Trener Warty U-19: „Nie powiedziałbym, że jest nam łatwo o zwycięstwa w CLJ-ce”

„Nie powiedziałbym, że jest nam łatwo. Myślę, że w każdym z meczów – nawet wygranych – musieliśmy się sporo napocić, żeby przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść” – zwraca uwagę Kamil Szulc, szkoleniowiec Warty Poznań U-19.

Trener Warty U-19: „Nie powiedziałbym, że jest nam łatwo o zwycięstwa w CLJ-ce”

Dlaczego Warta Poznań radzi sobie na razie tak dobrze w tym sezonie?

Myślę, że dobra praca, którą wykonaliśmy od początku, zaczynając od kilku wzmocnień zespołu, przez pracę, którą wykonaliśmy w okresie przygotowawczym, a kończąc na naszej codziennej pracy, którą wykonujemy w każdym mikrocyklu, po prostu przekłada się na boisko. Pamiętam, że rozmawialiśmy przed sezonem i zapytał pan, w jaki sposób będziemy starali się dobrze zaprezentować jako beniaminek? Od początku podkreślałem, że będzie nam zależało na tym, żeby pracować nad naszymi zawodnikami we wszechstronny sposób, czyli żeby w każdej fazie i każdym momencie być zespołem, który będzie potrafił się odnaleźć. Uważam, że tak jest. Potrafimy zarówno dominować, jak i cierpliwie czekać na swoją okazję.

Zakładam, że w meczu z Legią Warszawa tych szans było naprawdę sporo.

Wygraliśmy 6:2. Jeśli chodzi o pierwszą połowę i realizację naszego planu, to w 95% ten plan wykonaliśmy – „Legioniści” zagrozili nam łącznie może raz. Jeśli chodzi zaś o drugą połowę, szybko strzeliliśmy trzeciego gola, natomiast przeciwnik również doszedł do głosu i w pewnym momencie zbliżył się do nas na jedną bramkę. Naszą najlepszą obroną jest… atak, więc skończyło się na sześciu trafieniach, ale jestem zdania, że końcowy wynik nie do końca oddał przebieg tego meczu.

Jesteście również jedyną drużyną, która zdołała ograć Lecha Poznań. Które spotkanie wskazałby pan jako najlepsze w waszym wykonaniu?

– Analizując spotkania z: Legią, Lechem, Odrą, Zagłębiem czy Wisłą, z którą przegrywaliśmy 0:4, ale ostatecznie skończyło się 3:4, to naszą bolączką mimo wszystko jest to, że nie potrafimy zagrać przez 90 minut na równym poziomie. Mamy momenty w meczach, które wymykają nam się spod kontroli i nie ukrywam, że mocno pracujemy nad tym aspektem, żeby tę koncentrację zachować od pierwszej do ostatniej minuty. Gdybym miał wskazać najlepszy – cały – mecz, to byłoby mi bardzo ciężko.

Szymon Rola, Igor Stańczak i Filip Tonder zdobyli w trójkę więcej bramek niż… Polonia Warszawa, Wisła Kraków czy Arka Gdynia.

Zgadza się. Na wielu pozycjach mamy pozytywną bolączkę, jeśli chodzi o wybór chłopaków. Z tego, co liczyliśmy, na 16 kolejek w trzynastu dokonaliśmy minimum jednej zmiany w wyjściowym składzie. Jeżeli chodzi o tercet ofensywny, to rzeczywiście jest to grupa chłopaków, która jest najrzadziej rotowana. Może nie grają przez 90 minut, ale bardzo dobrze się rozumieją i współpracują ze sobą na boisku, co przynosi wymierne efekty.

Żaden klub nie strzela większej liczby goli od Warty.

– Mamy średnią ponad trzech bramek na mecz. Głównie za sprawą Szymona, Igora i Filipa, ale muszę powiedzieć, że jest to również efekt dobrej rywalizacji w zespole. Oliwier Smuniewski, który jest w pewnym sensie „ofiarą” dobrej dyspozycji Filipa Tondera, bo jego kosztem gra mniej, gdy wchodzi na murawę, to również spełnia nasza założenia i jako zawodnik, który ma zdecydowanie mniejsze możliwości pokazywania się w pierwszej jedenastce, zdołał strzelić sześć goli.

Lech Poznań ma obecnie 11 „oczek” więcej w tabeli, ale równocześnie tyle samo zdobytych bramek mniej. „Pragmatyzm” nie jest słowem kojarzącym się z grą Warty.

Nawet, gdybym z tą grupą ludzi ten pragmatyzm praktykował, to myślę, że on i tak by nie wszedł w życie. Z Legią Warszawa prowadziliśmy 3:0, przeciwnik w zasadzie nam nie zagrażał, straciliśmy dość przypadkową bramkę po rzucie rożnym, bo po naszym błędzie indywidualnym, za 120 sekund tracimy drugą, ale nie byliśmy drużyną, która się mocno cofnęła czy starała się barykadować drogę do bramki, tylko zależało nam na zdobyciu następnych goli. Podobnie było w innych meczach.

Spodziewał się pan, że będzie wam tak „łatwo” o zwycięstwa? Że skończycie pierwszą rundę na podium?

Nie powiedziałbym, że jest nam łatwo. Myślę, że w każdym z meczów – nawet wygranych – musieliśmy się sporo napocić, żeby przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Wygraliśmy np. z Cracovią, ale to był trudny mecz, dopiero w końcowych minutach zdobyliśmy dwie bramki, więc końcowy wynik znów trochę zakłamywał przebieg całego spotkania. Byłbym daleki od stwierdzenia, że jest nam łatwo wygrywać w Centralnej Lidze Juniorów. Chyba kluczem jest to, że potrafimy dostosować się do każdych warunków. Oczywiście opieramy się na naszym modelu gry, lecz potrafimy również dopasować się do danego meczu i wykorzystać słabe strony przeciwników.

Jest pan pozytywnie zaskoczony wynikami osiąganymi przez Wartę Poznań?

– Są spotkania, w których chłopcy pozytywnie nas zaskakują, ale też takie, w których jesteśmy rozczarowani ich postawą. Z Wisłą Kraków przegrywaliśmy do przerwy czterema bramkami, co wynikało z rozprężenia po serii zwycięstw w poprzednich spotkaniach. Nie zlekceważyliśmy Wisły, ale byliśmy mniej skoncentrowani niż w innych meczach. Trzy dni wcześniej czterech naszych chłopaków brało udział w sparingu pierwszego zespołu z II-ligowymi rezerwami Zagłębia Lubin, więc sądzę, że „peak emocjonalny” przypadł właśnie na ten mecz. Być może moim błędem było to, że z „Białą Gwiazdą” wystawiłem ich od początku, ale też rozmawialiśmy o tym otwarcie na analizie pomeczowej i myślę że będzie to cenne doświadczenie na przyszłość.

Jak na waszą grę i osiągane wyniki patrzy sztab pierwszego zespołu?

– Jeżeli chodzi o współpracę z pierwszym zespołem, to w tej kwestii nic się zmieniło. Trzech, czterech chłopaków jest częściej powoływanych na treningi drużyny prowadzonej przez trenera Dawida Szulczka, ale w „orbicie” jest ich łącznie ośmiu. Co cieszy, dwóm naszym zawodnikom udało się zadebiutować w Pucharze Polski – Patrykowi Rychlikowi oraz Igorowi Stańczakowi. Niektórzy zawodnicy biorą także udział w grach kontrolnych w trakcie przerw na kadrę. Dobre wyniki nic w naszym planie nie zmieniają.

W zeszłym sezonie w pierwszym zespole „Zielonych” zadebiutował 15-letni Jędrzej Hanuszczak, więc dlaczego też nie sięgnąć po kogoś z CLJ U-19?

– Dwóch chłopaków z naszego zespołu zadebiutowało w Pucharze Polski, a być może któremuś z zawodników uda zadebiutować się także w Ekstraklasie, za co trzymamy kciuki.

Kamil Janik w cyklu „Wywołany do Tablicy” powiedział nam, że jego celem na ten sezon jest zdobycie mistrzostwa Polski. Jak pan patrzy na tę kwestię?

Naszym celem jest to, żebyśmy w każdym spotkaniu realizowali plan i stawiali swoje warunki. Jak życie pokazuje, to z wieloma przeciwnikami potrafiliśmy wygrać. Patrzę na to spokojnie, bo jeszcze wiele kolejek przed nami. Jeżeli osoby zarządzające w klubie będą nas dalej w tym procesie wspierały i będziemy mieć wspólny cel, to wywalczenie mistrzostwa Polski nie jest nieosiągalne.

ROZMAWIAŁ BARTOSZ LODKO

Fot. Jan Piechota – Warta Poznań