Wymodlone zwycięstwo w Turnieju. Historia UKS-u Szóstki Inowrocław

Gdy już dojdzie się do finału Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” na Stadionie Narodowym, to zawsze jest ogromna chęć, żeby wygrać ten ostatni mecz i sięgnąć po końcowy triumf. Dzieci niesamowicie to przeżywają i za wszelką cenę chcą wygrać. Tym razem przedstawimy wam historię triumfatorek w kategorii U-10 XVI edycji tego Turnieju – UKS-u Szóstki Inowrocław. Drużyna, która przed dzień wielkiego finału udała się na mszę świętą do kościoła, aby pomodlić się za powodzenie w ostatnim meczu. Opatrzność boża pomogła? Porozmawialiśmy o tym z trenerem tego zespołu, Marcinem Kozłowskim.

Wymodlone zwycięstwo w Turnieju. Historia UKS-u Szóstki Inowrocław

Co to była za drużyna, która wygrała Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”? 

– Była to drużyna złożona z roczników 2006 i 2007. Graliśmy wtedy w kategorii U-10. Dziewczyny trenowały już ze sobą od dwóch lub trzech lat. Treningi odbywały się dwa razy w tygodniu. Brały udział w różnych turniejach. Następnie zostało to zwieńczone największym sukcesem w historii klubu, czyli zwycięstwem w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Choć też wygraliśmy Turniej Orlika o Puchar Premiera RP.

Niech pan powie kilka zdań o klubie UKS Szóstka Inowrocław. Jak doszło do jego powstania?

– Od 16 lat jestem nauczycielem w Szkole Podstawowej nr 6 w Inowrocławiu. Początkowo prowadziłem grupy chłopców, a później trafiła mi się klasa tylko z dziewczynami. Koleżanka z pracy, która kiedyś grała w piłkę, powiedziała mi: „zacznij trenować z dziewczynami”. Od tego się zaczęło. Jako szkoła jeździliśmy na różne zawody. Natomiast w 2009 roku padł pomysł, żeby powstał UKS. To było tak, że pojechaliśmy na finał ogólnopolski turnieju im. Marka Wielgusa, gdzie rywalizują UKS-y. Przewaga tych klubów jest taka, że mogą pozyskiwać do siebie zawodniczki również spoza szkoły. Zapłaciliśmy fryzowe w tych rozgrywkach. Przegraliśmy trzy mecze w w grupie i odpadliśmy. To miało wpływ na to, że założyliśmy UKS Szóstka Inowrocław. Oczywiście nadal opieraliśmy drużyny o dziewczyny ze Szkoły Podstawowej, aczkolwiek przychodziły do nas też zawodniczki z Inowrocławia i naszego powiatu. Jestem założycielem tego klubu, prezesem i trenerem. W zasadzie był to jednoosobowy klub, który szkolił dziewczynki od 4. do 6. klasy. Później to się powiększyło, gdyż zrobiliśmy nabory od pierwszej klasy szkoły podstawowej i dziewczyny u nas grają od  7. do 13. roku życia. Sześć lat ciągłego szkolenia. Po ukończeniu podstawówki dziewczyny udawały się do drużyny seniorów Noteci Inowrocław. Teraz przepisy nieco się zmieniły i nie mogą od razu trafić do tego klubu. Zatem albo czekają dwa lata, albo szukają sobie miejsca gdzieś indziej. Obecnie wygląda to tak, że staramy się jeździć po całej Polsce na różne turnieje, również sami je organizujemy. W tym wszystkim pomaga nam miasto Inowrocław. Były już u nas takie firmy jak: Lech Poznań, APLG Gdańsk, Tęcza Bydgoszcz, UKS SMS Łódź czy Ząbkovia Ząbki, Włókniarz Białystok, Stomil Olsztyn.

Ile macie grup treningowych i dziewczynek w całym klubie?

– Trenujemy w dwóch grupach. Jedna składa się z klas czwartych, piątych  oraz szóstych. Z kolei druga – pierwsze, drugie i trzecie klasy szkoły podstawowej. Mamy dwa treningi w tygodniu po 1,5 godziny. Obecnie mamy w klubie ok. czterdziestu dziewczynek.

Jak wyglądała wasza droga do finałów ogólnopolskich w Warszawie? Było lekko, gładko i przyjemnie?

– Najpierw musieliśmy wygrać etap powiatowy, następnie odnieśliśmy też triumf na finałach wojewódzkich, pokonując we finale Gol Brodnica 3:0. Mieliśmy mocny skład. Byliśmy faworytami na tym etapie i nikt nam wielce nie zaszkodził. Natomiast we Warszawie było tak, że odnieśliśmy dwa zwycięstwa w grupie i ponieśliśmy jedną porażkę z UKS-em SMS-em Łódź. Do kolejnej fazy awansowaliśmy z drugiego miejsca w tabeli. W ćwierćfinale mierzyliśmy się ze Stilonem Gorzów Wielkopolski i wygraliśmy 2:1. Taki sam rezultat był też w półfinale z Ząbkovią Ząbki. I udało się dojść do upragnionego finału i rywalizacji na Stadionie Narodowym. Tam spotkaliśmy się z Beniaminkiem Krosno. Udało nam się wygrać 3:1, po dwóch golach Oliwii Jendrasiak i trafieniu Zuzanny Bielickiej. W regulaminie XVI edycji Turnieju było jeszcze tak, że można było dobrać dwie dziewczyny z innej drużyny z finałów wojewódzkich. Skorzystaliśmy z tej możliwości i zagrały u nas dwie dziewczynki z Golu Brodnica – Mia Łasińska i Zuzanna Bielicka. One na pewno przyczyniły się do tego zwycięstwa. Mia świetnie sobie radziła w defensywie, a Zuzia pomykała na skrzydle, rozgrywała, strzelała bramki.

Udało się spełnić nasze marzenia. Te chwile zostaną na długo w pamięci. Cały Turniej jest świetnie zorganizowany. Samo wyjście na murawę Stadionu Narodowego, gdzie dziewczynki były wyprowadzane przez wielkie postacie polskiego futbolu – Zbigniewa Bońka, Adama Nawałkę, Dariusza Dziekanowskiego, Stefana Majewskiego, Jana Tomaszewskiego i jeszcze wielu innych. Gdy spiker zapowiadał naszą drużynę, to przechodziły ciary przez całe moje ciało. A po końcowym gwizdku był szał radości. Obrazki z tego finału zostaną do końca życia. Cała ta przygoda jeszcze wtedy się nie skończyła, bo w nagrodę otrzymaliśmy wyjazd na pięć dni do Gdańska, gdzie spaliśmy w hotelu umiejscowionym zaraz przy plaży. Warunki były niesamowite – basen, sauna. Niektóre dziewczyny miały po raz pierwsze do czynienia z takimi warunkami. Tam trenowaliśmy, zwiedziliśmy Trójmiasto, byliśmy na Helu i spotkaliśmy się z reprezentacją Polski. Dziewczyny mocno wyczekiwały tego spotkania. Spędziliśmy z nimi godzinę. Każdy otrzymał koszulkę reprezentacji ze swoim nazwiskiem oraz piłkę, na którą dziewczyny zbierały autografy. Na sam koniec wycieczki udaliśmy się na mecz Polska – Holandia. Ten wyjazd naprawdę był wyjątkowy.

Dziewczyny bardziej ekscytowały się ze spotkania z reprezentacją Polski niż samym meczem finałowym i zwycięstwem w Turnieju?

– Zdecydowanie tak. Dziewczyny lubią grać w piłkę, ale nie wszystkie są zdeterminowane, żeby oglądać mecze w telewizji. Jednak obserwując zachowanie moich zawodniczek podczas tego spotkania, gdzie miały możliwość stać metr przed piłkarzem kadry, mogły też o coś zapytać, wziąć autograf itd. Widziałem, że towarzyszyły im większe emocje niż na stadionie, choć, wtedy też to przeżywały i będą o tym pamiętać przez długi czas.

Trener przedstawił przed chwilą w telegraficznym skrócie waszą całą drogę do końcowego triumfu. Jednak chciałbym na pewnych etapach waszej przygody z tym Turniejem się zatrzymać. Po zwycięstwie w finałach wojewódzkich z jakimi nastrojami jechaliście do Warszawy?

– Wiedzieliśmy, że mamy mocną drużynę, ale mieliśmy też świadomość, że w Polsce jest klika silnych zespołów. Tak też było. W grupie mierzyliśmy się z UKS-em SMS-em Łódź, z którym przecież przegraliśmy. Potem trafiliśmy na Stilon Gorzów Wielkopolski, następnie była Ząbkovia Ząbki. Wiedzieliśmy, że przychodzi nam mierzyć się z trudnymi przeciwnikami. Gdy awansowaliśmy do wielkiego finału, to tego samego dnia wybraliśmy się jeszcze na mszę świętą do kościoła w dresach UKS- Szóstki Inowrocław. Przyszliśmy pomodlić się o powodzenie w meczu finałowym. Nawet ksiądz podczas kazania pozdrowił grupę z Inowrocławia i życzył nam powodzenia. Myślę, że ta modlitwa nam coś dała. Jestem katolikiem i uważam, że stwórca u góry nad nami czuwał w finale. Byliśmy bojowo nastawieni na ostatni mecz. Wiedzieliśmy, że jesteśmy mocni. A o zwycięstwie może zadecydować jeden błąd. Przecież nasze wyniki w fazie pucharowej pokazują, że mecze były na styku, a zakończyły się dla nas happy endem.

Jak wyglądał wieczór poprzedzający mecz finałowy na Stadionie Narodowym? Jakie emocje towarzyszyły dziewczynkom?

– Powiem szczerze, że one do końca chyba nie zdawały sobie sprawy, gdzie zaszły. Bo tego stresu nie było. Ani nie wyglądały na stremowane, ani nie były przestraszone. Dopiero po jakimś czasie dotarło do nas to, co osiągnęliśmy. Bo po Turnieju ciągle byliśmy gdzieś zapraszani – telewizja, wywiady, spotkania. Nie zaobserwowałem u dziewczyn stresu i strachu, Wiedziały, że nam dobrze idzie i możemy coś osiągnąć.

A gdy już do ostatniego meczu zostało niewiele czasu, to emocje nie udzielały się dziewczynom? Stadion Narodowy, cała otoczka wokół – musi to robić wrażenie na małym dziecku.

– Tak, wtedy pojawiła się wielka ekscytacja, gdy weszliśmy do szatni reprezentacji Polski. Dziewczyny widziały całe zaplecze, wyszły tunelem, rozgrzewka na Stadionie Narodowym, gdzie na trybunach byli rodzice wszystkich dziewczyn. Do tego dochodziły różne odgłosy z trybun. One zrozumiały wtedy, jakie jest to ogromne wydarzenie dla nich, ich rodziców, całego miasta. Gdy graliśmy na boiskach Legii – był luz. A tutaj dochodziła cała otoczka medialna i organizacyjna na Stadionie Narodowym. To robi wrażenie. Były konkursy, śpiewy i prowadzący DJ Ucho, który niesamowicie spełnia się w tej roli. Ma odpowiednie podejście do dzieci. Gdy już stały w tunelu obok wybitnych postaci polskiej piłki, to na pewno udzielił się im dreszczyk emocji. Przed samym finałem stresik był na pewno.

Jak trener zapamiętał mecz z Beniaminkiem Krosno we finale?

– Początek była dla nas. Wyszliśmy na prowadzenie, ale później przewagę zyskała drużyna z Krosna i było 1:1. Mieli w swojej ekipie zawodniczkę z niesamowitym uderzeniem. I właśnie w taki sposób pokonała naszą bramkarkę, a później dążyła do kolejnych trafień z dalszej odległości. W drugiej połowie Oliwia Jendrasiak dwukrotnie wyszła sam na sam z golkiperką Beniaminka i ani razu się nie pomyliła. Strzeliła dwa gole i udało nam się wygrać!

Rozumiem, że po końcowym gwizdku radość była przeogromna. W jaki sposób zareagowaliście na wieść o końcowym triumfie?

– Radość niesamowita. Zrobiłem „jaskółkę” (śmiech). Później tańczyliśmy z dziewczynami. Cieszyliśmy się ogromnie z tego zwycięstwa. Potem było mnóstwo telefonów z gratulacjami. Coś pięknego. Te chwile zostaną do końca życia.

Gdy wracaliście już do domu, to można użyć takie wyrażenia, że jechał „wesoły autobus”?

– Zdecydowanie tak. Jeszcze powiem jedną rzecz a propos rozdania nagród. Bo było tak, że najpierw wręczyli nam medale za… drugie miejsce (śmiech). Organizatorzy się po prostu pomylili. A TVN uchwycił ten moment swoimi kamerami i podał informację, że Beniaminek Krosno wygrał ten finał (śmiech). Cieszyliśmy się ze zwycięstwa, a z drugiej strony otrzymywaliśmy telefony z komunikatem: „telewizja podała, że Beniaminek wygrał Turniej”. Koniec końców najważniejsze jest to, że trofeum powędrowało do Inowrocławia. Na szczęście to nie uległo zmianie.

W następnych dniach, tygodniach, miesiącach odczuwaliście popularność związaną ze zwycięstwem w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”?

– Nasze sukcesy zawsze docenia prezydent miasta. Zaprasza nas na spotkania, a dziewczyny zawsze mogą liczyć na nagrody od niego. Urząd Marszałkowski, Kujawsko-Pomorski ZPN też osobiście nam gratulowali i wręczali podarunki. Pojawiliśmy się też w TVP Bydgoszcz. Reasumując, głośno się o nas zrobiło w Inowrocławiu. Staliśmy się rozpoznawalni i do dziś inowrocławianie pamiętają ten sukces. Gdy widzą mnie na ulicy, potrafią podejść i przypomnieć ten sukces. Jesteśmy też jedyną drużyną z województwa Kujawsko-Pomorskiego, która kiedykolwiek sięgnęła po końcowy triumf w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Bardzo się cieszymy, że tego dokonaliśmy. W tym miejscu warto wymienić wszystkie dziewczyny, które są autorkami tego sukcesu: Martyna Cupriak, Aleksandra Jankowska, Julita Lipińska, Oliwia Jendrasiak, Oliwia Niewiadomska, Mia Łasińska, Zuzanna Bielicka, Kornelia Wielandt, Nikola Krosta, Patrycja Kielecka, Wiktoria Skowron, Nikola Dominiak.

Czy dziewczyny, które wygrały ten Turniej w 2016 roku, grają do dziś w piłkę?

– Część nadal trenuje, ale są też takie, które już niestety nie grają w piłkę. Oliwia Jendrasiak występuje w Tęczy Bydgoszcz. Bo my prowadzimy zajęcia do 13. roku życia i swoją przygodę z tym sportem kontynuuje w drużynie trampkarek Tęczy. Julita Lipińska też gra w tym zespole. Jeżeli chodzi o Turniej “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, to 2016 roku był naszym ostatnim, kiedy byliśmy na etapie ogólnopolskim. Ciężko nam rywalizować z Tęczą Bydgoszcz. Mamy nieco inną filozofie od bydgoskiego klubu. Czytałem na waszym portalu reportaż o ich szkoleniu. Oni pozyskują najlepsze zawodniczki z regionu i w starciach bezpośrednich nie mamy z nimi większych szans. My skupiamy się tylko na dziewczynach z Inowrocławia i powiatu. Oni mają większe możliwości, pokonać ich jest ciężko, dlatego też nie było nas tyle czasu w Warszawie na etapie ogólnopolskim. Warto zaznaczyć, że w zeszłym roku Tęcza Bydgoszcz wygrała wszystkie trzy kategorie wiekowe w finałach wojewódzkich, a ich bilans bramkowy wyniósł 179:1. To też pokazuje różnice, jakie są między drużynami w województwie.

Dlaczego warto wziąć udział Turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”?

– Jest to niesamowita przygoda dla dzieci, ponieważ jest kilka etapów tych rozgrywek, a PZPN i Tymbark, czyli tytularny sponsor, dbają o to, żeby to było na wysokim poziomie. Finały wojewódzkie to jest już wielkie przedsięwzięcie, gdzie spotyka się wiele dziewczynek i chłopaków. Są bandy reklamowe, muzyka, do tego jest spiker. Pojawiają się oficjele, a do tego dochodzą atrakcyjne nagrody. Wiele jest meczów do rozegrania. Pojawia się wiele uśmiechu i radości na twarzach dzieci. Mogą też rozwijać się pod względem piłkarskim. Kapitalna przygoda. Też maskotka „Kubusia” robi fajną atmosferę. To jest coś wspaniałego. A gdy jeszcze uda się awansować na finały ogólnopolskie, gdzie jedziesz na cztery dni do stolicy naszego kraju. Do tego też pojawiła się taka możliwość, że po finale na Stadionie Narodowym mogliśmy zostać na finale Pucharu Polski, gdzie Lech Poznań grał z Legią Warszawa. W poprzednich latach oglądaliśmy z wysokości trybun mecz Zawisza Bydgoszcz – Zagłębie Lubin. Te wspomnienia zostaną do końca życia.

Dla dziewczynek to jest fajny impuls do dalszego trenowania. Dzięki temu Turniejowi zobaczyły wiele rzeczy, przeżyły wielkie emocje. Otwarcie rozgrywek jest też świetne – koncerty, przemówienia, losowanie, przemarsz, parada drużyn. Bardzo fajny Turniej. Jedyne rozgrywki, które mogły się do niego równać – Turniej Orlika o Puchar Premiera RP, którego już nie ma. Dodam tylko że UKS Szóstka Inowrocław zdobyła cztery medale w tych rozgrywkach – jeden złoty, jeden srebrny i dwa brązowe. Tam też była fajna atmosfera. Wszystko trwało cztery dni. Finał odbywał się na Torwarze. Kamery paradowały nad głowami dziewczynek, efekty świetlne, a na trybunach było ponad trzy tysiące ludzie. Kibice z Inowrocławia przyjechali na finał dwoma autokarami. To były dwa turnieje dziecięce, które zapamiętam na długo. Mam nadzieję, że Turniej “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” będzie istniał, jak najdłużej się tylko da.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. UKS Szóstka Inowrocław