpowiedniego miejsca, do którego mogliby zaprowadzić swoich synów na treningi. Uważali, że brakuje pomysłu, warunków szkolenia do tego, żeby zawodnicy z naszego województwa osiągnęli w przyszłości sukces. Podpisuję się również pod tą opinią. Dzięki temu, że mamy branding oraz model szkolenia Juventus Academy mogliśmy i możemy zapewnić, że będziemy pracować według tego, co zaproponowali szkoleniowcy z Włoch.

Co to oznacza? Otrzymaliśmy pomysł na szkolenie, jak pracować z najmłodszymi dziećmi, jak powinna wyglądać struktura treningu, ile dzieci przypada na jednego trenera i wiele innych zaleceń, w jaki sposób powinniśmy pracować. Dzięki tej współpracy mamy możliwość wyjazdów na staże do Włoch i możemy przyjrzeć się temu, jak pracują trenerzy w Juventus Academy. Do tego szkoleniowcy Juventusu przyjeżdżają do nas analizować naszą pracę i poprawiać ew. błędy. Gdy spojrzymy osiem lat wstecz to w bydgoskich szkółkach rzadko był spotykany skonkretyzowany model pracy, przygotowania i odpowiedniej organizacji zajęć dla dzieci. Myślę, że jest to dla nas duża wartość. Dzisiaj dzięki temu, że mamy model szkolenia w akademii, który sami staramy się mocno rozwijać, uważam że dla dzieci od piątego do piętnastego roku życia, jesteśmy w stanie zapewnić naprawdę bardzo dobre warunki treningowe. Dużą wartością dla nas jest złota gwiazdka w programie certyfikacji szkółek PZPN, którą otrzymaliśmy dwa lata temu. Z uwagi na ten fakt jeszcze bardziej musimy uszczegółowiać nasz projekt, bazując na tym, co zaproponowali nam Włosi. Musimy, ale i też chcemy. Dzięki temu, gdy przychodzę do rodzica i mówię: „u nas są dobre warunki do szkolenia” to czuję, że go nie oszukuję, tylko faktycznie mówię prawdę.

Dlaczego akurat z wami Juventus chciał nawiązać współpracę? Od czego zaczęła się wasza historia?

– To nie było tak, że Juventus nagle zamarzył sobie o tym, żeby mieć akademie w Toruniu i Bydgoszczy. Inicjatywa była po stronie polskich prezesów. Oni po prostu szukali odpowiedniego modelu szkolenia, który mogliby zaadaptować w naszym regionie. I dlatego nawiązali kontakt z Juventus Academy.

Czy wcześniej funkcjonowała wasza akademia pod inną nazwą? Model szkolenia Juventusu wprowadziliście już do działającego podmiotu? Czy budowaliście wszystko od nowa?

– My funkcjonujemy jako Fundacja Bydgoskiej Szkółki Piłkarskiej JAcademy. Fundacja swoją działalność rozpoczęła w 2013 roku, w dniu podpisania umowy o współpracę z Juventus Academy. To się ze sobą łączy. Szkółka zaczęła działać, mając w swoich szeregach pięciu trenerów i siedemdziesięciu zawodników. Po ośmiu latach liczba dzieci w naszej akademii wzrosła do trzystu, a szkoleniowców do dwudziestu jeden. Podpisanie umowy z Juventus FC było podwaliną do powstania nowej szkółki.

Rodzic jak i dziecko widząc nazwę Juventus Academy może sobie pomyśleć, że ścieżka rozwoju z tego miejsca prowadzi do głównego Juventusu. Na ile, jest to realny scenariusz? Czy Juventus FC bacznie obserwuje swoje oddziały w kontekście skautingu i przyszłych wzmocnień? Czy jest to po prostu komercyjny projekt „Starej Damy” na rozszerzanie marki klubu na całym świecie i pozyskiwanie nowych sympatyków? 

– Działam przy akademii od kilku lat i niezrozumiałe jest dla mnie to, jak można pomyśleć, że na tym projekcie można zarabiać ogromne pieniądze. Gdyby ktoś usiadł i przejrzał wszystkie koszty, jakie ponosi akademia, żeby funkcjonować w takim kształcie to na pewno nie pomyślałby o tym w ten sposób, że Juventus Academy to projekt komercyjny, który ma za zadanie tylko zarabiać pieniądze. Spotkałem się z takimi opiniami w Internecie, że Juventus Academy kłamie, bo obiecuje dzieciom, że będą grały w przyszłości we Włoszech. Kompletnie się z tym nie zgadzam. Trzymając się naszego bydgoskiego podwórka, mogę powiedzieć, że nigdy nie składamy takich obietnic. Uważam, że mając branding Juventus FC i bardzo dobry model szkolenia, jesteśmy przekonani o tym, że dajemy bardzo dużą wartość miastu Bydgoszcz i województwu Kujawsko-Pomorskiemu. Siłą rzeczy, ci chłopcy, którzy są naprawdę zdolni, jeżeli będą się dobrze prowadzić to w perspektywie kilku najbliższych lat, będą musieli szukać klubów poza województwem. I pewnie tak się stanie. Aczkolwiek mamy też grupę chłopców, która w niedalekiej przyszłości przejdzie przez całą drabinkę szkoleniową i zasili seniorskie drużyny w naszym regionie. Jeżeli chodzi o wyjazdy zagraniczne naszych wychowanków, trzymamy mocno kciuki za to, żeby trafił nam się taki zawodnik. Aczkolwiek, bądźmy ze sobą szczerzy, żeby zasilić szeregi Juventusu FC to ten chłopak musiałby być niezwykle uzdolniony i reprezentować nasz kraj na arenie międzynarodowej. Będziemy przeszczęśliwi, jak trafi nam się taki chłopak, choć twardo stąpamy po ziemi. Liczymy na to, że jesteśmy w stanie zapewnić naszym zawodnikom takie warunki, żeby część z nich mogła kiedyś grać profesjonalnie w piłkę, niekoniecznie w Juventusie.

Aczkolwiek Juventus szczegółowo obserwuje każdego zawodnika akademii? I wykazuje zainteresowanie poszczególnymi chłopcami oraz nakreśla kierunek ich rozwoju w rozmowie z waszymi trenerami podczas wizytacji? Czy każdy odział ich akademii to dla nich rodzaj skautingu i później wybierają sobie najlepszych z całego świata do swojej głównej siedziby?

– Wizytacje trenerów Juventusu odbywają się dwa, trzy razy w roku. Teraz mamy taki czas, gdzie z uwagi na pandemiczną okoliczność te wizyty są okrojone. Aczkolwiek przyjeżdżają do nas różni trenerzy, ale regularnie, dlatego potrafią dostrzec postęp poszczególnych zawodników. Włoscy szkoleniowcy potrafią do nas podejść i powiedzieć, że podoba im się to, jak rozwijają się chłopcy i też wskazują, w których jednostkach widzą potencjał. Pokazują nam drogę, w jaki sposób powinniśmy pracować. Nasza współpraca raczej nie polega na skautingu i szykowaniu zawodników pod transfer do akademii Juventusu. Trenerzy tłumaczą nam, jak mamy pracować, oceniają, czy widoczne są postępy u zawodników i trenerów. To na tym głównie polega – praca według ich wizji.

Quo Vadis  Juventus Academy Bydgoszcz? Dokąd zmierzacie? Jaki jest wasz główny cel? Jaką drogę szykujecie dla swoich wychowanków? Co w momencie, gdy wasi zawodnicy ukończą wiek trampkarza? Chcecie ich przekazać do lokalnego klubu? Pomóc im przenieść się do ekstraklasowych akademii? Czy przygotowujecie ich do wyjazdu zagranicznego?

– Nasze roczniki, które są z nami od samego początku, powoli zbliżają się do wieku 15-16 lat. Coraz głośniej o tym mówimy i podkreślamy, że naszym celem jest podnoszenie jakości szkolenia w regionie. Uważamy, że jesteśmy w stanie dostarczać przygotowanych zawodników do gry na poziomie seniorskim. Głęboko wierzymy w to, że za chwilę znajdą się takie kluby, które zechcą z nami współpracować i wskażą drogę, która będzie odpowiadała naszej wizji, wtedy będziemy przekazywać naszych chłopców do ich struktur młodzieżowych. Chodzi nam też o to, aby mieli taką opcję, żeby w młodym wieku mogli ogrywać się na poziomie III lub IV ligi. Głęboko wierzymy w to, że w naszym regionie pojawi się seniorski klub, który będzie rywalizował na centralnym poziomie. W tym momencie takiego nie ma. Naszym marzeniem jest wychowanie zawodnika, która będzie grał na jak najwyższym poziomie u nas w regionie. Po to szkolimy tych chłopców. To byłoby zwieńczenie naszej pracy.

Niestety, nie na wszystko mamy wpływ. Uważam, że siłą rzeczy, nasi najzdolniejsi zawodnicy mając 15-16 lat, będą opuszczali województwo, zasilając topowe akademie w kraju. Już w tym momencie nasi chłopcy są w notesach skautów takich klubów jak: Lech Poznań, Zagłębie Lubin, Lechii Gdańsk czy Raków Częstochowa. Są to mocne kluby, jeśli nie zapewnimy tym najzdolniejszym zawodnikom odpowiedniego miejsca do rozwoju w regionie, wtedy wyjadą w Polskę. Z kolei jest też kolejna grupa chłopców, która w moim odczuciu jest w stanie podnieść jakość piłki seniorskiej w naszym województwie. I fajnie byłoby, gdyby nasi wychowankowie mogli przyczynić się do rozwoju lokalnego futbolu. Reasumując, nie mamy określonego jednego planu na przyszłość chłopców, którzy skończą wiek trampkarza w naszej szkółce. Nie mamy podpisanej umowy z żadnym klubem. My możemy tylko podpowiadać rodzicom i samym zawodnikom, gdy zapytają się nas, na jaki kolejny krok powinni się zdecydować. Nic nie będziemy nikomu narzucać.

Z tego, co pan mówi, można wywnioskować, że bardzo zależy wam na tym, żeby piłka seniorska w województwie Kujawsko-Pomorskim była na wyższym poziomie. Swoimi wychowankami chcecie wzmacniać lokalne kluby? To jest wasz główny cel?

– Tak wygląda nasza działalność. Grupy treningowe prowadzimy już dla pięciolatków, zapewniamy dzieciom fajne warunki do trenowania, szkolenia. Do tego też inne drużyny z naszego miasta i regionu mogą podnosić swoje umiejętności i rozwijać się, dzięki rywalizacji z naszymi z zespołami. Dostarczamy dodatkowy bodziec do pracy, treningu i stawania się lepszym. Z kolei, starsi zawodnicy, którzy w niedalekiej przyszłości zakończą etap szkolenia w naszym klubie, trafią m.in. do lokalnych drużyn, będą odpowiednio przygotowani pod względem motorycznym i techniczno-taktycznym do gry w nowym miejscu. Siłą rzeczy, podniosą poziom i jakość danego zespołu z regionu, do którego trafią. Niedługo będziemy zbierać pierwsze plony naszej ośmioletniej pracy w akademii. Dlatego, że nasi najstarsi zawodnicy mają w tym momencie 14, 15 lat. Zatem dopiero za kilka lat będziemy mogli chwalić się naszymi wychowankami, gdy już będą zadomawiać się w piłce seniorskiej. I to też będzie dobry sygnał dla osób zajmujących się futbolem w naszym regionie, bo będą mogli realnie ocenić, jakie efekty wiążą się z naszą pracą. Głęboko wierzymy, że to, co robimy w akademii, przyniesie też korzyści dla regionalnej piłki.

Mistrzostwa świata akademii Juventusu. Niech pan powie kilka słów na temat tego turnieju, bo na pewno jest to istotne wydarzenie w waszym kalendarzu. Jak ważny jest to turniej dla waszych zawodników? 

– Juventus World Cup jest to wielkie wydarzenie organizowane przez Juventus FC. Chłopcy od początku trwania turnieju są zakwaterowani w ośrodku Bardonechcia, gdzie w 2006 roku mieściła się tam wioska zimowych igrzysk olimpijskich. Otoczka mistrzostw i cała organizacja jest na światowym poziomie. Otwarcie imprezy, jak i finałowy mecz odbywają się na Allianz Stadium. To wszystko powoduje, że ranga tego turnieju jest bardzo duża. Myślę, że przez to wydarzenie, dajemy chłopcom możliwość doświadczania i obcowania z inną kulturą, nowym miejscem. To nie jest tylko dla nich sportowe wyzwanie, ale i też życiowe, bo muszą sobie poradzić z dala od rodzinnego domu w zupełnie nowym otoczeniu. Na nas, trenerach robi ten turniej niesamowite wrażenie, a co dopiero na dzieciach. Udział w tych rozgrywkach to spore doświadczenie dla trenerów, jak i samych zawodników. Takie turnieje jak ten w Turynie przygotowuje ich do kolejnych dużych imprez, gdyż w ten sposób powoli przyzwyczajają się do otoczki, zainteresowania i emocji, jakie towarzyszą rozgrywkom piłkarskim.

Ten turniej to z pewnością spora zachęta dla zawodników i rodziców, żeby dołączali do waszej akademii. Możliwość gry na Allianz Stadium, walka o miano najlepszej akademii Juventusu na świecie, obcowanie z legendami tego klubu – kto by nie chciał w tym wydarzeniu czynnie uczestniczyć? Jakimi innymi atutami możecie się pochwalić jako szkółka? Co was wyróżnia w regionie?

– To, co wymagają od nas Włosi, przełożyło się na wyróżnienie od PZPN-u, czyli złotą gwiazdką w programie certyfikacji szkółek. Model, struktura i jakość szkolenia to są te główne rzeczy, które są od nas wymagane. Przede wszystkim wyróżnia nas to, że pracujemy w małych grupach treningowych już od najmłodszych kategorii wiekowych. Przypada maksymalnie dwunastu zawodników na jednego trenera. To daje nam ogromną przewagę, ponieważ gwarantujemy spory komfort pracy trenerowi, co przekłada się na rozwój zawodników. Wyróżnia nas model szkolenia. Uważam, że jest bardzo efektywny dla najmłodszych grup treningowych. Widać, że nasi chłopcy pod względem techniczno-taktycznym i rozumienia gry robią ogromny postęp, a trzeba zaznaczyć, że model szkolenia Juventus Academy różni się od Narodowego Modelu Gry. Nie oceniam, czy jest gorszy, czy lepszy. Jednak nie są takie same i to jest dla nas spora wartość. Przychodzą do nas młodzi trenerzy, którzy nigdy nie mieli styczności z tą metodologią szkolenia i muszą się jej uczyć od podstaw. To też sprawia, że mogą się rozwijać i stawać się lepszym szkoleniowcami. Wyróżnia nas też aspekt wychowawczy. Juventus FC bardzo duży nacisk kładzie na pracę trenera i jego zachowanie. Z jednej strony chcemy kształtować bardzo dobrych zawodników – i to nam się też udaje, bo stwarzamy odpowiednie warunki do szkolenia – z drugiej strony wychowujemy młodych chłopców na dobrych, porządnych ludzi. Jeżeli ktoś z boku spojrzałbym na organizację naszego treningu i to, w jaki sposób zachowują się nasi zawodnicy na meczach i turniejach, zauważyłby pewną tendencję i nawyki, jakich uczymy  w naszej akademii.

Czy model szkolenia i wszelkie ramy prowadzenia treningów i zachowań trenera są sztywnie narzucone przez Juventus Academy? Czy wasi szkoleniowcy mają w swojej pracy jakąkolwiek dowolność? Mogą coś swojego dorzucić do treningów i sposobu prowadzenia piłkarzy? Czy jest tak, że jak coś nie pasuje trenerowi to powinien szukać sobie miejsca gdzieś indziej, bo nie ma dla niego miejsca w Juventus Academy, jeśli ma inne pomysły na szkolenie?

– Otrzymujemy z Włoch strukturę treningu, model zachowań trenera i zalecenia, jakie szkoleniowiec powinien spełniać, ale już sam model szkolenia jest mocno przez nas rozwijany, choćby przez wymogi PZPN-u związane z programem certyfikacji szkółek. Trenerzy naszej akademii mają swobodę wypowiadania się, więc mogą zaznaczyć, co im nie odpowiada, gdzie mamy deficyty i na co powinniśmy zwrócić uwagę, jeśli chodzi o szkolenie. Na bieżąco wiele spraw modyfikujemy i ewaluujemy. Oczywiście, mamy pewne rzeczy narzucone przez Juventus Academy, których się trzymamy, ale sam program szkolenia jest rozwijany, poprawiany i dostosowany do polskich realiów i tego, co mamy u siebie.

Jakie cele wyznaczyliście sobie na najbliższy sezon?

– Mając w sobie spore pokłady pokory, należy zauważyć, że tylko raz w historii istnienia CLJ U-15, zespół z województwa kujawsko-pomorskiego utrzymał się w rozgrywkach ligowych, a był to MUKS CWZS Bydgoszcz kilka lat temu. Dla naszego województwa dużym wydarzeniem jest już sam awans na ten poziom, ale my głęboko wierzymy w to, że będziemy w stanie się utrzymać. Założenie jest takie, żeby w miarę możliwości stworzyć takie warunki, aby mieć zespoły w kolejnych rocznikach w CLJ U-15. Chcemy pokazywać to, co robiliśmy w lidze wojewódzkiej. Wiadomo, że poziom w CLJ-ce jest wyższy, więc będziemy musieli jak najszybciej do niego przywyknąć. Boisko wiele rzeczy zweryfikuje. Czekają nas nowe doświadczenie i przede wszystkim rozwój, bo przyjdzie nam się mierzyć, z naprawdę mocnymi przeciwnikami.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Juventus Academy Bydgoszcz