Wraca CLJ! Czego możemy się spodziewać po tych rozgrywkach?

Tak jak Adam Mickiewicz tęsknił za ojczyzną, tak nam marzył się już ostatnio powrót Centralnej Ligi Juniorów. Dobrze, że marzenia się spełniają, bo rozgrywki CLJ U-18 wracają w ten weekend! Czego możemy się spodziewać? Jak wyglądały przygotowania do sezonu poszczególnych ekip? Kto będzie liczył się w walce o końcowy triumf, a kto będzie bronił się spadkiem?

Wraca CLJ! Czego możemy się spodziewać po tych rozgrywkach?

Wszyscy wiedzą o tym, że piłka młodzieżowa jest nieprzewidywalna. Na dobrą sprawę, to każdy może wygrać z każdym i odwrotnie – nawet ostatnia drużyna byłaby w stanie urwać punkty liderowi. Czy ktoś przed poprzednim sezonem zakładał, że Górnikowi Zabrze uda się zdobyć mistrzostwo? Skądże…

Stało się jednak inaczej i to klub ze Śląska cieszył się z triumfu w rozgrywkach. „Górnikom” dopisało szczęście, bo tydzień później tabela mogłaby wyglądać zgoła inaczej. Liczyła się jednak ta po 17 rozegranych kolejkach.

Nie dość, że pandemia storpedowała rozgrywki, to jeszcze na jakiś czas wszystkich zamknięto w domach i zmuszono do długiego rozbratu z piłką. Czy w takich warunkach można było optymalnie przygotować się do sezonu?

– Odpuściliśmy  w tym roku obóz przygotowawczy, m.in. z uwagi na pandemię. Przygotowywaliśmy się na własnych obiektach. Jesteśmy zadowoleni z  naszych przygotowań. Staraliśmy się grać z drużynami seniorskimi – z poziomu IV-ligowego i klasy okręgowej. Wyglądało to całkiem nieźle. Ostatni sparing zagraliśmy z Jagiellonią U-18 i wygraliśmy. To był dobry sparingpartner tuż przed startem ligi – uważa Konrad Dousa, szkoleniowiec Escoli U-18.

– Wydaje się, że nasze przygotowania wyglądały dobrze. Ale czy na pewno tak jest? Dowiemy się tego po pierwszych kolejkach ligowych.Z uwagi na pandemię koronawirusa przygotowywaliśmy się na własnych obiektach. Mamy dobre warunki, więc nie musieliśmy nigdzie wyjeżdżać. Do treningów wróciliśmy 13 lipca. We wtorki i czwartki odbywały się po dwie jednostki treningowe, a w poniedziałek, środę i piątek mieliśmy po jednym treningu – mówi Krzysztof Wołczek, szkoleniowiec Śląska.

–  Nie mieliśmy takich możliwości, żeby wyjechać na obóz. Pierwszy raz się spotkałem z czymś takim, że zawodnicy przez dwa miesiące mają ograniczone możliwości trenowania. Ciężko było wrzucić chłopaków na większe obciążenia treningowe i robić po dwie jednostki dziennie. Nie mieliśmy dostępu do szatni, więc cały czas zawodnicy przebierali się według wytycznych, czyli w domu. Ciężko sobie wyobrazić normalne przygotowania w takich warunkach. Nie mogliśmy pozwolić sobie na wspólny posiłek między treningami. Radziliśmy sobie, jak tylko mogliśmy. Jednostki treningowe były dłuższe, kończyliśmy posiłkiem na wynos. Nie ma co ukrywać, zdarzało nam się trenować przez trzy godziny. Nie było innego wyjścia. Nie wyjeżdżaliśmy też nigdzie, z racji sytuacji, jaka była. Zrobiliśmy tyle, ile mogliśmy w tych warunkach. Jesteśmy optymalnie przygotowani – w ostatniej CLJ-ce od środka stwierdził Andrzej Paszkiewicz, trener Cracovii.

Byliśmy na obozie przygotowawczym w Sanoku, gdzie zapewniono nam odpowiednie warunki, zgodne z wszystkimi wytycznymi. Mieliśmy ośrodek Wiki na wyłączność. Dlatego też mogliśmy dostosować się do wszystkich zaleceń rządu i sanepidu. Spędziliśmy tam tydzień. Rozpoczęliśmy i zakończyliśmy obóz grą kontrolną w Krakowie. Nie chcieliśmy grać w Sanoku z uwagi na fakt, że ośrodek był zamknięty dla innych. Można stwierdzić, że udało nam się zrealizować cel, jaki sobie założyliśmy – przygotowanie do sezonu – uważa Grzegorz Staszewski, trener Hutnika Kraków.

Niektórym udało się pojechać na obóz, ale zdecydowana większość trenowała na własnych obiektach. Drużyny rozegrały też sporo sparingów, często z dorosłymi zespołami.

COVID-19 nie zniknął

Co w sytuacji, gdy ktoś z zawodników lub sztabu szkoleniowego się zarazi? Rozgrywki zostaną wstrzymane? Nie znamy stanowiska PZPN-u w tej sprawie. Piłkarze w CLJ-ce nie przechodzili testów na obecność koronawirusa, ale choćby trener Paweł Pęczak powiedział nam, że akurat w Lechii Gdańsk każdy był badany.

– Oczywiście, że były przeprowadzone u nas badania na obecność koronawriusa. Na szczęście każdy otrzymał wynik negatywny. Nie zaburzyło nam to przygotowań. Nikt nie musiał być odizolowany. Pracowaliśmy w optymalnych warunkach i najważniejsze, że wszyscy są zdrowi – zaznacza.

My, jako zespół bardzo poważnie podeszliśmy do wymogów, które zostały nam przedstawione. Wierzę, że z naszej strony i rywali ligowych będzie podobnie i uda się tę ligę zagrać do końca. Jeżeli chodzi o badania na obecność koronawirusa w naszej drużynie: przechodzili je zawodnicy, którzy uczestniczyli w większych imprezach – rodzinnych, wesela itp. Taki chłopak nie mógł wrócić do zespołu aż do momentu, gdy otrzymaliśmy wyniki badań. Chcieliśmy ograniczyć ryzyko, żeby nie stało się tak, że musielibyśmy całą drużyną udać się na kwarantannę i bylibyśmy pozbawieni treningów. Kilku zawodników przeszło te badania, potem trenowali indywidualnie, a następnie wrócili do naszej drużyny. Mamy bardzo dobre warunki do trenowania, mamy do dyspozycji dziesięć szatni. I zrobiliśmy tak, że zawodnicy przebierali się pod dwóch, trzech w jednym pomieszczeniu, aby jeszcze bardziej ograniczyć ryzyko zakażenia. Poza tym stosowaliśmy też inne środki zapobiegawcze, jak chociażby regularne mierzenie temperatury ciała – podkreśla szkoleniowiec Hutnika.

Kluby starają się jakoś temu wszystkiemu zapobiec, Pogoń Szczecin poinformowała na przykład, że mecze Centralnej Lidze Juniorów będą odbywały się bez udziału publiczności. „Portowcy” zdecydowali się na ten krok jako pierwsi.

Cieszymy się na fakt, że lada dzień ruszy liga. Jednak oczywiście też pojawiają się obawy, że za chwilę mogą być odwoływane mecze, z uwagi na zachorowania na koronawirusa w zespołach występujących w CLJ. Inne drużyny zrobiły tak, że nie będą wpuszczać kibiców na mecze CLJ. Szkoda, bo te rozgrywki, mimo że są juniorskie, to dedykowane są dla kibiców. Jednak wiemy, jak wygląda sytuacja z pandemią koronawirusa w Polsce i trzeba zadbać o bezpieczeństwo. Fajnie, że rusza ta liga, ale jest wiele niewiadomych – uważa Dousa.

Ryzyko zarażenia się podczas meczu, na którym przebywa kilkadziesiąt osób w maseczkach, i to jeszcze w dwumetrowych odstępach od siebie, jest znikome. Nie spodziewamy się więc „mody” na takie rozwiązanie.

W rozgrywkach juniorskich zostaną zastosowane praktycznie takie same obostrzenia, co w Ekstraklasie. Drużyny będą wychodziły na boisko pojedynczo, nie będzie przywitania kapitanów, a na ławce rezerwowej wszyscy poza pierwszym trenerem będą musieli być w maseczkach.

Mogą grać starsi

Centralna Liga Juniorów U-18 jest skierowana w tym sezonie dla chłopców z roczników 2003 i młodszych, ale Polski Związek Piłki Nożnej postanowił, że ze względu na brak czasu na zaadaptowanie się w piłce seniorskiej, każda drużyna będzie mogła korzystać z czterech zawodników z rocznika 2002.

Jak trenerzy podchodzą do tego przepisu? Czy będą z niego korzystać?

– Będę korzystał z tego przepisu. Trzon drużyny z poprzedniego sezonu zostanie. Nie mamy takich piłkarzy w roczniku 2003, żeby tylko na nich się opierać. Na początku sezonu na pewno trzech czy czterech chłopaków ze starszego rocznika będzie grało regularnie, a potem zobaczymy – mówi Marcin Perliński z UKS-u SMS-u Łódź.

– Zrobiliśmy tak, że połowa zawodników z rocznika 2002, którą prowadził trener Jakub Dziółka w tamtym sezonie, przeszła do rezerw, a druga część trafiła do mojego zespołu. Pozostali odeszli na wypożyczenie. Nie chcieliśmy pozyskiwać nowych zawodników z zewnątrz. Naszym założeniem jest bazować na chłopakach, których mieliśmy w U-17. Koncentrujemy się na tym, aby pozyskiwać zawodników z regionu, żeby czuli powiązanie z tym miejscem. Nie będziemy patrzeć na to, kto jest z jakiego rocznika. Będzie grał zawsze lepszy. A w sytuacji, gdy jest dwóch równorzędnych piłkarzy, będzie występował młodszy. Jedyna trudność jest taka, że ci z 2002 grali w odmiennym ustawieniu i sposobie prowadzenia gry. Mieliśmy dwa miesiące na to, żeby nauczyć ich innego stylu. Jak wyjdzie? Zobaczymy – zaznacza Paszkiewicz.

– Mamy dziesięciu zawodników z rocznika 2003 i dziewięciu z 2004. W CLJ U-18 może grać czterech chłopaków z rocznika 2002, zatem mamy naprawdę młodą drużynę. Nasz zespół będzie jednym z młodszych w lidze. Z pewnością również Lech Poznań będzie miał młodą kadrę. Takie jest założenie klubu i tego się trzymamy. Jest to bardzo zbliżony skład do zespołu U-17, który miałem w tamtym sezonie. Tak naprawdę 11 z 19 zawodników było w mojej ekipie w poprzedniej kampanii. Jest taka szansa, że dwóch zawodników z rocznika 2002 będzie schodzić do drużyny U-18. Podobnie też jest z młodszymi rocznikami, które są w drugiej drużynie – zauważa Wołczek.

W zasadzie wszyscy zawodnicy z rocznika 2002 trenują z drużyną seniorską i prawdopodobnie nie będziemy korzystać z tego rocznika. Może oprócz jednostek takich jak, chociażby bramkarz. A pozostali będą grać w pierwszym zespole. Nasz skład w CLJ U-18 to głównie chłopacy z roczników 2003 i 2004 – mówi szkoleniowiec Escoli.

Będziemy korzystać z tego przepisu, bo u nas nie ma stałych kadr. Funkcjonuje system rotacyjny. Przepływ zawodników między drużynami rezerw a CLJ będzie płynny. W najbliższej kolejce na pewno zobaczymy kogoś z rocznika 2002 w naszej drużynie. Aczkolwiek też nie chcemy blokować miejsca tym młodszym, którzy ciężko pracują. Jednak w późniejszym czasie może też tak być, że nie będzie już nikogo z rocznika 2002, a będziemy bazować na rocznikach 2003 i 2004 – uważa Pęczak.

– Nasza kadra jest dość szeroka, bo liczy trzydziestu zawodników. A w niej znajduje się ośmiu zawodników z rocznika 2002 i oni będą rywalizować o to miejsce w składzie. Niewykluczone, że będą stanowić o sile zespołu, ale najpierw muszą być lepsi od swojego kolegi z zespołu. Kadra jest duża, bo chcieliśmy zbudować środowisko wewnętrznej rywalizacji. Uznaliśmy, że jest to najlepsza ścieżka rozwoju dla naszych zawodników – mówi Staszewski.

Akademia jest połączona z zespołem rezerw. I wszyscy z rocznika 2002 trenują z drugim zespołem. Nasza kadra jest połączona z dwóch roczników: 2003 i 2004. Nie ma u nas żadnego zawodnika z rocznika 2002. Myślę, że rzadko będziemy korzystać z tego przepisu – stwierdza Hubert Wędzonka, szkoleniowiec Lecha Poznań.

Wszyscy znają ligę

Nie każdy o tym pamięta, ale… w tym sezonie nie ma beniaminków. Cieszą się z tego faktu szczególnie ci, którzy w rozgrywkach 2018/2019 wywalczyli sobie awans na szczebel centralny.

Zerknijmy tylko na pierwszą kolejkę poprzedniej kampanii. UKS SMS Łódź? 1:3 z Escolą. Gwarek Zabrze? 2:6 z Lechem Poznań. Hutnik Kraków? 0:5 z Legią Warszawa. Lechia Gdańsk? 0:3 z Jagiellonią Białystok. Każdy dostał w cymbał.

Porażki Gwarka i Hutnika nas nie dziwią, ale już wysoka porażka gdańszczan z rywalem ze środka tabeli byłaby kilka spotkań później brana za niespodziankę.

Cała czwórka zdążyła już dobrze zapoznać się z rozgrywkami i wiedzą, czego można się po nich spodziewać. Nie oznacza to, że nagle będą liczyły się w walce o mistrzostwo, ale będzie im trochę łatwiej niż rok wcześniej. – Myślę, że mamy mocniejszy skład niż w poprzednim sezonie. Odkąd dołączył do nas rocznik 2003, poziom sportowy poszedł w górę – uważa Perliński.

Każdy ma swój cel

Nie mamy żadnych wątpliwości, że gdyby Lech zgłosił do CLJ-ki najzdolniejszych chłopaków z rocznika 2002, wygraliby te rozgrywki jeszcze w rundzie jesiennej. Tylko że im na tym nie zależy i wolą ogrywać zawodników w Ekstraklasie czy w II lidze. Szkoda dla ligi, ale w ogólnym rozrachunku… oczywiście dobrze, że tak to wygląda.

Bo Szymon Włodarczyk mógłby dalej strzelać bramki dla Legii, lecz w Warszawie więcej zyskają, jeżeli zaczną go ogrywać w rezerwach. Moglibyśmy podać jeszcze kilkanaście podobnych przykładów.

Jaki cel stawiają sobie w tym sezonie szkoleniowcy poszczególnych ekip? Co będzie dla nich kluczowe?

– Naszym celem jest wyszkolenie zawodników do pierwszego zespołu. Nie będę mówił o wynikach, bo wszystko może się wydarzyć. W zeszłym sezonie do mistrzostwa zabrakło nam… dwudziestu sekund. Byliśmy dziewięć tygodni na pierwszym miejscu, a skończyliśmy na trzecim. Chcemy grać, jak najlepiej i przede wszystkim tak szkolić tych chłopaków, żeby byli z nich kolejki i następcy Łukasza Poręby czy Bartosza Białka. Zawsze to powtarzam i naprawdę tak jest. Nie chodzi o to, że my robimy jakąś zasłonę dymną, tylko taki jest nasz priorytet – wyjaśnia Marcin Ciliński, który od kilku lat prowadzi Zagłębie Lubin.

– Chciałbym, żeby po Jagiellonii można było się spodziewać większej stabilizacji, jeżeli chodzi o naszą grę. Mieliśmy w poprzednim sezonie nieustanną sinusoidę – raz graliśmy bardzo dobre spotkanie, a tydzień później zdecydowanie poniżej oczekiwań. Na to szczególnie liczę, żeby ta nasza forma była bardziej stabilna. Celem jest, żeby zawodnicy podnosili swoje umiejętności – podkreśla szkoleniowiec Jagiellonii Białystok, Krzysztof Zalewski.

 Mam nadzieję, że możecie spodziewać się po nas dobrej gry i ciekawych wyników. Trudno mówić o celach na ten sezon. Bo nie wiemy, jak podejdą inne drużyny do nowego przepisu. Być może będą grali zawodnikami starszymi i to będzie ich przewaga. Tego nie wiemy. Trudno w tym momencie prorokować – zauważa szkoleniowiec Escoli.

Jakie cele sobie stawiamy? To jest zawsze niewygodne pytanie. Nieważne, jakbym odpowiedział, będzie to odbierane w różny sposób. Najważniejsze jest, żeby zaprezentować się, jak najlepiej. Jeżeli będzie dobra gra i wyniki, to będzie można o coś więcej powalczyć. Będziemy grać o jak najwyższą lokatę w lidze – zaznacza Pęczak.

– Chcemy, żeby jak największa liczba zawodników trafiła do zespołu rezerw i zadebiutowała na poziomie centralnym. To jest cel naszej akademii, który cały czas realizujemy z powodzeniem. Jednak oprócz tego, wiemy, że w piłce nożnej liczą się zwycięstwa. Wiemy, że kibice Lecha są żądni trofeów. A gablota „Kolejorza” jest pusta, a chcą, żeby była zapełniania. To samo powiedzieliśmy zawodnikom, że walczymy o jak najwyższe cele – w każdym meczu o zwycięstwo. A czy za tym pójdzie miejsce w górnej części tabeli? Tego sobie życzymy. Chcemy walczyć o jak najwyższe cele. Nie ukrywam, że mierzymy, jak najwyżej, czyli w mistrzostwo Polski. Co przyniesie sezon? Czas pokaże, nie chcę zapeszać, ale chyba nie ma takiego zespołu, który podchodzi do rozgrywek z podejściem, że będzie walczył o utrzymanie. Będziemy walczyć o mistrzostwo Polski – podkreśla szkoleniowiec Lecha.

Zaczynamy z grubej rury

Ciężko wymarzyć sobie lepszy początek sezonu niż starcie mistrza z wicemistrzem i to w nowowybudowanym ośrodku w Książenicach. Będziemy mogli tam być na żywo, bo „Łączy Nas Piłka” przeprowadzi na YouTube relację z tego spotkania.

Nudy nie powinno być też w Krakowie, gdzie Cracovia zmierzy się z Lechem Poznań oraz w Łodzi – tam dojdzie do pojedynku UKS-u z Zagłębiem Lubin.

Komplet meczów 1. kolejki Centralnej Ligi Juniorów U-18:

UKS SMS Łódź – Zagłębie Lubin (15 sierpnia, 10:00)
Escola Varsovia – Hutnik Kraków (15 sierpnia, 11:00)
Pogoń Szczecin – Wisła Kraków (15 sierpnia, 11:00)
Legia Warszawa – Górnik Zabrze (15 sierpnia, 12:00)
Jagiellonia Białystok – Arka Gdynia (15 sierpnia, 12:00)
Cracovia – Lech Poznań (15 sierpnia, 12:30)
Lechia Gdańsk – Korona Kielce (16 sierpnia, 12:00)
Gwarek Zabrze – Śląsk Wrocław (16 sierpnia, 12:00)

Czego możemy się spodziewać?

Bartosz Lodko (Weszło Junior): – Myślę, że to może być sezon, w którym faworyci wrócą na tron. Legia Warszawa była bardzo bliska mistrzostwa w poprzedniej kampanii i teraz też będzie miała na niego chrapkę. Nie lekceważyłbym również Zagłębia i… Cracovii. Trener Paszkiewicz zapowiada, że mają naprawdę mocny rocznik i mogą wiele namieszać. Wydaje się, że sukces Górnika Zabrze był jednorazową akcją i nie będą w stanie ponownie włączyć się do walki o tytuł. Czego możemy spodziewać się po tym sezonie Centralnej Ligi Juniorów U-18? Wielu bramek oraz niespodzianek. Drużyny od pięciu miesięcy nie grały meczów o stawkę i to może być w pierwszych kolejkach widoczne. Mam tylko nadzieję, że uda się spokojnie dograć rozgrywki do końca – reszta będzie tylko miłym dodatkiem.

Przemysław Mamczak (Weszło Junior): – A ja uważam zupełnie odwrotnie. Ci, którzy najlepiej prosperują na szkoleniowej płaszczyźnie, obecnie ustabilizowałali już zespoły rezerw na proporcjonalnie wysokim poziomie i dziś najbardziej uzdolnieni osiemnastolatkowie z ich akademii będą występować na poziomie drugiej ligi lub walczyć o awans do niej z ligi trzeciej. Mądre podejście do tego zagadnienia wśród osób decyzyjnych pozwala mi przypuszczać, że wyniki w CLJ U-18 dla Lecha, Legii, Zagłębia czy Pogoni nie będą najistotniejsze i nikt tam nie będzie się nad nimi mocno pochylał. To z kolei stwarza szansę dla takich drużyn jak Górnik Zabrze przed rokiem czy wcześniej Korona Kielce.

Arkadiusz Dobruchowski (Weszlo Junior): – Prognoza na weekend? Grad goli w meczach CLJ! Wracamy do gry po długiej przerwie, zawodnicy wejdą na boisko naładowani pozytywną energią. Będą „głodni” goli i zwycięstw. Pierwsze kolejki CLJ są zawsze obfite w bramki. W ubiegłym sezonie padły 32 gole w 8 meczach, co daje średnią 4 trafienia na mecz. Dwa sezony temu ta średnia wynosiła trzy. Teraz czas na pięć? (śmiech) Emocji na pewno nie zabraknie. Faworyci? Zawszą są ci sami tzw. grube ryby, czyli Legia Warszawa, Lech Poznań i Zagłębie Lubin. Akademie, które mają najlepsze warunki do pracy z młodzieżą w Polsce. Jednak to jest piłka juniorska i co roku do tych rozgrywek przystępują inni zawodnicy. Wystarczy mieć zgrany i mocny rocznik, i można namieszać. Na pewno w tym roku będzie też taka drużyna. A kto to będzie? Trener Cracovii narobił nam apetytów wczorajszymi wypowiedziami. Może to właśnie „Pasy” będą czarnym koniem CLJ? A może z nienancka wyskoczy UKS SMS Łódź? Kto wie, kto wie, ale na pewno będzie to interesujący sezon, jeżeli będzie płynny i… odpukać <puk, puk> koronawirus nie zamiesza w rozgrywkach CLJ.

BARTOSZ LODKO
ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Newspix