„Futbol bawi, naucza i wychowuje” – dewiza AP Ostrzeszów

Właśnie dziś rozpoczął się rok szkolny. Dzieci wracają do szkół i do nauki. To nie zawsze wiążę się z dużym optymizmem. A najprawdopodobniej każdy dorosły człowiek przyzna, że jest to bardzo ważny etap w życiu, który nie tylko wiąże się z nabywaną wiedzą, ale i wychowuje oraz kształtuje charakter. Czy tak może być też z treningami piłki nożnej?

„Futbol bawi, naucza i wychowuje” – dewiza AP Ostrzeszów

Czy treningi mogą bawiąc uczyć i ucząc – bawić? Czy mogą przy okazji też wychowywać? Swój pomysł na to, żeby tak było, ma Akademia Piłkarska Ostrzeszów. Ocenianie zachowania dziecka po każdym treningu w formie zero-jedynkowej, zadania domowe, a w starszych grupach wiekowych podsumowanie treningu w formie ankiety – „co muszę poprawić?”, „w jaki sposób chcę to zrobić?” i „ile czasu poświecę na ten element?”.

Tym razem zajechaliśmy do Ostrzeszowa, który zamieszkiwany jest przez blisko 15 tysięcy mieszkańców w województwie wielkopolskim. Dochodziły do nas słuchy, że warto tam się wybrać, mimo że to miejsce nie kojarzy się od razu ze szkoleniem młodzieży. Od razu do głowy też nie przychodzi nam żaden piłkarz, który mógłby tam rozpoczynać swoją przygodę. To była pewna zagadka, którą postanowiliśmy rozwiązać.

Wjeżdżając na ulicę Kąpielową w Ostrzeszowie, gdzie działa AP, od razu można zauważyć, że to miejsce jest związane ze sportem. I jest dobrze umiejscowione. Pomijając już fakt, że nazwa ulicy jest nieprzypadkowa, gdyż mieści się tam kryta pływalnia oraz otwarty basen, no dla nas najważniejsze są boiska, trzeba zaznaczyć to od razu: w Ostrzeszowie jest gdzie trenować.

Jakiś czas temu byliśmy w Ostrowie Wielkopolskim, który od Ostrzeszowa jest oddalony o 30 kilometrów. Tam zastaliśmy infrastrukturalny dramat. A to miasto jest kilkukrotnie większe, w którym klub działa od ponad stu lat. W Ostrzeszowie mają więc najlepsze warunki do trenowania w całej okolicy.

Co mamy na myśli? W jednym miejscu znajdują się dwa pełnowymiarowe boiska z naturalną nawierzchnią i jedno ze sztuczną. Umiejscowione zaraz przy lasku. Boiska fajnie zgrywają się z akompaniamentem szumu drzew. Miejsce nie jest ruchliwe i nie pozostaje nic innego, jak tylko trenować.

Wszystko dookoła sprawia, że w Ostrzeszowie można działać prężnie. Można śmiało rozwijać młodych adeptów piłki nożnej. Na ten pomysł oczywiście nie wpadła tylko jedna osoba w tym mieście, bo działa w nim aż cztery kluby piłkarskie. Całkiem sporo, jak na takie miasteczko.

Akademia Piłkarska Ostrzeszów została założona w 2009 roku z inicjatywy Dariusza Szczepaniaka. – Kiedy ukończyłem uprawnienia trenerskie drugiej klasy w Poznaniu, uznałem, że chcę zadbać o to, żeby w naszym regionie dzieciaki mogły, stad wypłynąć na szersze wody. Bo z Ostrzeszowa nikt nie wybił się nigdzie wyżej. Mam brata, Łukasza, który ostatnio grał na poziomie pierwszej ligi w Puszczy Niepołomice, ale to jest tylko jedna osoba. Też grałem w piłkę, ale na niższym szczeblu. Aczkolwiek mając wiedzę i uprawnienia, chciałem coś zrobić, żeby te dzieciaki miały większą szansę przebicia niż my – opowiada założyciel szkółki.

Początki były trudne? – W momencie, gdy zakładałem szkółkę – szkoliła tylko Victoria Ostrzeszów, ale oni zajmowali się tylko starszymi chłopakami. Nikt się nie zajmował czterolatkami. A od tego zacząłem. Na samym początku było duże  zainteresowanie. Było na to zapotrzebowanie. I stopniowo się się to rozrastało – zaznacza.

Proces szkolenia w tej szkółce zaczyna się od 4. roku życia i kończy na wieku juniora. Nie mają drużyny seniorskiej. Składka członkowska wynosi 80 złotych. – My utrzymujemy się głównie dzięki składkom członkowskim, ale można powiedzieć, że my te pieniądze oddajemy rodzicom. Np. rok temu każdy zawodnik otrzymał od nas sprzęt treningowy, którego koszt wyniósł ponad 750 złotych. Tam była kurtka, dresy, plecaki, dwa komplety strojów, koszulki – full wypas. Rodzice płacili tylko za nadruki na koszulkach. Też nas wspierają lokalni sponsorzy. Otwierając szkółkę, nie myśleliśmy o zarobku, tylko o tym, żeby wykształcić jakiegoś zawodnika, dać mu szansę, żeby poszedł gdzieś wyżej. Każdy chłopak, który do nas przychodzi, dla nas, trenerów, jest to olbrzymia odpowiedzialność – uważa prezes AP.

A jak to wygląda z tym wspomnianym wychowywaniem dzieci, o którym piszemy na początku artykułu? – Prowadzimy tzw. karty po treningu, które polegają na ocenianiu. Robią to trenerzy. Aczkolwiek to nie polega na ocenie elementów technicznych, tylko na podstawowych tematach – zaangażowanie, grzeczność na zajęciach. Skala ocen jest prosta: 1 albo 0, żeby przekaz dla dzieci był jasny. Gdy był grzeczny otrzymuje 1, a jeśli nie to 0. Jeśli spóźnił się na trening ma 0, a jeżeli przyszedł na czas – 1. Mamy takie cztery pozycje na karcie i je wypełniamy. Robią też to rodzice. To się sprawdza i rodzice wprowadzają to w domu. Na kartę dodają takie pozycje jak: zwroty grzecznościowe, jedzenie owoców i warzyw, higiena osobista, szkoła. I wszystko na zasadzie prostej skali: 1 albo 0. To nie jest kontrola czy ocenianie, a wychowywanie, Hasło naszego klubu brzmi: „Futboli bawi, naucza i wychowuje” – stwierdza Szczepaniak.

Te karty dotyczą tylko najmłodszych? – Nie, prowadzimy też to w starszych grupach. Tylko że karty mamy dostosowane odpowiednio do wieku. Dajemy też im zadania domowe z Coervera. Nie masz? To otrzymujesz 0. To są stricte rzeczy techniczne albo freestylowe, nad którymi można popracować w domu. Mamy przeznaczony na to czas podczas treningu, gdzie weryfikujemy, czy zrobili te zadania. Karty też prowadzimy po meczach, gdzie znajdują się takie pytania: „co dzisiaj zrobiłem najlepiej?”,  „czego nie zrealizowałem i jak chciałbym to poprawić?”. Spotykamy się po treningu czy po meczu i rozmawiamy. Każdy ma kartę. To jest dla chętnych. To nie jest tak, że każdego do tego zmuszamy. Kto jest chętny, ten to wykonuje. Np. przychodzimy na trening i pytam się: „kto zrobił kartę?’. Patrzę, zgłaszają się cztery osoby. Ok, rozmawiam tylko z tymi czterema – dodaje.

A jak przebiega ta rozmowa? – Widzimy, że zawodnik napisał na karcie, że nie zrealizował „tego”. Pytanie: „jak chcesz to poprawić?”. „Będę trenował to i to” – odpowiada. Kolejne pytanie: „kiedy będziesz to trenował?”. To wszystko jest w naszej tabelce na tej karcie. A on wypisuje, że: „zaplanowałem sobie trening w czwartek o godz. 17 i będzie trwał 30 minut, a w piątek zrobię kolejną część”. To jest ta świadomość, którą budujemy. Jeżeli on chce grać w piłkę nożną, to musi realizować. Ma kartę i działa. A potem to rozliczamy. Mentalność jest bardzo ważna. Cały czas to obserwujemy – mówi prezes.

Jednym z kluczowych elementów szkolenia w AP Ostrzeszów jest budowanie świadomości u młodego zawodnika. – Dążymy do tego, żeby chłopak, który u nas gra, był świadomy i wyznaczał sobie cele. I to nam się podoba, że nam to wychodzi. Mamy zawodników w wieku młodzika czy trampkarza, z którymi można porozmawiać na te tematy. Z 10-latkiem możesz pogadać o celach sportowych. On mówi np. „chce być piłkarzem i grać. Trenuję, wstaję rano, robię godzinny trening z prowadzenia piłki, który nam trener pokazał”. I to robi systematycznie, a nie raz na jakiś czas. To jest ta świadomość. Nie mówię, że wszyscy chłopcy tacy są, ale większość jest takich, która ma umiejętności i świadomość – podkreśla Szczepaniak.

AP Ostrzeszów dba o takie aspekty, jak dieta, mentalność czy praca z psychologiem? – Cały czas rozmawiamy z dzieciakami, co powinni jeść. A ci starsi sami są w stanie wyszukać w internecie materiały poruszające ten temat. Nasza rola jest w tym, żeby weryfikować ich źródła wiedzy i dyskutujemy o ty,m. Zdrowe odżywanie cały czas towarzyszy sportowcom i oni o tym wiedzą. Ważna jest regeneracja i mentalność, czyli nastawieni na cel. Tłumaczymy im, że sam trening w klubie, to jest za mało, trzeba robić więcej – zaznacza.

Świadomość też dotyczy rodziców. Muszą mieć to na uwadze, żeby czasem przypilnować młodego chłopaka czy też go edukować. – Raz na pół roku organizujemy spotkania dla rodziców ze specjalistą z danej dziedziny życia. Ostatnio był pan, który wyjaśniał, co należy robić, gdy ma się w domu małego sportowca. To też wpływa na świadomość – dodaje.

W szkółce prowadzone są treningi indywidualne, ale nie są one dla wszystkich. – Są tylko dla tych, którzy sobie na to zasłużą. Jeżeli zawodnik jest jednostką wyróżniającą się i ciężko pracuje, to dostaje nagrodę. Nagroda jest taka, że spotykamy się indywidualnie i pracujemy nad elementami deficytowymi. Formą gratyfikacji też jest przesunięcie do starszej grupy wiekowej. Do tego też teraz mamy współpracę z Lechem Poznań. Dzwonimy do nich i mówimy, że mamy wyróżniającego się chłopca, fajnie pracuje i pytamy się, czy może przyjechać na trening, żeby się sprawdzić – wyjaśnia prezes.

Ostatnio zawodnik AP Ostrzeszów pojechał z Lechem na Ekstra Talent, czyli turniej organizowany przez Ekstraklasę. Jednak oprócz rozgrywek są tam prowadzone profesjonalne testy: Beep test, podciąganie na drążku i element szybkościowy. Na tym pierwszym ten chłopiec był najlepszy, a próbowało się ponad 100 osób. – Rozmawiałem też z osobą, która jeździ po całej Polsce i robi te testy, powiedział mi, że na ten moment nasz zawodnik jest na drugim miejscu w Polsce. Wyniki miał świetne. A w najbliższy weekend pojedzie do Poznania, żeby zagrać mecz przeciwko Lechowi w barwach drużyny, która składa się z najlepszych zawodników z klubów partnerskich „Kolejorza” – wyjaśnia.

Szkółka w ostatnim czasie wystartowała z projektem „Przykład idzie z góry”, który jest kierowany dla dzieci w wieku 2-4 lat. – Oczywiście są to zajęcia z rodzicami. Przybiera to formę zabawy, dzieci bawią się z rodzicami. Bawimy się przez 45 minut, raz w tygodniu. Chcemy zaszczepić ten sport już od najmłodszych lat. Aby były te nawyki, że aktywność fizyczna to jest coś przyjemnego – zaznacza Szczepaniak.

Raz w roku też organizowany jest piknik dla całej szkółki, gdzie spotykają się wszyscy zawodnicy z rodzicami. Jedna wielka zabawa i do tego turniej. A propos rozgrywek, AP Ostrzeszów też jest inicjatorem turniej mikołajkowego dla przedszkolaków. – Bez żadnych wyników i tabel. Są to rozgrywki w formie „Funino”, czyli na cztery bramki. Wszyscy zawodnicy otrzymują prezenty i medale. I to wszystko jest za darmo. Najważniejsza jest zabawa – podkreśla.

Przystąpili do programu certyfikacji szkółek PZPN i otrzymali złotą gwiazdkę. Zatem działają według metodologii AMO. A jak działali wcześniej? Jaki mieli plan na szkolenie i czy mocno się zmienił, po tym, jak przystąpili do certyfikacji?

Wyróżnia nas to, że mamy usystematyzowane szkolenie. Od długiego czasu szukaliśmy odpowiedniej drogi w kontekście szkolenia. Metodą prób i błędów odkryliśmy swoją drogę. Obecnie jest bardzo dużo materiałów szkoleniowych, ale, niestety, sporo jest też niewartościowych. Zainspirował nas głównie Horst Wein. Byliśmy w Warszawie na spotkaniu z nim, gdzie przedstawiał swoją książkę pt. “Funinio. Piękna gra”. Tam kładziony jest nacisk na piłkarską inteligencję. Jest to też widoczne u naszych zawodników. Postawiliśmy na rozumienie gry i rozwój inteligencji – podkreśla Jacek Skórski, trener koordynator AP Ostrzeszów.

– Jednak stwierdziliśmy, że jeszcze jest to za mało. Chcieliśmy też usystematyzować naukę techniki i weszliśmy w Coerver Coaching. To też zaczęło przynosić efekty. Bo coraz więcej naszych zawodników zaczęło otrzymywać powołania do kadry wielkopolski i okręgu kaliskiego. To była droga, którą sami odkryliśmy. A dzisiaj dzięki AMO wiele szkółek ma to podane jak na tacy i za darmo. Bo ta metodologia obejmuje rozwijanie piłkarskiej inteligencji i metodologii Coervera. Zainwestowaliśmy w to mnóstwo czasu i pieniędzy. To się opłaciło, bo to wyróżniało naszych chłopców. Dzięki temu też zostali zauważeni przez trenerów Mobilnej AMO. Nie czekaliśmy na gotowy projekt szkolenia, tylko sami szukaliśmy odpowiedniej drogi – dodaje.

A co dzieje się z zawodnikami, którzy przebrną przez całą strukturę szkolenia? – Mogą iść, gdzie chcą. Mają wolną rękę. Nie mieliśmy drużyny juniora starszego, to kilku zawodników poszło do Marcinek Kępno. Tam grali w juniorze starszym, a teraz w IV lidze. Każdy kończąc wiek juniora udaje się tam, gdzie ma ochotę. Oczywiście my też im pomagamy, podpowiadamy. To nie jest tak, że oni nas później w ogóle nie interesują – stwierdza Dariusz Szczepaniak.

W Ostrowie Wielkopolskim powiedziano nam, że jedną z głównych przyczyn tego, że nie wybił się żaden zawodnik gdzieś wyżej, było to, że skauting był słabo rozwinięty w tym rejonie. Dopiero teraz się to zmienia i coraz więcej trenerów i skautów z większych akademii odwiedza te tereny, a wcześniej tak nie było. A jaką perspektywę ma na to Ostrzeszów, gdzie też nie przebił się żaden zawodnik, przynajmniej na poziom ekstraklasowy?

– W pewnym stopniu pewnie to też jest jedna z przyczyn. Trudno w tym momencie  jednoznacznie określić, czy to jest wina skautingu. Nikt tutaj nie zaglądał, choć już w Kępnie byli skauci. Tylko, że tam zawsze mieli pierwszą ligę wojewódzką. Talenty rodzą się w każdej miejscowości. Tylko trzeba umieć je oszlifować i wypromowaćzauważa SkórskiWspomniana miejscowość jest oddalona o 20 kilometrów od Ostrzeszowa. A wychowankami Marcinek Kępno są m.in. Kamil Drygas, Rafał Kurzawa, Patryk Tuszyński czy Fabian Piasecki, czyli piłkarze bardzo dobrze znani z ekstraklasowych boisk. A Kurzawa ma na swoim koncie mecze w seniorskiej reprezentacji Polski.

W mniejszych miejscowościach są zdolni chłopcy. Jeździmy po takich miejscach i widzimy zwrotnych dzieciaków ze zdolnościami motorycznymi. Jednak to musi być podparte systematyczną pracą. Czy przyczyna tkwi w skautingu? Nie wiem, ja patrzę na to inaczej. I porównuję do Kępna. Tam potrafili wychować zawodników ekstraklasowych i kadrowicza, więc o co tu chodzi? Rozmawialiśmy z trenerami z tego klubu. Wniosek jest taki: tam jest wiele klubów na poziomie B czy A-klasy. Praktycznie w każdej wiosce jest drużyna. Tam każdy gra w piłkę. Zawsze mieli z czego wybierać. W Ostrzeszowie tych zespołów jest zdecydowanie mniej – dodaje Szczepaniak.

Jakie zalety ma AP Ostrzeszów? – Podchodzimy bardzo poważnie do dzieci, które trafiają do naszej szkółki. Robimy wszystko, żeby te dzieci wyrosły na dobrych ludzi. Jeżeli ten chłopak będzie miał walory sportowe, to staramy się robić wszystko na maksa, żeby mu pomóc. Mamy ułożony plan rozwoju dla każdego dziecka, dlatego też powstał projekt „Przykład idzie z góry” – uważa.

Jakie wady ma obecnie szkółka? Co chcą zmienić? Jakie są ograniczenia w AP Ostrzeszów? – Problem jest z liczbą trenerów. Chcielibyśmy, żeby każdy trener miał tylko jedną drużynę. Na razie nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Bo nie ma odpowiednich ludzi do tego, czyli takich z uprawnieniami i predyspozycjami. Szukamy nadal ludzi, którzy mogliby nadawać się do pracy z dzieciakami. Chcemy też mieć trenerów specjalistów od danej kategorii wiekowej, czyli np. tylko od żaków i wtedy przez dwa lata prowadzi tę ekipę i później przekazuje kolejnemu trenerowi. Na tę chwilę ciężko to zrealizować, bo nie mamy tylu ludzi. To jest jedyna rzecz, która obecnie nam doskwiera. Trenerzy prowadzą po dwie grupy, jest przez to więcej pracy przy certyfikacji i w efekcie mniej czasu – podkreśla prezes.

– Mamy najlepszą bazę szkoleniową w całym powiecie. Moim celem jako trenera jest stworzenie ośrodka szkoleniowego z  prawdziwego zdarzenia, żeby zawodnicy najbardziej wyróżniający się z powiatu trafiali do nas. To przełożyłoby się na to, że nasze zespoły byłby wiodące w najwyższych ligach oraz mogłyby wywalczyć awans na poziom centralny w starszej kategorii. Żebyśmy się rozwijali, to prędzej czy później musi dojść do takiej sytuacji. Bo najlepsi powinni trenować z najlepszymi. Mamy sporo ciekawych zawodników u siebie w klubie. Jednak prowadzimy z trenerem Darkiem też treningi w kadrach powiatu i widzimy, że jest tam wyższy poziom i większa jakość – uważa Skórski.

Jakie AP Ostrzeszów ma ambicje? – Chcemy być znaczący ośrodkiem szkoleniowym w regionie. Mamy podpisaną umowę z Lechem Poznań i jesteśmy w stanie wytyczyć odpowiednią ścieżkę rozwoju dla najbardziej wyróżniających się zawodników z powiatu. Musielibyśmy nawiązać obopólną współpracę z klubami z powiatu. Do tej pory Ostrzeszów był zaściankiem piłkarskim, do którego nikt nie zaglądał. Umowa z Lechem Poznań zmienia diametralnie możliwości naszym chłopcom. Mogą jechać na testy czy mecze sparingowe. Same superlatywy – dodaje.

***

Ostatnio byliśmy w Łochowie, w dużej wsi, w której działa Sportis Social Football Club. Tam mieliśmy do czynienia z dużą korporacją. W dobrym tego słowa znaczeniu, bo zatrudnionych w Sportis SFC jest wiele osób, a każdy jest za coś odpowiedzialny i może się skupić tylko na konkretnych zadaniach. Przede wszystkim trenerzy mogą w pełni poświęcić się treningom, nie będąc obarczeni wszystkimi innymi sprawami dookoła.

I w Ostrzeszowie od razu zauważyliśmy ten kontrast. Założycielem, prezesem i trenerem w jednym jest jedna osoba, która nie tylko odpowiada za trening, ale i za wszystkie sprawy organizacyjne. Nie jest to zarzut w stronę AP, bo tak działających szkółek w Polsce jest multum, ale pragniemy zwrócić uwagę na pewien problem.

O ile więcej czasu można poświęcić na wiele ciekawych inicjatyw, projektów, gdy ma się mniej rzeczy na głowie? A do tego, gdy zespół jest większy, stworzyć można sporo dobrego. Dobrego dla rozwoju młodych piłkarzy.

Odeszliśmy już od czasów, gdy trening piłkarski polegał tylko na graniu w piłkę, a trener siedział sobie z boku i co jakiś czas tylko krzyknął. I oczywiście nie przygotowywał się do swojej pracy, po prostu spędzał czas na boisku i za to otrzymywał określone wynagrodzenie. Teraz może powoli przychodzi czas na to, żeby oddzielić struktury organizacyjne od treningu, żeby funkcjonowały one w synergii ze sobą?

Taki plan brzmi obiecująco, ale zawsze pada pytanie o środki na takie przedsięwzięcie. Niestety, wszystko wiąże się z pieniędzmi. Prowadząc klub, jeżeli chcesz się rozwijać, a nie stać w miejscu, musisz cały czas szukać nowych możliwości finansowania.

Szeroko poruszane są tutaj aspekty takie jak edukacja, wychowanie i świadomość. To jest bardzo ważne, cieszy, że na to zwraca się sporą uwagę. I też wiele atrakcji kierowanych jest dla najmłodszych, żeby zachęcić ich do sportu.

Piłka nożna to nie tylko trening – można wychowywać i uczyć poprzez sport. Budującym jest dla nas, gdy trenerzy opowiadają nam o nabieranej przez lata przez zawodników świadomości i o tym, że jeżeli chcą zostać w przyszłości piłkarzami – muszą zrobić coś więcej. W Ostrzeszowie więc trenują też w domu, dbają o dietę, odpowiednio się nawadniają, zostają po treningach, aby poprawić jakiś element.

Ciekawym pomysłem jest ocenianie treningu poprzez wystawianie not. Mamy w tym miejscu do czynienia z zadaniami typowymi na zajęciach z psychologii czy wykładach z samorozwoju. To wszystko ma na celu uświadamiać zawodnika. Te ćwiczenia tylko mu w tym pomogą.

Na treningu skrzatów jeden z chłopców nie był skupiony na ćwiczeniu. Psocił rówieśnikom, na co spokojnym głosem zareagował trener. Przypomnienie o końcowej ocenie podziałało na tyle, że kilkulatek wrócił do swoich zadań.

Drodzy trenerzy, działajcie i nie poprzestawajcie na tym, co już zrobiliście. Ale stawiajcie też kolejne kroki do przodu. My natomiast będziemy w przyszłości wypatrywać zawodników, którzy w CV wpisany będą mieli wasz klub.

„Po co tu przyszyliście?” – zapytał trener wspomnianych skrzatów. „Grać w piłkę!” – odpowiedziały chórem dzieci. I tego, by najmłodsi mogli realizować się w swoim hobby – życzymy wszystkim wychowankom AP Ostrzeszów.

Z OSTRZESZOWA – ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Akademia Piłkarska Ostrzeszów/Facebook