Kobiety z facetami w jednej drużynie. Czy ma to sens?

Ellen Fokkema przeszła do historii futbolu, gdyż jest pierwszą kobietą, która mogła zagrać w seniorskiej drużynie mężczyzn. Specjalnie dla niej zmieniono przepisy, żeby umożliwić piłkarce grę w rozgrywkach legitymowanych przez Holenderski Związek Piłki Nożnej. Czy to jest tylko ciekawostka lub przyszłość dla innych federacji? Czy warto otworzyć taką furtkę dla zawodniczek w Polsce, żeby mogły grać z mężczyznami np. w A-klasie? Pytamy osób związanych z środowiskiem piłki kobiecej w naszym kraju.

Kobiety z facetami w jednej drużynie. Czy ma to sens?

Od 2019 roku Ellen Fokkema i jej klub VV Foarut dążyli do tego, żeby KNVB, czyli Holenderski Związek Piłki Nożnej, wyraził zgodę na to, żeby rzeczona piłkarka mogła zostać zgłoszona do męskiej seniorskiej ligi. Mowa o dziewiątym poziomie rozgrywkowym, czyli futbolu amatorskim.

Dlaczego im tak na tym zależało? Warto zaznaczyć, że w Holandii zupełnie inaczej wyglądają regulaminy rozgrywek młodzieżowych. Tam dziewczyny z chłopcami mogą grać do 19. roku życia (w Polsce do 15. roku życia). I później muszą wybrać, czy chcą iść w piłkę kobiecą, czy grać na najniższym szczeblu z facetami. Bo w holenderskim systemie rozgrywek jest podział w niższych ligach seniorów na ligi kategorii A i kategorii B. Kobiety już wcześniej mogły grać na tym najniższym, ale na A miały zakaz.

Wspomniana Fokkema była bardzo zżyta, i nadal jest, ze swoim zespołem i chciała grać dalej grać z przyjaciółmi w lidze amatorskiej, a przepisy jej na to nie pozwalały. – Staram się grać mądrze, bo inaczej ze względu na biologię nie miałabym szans na wygraną. Myślę, że to kamień milowy dla piłki nożnej. Kobiety będą mogły wybierać, gdzie chcą grać, to coś nowego. Mam nadzieję, że nie będę ostatnia, bo inaczej to wszystko nie miałoby sensu – mówiła zawodniczka w rozmowie z ESPN.

We wrześniu tego roku doszło do historycznej chwili, gdzie po wielu prośbach i pism do związku o zrobienie wyjątku, Fokkema zaliczyła debiut w rozgrywkach męskich. Z kolei sam KNVB nie tyle, co dokonał odstępstwa od reguły, a zmienił przepisy, dzięki którym kobiety mogą grać w lidze z facetami. – Idziemy z duchem czasu, opieramy się na wynikach ostatnich badań i nie widzimy powodu, by utrzymywać ten stan rzeczy. Opowiadamy się za równością i różnorodnością. Chcemy, aby dziewczęta i kobiety znalazły odpowiednie miejsce w piłkarskim świecie w oparciu o ich własne cechy i ambicje – mówił Jan Dirk van der Zee, szef piłki amatorskiej w Holandii, który długo wstrzymywał się z tą decyzją, ale po wielu testach i programie pilotażowym, gdzie oglądał Fokkemę, jak radzi sobie podczas gry z mężczyznami, i jak inni na to reagują, postanowił zmienić przepisy.

– Gdy to ogłoszono, zorientowałam się, jak duża jest to zmiana. Wcześniej myślałam, że dzięki temu wszystko zostanie tak, jak było, tyle tylko, że ja będę mogła grać z mężczyznami. Ale potem pojawiłam się w wiadomościach i to było bardzo dziwne. Mój telefon dzwonił cały czas, chciałam go wyrzucić przez okno! Ale po dniu, tygodniu, wszystko się uspokoiło. Nadal nie zdaję sobie sprawy, jak duża jest ta zmiana. Gram sobie po prostu z przyjaciółmi, dla mnie zmieniło się niewiele – podkreślała zawodniczka.

Czy to tylko ciekawostka? Czy wręcz to przyszłość i rewolucja w światowej piłce nożnej? Czy takie uchylenie furtki dla kobiet, żeby mogły grać z facetami w jednej drużynie to dobry pomysł? Co o tym sądzą przedstawiciele środowiska kobiecej piłki nożnej w Polsce?

Wojciech Mróz, założyciel kobiecego klubu występującego w I lidze, UKS 3 Weronica Staszkówka Jelna: – Wszystkie najlepsze polskie piłkarki w przeszłości grały z chłopaki. Jednak ze swojego doświadczenia muszę powiedzieć, że w momencie, gdy dziewczyna ma 12-14 lat to już nie ma większych szans w starciach z chłopakami. Chodzi przede wszystkim o rozwój fizyczny u młodych mężczyzn, który jest dynamiczny – nabierają większej siły, dynamiki i widać duże różnice między nimi a zawodniczkami, a te w takim układzie się już nie rozwijają. To jest ten moment, gdzie powinny już grać tylko z dziewczynami.

Dagmara Zawadzka, trenerka kobiecych sekcji w akademii Warty Poznań: – Przez wiele lat dbałyśmy o rozwój piłki kobiecej. Chciałyśmy wyodrębnić piłkę kobiecą od męskiej, żeby dziewczyny nie musiały trenować i grać tylko z chłopkami. Generalnie sport dzieli się na męski i damski. Ciężko będzie to zmienić. Zostałabym przy tym podziale, jaki jest teraz. 

Marcin Wojda, trener UKS-u Ząbkovii Ząbki: – Myślę, że to jest bardzo dobry ruch. Dlaczego mamy wykluczać kobiety z piłki nożnej, jeśli są na takim poziomie piłkarskim i fizycznym, żeby rywalizować z mężczyznami? Jeżeli daje wartość drużynie i jest wzmocnieniem składu to niech gra. Oczywiście, nie mówimy tutaj o najwyższym poziomie męskich drużyn seniorskich. Myślę, że zawodniczka dobrze wyszkolona technicznie, pracująco odpowiednio nad swoją siłą i motoryką, jest w stanie grać na niższym poziomie seniorskim.

Czy pozwolenie zawodniczkom na grę w A-klasie czy B-klasie to dobry pomysł? Miałoby to sens?

Mróz: – Miałoby sens. Jeżeli dziewczyna jest z małej wioski niemiałaby w pobliżu żadnego klubu żeńskiego i nie ma możliwości, żeby się rozwijać, a chciałaby dalej w piłkę grać to niech gra w tej B-klasie czy A-klasie. Jednak należałoby się poważnie zastanowić, do którego poziomu rozgrywkowego można by im na to pozwolić, bo najważniejsze jest bezpieczeństwo tych kobiet. I na wyższym seniorskim poziomie też by sobie nie poradziły pod względem fizycznym, a trenerzy też nie byliby tacy chętni w III czy IV lidze, żeby stawiać na zawodniczki, bo mają wielu lepszych zawodników.

Zawadzka: – Czy otwierając taką furtkę kobietom, nie spowodowalibyśmy tego, że dziewczyny zaczęłyby uciekać z futbolu kobiecego? Obawiam się, że gdyby zawodniczki dostawałyby za grę z  mężczyznami jakieś wynagrodzenie to wybierałyby ten kierunek. Czy to też nie przełożyłoby się na to, że byłoby mniej polskich zawodniczek w kobiecych seniorskich drużynach, a kluby wycofywałyby się z niższych lig damskich? Z klubami z A-klasy też różnie bywa, bo są takie, gdzie zawodnicy grają za darmo i są takie, gdzie są niewielkie pieniądze, które mogą przekonać młodą utalentowaną zawodniczkę do takiego ruchu. 

Wojda: – Jestem za tym, żeby otworzyć tę furtkę dla kobiet. W drużynie, którą prowadzę w I lidze, mam kilka zawodniczek, które moim zdaniem poradziłyby sobie w A-klasie. Odbiję też piłeczkę do słów trenerki Zawadzkiej, bo myślę, że byłoby zupełnie odwrotnie. Uważam, że piłkarka, która z powodzeniem radziłaby sobie na niższym poziomie męskim seniorskim, byłaby dużym wzmocnieniem dla kobiecej reprezentacji Polski. Jeżeli dziewczyna chce grać z chłopakami to niech gra. Myślę, że to nie miałoby przełożenia na to, że mniej byłoby drużyn kobiecych albo zawodniczki rezygnowałyby na dobre z lig kobiecych. Taki ruch do niższych klubów męskich to byłby inny pomysł na rozwój. Mam w drużynie dziewczynę, która zapytała się mnie, czy w przerwie, gdzie nie mamy ligowego meczu, może zagrać w lidze szóstek z chłopakami. Zagrała i była najlepsza na boisku. Tutaj głównie chodzi o osobowość, bo w pewnym wieku część dziewczyn nie chce już grać z chłopakami, bo boją się, że będą poturbowane, a są też takie z charakterem, które to kochają i czerpią wielką radość, gdy mogą z nimi pograć.

– W Polsce jest wiele turniejów amatorskich na orliku czy hali, gdzie często i gęsto grają kobiety. Poziom tych lig nie jest wyższy niż w B-klasie, a zawodniczki biorą w tych rozgrywkach udział, cieszą się i radzą sobie nie najgorzej. Dziewczyny, które chcą i decydują się na grę z chłopakami są charakterne i wręcz dążą do tego, żeby były tak samo traktowane jak inni zawodnicy, nie chcą taryfy ulgowej. Jednak, jeśli kobieta na poważnie podchodzi do piłki nożnej to i tak przejdzie do kobiecego futbolu i nie skorzysta z tej furtki gry w A-klasie – uważa Wojciech Mróz.

Agnieszka Jędrzejewicz, piłkarka Czarnych Sosnowiec, obecnego mistrza Polski, do 15. roku życia grała z chłopakami w klubie i mówiła nam, że to miało na nią ogromny wpływ, jeśli chodzi o rozwój piłkarski. – Bardzo cieszę się z tego powodu, że grałam z chłopakami. To jest inny rodzaj rywalizacji, jak w przypadku gry z dziewczynami. Z chłopcami zawsze jest trudniej, łatwo nie odpuszczają, są bardzo zaangażowani, bo chcą wygrywać. U dziewczyn częściej pojawia się zrezygnowanie, dlatego bardzo się cieszę, że mogłam rozwijać się poprzez granie w piłkę z kolegami. 

Reasumując, jest to bardzo złożony temat. Nie poruszyliśmy przecież takich czynników jak szatnia czy reakcja męskiego środowiska na grę z kobietą lub naprzeciw niej. Przy rozważaniach należy jednak pamiętać, że mowa o możliwości gry kobiet z mężczyznami w jednej drużynie, a nie przymusu. Czyli taka zawodniczka musi być w pełni świadoma i pewna swojego wyboru, tak samo jak klub, który miałaby reprezentować.

Wspomniana Fokkema od dziecka gra w piłkę z tymi samymi zawodnikami. Zżyła się z nimi, są przyjaciółmi i bardzo się lubią, a to ci ostatni walczyli o jej zgłoszenie. Zatem nawet jeśli byłaby taka możliwość, dajmy na to w Polsce, żeby kobiety mogły grać w lidze z facetami, nie jest wcale powiedziane, że piłkarki by z niej korzystały…

Na pewno wprowadzenie takiego zapisu do regulaminu, gdzie kobiety mogłyby grać na niższym poziomie seniorskim w Polsce, wiązałoby się z ogromnymi kontrowersjami i dyskusjami. Sama informacja o Holandii budzi olbrzymie emocje w internecie…

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Twitter/@SinSoSobre