Mamczak: Idzie nowe? Furtka dla młodych trenerów uchylona coraz szerzej

Ucieszyłem się na ostatnie wieści z Poznania. Na mieście mówią, że furtka do Ekstraklasy dla młodych trenerów została uchylona. Ale przecież nikt jej nie uchylał… Jak dla mnie – to młodzi szkoleniowcy włożyli nogę między drzwi i futrynę. To oni na rynku zaczynają się coraz śmielej rozpychać łokciami.

Mamczak: Idzie nowe? Furtka dla młodych trenerów uchylona coraz szerzej

Tomasz Kaczmarek w Lechii Gdańsk, Marek Gołębiewski w Legii Warszawa, Dawid Szulczek w Warcie Poznań. A za Szulczka w Suwałkach wylądaował Grzegorz Mokry. Dzieje się.

Z zainteresowaniem śledziliśmy nominacje Artura Skowronka, Krzysztofa Brede czy Krzysztofa Dębka, a jeszcze wcześniej Rafała Ulatowskiego, Mariusza Rumaka, Roberta Podolińskiego. Nie grali w piłkę na najwyższym poziomie, a mimo to szansę otrzymali w bardzo młodym wieku. Jednym szło lepiej, innym gorzej. Mówiliśmy wtedy o nowym pokoleniu, mówiliśmy o zmianie postrzegania tych, którzy niekoniecznie doświadczeniem zdobywanym przez lata do swojego angażu przekonywali prezesów. Ale Dawid Szulczek to pewien symbol. Symbol kolejnego kroku, który został wykonany. Symbol tego, że wcale nie trzeba przekroczyć czterdziestki, żeby złapać byka za rogi i poprowadzić zespół. Żeby zarządzać nim nie mniej efektywnie od starszych kolegów. Ba, że można to robić mając na karku nawet trzydzieści wiosen, bo jeśli ktoś wcześnie zaczyna, intensywnie praktykuje, a praca pochłania go w całości, to przecież fundament pod to ma całkiem konkretny.

Ale otwartość na młodych wychodzi z góry, dużą rolę odegrał przy tym transferze Radosław Mozyrko, kolejny z przedstawicieli „nowej generacji”. Skoro o Nagelsmannie mówi już cały świat, może warto spróbować nieco zejść z utartej ścieżki?

To dobry trend. Nowe twarze to nowe pomysły i nowa energia, dzięki którym poziom polskiej piłki może się tylko podnosić. To nie są tłuste koty, nasycone już sukcesami sprzed lat. Zamknięte w ramach, które narzcuiło im doświadczenie. To trenerzy od lat poszukujący i intensywnie czerpiący od innych. Dlatego tym ciekawiej będzie obserwować ich drużyny. Tym ciekawiej będzie oceniać efekty ich pracy.

Myślę, że wszyscy powinniśmy trzymać kciuki za to, żeby im po prostu wyszło. Bo powiew świeżości przyda się nam nie tylko w tym sezonie. Wiele razy narzekaliśmy na karuzelę i na to, że tak trudno na nią wskoczyć. Może dzięki temu, że wyżej wymienieni odmienią drużyny, którym przewodzą, wskoczyć na nią będzie ciut łatwiej? A że między stwierdzeniem: „wow, nowe trendy, idę w to!” i opozycją („Legia i Warta próbowały, nie poszło, odpuśćmy z takimi wymysłami”) jest cienka granica… wypada kciuki trzymać.

***

Kaczmarek ma 37 lat, Gołębiewski 41, a Szulczek 31. W Ekstraklasie po pięćdziesiątce są dzisiaj tylko Waldemar Fornalik, Jan Urban i Jacek Zieliński (a statystyka ta jeszcze wyraźniejsza była kilka dni temu, no Michał Probierz to 49-latek).

Liderem I ligi jest 39-letni Wojciech Łobodziński. Drugi w tabeli plasuje się jego rówieśnik – Janusz Niedźwiedź. 32-letni Dawid Kroczek przejął po Radosławie Mroczkowskim Resovię i jak widać – nie jest to opcja tymczasowa, bo kilka dni temu dobrał do sztabu swojego dobrego przyjaciela, Łukasza Tomczyka. I znów – nazwisk po pięćdziesiątce nie jest wcale tak łatwo znaleźć na zapleczu Ekstraklasy: minimalnie granicę tę przekracza Tomasz Tułacz (51 l.), a starszy jest tylko Ryszard Tarasiewicz.

II liga? Z dużą przewagą w tabeli prowadzi Stal Rzeszów, a tam u steru – 35-letni Daniel Myśliwiec. Over 50? Jarosław Skrobacz i Krzysztof Chrobak.

***

O ile ruch związany z zatrudnieniem Szulczka można obserwować z dużym zaciekawieniem, bo od efektów jego pracy, w kontekście szansy dla innych młodych i ambitnych szkoleniowców, zależy wiele, o tyle w całym tym zamieszaniu wciąż szkoda Piotra Tworka.

Przed kilkoma dniami czytałem materiał o pracy sztabu szkoleniowego Warty. W „Asystencie Trenera”. I trudno aż w to uwierzyć, ale poznaniacy  w sezonie 2019/20 walczyć mieli o utrzymanie w I lidze!

– Gdy zespół zaczął nabierać charakteru i zdobywać punkty, powiedzieliśmy sobie, że zaatakujemy czołówkę. Faworyci byli gdzieś indziej, a nas nie brano pod uwagę nawet pod kątem baraży. Uważano nas za drużynę, która zapewne spadnie. Naszym celem było więc oficjalnie utrzymanie, ale gdy zobaczyliśmy, że zawodnicy spisują się bardzo dobrze, uwierzyliśmy w coś więcej – opowiada Tworek.

W końcu zapowiedzieliśmy drużynie, że atakujemy Ekstraklasę. Zawodnicy uśmiechali się tylko. Po czasie dowiedzieliśmy się, że uznawali nas za szaleńców. „Jak to, zespół skazywany na spadek ma bić się o awans?!” – wspomina.

Ale trudno jest opierać się wyłącznie na wierze. Analizując „Zielonych”, wielu ekspertów twierdzi, że pod kątem budżetu, potencjału organizacyjnego czy kadrowo – Warta jest dzisiaj i tak wyżej, niż powinna.

Drużyna, która miała się utrzymać w I lidze, awansowała do Ekstraklasy. I nie było tak, że nagle pojawił się bogaty sponsor, że nagle realia przy Drodze Dębińskiej odwróciły się o 180 stopni. Projekt był kontynuowany i oczywiście – awans do Ekstraklasy spowodował, że stał się stabilniejszy i solidniejszy. Ale jakkolwiek racjonalnie na to wszystko nie spojrzeć, Warta w sezonie 2020/21 znów powinna bić się o utrzymanie, tym razem w Ekstraklasie. Warta ta biła się jednak… o europejskie puchary.

No i dziś Tworek jest beneficjentem dobrego wyniku. Kolejnym nazwiskiem w wielkiej galerii tych, którzy wykręcili wynik ponad stan. Czy klub powinien pozbywać się człowieka, który wielokrotnie udowodnił, że do swojej roboty się nadaje?

Piłka jest bardzo niewdzięczna, a praca trenera rządzi się swoimi prawami. Rządzi się prawami, którymi nie rządzi się żaden inny zawód.

Dość powiedzieć – nawet selekcjoner, w przypadku słabych wyników, zazwyczaj kończy kwalifikacje do dużego turnieju. Zmiany na stanowiskach selekcjonerów odbywają się przecież po kolejnych imprezach. Drużyna na mundialu czy euro funkcjonowała znacznie poniżej oczekiwań kibiców i federacji? Po skończonym projekcie zmienia się trenera. Inną opcją jest brak awansu – wtedy również logicznym jest, że to trener płaci głową za brak wyniku. Brak wyniku w określonym projekcie, na który się zdecydował. I którego cele miał postawione przed jego rozpoczęciem.

Zastanawiam się dlaczego w piłce klubowej nie funkcjonuje to podobnie? Czy za projekt nie możemy uznać choćby sezonu? To już czas, po którym można coś ocenić. To już dwa okienka transferowe, dwa okresy przygotowawcze, to czas, po którym ręka trenera powinna odcisnąć na zespole piętno. To czas, który można też ocenić. Wiemy przecież jaki wynik dany szkoleniowiec wypracował i które miejsce w lidze osiągnął.

W odcinkach cosezonowych mierzona jest również skuteczność trenerów w akademiach piłkarskich, nawet tych największych. Gdzie widzicie zatem różnice względem piłki seniorskiej? Dlaczego trenerzy zmieniani są tak często?

To, że Piotr Tworek wypadł z karuzeli, z Ekstraklasy, skłoniło mnie do refleksji. Trudno mi znaleźć wystarczające powody, by uargumentować te działania. Bo z jednej strony możemy mówić, że coś między szkoleniowcem i zespołem nie trybi, że drużyna potrzebuje czasem nowego bodźca mentalnego. Ale jeżeli wyjdziemy od strategii i filozofii klubu, o których pisałem w ostatnim artykule i o których mówił w Warszawie Eric Abidal, to w gruncie rzeczy to… nie powinno mieć przecież żadnego znaczenia.

PRZEMYSŁAW MAMCZAK

Chcesz podyskutować o szkoleniu? O najnowszym artykule? Nie zgadzasz się ze mną lub chciałbyś coś dodać? Napisz koniecznie – przemyslaw.mamczak@weszlo.com.