Zbigniew Boniek: Nie da się nikogo nauczyć grać w piłkę

Zbigniew Boniek był wczoraj gościem Krzysztofa Stanowskiego w „Hejt Parku” na Kanale Sportowym. Były już prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej w trakcie ponad dwugodzinnej rozmowy poruszył tematy dotyczące m.in. szkolenia trenerów i młodzieży w naszym kraju.

Zbigniew Boniek: Nie da się nikogo nauczyć grać w piłkę

O porażce 1:10 z Niemcami:

– Dlaczego przegraliśmy? Bo popełniliśmy błąd. Przede wszystkim, ja w ogóle nie wiedziałem, że taki mecz jest. Graliśmy spotkanie w formule 4×30 minut, zawodnikami, którzy bardzo rzadko byli objęci szkoleniem centralnym. To miał być sparing, chcieliśmy sprawdzić nowych zawodników i przegraliśmy 1:10 z Niemcami. Nie chcę się usprawiedliwiać. Ja nie przegrałem 1:10, byłem prezesem reprezentacji, która pojechała i przegrała 1:10. To był martwy okres, kiedy nikt nie grał, kluby nie trenowały, dzieci rozjechały się na wakacje. Mam nadzieję, że ktoś za to beknął, bo ja o tym meczu dowiedziałem się dopiero z mediów. Wstyd, przegraliśmy i popełniliśmy błąd, natomiast policzyłem, jak wyglądamy na poziomie piłki młodzieżowej w spotkaniach z Niemcami. W kategoriach U15-U20 w ostatnich 16 meczach pięć albo sześć razy wygraliśmy, dwa zremisowaliśmy i dziewięć przegraliśmy, co nie jest żadnym tragicznym wynikiem. Dlaczego, jak kiedyś jedna z reprezentacji młodzieżowych prowadziła z Niemcami w Świnoujściu, bodajże 4:0 po 20 minutach, to nikt o tym nie pisał?

O Narodowym Modelu Gry:

– Często mówimy o szkoleniu, a mylimy podstawowe pojęcia. Wiesz, że wszyscy mówiący o Narodowym Modelu Gry, nigdy go nie przeczytali? W Narodowym Modelu Gry jest wszystko, nawet suplementy dotyczące psychologii, dzieci, jak szkolić, trenować. Ostatnio spotkałem się po wyborach z „twitterowym szefem szkolenia”, panem Markiem Wawrzynowskim. Rozmawiamy i on mówi: panie prezesie, grają dwie drużyny U-10 i jeden trener do swoich chłopaków mówi, że gramy na dwa podania. Pytam się go, co w tym jest złego? Odpowiedź: ale jak to? Przecież 10-latkowie powinni się w piłkę bawić! Czyli dochodzimy do wniosku, że 10-latkom nie jest potrzebny trener i powinni sami bawić się w piłkę? Co to jest za problem, jeżeli trener mówi 10-latkom: słuchajcie, gramy na dwa podania? To obliguje młodych chłopców do poruszania się po boisku, szybszego myślenia, a np. na ostatnich 30 metrach mogą się kiwać, ile chcą. Kolega Wawrzynowski ma teraz problem, że w Danii wymyślili jakiś system, robią to dobrze i oni mają fantastyczną młodzież, fantastycznych piłkarzy – wszystko mają fantastyczne, a my mamy wszystko złe.

O rywalizacji wśród dzieci:

– Jeżeli ustalisz z Leonem (syn Krzysztofa), że strzelacie rzuty karne, to nie liczy się, kto strzeli, a kto nie strzeli? – Boniek.

– Liczymy, oczywiście – Stanowski.

– No nie, nie może się liczyć, jak to?! „Nie może być rywalizacji, bo to szkodzi” – panowie, o czym my kur** mówimy? – Boniek.

O planowanych zmianach w szkoleniu nowych władz PZPN-u:

– Nie uważam, że PZPN chcąc wprowadzić tę reformę, popełnił błąd. Taką reformę nie jest prosto wprowadzić, my też o tym myśleliśmy. Dam prosty przykład. W województwie mazowieckim jest ponad 600 drużyn w najmłodszych kategoriach wiekowych. Jak stworzysz sobie drużynę, to Mazowiecki Związek Piłki Nożnej zrobi ci kalendarz rozgrywek. Wiesz, kiedy grasz, o której godzinie, czy potrzebujesz mieć sędziego i tak dalej. Teraz tego nie będzie. Powiedz mi, ile ty zorganizujesz turniejów? Czy to jest takie proste każdego tygodnia organizować jakiś turniej? Nie wiadomo z kim, nie wiadomo, czy ktoś będzie miał chęci, czy ich nie będzie miał? Nie miałem odwagi, chęci robić tego projektu na siłę. Rozmawiałem z niektórymi wojewódzkimi związkami i nie chciałem. Jeżeli jutro (tj. dzisiaj) Polski Związek Piłki Nożnej wprowadzi tę reformę, niech ją wprowadzi. Potem zobaczymy, jak ciężko będzie to wszystko wyegzekwować. 

O szkoleniu trenerów:

– Jak przyszedłem do Polskiego Związku Piłki Nożnej, to pierwsze kroki skierowałem na Akademię Wychowania Fizycznego, której jestem absolwentem. Był jeden pokoik, a w nim kolega Śledziewski. Mówię sobie, że tak nie może wyglądać Szkoła Trenerów PZPN. Dzisiaj mamy piękną Szkołę, mamy swój budynek w Białej Podlaskiej. Wszystko robimy według kursów uefowskich. Dlaczego mamy mało trenerów z licencją UEFA Pro? Bo nie można szkolić więcej niż 24 trenerów rocznie – taki jest przepis. Kiedy w Polsce wprowadzono deregulację zawodu trenera, to jako Polski Związek Piłki Nożnej powiedzieliśmy wszystkim trenerom, którzy robili tytuły na uczelniach, że jeżeli chcą mieć licencję UEFA, to muszą zrobić kursy wyrównawcze. Można powiedzieć, że 95% osób właśnie tak postąpiło, ale 5% miało to w głębokim poważaniu. Głównie ludzie starsi, którzy 30 lat temu skończyli studia i przez ten czas nie byli w żadnej szkole. Ich to bolało, że muszą zrobić jakiś kurs wyrównawczy, bo nigdy się niczego nie uczyli, a piłka się zmieniła. To są ci, którzy najwięcej krzyczą. Polskich trenerów szkolimy przez polskich wykładowców, ale też zapraszamy ludzi z zagranicy. Ale my lubimy płakać. Jak Niemiec czegoś nie wie, to stara się dowiedzieć, jak Amerykanin czegoś nie wie, to stara się zapłacić, żeby się dowiedzieć, a jak Polak czegoś nie wie, to… udaje nauczyciela. Tak to wygląda w tym temacie. Pamiętajmy o tym, że kurs to tylko bodziec. Dopiero szatnia jest weryfikacją. Dzisiaj jest wiele możliwości dla ambitnych, ale najbardziej krzyczą ci, co są leniwi. To jest nasz największy problem.

O tym, dlaczego w Polsce nie ma dryblerów:

– Widocznie taka przychodzi młodzież i takie mają uzdolnienia – Zbigniew Boniek.

– Ale tę młodzież można nauczyć pewnych rzeczy… – Krzysztof Stanowski.

– W piłkę nikogo nie nauczysz grać. Jak nie masz DNA, predyspozycji… Możesz kogoś nauczyć taktyki, poruszania się, poprawić pewne elementy piłkarskie. Jak przyjdzie 10 tysięcy dzieci z rodzicami i ci powiedzą: proszę zrobić z mojego syna piłkarza, to jak nie mają predyspozycji, to żadnego z nich nie wyrośnie piłkarz. Naprawdę, to nie jest takie proste – ZB.

– To w ogóle nie szkolmy – KS.

– My szkolimy i to dobrze, ale trzeba się zastanowić, po co szkolimy tę młodzież? Żeby była zdrowa, grała w piłkę nożną, a tych najbardziej utalentowanych 6-, 7- czy 8-latków bierzemy do szkółek, akademii. Dzisiaj w Polsce nie ucieknie żaden talent. Też się zastanawiam, dlaczego mamy jednego Zielińskiego, który potrafi dryblować? – ZB.

– Czym się różni DNA chłopaka mieszkającego w Berlinie od tego, który mieszka w Poznaniu? – KS. 

– Niemcy mają pięć milionów piłkarzy – ilu mają Lewandowskich? – ZB.

– Lewandowskich nie mają, ale mają mistrzów świata. A dlaczego nie mają Lewandowskiego? Bo nie mają takiego w swoim pokoleniu, bo taki Lewandowski rodzi się raz na 100 lat. Chodzi mi o stan średni, zawodników, których można wybierać do Ekstraklasy, I, II czy III ligi? Tu jest słabo – KS.

– Żeby był dobry stan średni, to musi być tak: zdrowa, fajna młodzież, od najmłodszych lat spędzająca czas na świeżym powietrzu, grająca w piłkę, chodząca na lekcje wychowania fizycznego, mająca predyspozycje. Czy u nas tak jest? Odpowiedzmy sobie szczerze na to pytanie. U nas przyprowadza się na trening garbatego, schorowanego, 8-latka z próchnicą, bo rodzic dojdzie do wniosku, że nie może tyle siedzieć w domu i musi się poruszać. Zapisze go na lekcje piłki, zapłaci 120-150 złotych i za dwa lata ma być Lewandowskim. To nie jest takie proste – ZB.

– Nie mówmy, że w DNA Polaków nie ma tego, żeby się nauczyć dryblować… – KS.

Też czasami się zastanawiam, dlaczego nie mamy zawodników, którzy potrafią minąć kilku zawodników w meczu o stawkę. Dostaję białej gorączki, kiedy to widzę. Mamy utalentowanych chłopaków, ale problemem jest bardzo często mentalność. Bardzo szybko kreujemy gwiazdy, kiedy nie są na to gotowe. Mowa o młodych chłopakach. Jest też opcja, że po prostu nie mamy predyspozycji, nie ma takiego talentu w naszym narodzie. Chciałbym dożyć czasów, w których na każdej stronie boiska w reprezentacji Polski będziemy mieli piłkarzy, którzy potrafią minąć dryblingiem swoich rywali – ZB.

O zmianie pokoleniowej:

– Dzisiaj myślimy, że jak wyrwiemy dziecko trzy razy w tygodniu na godzinę od komputera, to nauczymy grać je w piłkę. Nie jest tak, że odjechała nam reszta krajów. Problemem są pieniądze. Dlaczego kiedyś mieliśmy fantastycznych bokserów, a dzisiaj nie? Dzieci bez ingerencji same też uczyły się wiele, teraz mamy inne czasy, trzeba nowych metod. Dzisiaj nie ma nauki rywalizacji od najmłodszych lat, choćby na podwórku, gdzie następowała pierwsza weryfikacja. Kiedy przychodziliśmy w jedenastu na boisko, wybierali składy najlepsi. Graliśmy 5 na 5, temu ostatniemu mówiło się, że jest za słaby i musi być sędzią. To była naturalna kolej rzeczy, selekcja, to pomagało nabrać charakteru. A teraz? Byłaby afera, że ktoś taki jest odtrącony od grupy, konsekwencje psychologiczne, nie można robić w ten sposób i tak dalej.

Fot. Kanał Sportowy/YouTube