Damian Galeja: „Otwieramy się na młodych trenerów z regionu”

Mówi się, że co kraj, to obyczaj. W Polsce mamy 16 województw i… 16 wojewódzkich związków piłki nożnej, w których jest różna specyfika pracy. Niektórzy na palcach jednej ręki policzą drużyny na szczeblu centralnym, jednakże Śląski Związek Piłki Nożnej takiego problemu nie ma. Czy 10 seniorskich zespołów biorących udział w rozgrywkach trzech najwyższych klas rozgrywkowych wpływa na rozwój szkolenia młodzieży oraz trenerów? Odpowiada Damian Galeja z Komisji Szkolenia Śląskiego ZPN-u.

Damian Galeja: „Otwieramy się na młodych trenerów z regionu”

Śląski Związek Piłki Nożnej uchodzi za najlepiej szkolący podczas kursów trenerskich. Tak się składa, że dzisiaj PZPN dużo mówi o ujednoliceniu kursów trenerskich, ponieważ do niedawna jakość wiedzy dla trenerów była uzależniona od regionu. Dlaczego to akurat Śląski ZPN wiedzie prym w tej kwestii?

– Miło to słyszeć, że jesteśmy tak dobrze odbierani i oceniani. Myślę, że widać to po samych kursach trenerskich. Oprócz trenerów z woj. śląskiego, mamy na każdym kursie wielu trenerów spoza regionu. To pokazuje, że dobre opinie absolwentów oraz „poczta pantoflowa” po powrocie z kursów jest na tyle nośna, że przyjeżdżają kolejne osoby. Mówimy tu o kursach od UEFA C do UEFA A. Naszą siłą jest grupa edukatorów, która jest zróżnicowana na podstawie doświadczenia. Są osoby mocno ukierunkowane na teorię sportu, mamy także edukatorów od szkolenia dzieci i młodzieży, a także edukatorów mających ogromną wiedzę na temat piłki 11-osobowej. Zarówno na poziomie seniorów amatorów, a także zawodowego futbolu.

Duże grono kursantów spoza województwa to najlepsza rekomendacja. Zrobienie kursu w innym województwie jest sporym wyzwaniem dla trenerów – trzeba przecież zrobić trochę kilometrów, wydać niemało pieniędzy oraz poświęcić sporo czasu.

– Dla trenera, który jest spoza woj. śląskiego, koszt wzrasta. Jednak wartością dodaną jest merytoryka przedstawiana na kursach trenerskich. Mam na myśli nie tylko naszych trenerów edukatorów, ale także trenerów, których zapraszamy w roli prelegentów. My nie jesteśmy zamknięci na kursantów spoza Śląska. Wiemy, że takie osoby dołączające do naszych zajęć, wzbogacają grupy, bo dzielą się doświadczeniami ze swojego podwórka. To są różne województwa, różna specyfika i jest tam różny odbiór piłki.

Najczęściej osoby przyjeżdżające na 2-3 dni na daną sesje, mocno się poświęcają. Pamiętam jednak ze swoich wyjazdów na kursy czy wyjazdy studyjne, że ten czas był jeszcze bogatszy. To nie „tylko” zajęcia, ale również rozmowy kuluarowe z pozostałymi kursantami. Przemysław Mamczak swoim reportażem o kursie UEFA A również zrobił dobrą „reklamę” kursom Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Rzetelna ocena kursu UEFA A nam bardzo pomogła, a dzisiaj mogę powiedzieć, że mocno się zmienił i… jest jeszcze lepszy. Zarówno ze względu na specyfikę, jak i merytorykę oraz program. Zakładam, że gdyby Przemek robił jeszcze raz kurs UEFA A, to dzisiaj ocena byłaby jeszcze lepsza. Wracając do tematu osób spoza województwa, dla trenerów edukatorów to także wartość dodana. Musimy pojechać na mikrogrupę do innego województwa, zrobić trochę kilometrów i poznać specyfikę danego regionu. Nie tylko w Polsce, bo tak się zdarzyło, że na ostatnim kursie UEFA A jedna z mikrogrup odbyła się w… niemieckim Essen!

To już daleki wyjazd.

– Logistycznie udało się to zorganizować w jeden dzień.

Poznanie specyfiki regionu jest bardzo ważne. To ma przełożenie na to, jakie jest szkolenie i tak dalej. W przypadku woj. śląskiego mówimy o miejscu bardzo bogatym pod względem piłkarskim – sporo klubów od lat występuje na poziomie centralnym. Ponadto, lada moment prawdopodobnie do województwa wróci tytuł mistrza Polski. Wydaje się, że to wpływa na rozwój całego ekosystemu.

– Jesteśmy specyficznym regionem. Bardzo dużo klubów i bardzo dużo zawodników, a co za tym idzie – bardzo dużo trenerów. Siłą rzeczy to powoduje naprawdę sporą liczbę kursów trenerskich, które odbywają się na Śląsku. Dzięki temu możemy każdy kurs analizować i z każdym następnym kursem być lepsi. Dużo drużyn na poziomie centralnym mocno rozwija cały region pod względem piłkarskim oraz wpływa na kształcenie i rozwój trenerów.

Dużo drużyn, a także bardzo duża rywalizacja pomiędzy największymi klubami. Jak wiadomo, każda zdrowa rywalizacja ma pozytywny wpływ na rozwój środowiska… 

– Każda rywalizacja rozwija wszystkich. Zaczynając od młodych piłkarzy, a kończąc na piłce zawodowej. Ma ona duże znaczenie i wpływa pozytywnie na kluby oraz cały region. Zmusza środowisko do rozwoju – kluby, a także nas, bo my musimy klubom i ich trenerom coś zaoferować.

Wojewódzkie Związki to pod względem szkoleniowym głównie kursy trenerskie. Jednak poza kursami są też konferencje, szkolenia i inne inicjatywy. Wchodząc na stronę PZPN24 w zakładkę konferencje trenerskie, w zasadzie przy Śląskim ZPN-ie praktycznie nie ma momentu, by nie było przynajmniej jednego wydarzenia. 

– Musimy mieć taką bardzo bogatą ofertę i jest ona bardzo zróżnicowana. Dedykujemy ją konkretnej grupie wiekowej i tematycznej. Dbamy o to, by nasze konferencje miały jeden główny temat, np. dotyczący kategorii młodzika czy piłki seniorskiej dla amatorów. Liczba aktywnych trenerów – ponad 4000 – sprawia, że musimy im dać odpowiednią liczbę szans na to, by uzyskali także liczbę godzin/punktów do przedłużenia swoich licencji na koniec roku. Wszystkich działań szkoleniowych jest dużo. Chcemy, żeby przynajmniej raz w miesiącu coś się działo – czy to będzie stricte nasze działanie, czy któregoś z naszych partnerów. Wielu dba o to, by odbywały się szkolenia w formule online, czasami korzystamy też z pomocy Podokręgów. Staramy się teraz, by w każdym Podokręgu Śląskiego ZPN-u cyklicznie odbywały się takie konferencje. Wszystko po to, by trener z małego ośrodka miał możliwości dokształcenia się u siebie, na swoim podwórku, a także zdobycia wymaganych punktów.

Zwróciłem także uwagę na nazwiska prelegentów. Są trenerzy znani w całym kraju, ale również tacy, którzy przebijają się „od dołu”. Dawid Rzepliński pokazał się podczas wrocławskiego KWOSP-u, a Mateusz Stopka regularnie prezentuje swoje analizy w Gangu Taktyków…

– Otwieramy się na młodych trenerów z regionu. Przede wszystkim na tych, którzy wyróżniają się w ramach kursów UEFA A i UEFA B.

To zachęca kursantów to aktywnego uczestnictwa i pokazania się z jak najlepszej strony.

– Kursanci o tym wiedzą i to z pewnością jest wartość dodana. Oni widzą, że ktoś przed chwilą skończył dany kurs, a za chwilę ma możliwość prelekcji na konferencjach. Nasza idea szkoleń zawiera się w dwóch hasztagach – #DzielSięWiedzą oraz #SiłaRegionu. Uważamy, że siłą regionu są trenerzy. Często są to ludzie pracujący w małych ośrodkach, ale swoją merytoryką są w stanie wpłynąć na innych i przekazać im swoją wiedzę. Dlatego otwieramy się na tych trenerów. Dążymy także, by oni mieli możliwość podzielenia się swoją wiedzą z innymi. Myślę, że to jest motywujące nie tylko dla trenerów, którzy są na kursach, ale także dla całego środowiska. Czasami do nas dzwonią sami i zgłaszają swoje „kandydatury”. Jeśli oceniamy pozytywnie takiego trenera, nie ma problemu, by dostał szansę.

Częstym problemem jest organizowanie konferencji, podczas których porusza się wszystkie możliwe tematy – od piłki dziecięcej, a kończąc na okresie przygotowawczym w piłce seniorskiej. Czasem człowiek wychodzi z konferencji i nie ma pojęcia, o czym ona była…

– Zawsze w grudniu organizowaliśmy dużą konferencję, która nazywała się „#4Filary”. Tam poruszaliśmy wszystkie tematy dotyczące piłki nożnej – motoryka, taktyka, technika, mental. Niestety pandemia spowodowała, że duża związkowa konferencja – dla 1000 trenerów – przestała funkcjonować. Zastanawiamy się jednak nad jej powrotem. Od 2 lat dbamy o to, by konferencje były z głównym tematem przewodnim. Nie zawsze to się udaje i czasem gdzieś te tematy się rozchodzą. Jednak staramy się, by ten główny temat był utrzymywany. Wychodzimy z założenia, że „mniej znaczy więcej”. Jeśli jest mniej trenerów, wówczas konferencja jest bardziej efektywna. Dlatego częściej je organizujemy. Mowa o konferencjach dla 100-120 trenerów. One zdecydowanie więcej wnoszą i jest jakaś szansa na aktywność słuchaczy i ich aktywizację. Przy tych największych raczej o tym można zapomnieć. Mówię tutaj o pytaniach z sali, ale także o rozmowach z wykładowcami w kuluarach po wykładach.

Dodam jeszcze, że w grudniu zorganizowaliśmy dość specyficzną konferencję, podczas której prelegentkami były tylko kobiety. W zamyśle chcieliśmy, by dotyczyła piłki kobiecej, ale zmodyfikowaliśmy plany. Natomiast formuła, że to kobiety prowadzą na pewno się sprawdziła i będziemy chcieli do tego wrócić.

***

Najbardziej efektywnie szkolenia, które bardzo cenię, to są co cykliczne meetingi, które organizujemy w Śląskim Związku Piłki Nożnej. One są dla małej grupy trenerów – ok. 30 i nie są punktowane. Podczas nich jest poruszana różna tematyka. Niebawem będziemy mieli specjalnego gościa. Liczę, że szybko sala się zapełni. Dużym plusem jest luźna forma, gdzie każdy może z każdym porozmawiać, wymienić poglądy. Są pytania do prowadzącego, ale także w drugą stronę. To jest bardzo efektywne, bo przychodzi grupa trenerów ukierunkowana na konkretną wiedzę.

Uczestnicy mają ogromne znaczenie. Grupa przychodząca po wiedzę zapewnia wyższy poziom.

– Jeszcze, gdy w Śląskim ZPN-ie pracował Paweł Grycmann, przed jego odejściem do Szkoły Trenerów PZPN, organizowaliśmy akcję Trener+. Jeździliśmy do małych klubów, przekazywaliśmy im wiedzę, trendy w szkoleniu. Pokazywaliśmy, że metodyka się zmienia i będzie zmieniać, a wszystko pójdzie w kierunku gry oraz tworzenia środowiska gry, które ma uczyć. Tutaj także pandemia pokrzyżowała nam plany, ale będziemy chcieli to wznowić. Widać było, że trenerzy będący w swoim środowisku, u siebie, pewniej się czują. Mogą poruszyć także inne tematy, które możemy później próbować wdrożyć w naszą pracę lub próbować coś zmieniać.

Kluby same się zgłaszały?

– Pojedyncze lub grupa klubów pisała do nas. Gdy takie zgłoszenie było, wówczas jechaliśmy pod wybrany adres. Jedynymi wymaganiami było zorganizowanie sali z rzutnikiem i projektorem. To było skuteczne i bardzo efektywne dla klubów i trenerów.

Gdyby miał pan wymienić jedną inicjatywę szkoleniową Śląskiego Związku Piłki Nożnej, to byłoby to…?

– Największą inicjatywą szkoleniową Związku jest projekt „Śląska Akademia Piłkarska – ŚLAP”. Ten projekt jest współfinansowany przez województwo śląskie, a także firmę FASING S.A. Jednocześnie tworzymy go wspólnie z partnerami – Akademią Wychowania Fizycznego w Katowicach i Stadionem Śląskim. My organizujemy projekt, dajemy całą merytorykę oraz know-how.

Program działa dwuetapowo. Jesienią odbywają się pojedyncze i bezpłatne treningi w konkretnych lokalizacjach. Bierze w nich udział 16-20 dzieci. Raz w tygodniu spotyka się grupa, która została wybrana podczas Dni Talentów. Bazujemy tam na dwóch zawartościach z rozumienia gry. Potem jest drugi etap. Wówczas grupa 20 osób – po szerszych naborach – trenuje trzy razy w tygodniu na obiektach Stadionu Śląskiego i rywalizuje w rozgrywkach związkowych. Docelowo chcemy mieć 60 zawodników w projekcie, którzy będą trenować. Grupa ma trenować ze sobą przez trzy lata. Zawodnik w tym projekcie bierze udział bezpłatnie, a jedyny koszt rodziców to transport na trening i z powrotem. Co najważniejsze, zawodnik podczas tego 3-letniego etapu nie zmienia przynależności klubowej. Jest oddelegowany przez mniejszy klub do projektu, a wszystkie wartości związane z ewentualnym transferem (np. ekwiwalent) pozostają przy klubie macierzystym.

To stała grupa czy ona się rotuje przez ten okres?

– Stała grupa 20 zawodników. Jest dobrowolność udziału w projekcie i tak samo w każdej chwili można z niego zrezygnować.

Czy ci zawodnicy mogą grać mecze ligowe w swoich klubach?

– Nie. Zawodnik rywalizuje jako Śląska Akademia Piłkarska w ligach wojewódzkich i nie gra w klubie przez ten czas w ogóle.

Jak kluby się do tego odnosiły? W końcu „tracą” swoich zawodników na rzecz Związku.

– Projekt jest dedykowany mniejszym ośrodkom piłkarskim, co trzeba zaznaczyć. Oddelegowanie zawodnika nie daje klubom korzyści „tu i teraz”. W przyszłości, po trzech latach, gdy zawodnik wróci, wówczas klub to odczuje i skorzysta. Jeśli zostanie, wówczas pomoże sportowo. Jeśli rozwinie się na tyle, że dojdzie do transferu, wówczas także finansowo. Projekt się rozwija i nie ukrywam, chcemy zrobić wszystko, by miał jak najlepszy feedback. Obecnie trwają „Dni Talentów” i widzimy po nich, że pojawiają się zawodnicy z klubów, które do tej pory nie były obecne w ŚLAP-ie.

***

Mamy piętnaście lokalizacji ŚLAP-u, w których bierze udział ok. 200 zawodników i zawodniczek. Na „Dniach Talentów” mamy przynajmniej drugie tyle i możemy wówczas wybrać tych najbardziej się wyróżniających. Podkreślam, że jest pełna dobrowolność dzieci i ich rodziców na udział w projekcie. Duże znaczenie na pierwszym etapie ma środowisko. Podokręgi i trenerzy tam pracujący dbają o to, by projekty rozwijać na najniższym szczeblu. My już dbamy o to na Stadionie Śląskim. Na podstawie każdej grupy wiemy, co możemy poprawić w kolejnych latach. Widzimy jednak rozwój tych zawodników i uważamy, że nasze działanie daje pozytywne efekty.

ROZMAWIAŁ RAFAŁ SZYSZKA

Fot. Śląski Związek Piłki Nożnej