Co ma wspólnego piłka nożna z… hokejem? Nietypowe inspiracje dla trenerów

Inteligentni ludzie dawno temu zauważyli, że warto czerpać z innych dyscyplin czy dziedzin, a piłka nożna nie jest w tej materii wyjątkiem, ponieważ np. niektórzy podpatrują futsal jako mniejszą wersję dużego boiska. Jest jednak dyscyplina, która w teorii wydaje się kompletną egzotyką dla tradycyjnego futbolu. Jeżeli jednak bliżej przyjrzymy się hokejowi na trawie, okaże się, że ma on trochę związków z piłką nożną i wcale nie chodzi tylko o boiskową liczebność. Wielu znanych trenerów albo czerpało z hokeja, albo po prostu stamtąd trafiło na piłkarskie salony. 

Co ma wspólnego piłka nożna z… hokejem? Nietypowe inspiracje dla trenerów

W 2010 roku Leo Messi zgarnął Złotą Piłkę, ale jednocześnie był drugim najlepszym sportowcem Argentyny. Przegrał wówczas z Lucianą Aymar, czyli hokeistką na trawie. W Europie zapewne 999 na 1000 osób nie wiedziałoby, o kim mowa, tymczasem na argentyńskiej pampie Aymar spoglądała z góry na najlepszego piłkarza w historii futbolu. To dosadnie pokazuje popularność hokeja na trawie w kraju obecnych mistrzów świata w piłce nożnej. W 2003 roku zawodowe drogi Ariela Holana pomiędzy hokejem na trawie a piłką nożną połączyły się. W tym roku został asystentem Jorge Burruchagi w Arsenalu de Sarandi. Jednocześnie wcześniej objął reprezentację Urugwaju kobiet w hokeju na trawie, z którą zdobył brązowy medal na Igrzyskach panamerykańskich. Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku miał okazję być asystentem Gustavo Paolucciego w żeńskiej reprezentacji Argentyny. O tym, jak bardzo popularny to sport najlepiej świadczą nawet lata najnowsze.

Ariel Holan to zwolennik słów Arrigo Sacchiego. – Żeby być jeźdźcem, nie trzeba być wcześniej koniem – mówił legendarny włoski trener. Kilka lat temu na łamach hiszpańskojęzycznego serwisu „Goal.com” historia Ariela Holana dokonującego „konwersji” z hokeja na trawie do piłki nożnej ujrzała światło dzienne. W rzeczywistości obie dyscypliny mają wiele podobieństw. Cel jest ten sam – zdobycie bramki. Gra się 11 na 11, a ustawienie zawodników także jest podobne. „Laskarze”, jak zwykło się ich nazywać w Polsce, także korzystają z 4-4-2, 4-3-3 czy 3-4-3.

W hokeju moje drużyny charakteryzowały się rozwojem gry pozycyjnej (juego de posicion, znane od Guardioli – red.) i wyjściem od bramki z szukaniem przewagi liczebnej, aby przebić się na pole rywala. Do tego atakowanie z ciągłym poszukiwaniem gry kombinacyjnej, aby generować klarowne sytuacje bramkowe. To był znak rozpoznawczy naszych drużyn i właśnie to staraliśmy się przenieść do piłki nożnej – powiedział Holan na łamach podcastu Historia de nuestra Historia. – Taktycznie i strategicznie jest podobnie. Dynamika gry opiera się na szybkich podaniach w obu sportach. Hokej zdecydowanie zbliżył mnie do piłki nożnej – dodał Argentyńczyk.

Grałem w hokeja, ponieważ byłem sfrustrowanym piłkarzem. W domu powiedzieli mi, że umrę z głodu – mówił dla meksykańskich mediów, gdy pracował w Club Leon. Do Europy Ariel Holan nigdy jeszcze nie przyjechał pracować. Jednak w Ameryce Południowej anonimem nie jest. Pomagał w powrocie River Plate do pierwszej ligi w roli asystenta. Wypłynął na szersze wody w klubie Defensa y Justicia, czyli „Obrona i sprawiedliwość”, tłumacząc to topornie na język polski. W jego sztabie nie mogło zabraknąć kogoś związanego z poprzednią dyscypliną. Gustavo Rios występował w roli lekarza, a w latach 90. pracował właśnie w hokeju na trawie jako fizjoterapeuta. Ponadto w dziale analiz wideo znaleźli się Javier Telechea czy Juan Manuel Esparis, którzy albo grali, albo trenowali w hokeju na trawie, o czym informował serwis Hockeyworld.net.

W Independiente zastępował na stanowisku trenera klubową legendę – Gabriela Milito. W 2017 roku zgarnął zresztą z „Czerwonymi Diabłami” Copa Sudamericana, czyli przekładając na nasze południowoamerykańską Ligę Europy. W swoim CV ma już wiele ciekawych klubów – Santos, meksykański Club Leon czy chilijski Universidad Catolica. Ten ostatni prowadzi właśnie po raz drugi (od kwietnia 2022), a wcześniej zdobył z nim mistrzostwo Chile!

Horst Wein

Horst był pionierem w świecie hokeja, opracowując nowe techniki coachingu i gry, które ukształtowały współczesną grę, jaką znamy – mówił prezydent FIH, światowej federacji hokeja na trawie Leandro Negre w 2015 roku. – Jego zapał i pasja do sportu były inspirujące, bez względu na to, gdzie był i z kim był. Ludzie byli zaangażowani w jego innowacyjną filozofię – podkreślał.

Dla trenerów piłki nożnej skojarzenie z Horstem Weinem jest jednoznaczne – Funino. Jednak urodzony w Hannowerze były trener to nie tylko piłka nożna i hokej na trawie. To także hokej na lodzie, rugby czy koszykówka, aczkolwiek wywodził się z trawiastej odmiany hokeja. Po zakończeniu kariery piłkarskiej poprowadził m.in. Hiszpanię do tytułu mistrza Europy czy srebrnego medalu na Igrzyskach Olimpijskich. Później zajął się pracą naukową i publikacją książek. Jego „The Science of Hockey” do dzisiaj funkcjonuje jako bestseller numer jeden w tematyce hokejowej. Od 2002 roku specjalizował się w przełomowej koncepcji „Inteligencji gier” w hokeju, prowadząc wykłady na całym świecie. W piłce nożnej współpracował także na najwyższym poziomie, o czym można wspomnieć, wymieniając chociażby Barcelonę czy RFEF i DFB, a więc hiszpańską oraz niemiecką federację futbolu.

Jak to się stało, że Horst Wein trafił do piłki nożnej? Pracował w akademii FC Barcelony w hokeju na trawie. Na jednym z treningów wypatrzył go Carles Rexach, który poszedł z Niemcem na kawę i tak się wszystko zaczęło. Wein był jednym z orędowników wysyłania najbardziej kompetentnych szkoleniowców na dół szkoleniowej piramidy. Wiedział, ile mogą dać najmłodszym adeptom, ale jednocześnie wiedział, że to poniekąd utopia. – Niestety, najlepsi trenerzy nie pracują na poziomie grassroots, ponieważ trenowanie młodych piłkarzy nie przynosi wielkich korzyści ekonomicznych. Trenerów z większą wiedzą i doświadczeniem przyciągają starsze zespoły, które mogą im zapewnić wyższe wynagrodzenia – pisał w książce Developing Youth Football Players. Zresztą, znacznie więcej na temat przemyśleń Horsta Weina napisał David Garcia w świetnym artykule „Positional Play’s Need for Ball Handlers” na łamach Itsjustasport.com.

Hiszpan opisywał wiele z przemyśleń niemieckiego trenera. Horst Wein scharakteryzował trzy problemy obecnych modeli coachingu młodzieży – zbyt wczesne wprowadzanie złożonych czynności, zbyt duże wymagania od młodych graczy oraz stosowanie nieskutecznych metod coachingu. W drugim nawiązywał do liczb. – Im młodszy zawodnik, tym większy odsetek niepowodzeń w zawodach. Mniej niż 50% akcji kończy się sukcesem w wieku 8-10 lat podczas gry 7×7 – wspominał Wein, który dodał, że gdyby dorośli ponosili tyle niepowodzeń w swojej pracy, prawdopodobnie szybko by się zrazili, a dzieci potrafią trwać przy swoich pasjach. Zarzucał również trenerom, że większość z nich nie weryfikuje późniejszej wiedzy z kursów. Nauczyli się, zdali i… tyle. Także niewielu z nich potrafi wyjść poza strefę komfortu, czytaj: swoją specjalizację, i nawiązuje do wiedzy z innych nauk czy dyscyplin sportowych. Jako osoba znana ze świata hokeja na trawie czy piłki nożnej doskonale wiedział, o czym mówi.

Na większości boisk piłkarskich młodzi zawodnicy są zdominowani przez trenera, który pozwala na stosunkowo niewielką swobodę poruszania się i podejmowania decyzji. Zdania młodych zawodników nie są brane pod uwagę. Dla trenera ważne jest, by mieć wszystko pod kontrolą. Paco Seirul-lo jest zakłopotany, dlaczego porównujemy piłkę nożną do wojny – to kolejne ze słów Niemca. Bardzo ciekawie brzmi także artykuł portalu ahockeyworld.net, który wspominał zmarłego Horsta Weina. W dziesięciu najważniejszych zasadach rozwoju potencjału twórczego dziecka nie brakuje znanych kwestii z naszego podwórka. Ciekawie wygląda jednak zasada numer 10 – ŚRODOWISKO JAKO WRÓG TWÓRCZOŚCI. – Środowisko młodego zawodnika jest wrogiem jego kreatywności. Obecnie większość naszych młodych talentów rozwija się w atmosferze wyraźnie wrogiej twórczości. Ich rodzinne i szkolne otoczenie, zwłaszcza w wieku od 7 do 14 lat, charakteryzuje się na ogół „zamierzonym kierunkiem” uczenia się (z zachowaniem ścisłych norm), czyli ograniczeniem własnej inicjatywy, samodzielności, oryginalności i wartości podejmowania działań. na różne sposoby. Zasadniczo: „zamiast prezentować ryby dzieciom, uczniom lub zawodnikom, rodzice, nauczyciele i trenerzy powinni nauczyć ich łowić ryby” – pisał Pablo Mendoza.

Holendrzy korzystali w reprezentacji kraju

Louis van Gaal – w przeciwieństwie do Horsta Weina oraz Ariela Holana – nie miał do czynienia z hokejem na trawie w roli trenera. Jednak również z niego czerpał. Holenderski szkoleniowiec był znany z tego, że bardzo chętnie szukał inspiracji poza futbolem. Nauka, ale także inne dyscypliny potrafiły dać mu kompletnie inną perspektywę, z której korzystał. Van Gaal jeszcze będąc trenerem AZ Alkmaar, nawiązał współpracę z osobami pracującymi w hokeju na trawie. Podobnie jak w Argentynie, również w Holandii ta dyscyplina cieszy się sporym zainteresowaniem. Oczywiście trudno to porównywać do piłki nożnej, jednak jest profesjonalnie uprawiana, czego nie możemy powiedzieć w kontekście Polski. W ten sposób Louis van Gaal skorzystał z pomocy Maxa Reckersa, który był asystentem trenera w jednym z największych holenderskich klubów hokejowych. W czasach, gdy technologia nie była jeszcze tak zaawansowana w piłce nożnej – ledwie 15 lat temu – Reckers miał ogromną przewagę nad trenerami piłkarskimi. Był ekspertem w wykorzystywaniu zaawansowanych narzędzi do analizy wideo. Zresztą van Gaal miał na tym punkcie hopla do tego stopnia, że w Manchesterze United wydał – za pośrednictwem klubu – około pół miliona funtów na sprzęt wideo w całym ośrodku Carrington.

Obaj panowie bardzo mocno korzystali z technologii wszędzie, gdzie pracowali. Google Glass czy zestaw słuchawkowy Oculus Rift pozwalał im ocenić każdą boiskową sytuację z perspektywy graczy w czasie rzeczywistym. Dzięki temu mogli uniknąć dużej dozy subiektywizmu w ocenach indywidualnych, ale i zespołowych. Celem było zachowanie jak największego obiektywizmu, który dostarczały narzędzia.

Reckers nie był jedyną osobą w sztabie van Gaala, która miała hokejową przeszłość. Przez dwie dekady kierownikiem organizacyjnym przy kadrze „Oranje” był Hans Jorritsma. Ten ostatni osiągał spore sukcesy w roli hokeisty oraz trenera kadr narodowych. Z Holandią był czwarty na IO w 1976 roku oraz wicemistrzem świata dwa lata później w Argentynie. Tam zasłynął… odmówieniem przyjęcia medalu z rąk dyktatora Jorge Videli. Potem był trenerem, który z kadrą Holandii m.in. zdobywał brązowy medal podczas IO w Seulu (1988) oraz wicemistrzostwo świata w 1990 roku. Prowadził także kadry RPA czy Pakistanu, a zatem silne reprezentacje w tej odmianie hokeja.

Przy piłkarskiej kadrze utrzymał się długo, a lista nazwisk kolejnych selekcjonerów, z którymi pracował, robi wrażenie: van Gaal, Dick Advocaat, Marco van Basten, Bert van Marwijk, Guus Hiddink, Frank Riijkard oraz Danny Blind. Co ciekawe, odszedł tuż przed eliminacjami do mundialu 2018, na który… Holendrzy nie awansowali. W jego przypadku trudno mówić o szkoleniowej roli, chociaż miał wpływ na same treningi. To on był odpowiedzialny za dobór ośrodków treningowych podczas wielkich imprez. Mocno chwalony za turnieje, na których Holendrzy zgarniali medale, gdzie „Oranje” mieszkali w Johannesburgu oraz Rio. Pomiędzy tym jednak zaliczył sporą wpadkę, bowiem ulokował Holendrów w Krakowie podczas Euro 2012, mimo że mecze grupowe rozgrywali w… Charkowie, gdzie panowała kompletnie inna pogoda.

***

Zaglądając do Holandii, trzeba wspomnieć także o pomysłach Marco van Bastena rodem z hokeja na trawie, które chciał przenieść do piłki nożnej. Legendarny napastnik, gdy został dyrektorem technicznym ds. rozwoju piłki nożnej, wziął sobie za punkt honoru, by piłka nożna nadal pozostała widowiskowa oraz dawała emocje i radość kibicom. Podczas jednego z turniejów dla amatorskich klubów wprowadzono kilka zasad znanych z hokeja na trawie. Jakie? Np. „podanie do siebie” z rzutu wolnego czy auty wprowadzane nogą. Te pierwsze nadal nie funkcjonują, te drugie trenerzy dzieci doskonale znają ze swoich rozgrywek. Zresztą van Basten w tym przypadku nie jest samotny. Nad podobnym pomysłem głośno myślał Arsene Wenger.

W Polsce jednostkowe przypadki

Trochę trzeba się naszukać w kontekście korelacji hokeja na trawie i piłki nożnej w Polsce. W przypadku piłkarzy najgłośniejszym przypadkiem jest Robert Gumny. O ile historia gry w baseball Szymona Żurkowskiego jest powszechnie znana, o tyle próby Gumnego w hokeju na trawie raczej nie przebiły się do mainstreamu. Wychowanek Lecha Poznań jako młody adept piłki nożnej łączył obie dyscypliny, ale ostatecznie wybrał futbol, z korzyścią dla niego.

Mocno z piłką nożną związany jest trener przygotowania fizycznego Jakub Grzęda, który pracował także z seniorską reprezentacją kobiet. – Taka sama liczebność, bardzo dużo zmian kierunku biegu. Specyfika poruszania się bez piłki podobna, ale z nią już kompletnie inna, ze względu na trzymanie kija. Bardzo podobne zdolności motoryczne są kluczowe, jak w piłce nożnej: szybkość, zwinność, moc czy wytrzymałość. Nie ma dużych różnic, jeśli chodzi o przygotowanie ogólne. Wchodząc w szczegóły oczywiście będzie ich sporo – sposób poruszania się, czas meczów, systemy energetycznepowiedział nasz niedawny rozmówca.

***

Z każdej dyscypliny można wyciągnąć coś, co zadziała w piłce nożnej. Niech to będzie nawet specyficzny sposób zarządzania drużyną, ale także elementy taktyczne czy używana technologia. W teorii hokej na trawie leży bardzo daleko od piłki nożnej, a powyższe przykłady pokazują, że trochę osób skorzystało na konwersji swojej specjalizacji lub odpowiednim połączeniu tych dyscyplin. Takie nawiązania pokazują, że źródło inspiracji dla trenerów może być pod nosem i warto się tym zainteresować.

RAFAŁ SZYSZKA

Fot. Newspix