Baśnie i bajki dla dzieci, czyli polscy trenerzy w poważnych ligach

Wiedzieliście, że polski szkoleniowiec dwukrotnie wygrał Afrykańską Ligę Mistrzów? Albo że inny miał pomóc Feyenoordowi Rotterdam w zdobyciu mistrzostwa Holandii, a jeszcze inny sięgnął po Puchar Francji?

Baśnie i bajki dla dzieci, czyli polscy trenerzy w poważnych ligach

Postanowiliśmy przeanalizować przygody polskich trenerów w zagranicznych ligach. Skupiliśmy się tylko na tych, którzy pracowali w poważnych rozgrywkach (Uzbekistan, Cypr i Tunezja do takowych się nie zaliczają), bądź odnosili spore sukcesy poza granicami naszego kraju.

Kazimierz Górski (Grecja)

O sukcesach „Orłów Górskiego” wiedzą wszyscy, ale o tym, że śp. trener zdobył aż… sześć pucharów w Grecji, niektórzy mogli nie słyszeć. Pan Kazimierz zdobywał mistrzostwa kraju zarówno z Panathinaikosem, jak i Olympiakosem. Lepiej radził sobie w drugiej z wymienionych drużyn, gdzie świętował trzy tytuły mistrzostwie oraz jeden Puchar Grecji.

Jacek Gmoch (Grecja)

Prawdziwą karierę trenerską w tym kraju robił również Jacek Gmoch. On także zdobył mistrzostwo i Puchar Grecji z Panathinaikosem Ateny, a cztery lata później dołożył do swojego dorobku kolejne mistrzostwo, jednakże tym razem z AE Larisą.

Piotr Nowak (USA)

„Coach Peter Nowak” ostatnio był gwiazdą „Kanału Sportowego” i TVP Sport, a równie dobrze jak w telewizji, wypadał na ławce trenerskiej. Gość 142. odcinka „Jak Uczyć Futbolu” w sezonie 2003/04 wygrał z DC United rozgrywki MLS, a dwa lata później do tego osiągnięcia dołożył zwycięstwo w Supporter’s Shield. W Stanach Zjednocznych prowadził też Philadelphię Union.

Henryk Kasperczak (Francja)

Kadrę Polski trenował Jerzy Brzęczek, którego największym sukcesem było piąte miejsce w lidze z Wisłą Płock, za to „biało-czerwonych” nigdy nie prowadził Henryk Kasperczak, który z Wisłą Kraków zdobył po dwa mistrzostwa i Puchary Polski, a sukces udało mu się odnieść także na Zachodzie. W sezonie 1983/84 wygrał Puchar Francji z FC Metz. Pracował również m.in. w Saint-Etienne, Lille oraz Bastii. Wydaje się, że jeszcze przez długie lata będzie jedynym polskim trenerem, który „coś” wygrał w ligach TOP 5.

Andrzej Strejlau (Chiny)

Dwa razy mógł wygrać ligę… chińską i w obu przypadkach musiał się zadowolić tylko srebrnym medalem. Obejść się ze smakiem musiał też w finale Pucharu Chin, gdy jego Shenhua FC przegrała 1:2 z Guo’an. To i tak dobrze, bo mógł stracić pracę już po pierwszym meczu – w debiucie przegrał aż 1:9, co było najwyższą porażką w historii klubu. Czy Andrzej Strejlau coś kiedyś wygrał poza granicami Polski? Owszem, z AE Larisą triumfował w Pucharze Grecji.

Stefan Żywotko (Algieria)

Siedem mistrzostw Algierii – to tylko część sukcesów 101-letniego (!) Stefana Żywotki. Polak znalazł się w tym gronie z innego powodu, a konkretnie dwa razy z rzędu wygrał Afrykańską Ligę Mistrzów, co oznacza, że swego czasu prowadził najlepszą drużynę na całym Czarnym Lądzie, a to już jest osiągnięcie, które z pewnością należy docenić.

Antoni Brzeżańczyk (Holandia, Austria)

Postać zapomniana i nieznana młodszym kibicom, a szkoda, bo Brzeżańczyk odnosił sukcesy w całkiem poważnych ligach. Zaczynał od prowadzenia rodzimych drużyn, m.in. Stali Mielec i Zawiszy Bydgoszcz, zaś z Górnikiem Zabrze wywalczył mistrzostwo i Puchar Polski. Był także krótko selekcjonerem pierwszej reprezentacji oraz asystentem Kazimierza Górskiego. Znał języki, nawiązywał nowe znajomości i tak w 1975 roku trafił do Feyenoordu Rotterdam. Polak został trenerem cenionego w Holandii i Europie zespołu, któremu miał pomóc w odzyskaniu mistrzowskiego tytułu. Skończyło się na 2. lokacie i stracie jednego punktu do PSV Eindhoven, natomiast szkoleniowiec mógł odejść do Austrii Wiedeń z podniesioną głową. Tam również wywalczył wicemistrzostwo kraju, potem prowadził jeszcze miejscową Admirę, a w 1978 roku zmarł.

Zbigniew Boniek (Włochy)

Wiceprezydent UEFA oraz były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej nie ma nad Wisłą opinii dobrego szkoleniowca, a to dlatego, że wszyscy pamiętają mu kompromitującą porażkę z Łotwą w eliminacjach do mistrzostw Starego Kontynentu. Prawda jest taka, że Boniek był zdecydowanie lepszym piłkarzem niż trenerem, ale to on miał okazję pracować we włoskiej Serie A, a nie inni, często nawet lepsi fachowcy. W latach 90. prowadził Bari oraz Lecce w kilkudziesięciu spotkaniach ligowych i sporą część z nich… przegrał.

Franciszek Smuda (Niemcy)

Marzy nam się, żeby polski szkoleniowiec poprowadził teraz klub, chociażby na zapleczu niemieckiej Bundesligi. Może to jednak zbyt szybko nie nastąpić, bo gdy Franciszek Smuda osiem lat temu przejął drużynę Jahna Regensburg, skończyło się na jednej wygranej i trzech remisach w… 15 próbach.

Robert Warzycha (USA)

Kiedyś bardzo modne było, że polscy piłkarze wyjeżdżali na koniec kariery do Stanów Zjednocznych, a część z nich się tam nawet ostała. Jednym z takich przypadków był Ryszard Komornicki, który w 1996 roku został zawodnikiem Columbus Crew, a 12 lat później wygrał z tym klubem Supporter’s Shield – te same rozgrywki, co Piotr Nowak.

Jan Urban (Hiszpania)

Urban posadę na Półwyspie Iberyjskim otrzymał wyłącznie dlatego, że w przeszłości był piłkarzem Osasuny Pampeluna i właśnie ten klub prowadził na zapleczu La Liga. Jak w Hiszpanii radził sobie aktualny szkoleniowiec Górnika Zabrze? Bez szału, więc po kilku miesiącach go zwolniono. Chichot losu jest taki, że zanim przytrafiła mu się seria czterech przegranych z rzędu, która przesądziła o tym, że stracił pracę, miał passę… sześciu meczów bez porażki.

Marek Zub (Litwa, Łotwa) 

Po odejściu z GKS-u Bełchatów obrał dość nietypową ścieżkę kariery, bo przeniósł się na Litwę. Tam z Żalgirisem Wilno wygrał wszystko, co było do wygrania, a później próbował swoich w sąsiedniej Łotwie.

Ryszard Komornicki (Szwajcaria)

62-latek grał w piłkę w Szwajcarii i tam też rozpoczynał swoją trenerską przygodę. Pierwszą poważną posadę otrzymał w 2007 roku, kiedy przejął FC Aarau. W tym klubie pracował przez ponad dwa lata i nie było to jego ostatnie słowo w szwajcarskiej ekstraklasie, bowiem potem był także szkoleniowcem FC Luzern.

Aleksander Mandziara (Szwajcaria, Niemcy)

Komornicki nie był ani jedynym, ani najbardziej utytułowanym trenerem, który pracował w Szwajcarii. Aleksander Mandziara w latach 80. prowadził m.in. Young Boys Berno, z którym wywalczył Puchar, Superpuchar oraz mistrzostwo kraju. Ojciec aktualnego prezesa rady nadzorczej Lechii Gdańsk, był także szkoleniowcem w 2. Bundeslidze – pracował w RW Essen i SV Darmstadt 98.

Michał Probierz (Grecja) 

Probierz w Grecji spędził aż… dwa miesiące. W tym czasie poprowadził Aris Saloniki w dziewięciu meczach, w których odniósł cztery zwycięstwa, tyle samo razy schodził z boiska pokonany, a także zanotował jeden remis. Dlaczego wszystko trwało tak krótko? Grecy okazali się niewypłacalni, więc 48-latek szybko zrezygnował.

Stanisław Gzil (Belgia)

Z Belgią kojarzy nam się przede wszystkim postać Włodzimierza Lubańskiego, lecz to nie on, a Stanisław Gzil w sezonie 1995/96 uplasował się na najniższym szczeblu podium belgijskiej ekstraklasy z drużyną Germinal Ekeren. Pochodzący z Jaworzna szkoleniowiec prowadził potem również KSK Beveren.

Rudolf Wojtowicz (Niemcy)

Wojtowicz do dzisiaj pozostaje jedynym polskim szkoleniowcem, który miał okazję prowadzić klub w Bundeslidze. Było to w sezonie 1996/97, kiedy przejął Fortunę Dusseldorf, z którą niestety spadł z ligi. W późniejszych latach był skautem w Herthy Berlin czy VfL Wolfsburg.

Fot. Newspix