Polacy dostają srogi łomot od Francuzów na start Euro U-17

Francja wjechała i rozjechała Polaków w pierwszym meczu Euro U-17 w Izraelu. Podopieczni Dariusza Gęsiora nie mieli nic do powiedzenia w tym spotkaniu i przegrali 1:6. Polacy byli nerwowi, popełnili wiele indywidulanych błędów, nie kreowali za wiele sytuacji bramkowych, a rywale przewyższali nas w każdym elemencie gry. To była sroga lekcja futbolu. 

Polacy dostają srogi łomot od Francuzów na start Euro U-17

Przed startem mistrzostw Europy U-17 w Izraelu selekcjoner reprezentacji Polski, Dariusz Gęsior otwarcie mówił o tym, że będą cieszyć się z każdego wywalczonego punktu na tym turnieju. Ta wypowiedź mogła już nam sugerować, że sztab szkoleniowy kadry nie jest przekonany o tym, że można wyjść z tej grupy.

Z jednej strony nie ma się czemu dziwić, bo jednak mówimy o takich europejskich potęgach jak Francja i Holandia. I do tego Bułgarzy, którzy mają mocny rocznik, z którym przebrnęli przez eliminacje z kompletem zwycięstw. A Polacy ostatni raz na imprezie tej rangi byli… dziesięć lat temu. Patrząc na to z drugiej strony powinno się budować pewność siebie u młodych chłopaków, że można wygrać z każdym, jeśli naprawdę w to wierzysz i jesteś w pełni zaangażowany. Czy to było widoczne w tym spotkaniu?

Pierwsze trzy minuty były nerwowe z obu stron. Mimo pustych trybun można było odczuć, że młodzi piłkarze są zestresowani. Aczkolwiek w czwartej minucie groźną akcję z niczego zrobił prawy obrońca „Trójkolorowych”, Sael Kumbedi. W niezgrabny sposób wszedł w pole karne, wydawało się, że nic z tego nie będzie, bo nie opanuje piłki, ale… został sfaulowany przez Jakuba Staniszewskiego, piłkarza Arki Gdynia.

Austriacki sędzia Christian-Petru Ciochirca nie miał wątpliwości i wskazał na wapno. W 4. minucie spotkania Desire Doue pewnie pokonał Antoniego Mikułkę i wyprowadził swoją reprezentację na prowadzenie. Jak Polacy zareagowali na pierwszego gola? Przeprowadzili jedną groźną akcję, która zakończyła się strzałem Oliwiera Sławińskiego zza pola karnego. Niestety, dla nas, kapitalną interwencją popisał się francuski golkiper, Lisandru Olmeta.

Jednak kolejne minuty to już pełna dominacja rywali. Męczyli nas atakami prawą stroną. Długo utrzymywali się przy piłce i kontrolowali spotkanie. W 15. minucie Desire Doue podszedł do rzutu wolnego z lewej strony boiska, oddał strzał nad murem z dwudziestu kilku metrów, czym zaskoczył naszego bramkarza, który nawet się nie ruszył i był zmuszony do wyciągnięcia piłki z siatki. To był tzw. spadający liść.

Dwa stałe fragmenty gry i 2:0. Aczkolwiek w dalszej części pierwszej połowy Francuzi pokazali, że nie tylko to mają opanowane do perfekcji. W 27. minucie kapitalnym prostopadłym podaniem w korytarz między naszymi zawodnikami wyróżnił się Zoumana Diallo. I to „ciasteczko” na gola w sytuacji sam na sam z bramkarzem wykorzystał Axel Gueguin.

Kilka minut później Oliwier Sławiński mógł powtórzyć wyczyn Doue i strzelić gola bezpośrednio z rzutu wolnego, jednak jego uderzenie okazało się minimalnie niecelne. Francuzi wyglądali świetnie nie tylko z piłką przy nodze, bo do tego też stosowali średni i wysoki pressing, z którym nie radzili sobie Polacy, gdy mieli piłkę. Brutalnym potwierdzeniem tych słów jest sytuacja z 40. minuty, gdzie Kacper Terlecki naciskany przez rywali, był zmuszony podać piłkę do bramkarza. Zrobił to za lekko i Zoumana Diallo przejął futbolówkę i podwyższył wynik na 4:0.

Dwie minuty później Desire Doue mógł i powinien mieć na swoim koncie klasycznego hattricka, ale spudłował z kilku metrów. Z kolei jeszcze przed przerwą groźną sytuację do zdobycia gola miał Dawid Tkacz, który próbował wykorzystać złe przyjęcie piłki francuskiego golkipera, ale jego strzał nie znalazł drogi do bramki.

Widać, że chłopcy byli bardzo poddenerwowani. Źle weszli w ten mecz. Wiele błędów indywidualnych. Bardzo dużo nerwowości i niedokładności. A Francuzi są od nas sporo lepsi, ale nie nałożyli bardzo wysokiego tempa – oceniał pierwszą połowę w studiu TVP Sport, Sebastian Mila.

Pierwsza część gry to była sroga lekcja futbolu. Aczkolwiek na tym się nie skończyło. Wydawało się, że Polacy ruszą do ataku, bo nie mają już nic do stracenia. I pierwsze dwie minuty były nienajgorsze, bo po groźnej wrzutce okazję do zdobycia gola miał Miłosz Kurzydłowski, lecz nie trafił czysto piłki głową i ta poleciała wysoko nad poprzeczką.

Wydawało się, że Francuzi nie będą już nas męczyć, bo nie szli do przodu. Jednak to było tylko chwilowe, bo w 58. minucie trener rywali dokonał potrójnej zmiany i ci zawodnicy, którzy pojawili się na boisku bardzo chcieli się pokazać, w szczególności Mathys Tel, który w 64. minucie zdobył gola po pięknej kombinacyjnej akcji zespołu. Dwie minuty później ten sam zawodnik rozkręcił kolejny atak, który strzałem w słupek zakończył Naim Byar. Aczkolwiek piłka nie wyszła poza boisko i „Trójkolorowi” kontynuowali natarcie – wrzutka i gola głową na 6:0 zdobył Byar.

Nasi piłkarze byli bezradni. Popełniali mnóstwo błędów i z każdą minutą zaczęliśmy też odstawać od rywali pod względem motorycznym. Francuzi byli od nas szybsi, wykorzystywali wolne przestrzenie i bawili się grą w piłkę. Aczkolwiek chwila nieuwagi w 74. minucie sprawiła, że Polacy zdobyli honorowego gola w tym spotkaniu.

Tomasso Guercio posłał kapitalną długą piłkę do Dawida Drachala, który uprzedził wybiegającego z bramki golkipera Francji i oddał strzał na pustą bramkę. Za tę akcję należą się brawa naszym zawodnikom, ale to tylko malutki skowronek, który wiosny nie czyni. Nasi rywale grali w taki sposób przez 3/4 spotkania. Warto zaznaczyć, że ten wynik mógł być jeszcze wyższy.

To z pewnością był falstart naszej drużyny, ale mistrzostwa Europy jeszcze się nie kończą. W czwartek Polacy zagrają mecz o wszystko z Holandią o godz. 16:30. O tej samej porze podopieczni Dariusza Gęsiora zagrają ostatnie spotkanie grupowe w niedzielę z Bułgarią. Wszystkie starcia naszych reprezentantów na Euro U-17 można oglądać na antenie TVP Sport.

Polska 1:6 Francja

Drachal 74′ – Doue 4′(k), 15′, Gueguin 27′, Diallo 40′, Tel 64′, Byar 66′

Skład Polaków: Mikułko – Guercio, Kurzydłowski, Tomaszewski (k) (73′ Rychlik), Magnuszewski, Lewicki (46′ Tudruj) – Terlecki (46′ Drachal), Kalemba, Staniszewski, Tkacz (79′ Masiak) – Sławiński (65′ Doba).

Fot. Newspix