CLJ-ka od środka: „Gra dla Zawiszy Bydgoszcz to duży zaszczyt”

Jak przebiega proces odbudowy Zawiszy Bydgoszcz? Czy pojawienie się „Rycerzy Pomorza” w Centralnej Lidze Juniorów U-17 to tylko przypadek? Czego możemy spodziewać się po tej drużynie na poziomie centralnym? Jakie wartości trenerzy starają się przekazywać młodym zawodnikom? Rozmawiamy z Arturem Cielasińskim, szkoleniowcem bydgoskiej drużyny juniora młodszego.

CLJ-ka od środka: „Gra dla Zawiszy Bydgoszcz to duży zaszczyt”

Rok 2021, jaki on był dla całego klubu Zawiszy Bydgoszcz?

–  Dla całego klubu był to kolejny etap rozwojowy. Od kilku lat stopniowo się rozwijamy, krok po kroku i na pewno rok 2021 był bardzo pracowity dla nas wszystkich. Jeśli chodzi o mój zespół to przejąłem go w poprzedniej przerwie zimowej. Zakończyłem wtedy swoją piłkarską przygodę w Zawiszy i zacząłem pracować z tą drużyną. Runda wiosenna była dla bardzo udana, bo zdobyliśmy komplet punktów. Z kolei jesienią zdarzyło nam się zgubić kilka punktów, ale najważniejsze jest to, że wywalczyliśmy awans do CLJ U-17. Ogrom pracy zostało włożone w tę drużynę, która cały czas jest budowana, gdzie stopniowo dochodzą do nas nowe osoby. Mamy w zespole chłopaków z Bydgoszczy, ale nie tylko, bo też dojeżdżają do nas z okolicznych miejscowości. Co więcej, jest też jeden zawodnik, który na co dzień mieszka w województwie zachodniopomorskim. Ten zespół jest budowany latami. Przeżył najcięższe czasy, czyli moment upadku klubu, który musiał wznowić swoją działalność od B-klasy. Wiele młodzieży wtedy od nas odeszło. Z kolei ten rocznik z nami został. Chwała im za to! Przeżyli z nami wszystko, co najgorsze, a teraz mogą cieszyć się z sukcesów. Ciężka praca na treningach zaowocowała tym, że będą mogli rywalizować z najlepszymi drużynami w Polsce.

Czym jest dla was Centralna Liga Juniorów?

– Na pewno czymś nieznanym, nowym. Czekamy z niecierpliwością na start rozgrywek. Chcemy mierzyć się z najlepszymi, a tu będzie ku temu najlepsza okazja. Owszem, wcześniej mierzyliśmy z wymagającymi sparingpartnerami, ale były to tylko gry kontrolne, gdzie trenerzy dają grać wszystkim zawodnikom. Jestem bardzo ciekawy, jak będziemy wyglądali na tle najsilniejszych zespołów w Polsce, bo nie mieliśmy możliwości sprawdzenia się w meczach o punkty z takimi mocnymi zespołami.

Jaki macie plan na okres przygotowawczy?

– Rozpoczęliśmy już okres przygotowawczy. Trenujemy dwufazowo, zaczynamy siłownią, a później wychodzimy na boisko. Spotykamy się cztery razy w tygodniu, a do tego dochodzi gra kontrolna. Mamy zaplanowanych wiele sparingów, gdzie będziemy się mierzyć z mocnymi rywalami. Dodatkowo, jesteśmy po pierwszych test-meczach. Sprawdzamy kilku zawodników. Drużyna cały czas jest w fazie budowy. Rozwijamy się i poszukujemy nowych zawodników z zewnątrz, którzy chcą zagrać w CLJ-ce.

Chcecie się mocno wzmocnić kadrowo na CLJ-kę?

– Nie ukrywam, że tak, ponieważ pięciu moich zawodników spędza obecnie okres przygotowawczy z seniorami. Trzech chłopaków jest na stałe przypisanych do pierwszego zespołu, a dwóch wskoczyło do rywalizacji. Nie skupiamy się tylko na CLJ-ce, bo chcemy też rozwijać naszych zawodników poprzez stopniowe wprowadzanie ich do drużyny seniorskiej. Skoro oddaję pięciu chłopaków do seniorów to potrzebuję ludzi, którzy ich zastąpią. Dzwonią do nas zawodnicy z całej Polski. Cieszymy się z tego i nic nam nie pozostaje, jak przyglądanie się tym chłopakom i dobranie najlepszych do zespołu. Jeśli przyjdą do nas nowi gracze to tylko nas wzmocnią. Bo nie chcemy brać do siebie zawodników, którzy są na równym poziomem z naszymi. Jeśli mamy się wzmacniać to tylko lepszymi.

Czego możemy się spodziewać po Zawiszy w CLJ-ce?

 – Na pewno drużyny walczącej, grającej do samego końca, zaangażowanej i agresywnej. Myślę, że jest to nasz główny atut.

Dlaczego drużyny z województwa kujawsko-pomorskiego zazwyczaj wpadają do CLJ-ki tylko na pół roku? Jaki pan ma na to pogląd? Bo zazwyczaj drużyny z waszego regionu nie radzą sobie za dobrze w tych rozgrywkach. W minionej rundzie dobry okres miał Chemik Bydgoszcz, ale i tak ostatecznie pożegnał się z tą ligą.

– Myślę, że to może być spowodowane tym, że w naszym województwie jest po prostu mało zdolnej młodzieży. Do tego nie ma w regionie świetnych warunków do pracy i renomowanych akademii, żebyśmy mogli porównywać się do Lecha czy Legii. Zawodnicy z z województwa kujawsko-pomorskiego nie zawsze mają tyle jakości, żeby zaistnieć w CLJ-ce.

Jak podchodzicie do tego mentalnie? Jesteśmy przygotowani na półroczną przygodę z CLJ-ką?

– Zrobimy wszystko, żeby się utrzymać. Jestem optymistycznie nastawiony do rozgrywek. Chłopacy będą walczyć o każdą piłkę do samego końca.  Nie mam obaw, wręcz jestem podekscytowany i zniecierpliwiony, żeby ta rywalizacja już ruszyła.

Czy tożsamość klubowa jest dla was bardzo ważna w akademii Zawiszy? Staracie się na każdym kroku wpajać wartości związane z wieloletnią historią, herbem itd.?

– Tak, zawsze zwracamy zawodnikom uwagę na to, że grają dla takiego klubu, a nie innego. Chcemy w każdym meczu pokazywać charakter i waleczność. Jednak nie zapominamy o tym, że naszym celem jest to, żeby ci chłopcy grali w przyszłości zawodowo w piłkę. Ich historia może się skończyć w innym, lepszym klubie. Nie zamykamy się na to, bo to idzie ze sobą w parze. Raz im tłumaczymy i wpajamy, że grają dla Zawiszy i to jest duży zaszczyt. Uczymy też tego, że mogą z niego odejść za jakiś czas, żeby dalej się rozwijać. Nie zamykamy się tylko na Zawiszy, ale wychowujemy ich pod tym kątem.

Jak przebiega proces odbudowy Zawiszy Bydgoszcz? Obecnie jesteście beniaminkiem III ligi, a do tego wywalczyliście awans do CLJ-ki U-17. To są sygnały i dobre prognostyki na przyszłość?

– Cały czas się rozwijamy i z roku na rok wygląda to coraz lepiej. Pamiętam takie czasy, gdzie nas wyrzucono z obiektów Zawiszy. Nie mogliśmy tam trenować. Przygotowywaliśmy się do rozgrywek na bydgoskich specyficznych boiskach np. na polu, gdzie wymiar boiska określaliśmy poprzez ułożenie stożków, bo nie było tam rozrysowanych linii. Wyróżniało nas to, że mieliśmy, i cały czas mamy, charakter. Przetrwaliśmy to i jest z roku na rok tylko lepiej. Wróciliśmy do Bydgoszczy, trenujemy na swoich obiektach, na których się wychowywałem piłkarsko od najmłodszych lat. Mamy dostęp do siłowni, sztucznego boiska czy hali. Praktycznie mamy wszystko, co nam potrzeba i każdego dnia się rozwijamy. Mamy nadzieję, że czeka nas świetlana przyszłość. Jesteśmy pełni optymizmu. Bo też zauważamy, że coraz to zdolniejsza młodzież do nas trafia, co nas niezwykle cieszy i pozwala patrzeć pozytywnie na kolejne lata.

Macie takie przekonanie w klubie, że zawodnicy z tej drużyny, która awansowała do CLJ-ki są najbardziej perspektywiczni?

– Tak, jestem skromny człowiekiem, więc nie mogę powiedzieć, że to ja przyszedłem rok temu i zrobiłem CLJ-kę. Twardo stąpam po ziemi. Jestem związany z Bydgoszczą od zawsze i obserwowałem bacznie poczynania tej ekipy. Ta drużyna była budowana latami. Na pewno przeszkodziła nam ta historia ze spadkiem Zawiszy do B-klasy i opuszczeniem naszych obiektów. Bo wtedy też większość młodzieży odeszła z naszego klubu. Później stopniowo się odbudowywaliśmy. Jednak trzon tej drużyny pozostał, przeżył wiele i świetnie się rozwija. Moim zdaniem ten zespół jest w topowej dwójce najbardziej perspektywicznych w naszym klubie.

Czy jesteście już na tyle ustabilizowani, żeby regularnie występować w CLJ-ce U-15 i U-17? Czy to jeszcze za wcześnie?

– Mam nadzieję, że tak będzie, ale nie mamy takiej pewności. Rozwijam się każdego dnia. Szukamy ciągle nowych zawodników. Nie chcemy być w CLJ-ce tylko przez pół roku. Chcielibyśmy się tutaj zadomowić, żeby nasze kolejne roczniki miały możliwość występowania w tej lidze. Chcemy tu zostać na dłużej. Jednak nie można przewidzieć naszej przyszłości, bo to jest nadal sport. Boisko wszystkie nasze plany zweryfikuje.

W ostatnich latach widywaliśmy na poziomie centralnym MUKS CWZS Bydgoszcz, który na piersi ma charakterystyczną dla Zawiszy literę „Z” umieszczoną na tarczy. Wiemy, że to jest zupełnie inny podmiot, ale widać wiele podobnych lub wspólnych cech – zbliżone logo i barwy, a trenujecie na tych samych obiektach. Czy wam nie przeszkadza taki bardzo bliski sąsiad? Czy wręcz jest odwrotnie i wam to pomaga, bo mają drużyny młodzieżowe na dobrym poziomie, a taka rywalizacja jest wam potrzebna?

– Na pewno przeszkadzało nam to na początku, ponieważ był taki moment, gdzie zostaliśmy wyrzuceni z obiektów sportowych Zawiszy. Oni zostali i mieli wszystko do dyspozycji. Mieli komfort pracy, a my nie. Jeżeli chodzi o rywalizację sportową to tylko nam to pomaga i nas napędza do dalszej pracy. Wspomniał pan na początku pytania o tym, że mają swoją „Z-tkę” na piersi. Już nie mogą jej mieć. W zeszłym tygodniu pojawiła się taka informacja, że CWZS upada i MUKS na chwilę obecną traci możliwość korzystania z herbu Zawiszy. My możemy, a oni już nie. Powolutku wszystko wraca do normy. Zawisza zawsze był jeden i będę to podkreślał. Jestem związany z tym klubem od 11. roku życia i widziałem z bliska, jak to się wszystko potoczyło. Bydgoszczanie zawsze będą pamiętać o historii naszego klubu i to, że w tym mieście jest jeden Zawisza.

Jakim trenerem jest i chce być Artur Cielasiński?

– Przede wszystkim takim trenerem, który potrafi rozwijać młodzież. Moim marzeniem jest obejrzenie kiedyś meczu reprezentacji Polski, gdzie wystąpi mój wychowanek. Jestem konsekwentnym i sprawiedliwym szkoleniowcem. Z kolei dyscyplina w szatni to jest dla mnie absolutna podstawa.

Jakie cele i oczekiwania macie związane z rundą wiosenną?

– Cel jest jeden – nie stracić CLJ-ki. Jeżeli boisko pozwoli to chcemy zdobywać jak najwięcej punktów.

Krótko i na temat.

– Tak, nie ma co czarować i koloryzować rzeczywistość. Cel jest prosty – utrzymanie się w tej lidze. I będziemy dążyć do tego, żeby zdobyć jak największą liczbę punktów. Nikt z nas nie wie, jak będzie w tej CLJ-ce. Nie wiemy, czego się spodziewać. Dlatego też tak nie mogę się doczekać startu rozgrywek. Uważam, że mamy mocny zespół i jestem ciekawy, jak wypadną w lidze.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Zawisza Bydgoszcz