Wtorkowa rozgrzewka z Mamczakiem: nie na raz

Czym szkółka różni się od akademii? W Polsce niestety niczym. Dlaczego niestety? W czym pomóc mogłoby nam zdefiniowanie tego podziału i jak mógłby on przebiec?

Wtorkowa rozgrzewka z Mamczakiem: nie na raz

Utarło się, że „szkółka” jako miejsce, w którym uczymy grać w piłkę, ma znaczenie pejoratywne. Nawet kilkuosobowe podmioty więc, startując, dbają o to, by w ich nazwie znalazła się „akademia”. I dziś każdy ma do tego prawo, bo w Polsce jasnego podziału nie ma. Ale często brzmi to szalenie groteskowo, bo przecież to dumne określenie z miejsca kojarzy nam się z dużą nutą profesjonalizmu.

Zalążkiem wspomnianego podziału może być program certyfikacji. W swoim zamyśle jednak, kierowany jest on do piłki masowej, zatem do szkółek. Do poziomu grassroots. Konieczny jest „suplement”, jak choćby platynowa gwiazdka, o której wspomniał w naszym wywiadzie Maciej Sawicki: – Wyobrażam sobie, że po pewnej ewolucji programu, za cztery czy pięć lat może pojawić się… gwiazdka platynowa. Dla elitarnych podmiotów, które zasłużą na to, by je szczególnie mocno wyróżnić. Wtedy też z pewnością kryteria dla takich podmiotów byłyby zdecydowanie bardziej rygorystyczne i uwzględniałyby wiele innych czynników, którymi charakteryzować się powinna profesjonalna, elitarna akademia.

Bo dziś właśnie, upraszczając, akademie przydałoby się wyróżnić. Te elitarne, na naszym gruncie.

W wielu krajach najwyżej notowane akademie to po prostu akademie przy klubach występujących na najwyższym poziomie rozgrywkowym w danym kraju. Tak widziałby to Marek Śledź, dyrektor i trener główny akademii RKS-u Raków Częstochowa. – Ten podział jest prosty, bo dotyka współzawodnictwa. Jeżeli mówimy o współzawodnictwie pod agendą federacji, można uznać je za zawodowe. Jeżeli dziś II liga jest uznana za zawodową, kluby ekstraklasowe, pierwszoligowe i drugoligowe objęte powinny być zupełnie innymi wymogami certyfikacyjnymi niż kluby, które są poniżej. Które wielokrotnie nie posiadają drużyn seniorskich, które są wyłącznie klubami młodzieżowymi, np. UKS-ami – mówił kilka miesięcy temu w wywiadzie ze mną.

Ale dziś taki podział nie jest po prostu możliwy. Abstrahując od Ekstraklasy, szkolenie pod większością klubów pierwszoligowych istnieje tylko teoretycznie. Podobnie jest w drugiej lidze, nie zaglądając głębiej. Na palcach jednej ręki policzyć można ośrodki, które ocierając się o profesjonalne funkcjonowanie w jakichkolwiek obszarach. Z drugiej strony, są przecież miejsca, które nie mają na centralnym poziomie ekipy seniorskiej (albo nie posiadają jej wcale), a jednak wykonują bardzo dobrą robotę i są zaliczane do krajowego TOP20 (lub nawet wyżej).

Czemu warto to wreszcie oddzielić?

Boom na piłkarskie szkółki zrobił się po Euro 2012. Od kilku lat jednak wyrastają one jak grzyby po deszczu. I nie ma tym niczego złego, jednak dla całego otoczenia uznanie z czym na dobrą sprawę mamy do czynienia, prowadząc do szkółki swojego syna, jest nierealne. Nawet gdyby zebrać wszystkich prezesów w jednym miejscu i każdego z nich zmusić do wypicia eliksiru prawdy, wielu z dużym przekonaniem stawiałoby na piedestale właśnie swoje przedsiębiorstwo. Efekt Dunninga-Krugera, pisałem o tym przed dwoma tygodniami.

Ktoś jednak mógłby ich wreszcie zweryfikować. Po to, żeby w elitarnych miejscach skupić ELITĘ.

Skupienie wybitnych (trenerów i zawodników) w jednym ośrodku jest kluczowe. Oglądaliście The Last Dance? Pamiętacie, co Pippen mówił o swojej rywalizacji z bratem? A Dream Team na igrzyskach w Barcelonie? Podobno najlepszy mecz w historii koszykówki rozegrano… na treningu.

Nawet moja dwuletnia córka rozwija się zupełnie inaczej niż ta czteroletnia, bo starsza pokazała jej jak z górki stoczyć można się przy pomocy przewrotu. I młodsza kula się teraz jak jeż, zupełnie nie inspirowana do tego przez ojca.

Mówi się, że jesteśmy sumą pięciu najbliższych nam osób. Tych, którzy otaczają nas na co dzień. Od środowiska zależy wszystko. Bez niego niczego nie osiągniemy, poprzeczka musi być zawieszona wysoko, żebyśmy osiągali progres.

Na ostatnim szkoleniu „Dorastanie w grze”, Mateusz Ludwiczak przytoczył historię z książki Daniela Coyle’a – „Kod talentu”. W XV-wiecznej Florencji skrzyżowały się drogi m.in. Leonarda da Vinci, Donatello i Michała Anioła, ale nie tylko ich. I tak się tam wszyscy wzajemnie napędzali – do malowania, rzeźbienia czy innych odkryć. W miarę im to zadziałało…

Zebranie najlepszych w jednym miejscu w futbolu również może uczynić cuda. Wie o tym Polski Związek Piłki Nożnej, który najmłodszych co chwila zbiera do kupy na Zimowe, Wiosenne, Letnie czy Jesienne Akademie Młodych Orłów, a tych starszych – na zgrupowania w ramach projektu Talent Pro.

Wyróżnienie wiodących akademii ma jeszcze jeden wielki plus. To jasny kierunek dla trenerów, którzy chcą się rozwijać i pokonywać kolejne schodki na drodze do wielkiej kariery. Zakładając, że ci najlepsi to także najbardziej komfortowe warunki pracy, finanse na najwyższym poziomie – do firm oznaczonych platynową gwiazdką każdy młody szkoleniowiec będzie chciał docelowo trafić. Najlepsi z kolei będą szukali najlepszych, być może wreszcie w klubowych akademiach powstaną działy HR?

To także jasna ścieżka dla młodych zawodników, często mamionych przez lokalnych trenerów czy, później, menedżerów. Bo oni mogliby grać na poziomie lig wojewódzkich, albo przeskoczyć na poziom centralny. Dziś ciągle granica jest tu bardzo cienka, a jeden lepszy lub słabszy rocznik w szkółce zaciemnia kompletnie obraz jej faktycznego wizerunku i obowiązujących standardów.

Jak moglibyśmy dokonać podziału?

W Anglii jako szkółka piłkarska / akademia można trafić do kategorii 1, 2, 3 lub 4. I wspomniany wyżej upgrade dla programu certyfikacji mógłby ten wzorzec powielić. Tylko że PZPN nie jest odpowiedzialny przecież, za motywowanie największych do walki o platynowe gwiazdki. Do tego potrzeba by wielkich nakładów finansowych, bo by takie wyróżnienie nie było iluzją, wymagania musiałyby być znaczące. Te – tworzą koszty, więc klubom potrzebna byłaby pokaźnych rozmiarów, soczysta marchewka. Mam wątpliwości, że o wyhodowanie jej dbać powinien związek. To raczej każdy właściciel klubu powinien zadbać o to, by w jego klubie znalazło się miejsce dla ogródka. I on z tego ogródka do akademii przynosić powinien marchewki.

Dlatego powielę trochę swój felieton sprzed kilku miesięcy

Pisałem tam o podręczniku licencyjnym. Z góry narzucone przez Ekstraklasę standardy to wciąż według mnie najprostsze rozwiązanie. Określone liczba boisk, biur, warunki zatrudnienia trenerów, liczba umów o pracę z nimi. Ilość prowadzonych grup treningowych, trenerów przygotowania fizycznego, szkoleniowców bramkarzy (wszystko z czasem mogłoby być też licencjonowane – licencja UEFA Fitness ma być zdaje się niebawem wdrażana w PZPN-ie, kursy UEFA Goalkeeper już się toczą), koordynator z licencją minimum UEFA Elite Youth A. Minimalna kwota wydawana rocznie na dodatkowe konferencje, szkolenia lub staże swoich podopiecznych. Tych zapisów można by mnożyć. Zacząć już dziś, a za pięć lat dojść do naprawdę poziomu, na który ktoś „z ulicy” wskoczy tylko pod warunkiem potężnej inwestycji w klubowe szkolenie.

Uczciwy podział na lepiej szkolących i tych szkolących masowo należałoby oprzeć również o program partnerski ze z góry ustalonymi zasadami współpracy. Akademie platynowe, pozyskiwać by mogły więc zawodników z tych ze złotą gwiazdką na określonych warunkach. Na nieco innych tych ze srebrną, podobnie z brązową. Ale ze znaczną korzyścią dla mniejszych, by oni nie musieli dążyć do platyny jako jedynej sensownej szkoleniowej drogi, a robili swoje. Budowali podstawę piramidy, znając swe miejsce w szeregu.

Twój zawodnik idzie do klubu z gwiazdką platynową, a ty masz srebrną? Musisz się z tego cieszyć. Musisz być z tego dumny. Ale dlatego również, że jeśli zagra on w CLJ-ce, już w U-15, dostaniesz tyle. Jak dojdzie do jego debiutu w Ekstraklasie – TYLE! Zastrzyk za zastrzykiem, profesjonalna piłka samoczynnie dba o grassroots. Stop dla zachłanności, marki dużego, który wszystko może i nieracjonalnej polityki transferowej. Nikt nikogo nie oszukuje, możesz nie brać zawodników z tej szkółki, weźmie ich chętnie ktoś inny. Nie ma dogadywania za plecami, liczy się tylko wybór młodego piłkarza.

A jak jest aktualnie?

W tym momencie warto jeszcze zwrócić uwagę na tych, którzy nie są dziś w Ekstraklasie. W przypadku więc nowych licencyjnych zasad, im nikt by nic nie narzucał. A przydałoby się każdemu dać szansę, jeśli ten wyśrubowane warunki byłby w stanie spełniać. Dziś przecież szczecińskie FASE czy Escola na Białołęce mają warunki treningowe dużo lepsze, niż choćby, zawsze w takich momentach stawiana za przykład, Wisła Płock.

A co w przypadku, gdyby wyróżnionych było za wiele? Będziemy się tylko cieszyć. Ale to niemożliwe. Gwiazdki przecież przyznawać można czasowo, a poprzeczka, wraz z upływem lat, musi być podnoszona coraz wyżej. W kooperacji związku oraz Ekstraklasy. Tak, byśmy cały czas oscylowali wokół dwudziestu wiodących ośrodków w Polsce. W tak określonej populacji, skauting miałby naprawdę sens.

PRZEMYSŁAW MAMCZAK

Chcesz podyskutować o szkoleniu? O najnowszym artykule? Nie zgadzasz się ze mną lub chciałbyś coś dodać? Napisz koniecznie – przemyslaw.mamczak@weszlo.com.