CLJ-ka od środka: „Charakter drużyny jest podobny do charakteru trenera”

Drużyny Rakowa Częstochowa na poziomie CLJ chcą dominować i narzucać swój styl gry. Jaki jest tego efekt? Co składa się na to, że juniorskie zespoły częstochowskiej akademii z roku na rok prezentują się coraz lepiej? W jaki sposób chcą dążyć do tego, żeby mieć jeszcze lepszych zawodników i rywalizować jak równy z równym z najsilniejszymi drużynami w Europie? O tym opowiedział nam Sebastian Rybak, szkoleniowiec Rakowa U-17, z którym porozmawialiśmy również o obecnych rozgrywkach CLJ U-17.

CLJ-ka od środka: „Charakter drużyny jest podobny do charakteru trenera”

W miniony weekend Raków Częstochowa U-17 musiał radzić sobie w lidze bez pańskiego udziału. Tego dnia miała miejsce bardzo ważna dla trenera uroczystość – ślub. Czy już pan nadrobił zaległości i obejrzał mecz swoich podopiecznych z Ruchem Chorzów (3:1)?

– Tak, oglądałem. Nagrywamy wszystkie spotkania. W naszym klubie jest ważna osoba, która zajmuje się organizacją współzawodnictwa i kiedy zakładałem garnitur, dopinałem muchę, otrzymywałem od niego relację na żywo. Komentował mi, co się działo na boisku. Do tego też moim znajomym, którzy udali się na ten mecz, powiedziałem, jakie są założenia mojej drużyny i poprosiłem ich o to, żeby dali mi znać czy są one realizowane przez zawodników. Później też obejrzałem mecz, który został przygotowany przez naszego analityka.

Czy założenia zostały zrealizowane? Jest pan zadowolony z ich postawy na boisku, mimo że pana obok nich nie było?

– My wiemy bardzo dużo o naszych przeciwnikach. Jeździmy na mecze w naszej grupie, sporo ich oglądamy i wyciągamy wnioski. Mamy wiedzę o rywalu: w jaki sposób się zachowuje, gdzie są jego mocne punkty. I w poszczególnych strefach boiska chcemy zniwelować atuty przeciwnika i uwypuklić nasze mocne strony. To się udało zrobić. Wykorzystaliśmy momenty, kiedy Ruch musiał zaangażować się w ataki ofensywne. Wiedzieliśmy też, że w krótkim odstępie czasu grają trzeci mecz i mogli po prostu nie wytrzymać tego starcia pod względem fizycznym. Spodziewaliśmy się też, w jaki sposób mogą nam strzelać bramki. I tak też się stało, bo straciliśmy gola po stałym fragmencie gry. Jednak jesteśmy zadowoleni z tego spotkania. Nie ukrywam, że to był najlepszy prezent, jaki mogli mi sprawić zawodnicy w ten weekend. Bardzo im za to dziękuję. Podziękowania należą się także trenerom, którzy poprowadzili ten zespół do zwycięstwa. Zaznaczę, że u nas w akademii pracujemy według nakreślonego modelu, a nasze drużyny zachowują się w podobny sposób. Realizujemy również bardzo tożsamą taktykę, wynikającą z nakreślonych założeń, a to wszystko sprawia, że przejście trenera z jednego rocznika do drugiego – nie sprawia żadnego problemu. Trener asystent z CLJ U-15 przyszedł do mojej drużyny, żeby pomóc mojemu asystentowi w poprowadzeniu meczu z Ruchem. Jego uwagi, co do naszej gry, były bardzo podobne do założeń całej naszej Akademii, ponieważ pracujemy dla akademii, a nie dla konkretnej drużyny. Jesteśmy trenerami akademii, a nie danego rocznika. U nas to wszystko odbywa się w usystematyzowany sposób i nie ma problemu z przesunięciami zawodników do starszych roczników czy trenerów do innych drużyn.

Czy zabieg z przesunięciem trenera z U-15 do pana zespołu dotyczył tylko meczu? Czy może ten szkoleniowiec uczestniczył w całym waszym mikrocyklu treningowym przed starciem z Ruchem?

– Ja uczestniczyłem do końca w mikrocyklu treningowego z drużyną, ale trener, który miał nam pomagać, był z nami już dużo wcześniej. Przebywał na naszych treningach w dniach od wtorku do piątku, czyli pojawił się na trzech jednostkach treningowych, gdyż czwartek mamy wolny. Nasz tydzień treningowy jest zbudowany na wzór najlepszych europejskich akademii i dlatego tak to wygląda. Trener uczestniczył w naszych zajęciach, żeby wiedzieć, jakie mamy założenia na mecz z Ruchem. Otrzymał też analizę rywala. Wiedział, w jaki sposób chcemy toczyć rywalizację. Trenerzy wywiązali się ze swojej pracy wzorowo. Później dotarli na wesele i podzielili się swoimi spostrzeżeniami. Same dobre nowiny (śmiech).

Jesteśmy na półmetku rozgrywek CLJ U-17. Zagraliście już przynajmniej jeden mecz z każdym przeciwnikiem z grupy C. Macie na swoim koncie 17 punktów w 8 meczach i zajmujecie trzecie miejsce  w tabeli z oczkiem straty do lidera, Górnika Zabrze. Jak podsumuje trener tę część sezonu w waszym wykonaniu?

– Trzeba powiedzieć, że jesteśmy beniaminkiem na tym poziomie i musimy zapłacić frycowe. Takie momenty też się zdarzają. Zabrakło nam na starcie sezonu trochę doświadczenia, cwaniactwa, spokoju w decydujących momentach,gdzie doprowadziliśmy niepotrzebnie do kilku nerwowych momentów podczas spotkań. Z każdym meczem nasza pewność siebie jednak rosła. Uważam, że ta grupa rozgrywkowa jest jedną z czołowych, jeżeli chodzi o poziom sportowy w Polsce. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo tutaj mamy bardzo mocne ośrodki piłkarskie oraz drużyny, które mogą sprawić niespodzianki. Jesteśmy zadowoleni z tej części sezonu, aczkolwiek nie w każdym meczu realizowaliśmy założenia dominacji nad rywalem. Doświadczyliśmy kilku nerwowych końcówek spotkań, które rozstrzygaliśmy na naszą korzyść. Jeśli chcemy być klasowym zespołem i grać na najwyższym, topowym poziomie – musimy zdecydowanie wygrywać takie spotkania i dominować nad przeciwnikiem. Zatem zadowolenie jest umiarkowane, ani nie jesteśmy wybitnie szczęśliwi, ani załamani. Wiemy, że czeka nas bardzo dużo pracy, abyśmy niwelowali wady, które mamy, a mamy, co poprawiać i nad czym pracować. Mam nadzieję, że każda kolejna runda będzie lepsza w naszym wykonaniu. Myślę, że po przerwie zimowej liga będzie zdecydowanie trudniejsza Wierzymy, że to my wejdziemy na wyższy poziom sportowy, czego bym bardzo sobie i wszystkim życzył. Jeśli każdy zespół zrobi krok do przodu, przełoży się to na atrakcyjność spotkań. Bardzo żałujemy porażki w Zabrzu (1:5 – przyp. red.). Zasłużenie przegraliśmy. W drugiej połowie zagraliśmy zdecydowanie słabiej i szacunek dla przeciwnika, w jaki sposób nas rozpracował i jak zagrał. Musimy cały czas budować naszą markę poprzez grę na wyższym poziomie. Bo chcielibyśmy w okresach przygotowawczych mierzyć się z mocnymi europejskimi drużynami.

Wyczuwam w pańskim głosie pesymizm, jeżeli chodzi o rundę wiosenną. Z czego on wynika? Boi się trener, że inne zespoły was się nauczą i będzie im łatwiej przeciwko wam grać?

– Myślę, że teraz inaczej podejdą do nas drużyny przeciwne. Nikt nas nie zlekceważy oraz rywale podejdą z dużą determinacją do rywalizacji z Akademią Rakowa. Pesymizm? (śmiech) U nas nigdy nie występuje taki stan (śmiech). Towarzyszy mi radość, bo to będzie dla nas wszystkich: trenerów, analityków, trenerów mentalnych, trenerów od przygotowania motorycznego, władze klubu i zawodników – zmuszało do tego, aby wskoczyć na wyższy poziom i znowu być w czołówce tej grupy. Nie mówię nawet o pierwszych dwóch miejscach, ale chcemy być w górze tabeli i mocno odbijać piętno Rakowa Częstochowa i jego stylu gry na całą Polskę.

Trener mówi o swojej drużynie, jak o beniaminku. Z kolei szkoleniowiec Górnika Zabrze U-17, Andrzej Orzeszek, w rozmowie z naszym portalem wymieniał was w roli faworytów tej grupy obok Śląska Wrocław i Zagłębia Lubin. Wspominał też, że mimo wysokiej wygranej, był to zacięty mecz i Raków postawił trudne warunki.

– Czytałem ten wywiad i też chciałbym pochwalić trenera Orzeszka i cały Górnik, bo naprawdę zagrali świetne zawody z naszą drużyną. Jednak to nie jest ich jedyne dobre spotkanie, bo oglądałem też trzy inne starcia tej ekipy i uważam, że w każdym z nich prezentowali swój styl. Myślę, że w naszej grupie jest kilka klasowych drużyn, dlatego uważam, że jest to jedna z mocniejszych grup w Polsce. Nie ma tutaj przepaści między dwoma zespołami a resztą. To jest bardzo wyrównana grupa i tu każdy może wygrać z każdym. Spodziewam się, że rywalizacja na tym poziomie może być bardzo zacięta, bo są tutaj naprawdę mocne drużyny. To też ma wpływ na podnoszenie poziomu polskiej piłki. Mam nadzieję, że będzie to się cały czas rozwijało w ten sposób. Czym wyższy poziom rywalizacji, tym lepsze środowisko rozwoju dla zawodników i być może nawiązanie równorzędnej rywalizacji z mocnymi zagranicznymi zespołami.

Myślicie o tym już w kontekście przerwy zimowej?

– Tak, choć trochę zastopował nas koronawirus. Nie udało nam się rozegrać tych meczów przed sezonem. Jednak na pewno o tym myślimy. Graliśmy już mecze z Unionem Berlin czy MSK Żyliną i to jest zupełnie inny poziom. Żeby do nich doskoczyć, musimy mocno popracować pod każdym względem. Takie mecze nas bardzo rozwijają. To jest też duża dawka wiedzy, bo mierzymy się wtedy z zespołami grającymi w różnych stylach. A to wpływa korzystnie na wszystkich: trenerów, przeciwników, zawodników. Naszym celem na pewno jest to, żeby drużyny europejskie chciały z nami grać, nie odmawiały nam. Pewnie to jest jeszcze gdzieś w sferze marzeń, ale musimy pokazać na swoim podwórku, że zasługujemy na to, żeby z takimi drużynami rywalizować.

Niech trener scharakteryzuje drużynę, którą obecnie prowadzi.

– Wychodzę z założenia, że charakter drużyny jest bardzo podobny do charakteru trenera. Pierwszą i podstawową rzeczą jest to, że my się nigdy nie poddajemy. Gdy dzieje się coś złego, my się nie załamujemy, tylko pracujemy nad tym, żeby było lepiej. To jest taka cecha, która pod względem mentalnym pozwoliła nam odnieść kilka zwycięstw. Inna rzecz, która charakteryzuje nasz zespół – to elastyczność. Potrafimy bronić wysoko, jak i też w średnim pressingu. Potrafimy dostosować się do danej sytuacji na boisku i podjąć odpowiednie decyzje, które mogą pomóc w odniesieniu zwycięstwa. To też jest zapisane w modelu i DNA akademii Rakowa Częstochowa. Chcemy też tak uczyć zawodników, żeby w sposób elastyczny potrafili wykorzystywać swoje atuty. Nie mamy czego się wstydzić, jeżeli chodzi o nasz zespół, mamy szeroką wyrównaną kadrę. Do tego też jest u nas kilka indywidualności, które już są w starszych rocznikach oraz konsultacjach kadry Polski i mam nadzieję, że ci chłopcy wskoczą w najbliższym czasie do drugiej drużyny Rakowa, a potem do pierwszej. W tej chwili rozpoczął z nami treningi zawodnik z rocznika 2006, a w kolejce czekają następni. Chcemy promować naszych utalentowanych zawodników. Priorytetem Akademii jest awans w kategorii U-19 do makroregionu, a tam powalczyć o CLJ U-18. Dokonaliśmy już kilku przesunięć do tego zespołu. A w CLJ U-17 chcemy ogrywać młodszych chłopców. Chcemy, żeby grali, jak najwięcej, żeby w przyszłości stanowili o sile kolejnych drużyn, które będą grały w CLJ. Głównym celem jest wyszkolić i wychowywać zawodników do transferów zagranicznych. A potencjał w tej grupie jest spory. Mam nadzieję, że po okresie zimowym będzie jeszcze większy.

Trener mówi o tym, że chcecie wprowadzać młodszych zawodników do CLJ U-17. Jak obecnie rozkładają się proporcje, jeśli chodzi o roczniki w drużynie? Rocznik 2004 jest dominującym?

– W tym momencie rocznikiem wiodącym jest 2004. Poziom sportowy naszej akademii wzrasta, co pół roku. To oznacza, że nasz dział skautingu prężnie działa. W tym procesie też uczestniczę i nie ukrywam, że już rozglądamy się za wzmocnieniami do naszych drużyn i zapraszamy wszystkich zdolnych piłkarzy, aby do nas dołączyli. Chcemy podnosić poziom sportowy w każdym roczniku, a zawodnikowi o największej perspektywie, tworzyć środowisko do najlepszego rozwoju. Mamy ustalony plan na zawodników, gdzie mają grać. Dzisiaj będziemy rozmawiać i omawiać kadry meczowe na najbliższą kolejkę. Myślimy o tym, jakie środowisko dla danego zawodnika będzie w danym momencie najlepsze. Trenujemy tak samo, styl preferujemy też zgodny z wizją Akademii, więc nie jest to problem, żeby dochodziło do takich roszad. Liczymy, że ta drużyna na wiosnę będzie młodsza, a ci z rocznika wiodącego będą się rozwijali w starszych kategoriach wiekowych.

Trener wspomniał o skautingu i ciągłym podnoszeniu poziomu sportowego w drużynach w akademii. Z tym też wiążę się oczywiście selekcja negatywna. Czy zima może oznaczać, że dojdzie do ruchów transferowych w młodzieżowych drużynach Rakowa?

– To jest temat na dłuższą na rozmowę. Odpowiadając na pytanie: może tak być. Mamy przygotowany indywidualny profil każdego zawodnika. I co pół roku rozmawiamy z rodzicami i zawodnikami o tym, jaka ścieżka jest najlepsza dla danego chłopca. Jeżeli dla lepszego rozwoju danego piłkarza będzie zmiana środowiska – to stworzymy takie warunki, aby rozwijać daną jednostkę. Seniorskie kluby już pytają o naszych zawodników. Na pewno chcemy w to miejsce pozyskiwać młodszych najzdolniejszych o wysokiej perspektywie zawodników. W tym roku również odbędą się takie rozmowy. Selekcja na pewno nastąpi, bo to jest naturalna rzecz. Musi też nastąpić przepływ świeżej krwi do naszych zespołów. Nowemu zawodnikowi zapewnimy rozwój, a on będzie miał wpływ na rozwój tego środowiska i podnosił rywalizację oraz stwarzał warunki do dalszego rozwoju partnerów z Akademii. Czym większa rywalizacja tym lepszy rozwój sportowy.

Poprzedni trener prowadzący Raków Częstochowa w CLJ U-17, Filip Raczkowski twierdził w rozmowie z naszym portalem, że drużyny Rakowa chcą dominować i narzucać swój styl gry. I zapewniał, że będzie to widać po jego drużynie. Czy w pańskiej drużynie też tak jest?

– Wypowiem się w imieniu całej akademii, a nie tylko swojej drużyny. My, w każdym roczniku, chcemy dominować poprzez posiadanie piłki. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, bo przeciwnicy są mocnymi drużynami i nie zawsze można zdominować rywala. Jednak to jest nasz cel. Chcielibyśmy tak grać w każdym meczu. Nie zawsze to się uda. Przed chwilą mówiłem o elastyczności zawodników i trenerów.  Musimy mieć plany A, B, C i D na mecz, w zależności od tego, co się wydarzy. Głównym celem naszej akademii jest dominacja poprzez posiadanie piłki. I tak jest w każdym roczniku, nie tylko w U-17. Pracuję w akademii i projekt, jaki realizujemy, jest dla mnie najważniejszy. Czasem trzeba dostosować się do przeciwnika. Trenujemy tak, aby Nasi zawodnicy potrafili zachować się w każdej fazie. Chcemy wyszkolić zawodników wszechstronnych. Faza ataku i dominacji nad przeciwnikiem jest dla nas najważniejsza. Aczkolwiek są też inne fazy i nasz zawodnik musi się odnaleźć w każdej z tych sytuacji, w których może być zmuszony do gry w przyszłości.  Zawodnika nie wychowamy tylko w taki sposób, żeby atakował. Musimy go nauczyć gry w obronie, bez piłki, z piłką, gry w ataku szybkim i pozycyjnym. Oczywiście DNA nasze akademii mówi, że mamy dominować. Jeśli jest do tego okazja – robimy to. Z Gwarkiem Zabrze wygraliśmy 5:0, mieliśmy około osiemdziesiąt procent posiadania piłki, stworzyliśmy wiele sytuacji bramkowych. Staraliśmy się też zdobyć tzw. strike. Strike u nas oznacza gola, ale z dodatkowym założeniem, że od momentu gdy bramkarz rozpocznie grę podaniem, w międzyczasie przeciwnik nawet nie dotknie piłki. Z Ruchem Chorzów udało nam się takiego zdobyć i to był pierwszy taki gol w tym sezonie CLJ. Chcemy też uczyć bramkarza nowoczesnej gry, żeby potrafił się odnaleźć w takiej sytuacji.

Poprzedni trener otwarcie mówił, że celem jego drużyny jest wygranie ligi. Rozumiem, że z pana ust nie usłyszę takiej deklaracji?

– Nie chcę rzucać słów na wiatr. Wiadomo, że każdy chce wygrywać. Jesteśmy nastawieni na to, żeby wygrywać każdy kolejny mecz. Pamiętam jednego mistrza, który nigdy przed sezonem nie mówił, że chce wygrać złoty medal olimpijski czy kryształową kulę. On zawsze myślał o najbliższym zadaniu – skoku. Nie będę wybiegał słowami aż do czerwca, bo nie wiem, co się wydarzy do tego czasu. Chcemy wygrywać każdy kolejne spotkanie, a do czego nas to doprowadzi? Najważniejsze jest dla nas to, żeby rozwijali się zawodnicy i akademia. Chcemy, żeby krok po kroku każdy szedł w górę. Zwycięstwa są ważne. Jednak głównym celem jest promocja i wychowanie zawodników. Nawet nie tylko chodzi nam o wychowywanie piłkarzy, ale przede wszystkim dobrych ludzi. Mamy wgląd i kontrolę na to, co się dzieje w szkołach i bursach. Chcemy, żeby rozwój był harmonijny – osobowościowy wraz z sportowym. Chcemy wygrywać mecze, ligi. Mamy aspirację do tego, żeby strzelać dużo goli i grać atrakcyjną piłkę dla oka. Chcielibyśmy wygrać Młodzieżową Ligę Mistrzów. Stawiamy daleko idące cele. Jednak, żeby tam dotrzeć, musimy wygrywać kolejne mecze za: tydzień, dwa tygodnie, miesiąc, kilka miesięcy, rok itd., by do tego doprowadzić.

Chciałbym na koniec zaprosić wszystkich chętnych do nas – do Częstochowy. Mamy wiele innowacyjnych projektów w Akademii, a nasza codzienna praca jest usystematyzowana i dostępna dla każdego. Niczego nie ukrywamy i każdego przyjmujemy z otwartymi ramionami i uśmiechem oraz pełną otwartością. Jeżeli ktoś chce przyjechać, to serdecznie zapraszamy. Dotyczy to trenerów, jak i również młodych adeptów piłki nożnej, którzy poważnie myślą o byciu zawodowym piłkarzem i dobrym człowiekiem. Zapraszamy!

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Archiwum prywatne Sebastiana Rybaka