CLJ-ka od środka: „Dobiliśmy do sufitu. Potrzebny był nowy impuls”

Sebastian Szymański czy Ariel Borysiuk swoje pierwsze kroki stawiali w AP TOP 54 Biała Podlaska, klubie, który jest w trakcie rebrandingu na AP Podlasie Biała Podlaska. Dlaczego? Co sprawia, że drużyny tej akademii od kilku lat regularnie występują w CLJ-ce? Z jakimi problemami i ograniczeniami borykają się trenerzy i młodzi zawodnicy tego klubu? Rozmawiamy z Miłoszem Storto, koordynatorem drużyn młodzieżowych oraz pierwszym trenerem zespołu występującego w CLJ U-17.

CLJ-ka od środka: „Dobiliśmy do sufitu. Potrzebny był nowy impuls”

Wróciły rozgrywki młodzieżowe, ciekawa rzecz wydarzyła się w waszej grupie – żadna drużyna nie zeszła z boiska w miniony weekend pokonana. Same remisy, wy podzieliliście się punktami z Górnikiem Łęczna (1:1). Jak wyglądała ta inauguracja rundy wiosennej?

– Akurat trafiła się taka kompromisowa kolejka. Runda jesienna wyglądała zupełnie inaczej, gdzie w pierwszych kilku kolejkach rzadko zdarzały się remisy, a tutaj na dzień dobry wszyscy podzielili się punktami. To pokazuje, że liga będzie bardziej wyrównana niż jesienią. My na inaugurację pojechaliśmy na starcie z Górnikiem Łęczna, który jest beniaminkiem. Trudny teren, z którego wywozimy jeden punkt. Pewien niedosyt pozostaje, bo stworzyliśmy sobie kilka świetnych okazji do strzelenia gola, których nie wykorzystaliśmy. Jednak podchodzimy z pokorą do tego remisu i kolejnych spotkań.

Trener ma takie przeczucie, że będzie to trudniejsza runda niż jesienna?

– Generalnie zawsze wiosna jest trudniejsza, gdyż dobrze wiemy, że spadki i awanse do tej ligi związane są z różnymi rocznikami. Nieraz jest tak, że dana drużyna występuje jesienią w CLJ-ce na podstawie wyników starszego rocznika z poprzedniej rundy. Wiosną już nie ma przypadków, grają najlepsze zespoły z danego rocznika na poziomie centralnym i na pewno będzie ciężej. Gramy w CLJ-kach już parę lat, znamy realia tych rozgrywek, wiemy, czego się spodziewać. Nie będzie łatwo, ale jest o co grać, bo do przyszłego sezonu wchodzi w życie reforma CLJ U-17, więcej drużyn i rywalizacja z takimi ekipami jak Legia Warszawa czy Jagiellonia Białystok. Jeśli uda nam się pozostać w tych rozgrywkach to mecze z tymi zespołami będą dużym wydarzeniem zarówno dla naszego klubu jak i całego miasta.

Reorganizacja rozgrywek CLJ U-17 sprawi, że będą one jeszcze bardziej prestiżowe i elitarne?

– Na pewno, bo już w tym momencie, gdy spojrzymy przed startem sezonu na skład ekip w CLJ-kach to my zazwyczaj jesteśmy typowani do spadku (śmiech). Gdy weźmiemy pod uwagę same nazwy to my jesteśmy kopciuszkiem w CLJ U-15 czy U-17. Reorganizacja to duży krok w stronę wyrównania poziomu rozgrywek. Nie ukrywajmy, że ligi centralne przede wszystkim są dla dużych akademii ekstraklasowych, które w każdym roczniku mają mocny zespół. My, jak i inne mniejsze ośrodki mierzymy się z tym, że mamy jeden mocniejszy rocznik, a drugi trochę słabszy. Często też mieszamy młodszych zawodników ze starszymi. W tym roku w CLJ U-17 gramy głównie rocznikiem 2006, czyli mierzymy się z rok starszymi przeciwnikami.

Czy koncepcja jednego długiego sezonu w CLJ U-17 to dobry pomysł? Bo w tym momencie mamy tak, że sezon jest rozbity na dwie rundy, gdzie w każdej spadają i awansują po dwa zespoły. Teraz będzie tak, że ekipa, która wywalczy awans do CLJ U-17, zagra w niej pełen sezon. Nie będzie już ryzyka spadku z ligi po pół roku. 

– Z perspektywy trenera muszę powiedzieć, że będziemy mieli trochę więcej spokoju. Gdy sezon trwa tylko 14. kolejek, a każdy chce się w tej lidze utrzymać to siłą rzeczą większość drużyn gra o wynik. Bo nikt nie chce spaść, jedno wiąże się z drugim. W momencie, gdy będziemy mieli taką świadomość, że przez cały sezon przyjdzie nam rywalizować w CLJ-ce to mniej będzie nerwowości w rundzie jesiennej. My stawiamy na szkolenie, gdzie wynik jest sprawą drugorzędną, natomiast chcemy grać w CLJ-ce, gdzie jest wysoki poziom sportowy, który sprawia, że nasi podopieczni lepiej się rozwijają. Dlatego ważne jest dla nas to, żeby zachować ten poziom centralny.

Czy ten spokój nie będzie złudny? Owszem, więcej spotkań i nie będzie takiej możliwości, żeby spaść z ligi po pół roku. Obecnie jest tak, gdy zdarzą się trzy, cztery porażki to już wkrada się spora nerwowość, bo runda trwa tylko 14. kolejek i każda taka negatywna seria może skutkować spadkiem. Gdy nie będzie tej wizji szybkiej degradacji to mogą pojawiać się głosy trenerów w szatni: „spokojnie, mamy jeszcze czas, możemy się odkuć”. Takie myślenie może być zgubne. 

– Tak, może jest to złudne myślenie, ale spowoduje spokojniejszą pracę w okresie zimowym. Mniej będzie nerwowych ruchów transferowych w poszczególnych zespołach, które myślą o utrzymaniu. Bazujemy głównie na zawodnikach z Białej Podlaskiej i okolic. Owszem, są u nas chłopacy, którzy grali w Jagiellonii Białystok czy Wigrach Suwałki. Nie zamykamy się na nasz region. Minusem tej reorganizacji może być to, że zagrają w tej lidze drużyny, którym awans zrobił starszy rocznik, gdzie młodszy nie jest już na tym samym poziomie, co sprawi, że będą mocno odstawać od reszty stawki. I będą grać cały rok w CLJ U-17. Były już takie rundy, gdzie drużyny nie zdobywały nawet punktu w CLJ-ce. Z kolei przy reorganizacji rozgrywek taka drużyna będzie musiała tu grać przez cały rok.

Jak wyglądały wasze przygotowania do rundy wiosennej?

– Zaczęliśmy przygotowania w styczniu na własnych obiektach. Niestety, problemy organizacyjne nas nie omijają. W Białej Podlaskiej jest jedno boisko ze sztuczną nawierzchnią, którym musimy się dzielić z wieloma drużynami. Dlatego też zawsze szukamy takiej opcji, żeby wyjechać na krótki obóz, gdzie możemy popracować na dużym boisku. Tym razem byliśmy w Jarosławiu. Mamy grupę fajnych, utalentowanych chłopaków. Trenujemy cztery razy w tygodniu i do tego dochodzi jeszcze jednostka treningu indywidualnego. W tej drużynie nie mamy takich możliwości, żeby trenować zespołowo pięć razy w tygodniu, gdyż większość z nich nie jest z Białej Podlaskiej i musi do nas dojeżdżać na treningi. Trudno zebrać taką ekipę w jednym miejscu pięć razy w tygodniu, gdy ci nie chodzą na co dzień do jednej klasy. Ważne jest dla nas to, żeby nie zaniedbywali nauki, dlatego tak to u nas wygląda. Najważniejsze, że widoczny jest stopniowy progres u tych chłopaków. Chcemy ich promować do większych akademii i klubów. To podejście chyba wychodzi nam na dobre, bo w ostatnich latach kilku naszych zawodników przebiło się na poziom centralny w seniorach. Same przygotowania do rundy wiosennej uznaję za udane. Czekamy z utęsknieniem na powrót na naturalne boiska. Mamy też młody perspektywiczny sztab trenerski, w którego skład wchodzą m.in. trener od przygotowania motorycznego czy analityk. Dbamy o to, żeby rozwój naszych zawodników był płynny i kompleksowy.

Na czym się głównie skupialiście podczas okresu przygotowawczego? Co chcieliście wypracować na treningach? 

– Nasz zespół głównie bazuje na organizacji i przygotowaniu taktycznym. Dlatego nam zależało, żeby odpowiednio się przygotować pod względem motorycznym. W naszej pracy dużą rolę odgrywa analiza. Przygotowujemy się z meczu na mecz. Potrafimy grać w kliku systemach i tym rotujemy. To na jesieni zdawało egzamin. Nawet w meczach, gdzie przegrywaliśmy, wyglądaliśmy dobrze pod tym względem. Chłopcy mieli tego świadomość, bo za to dostawali pochwały. Wygrywanie spotkań to nie wszystko. Porażki też się zdarzają, ale ważne, że zawodnicy realizują plan i grają w określony sposób. A efekty będą widoczne w kolejnych starciach. Na dwudziestodwuosobową kadrę mamy tylko sześciu zawodników z rocznika wiodącego. Gramy młodszym rocznikiem, który oczywiście dużo zyskuje na rywalizacji ze starszymi, ale są momenty, gdzie widoczne są spore różnice fizyczne między zawodnikami.

Poczyniliście jakieś transfery w przerwie zimowej? Ktoś przyszedł lub ktoś odszedł?

– Jeżeli chodzi o transfery to Kacper Stankiewicz trenuje już z drugoligową Pogonią Siedlce. To jest wychowanek tego klubu, który trzy lata spędził w akademii Legia Warszawa, a do naszego zespołu przyszedł latem ubiegłego roku. Kacper na co dzień mieszka w Siedlcach i spodobał się trenerowi pierwszego zespołu. My nie stawaliśmy żadnych przeszkód przy tym transferze. Dla nas najważniejsze jest to, żeby zawodnicy, którzy do nas trafiają, rozwijali się i szli dalej w Polskę. Niestety, nie udało nam się nikogo nowego pozyskać. Naszą bolączką jest to, że nie ma u nas internatu i Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Chcemy, żeby u nas powstał SMS, ale najwcześniej może ruszyć w sezonie 2023/24.

Z uwagi na brak SMS-u trenujecie mniej niż inne zespoły z CLJ-ki? 

– Na pewno łatwiej byłoby nam pracować w SMS-ie. Bo w klasie sportowej masz wszystkich zawodników do dyspozycji i możesz wnikliwie przyglądać się ich postępom w nauce. U nas wygląda to tak, że nie na każdym treningu mamy wszystkich ludzi, z uwagi na szkołę czy inne obowiązki. Nie jesteśmy w stanie przeprowadzać dwóch treningów dziennie. SMS daje większe możliwości i ułatwia pracę trenerom. Mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości pojawi się taka opcja w naszej akademii i nasi podopieczni będą mogli łączyć naukę z grą w piłkę.

Jak trener podsumuje rundę jesienną w wykonaniu swojego zespołu? Zajęliście 6. miejsce w tabeli, czyli tuż nad strefą spadkową, mając pięć punktów przewagi nad zdegradowanym Motorem Lublinem. 

– Runda jesienna była bardzo ciekawa. Pierwszy raz spotkałem się z takim zestawem zespołów, który gra tak odważnie w piłkę. Widać, że drużyny z naszej grupy podążają za trendami taktycznymi, jakie panują w piłce nożnej. Często mogliśmy oglądać ekipy, które grają wysokim pressingiem i zmieniają ustawienie kilka razy podczas meczu. Trafiały się nam bardzo różne spotkania. Plusem są domowe mecze, gdzie potrafiliśmy grać widowiskowo i skutecznie. Wygraliśmy z Wisłą Kraków i Cracovią. Niestety, brakowało nam większego wsparcia z ławki rezerwowych. W momencie, gdy przydarzyły się kontuzje naszym podstawowym zawodnikom to pojawiły się u nas problemy kadrowe na kilku pozycjach. Aczkolwiek poradziliśmy sobie z tym trudniejszym momentem. Na kolejkę przed końcem rundy nie byliśmy już zagrożeni spadkiem. Dalej wychodzimy z założenia, że stać nasz zespół na znalezienie się w TOP 3 tej grupy. Będzie niezwykle ciężko tego dokonać, ale trzeba zawsze patrzeć przed siebie, pracować, zacisnąć zęby i walczyć. Chcemy wpoić naszym zawodnikom samodyscyplinę. Oni muszą mieć świadomość tego, że skoro chcą być zawodowymi piłkarzami to muszą myśleć jak zawodowiec przez 24h na dobę.

Co sprawia, że drużyny AP TOP 54 Białej Podlaskiej od kilku lat regularnie występują w CLJ-ce? Mówił trener o tym, że borykacie się z różnymi problemami m.in. brak SMS-u, a mimo to zespoły waszej akademii często oglądamy na poziomie centralnym.

– Przede wszystkim trzeba powiedzieć o potencjale ludzkim. To jest efekt wieloletniej pracy wielu trenerów. To nie jest tak, że jeden szkoleniowiec objął zespół i zrobił wynik. Widoczne są u nas efekty systemowych działań już od kategorii skrzata, żaka. W ostatnich latach mocno odmłodziła się nam kadra szkoleniowa. Mamy w swoich szeregach sporaą grupę młodych chłopaków, którzy chcą się rozwijać. Przychodząc na studia na AWF-ie na kierunek piłka nożna, mają możliwość zdobywania wiedzy i bezpośrednie przekładanie tego w praktykę. Postawiliśmy mocno na sztaby szkoleniowe. Skupiliśmy sporą uwagę na analizie meczów. Nagrywamy spotkania, a od tego sezonu mamy też drona. Weszliśmy na wyższy poziom, jeżeli chodzi o ten aspekt. W starszych rocznikach każda drużyna w swoich szeregach ma swojego trenera od przygotowania motorycznego, który stricte opiekuje się daną grupą. To wszystko ma przełożenie na efekt końcowy w postaci wyniku sportowego. Młodzi trenerzy ze swoim młodzieńczym zapałem i wielką pasją do piłki zarażają starszych szkoleniowców, co sprawia, że ja będąc już po 40-tce dalej się uczę czegoś nowego o tym zawodzie. Świat się zmienia, a szkolenie mocno idzie do przodu w Polsce, a my staramy się nadążać za tym tempem. Pracujemy solidnie, nadrabiamy naszym przygotowaniem do każdego pojedynczego meczu. Nie ma u nas treningów mniej ważnych. Na każdym staramy się nad czymś pracować. Z kolei w młodszych rocznikach trenujemy na autorskim programie szkolenia, jesteśmy w programie certyfikacji szkółek PZPN-u. I to wszystko przekłada się na to, jak wygląda AP TOP 54 Biała Podlaska, choć już powinienem powiedzieć AP Podlasie Biała Podlaska, bo jesteśmy na końcowym etapie rebrandingu.

Jak przebiega ten proces?

– Pozostały już tylko sprawy formalne, gdzie w przyszłym tygodniu nastąpi oficjalna likwidacja akademii TOP 54 Biała Podlaska i od tego momentu wszystkie drużyny będą grały pod nazwą Podlasie Biała Podlaska. Będzie tylko jeden klub w naszej miejscowości. W ostatnich latach środowisko lokalne parło a to, żeby doszło do takiego połączenia i właśnie to się dzieje na naszych oczach. To jest dobry pomysł, bo każdy młody chłopak, który do nas przyjdzie, będzie miał przed sobą drogę, która prowadzi do pierwszego zespołu. Aczkolwiek nie będziemy rezygnować z wizji, która nam towarzyszyła do tej pory, że najbardziej utalentowani zawodnicy będą wypuszczani w świat. Na pewno nie zapomnimy o naszej historii. Na naszych koszulkach będą widniały dwa herby – AP TOP 54 i Podlasia Biała Podlaska. Będziemy dążyć też do tego, żeby nasz główny obiekt nazywał się „TOP Arena” na cześć naszej akademii. Nie chcemy zapominać o tym, co było, bo jednak zapisaliśmy się w kartach historii, nie tylko Lubelszczyzny, ale i całej Polski. Dlatego warto pamiętać i być dumnym z dotychczasowych dwudziestopięcioletnich działań naszej akademii.

W ostatnich latach z AP TOP 54 Biała Podlaska wychodzili tacy piłkarze jak Sebastian Szymański czy Ariel Borysiuk, którzy dotarli nawet na poziom reprezentacyjny. Do tego znajdziemy jeszcze kilka innych nazwisk, piłkarzy, którzy grają zawodowo w piłkę. Macie szczęście do utalentowanych zawodników? Co ma wpływ na to, że byliście w stanie dorobić się takich wychowanków?

– Te nazwiska, które pan wymienia to nasze największe perełki i żywa reklama nie tylko klubu, ale i miasta. Kariera Sebastiana Szymańskiego przebiega bardzo dobrze. Chłopak cały czas się rozwija i może jeszcze wiele osiągnąć w piłce. Nie zapominajmy też o tym, że byli u nas tacy piłkarze jak: Mateusz Hołownia, Kamil Pajnowski, Serhij Krykun, Bartłomiej Wasiluk, Mateusz Bartosiak, czy Dominik Marczuk. Każdy z nich obecnie występuje na seniorskim poziomie centralnym, co jest też dla nas sporą nobilitacją. Jakie są nasze atuty? Wspomniałem już o tym, ale powtórzę, bo jest to nasza bardzo mocna strona – napływ młodych, zdolnych trenerów…

Czy to wynika z tego, że w Białej Podlaskiej jest Szkoła Trenerów PZPN?

– Tak, już od kilku lat współpracujemy z Szkołą Trenerów PZPN-u. To, że AWF otworzył taki kierunek studiów jak: piłka nożna spowodowało, że studenci, którzy chcą zostać w przyszłości trenerami, mogą bazować nie tylko na wiedzy teoretycznej, ale i na praktyce. Też jestem absolwentem AWF-u i gdy studiowałem to nie mogłem w międzyczasie praktykować zawodu trenera. Nie było takich możliwości, jakie są teraz. To też jest dobra trampolina dla młodych trenerów, bo po studiach będą mieć nie tylko wyższe wykształcenie i licencję trenerską, ale też praktykę w zawodzie. Co sprawi, że będą łakomym kąskiem na rynku trenerskim. Do naszych atutów wymieniłbym też letnią bazą szkoleniową. Mamy bardzo ładne i zadbane boiska z naturalną nawierzchnią, co też jest bardzo istotne w kontekście szkolenia. Jestem w tej akademii od długiego czasu i muszę zaznaczyć, że nigdy nie było u nas słabszego roku. Cały czas się rozwijamy i idziemy do przodu.

Jakie są perspektywy waszej akademii na następne lata? Łączycie się z klubem, który seniorów ma w III lidze. Co to zmieni? I jak macie plan na najbliższe lata?

– W przeszłości miałem okazję kilka lat pracować w seniorskim zespole Podlasie Biała Podlaska, zarówno jako pierwszy trener i asystent. Nasz klub musi opierać się na wychowankach. To był nasz cel nadrzędny i zawsze udawało nam się to robić, nawet w obecnej kadrze mamy wielu zawodników, którzy zaczynali w klubach z naszego regionu tj. UKS Jagiellończyk Biała Podlaska, UKS Orlik Biała Podlaska. W akademii będziemy pracować z chłopakami, którzy w przyszłości będą stanowić o silę naszych seniorów. Obecnie jesteśmy w III lidze i mamy perspektywy na to, żeby w przyszłości pomyśleć o wyższym poziomie rozgrywkowym. Mając do dyspozycji prężnie działającą akademię, Szkołę Trenerów i uczelnie wyższe, można pokusić się o coś więcej. Jednak nie ma co być huraoptymistą, bo, żeby grać gdzieś wyżej to potrzebne są też pokaźne środki finansowe. Zobaczymy, co czas przyniesie. Jednak nie zmieniamy naszej wizji akademii – najbardziej utalentowani chłopcy dalej będą iść w Polskę i rozwijać się w większych ośrodkach. Połączenie z III-ligowym klubem otwiera nam nowe możliwości. W trakcie trwania sezonu będziemy mogli płynnie wprowadzać naszych najzdolniejszych juniorów do drużyny seniorskiej. Do tej pory wiązało się to z definitywnymi transferami, których mogliśmy dokonać latem lub zimą, a teraz w dowolnym momencie będziemy mogli dokonywać rotacji, co pozytywnie wpłynie na ich rozwój. Jako akademia TOP 54 Biała Podlaska chyba dobiliśmy do sufitu i był nam potrzebny nowy impuls, żeby dalej móc się rozwijać i gonić Polskę. Najlepsze akademie w kraju nie próżnują i nam odjeżdżają. Wiadomo, że nie mamy takich możliwości finansowych, jak ekstraklasowe ośrodki, ale dalej możemy ciężko pracować i świetnie szkolić.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Akademia Piłkarska TOP 54 Biała Podlaska/Facebook