Lewandowski, Klose, Vardy. Można nie błyszczeć, a zrobić karierę

Nie ma w piłce nożnej reguły na to, że jeżeli nie wyróżniasz się od najmłodszych lat, to nie masz szans na zaistnienie w futbolu. Robert Lewandowski, Jacek Krzynówek, Tomasz Kędziora, Miroslav Klose czy Jamie Vardy – to tylko kilka przykładów zawodników, których talent eksplodował dopiero po czasie.

Lewandowski, Klose, Vardy. Można nie błyszczeć, a zrobić karierę

Chyba już wszyscy słyszeli o przygodzie „Lewego” z Legią Warszawa. Napastnik, który po pięciu kolejkach Bundesligi ma na swoim koncie więcej goli niż… 14 z 17 drużyn (bez Bayernu Monachium) w stawce, w wieku 16 lat został odpalony ze stołecznego klubu, a zamiast niego zdecydowano się postawić na Mikela Arrubarrenę.

Nie musimy odpowiadać na pytanie, kto osiągnął więcej w futbolu, ale wtedy Lewandowski nie wyglądał na piłkarza z ogromnym potencjałem. Zrezygnowano z niego w kadrze Mazowsza, o występach w młodzieżowych reprezentacjach kraju nawet nie wspominając.

Pomógł mu transfer do Znicza, gdzie naprawdę mógł zaprezentować kibicom swoje piłkarskie umiejętności. Udało się, więc najpierw były przenosiny do Poznania, potem występy w reprezentacji i wyjazd do Dortmundu. Trzeba dobrze rokować, żeby zostać najlepszym napastnikiem na świecie? Nie.

Inne przykłady z Polski? Tomasz Kędziora, który niedawno podpisał nowy kontrakt z Dynamem Kijów oraz zaczął regularnie występować w pierwszej reprezentacji, nie błyszczał szczególnie w grupach młodzieżowych, a Jacek Krzynówek, 96-krotny reprezentant kraju, do 18. roku życia grał w B-klasie.

Były piłkarz Bayeru Leverkusen czy Wolfsburga w „Piłkarskim dzieciństwie” opowiadał o tym, że w piłkę zaczął grać dopiero jako 15-latek, a pierwszy „prawdziwy” trening odbył, gdy był już pełnoletni.

Wyruszamy na Wyspy Brytyjskie. Jamie Vardy do 25. roku życia grał na poziomie amatorskim. Nie, że się nie wyróżniał. Nie, że notował dobre występy w Championship czy nawet League One. Mierzył się z piłkarzami, którzy dzień wcześniej w restauracji gotowali dla niego obiad lub rozmawiali z nim, gdy czekał na załatwienie sprawy w banku.

Teraz przypadek polsko-niemiecki, a właściwie niemiecko-polski, bo w roli głównej występuje Miroslav Klose. Najlepszy strzelec mundiali nie brylował w dzieciństwie na tle swoich rówieśników i kolegów z boiska.

Jako 21-latek trafił z półprofesjonalnego Homburga do I-ligowego w tamtym czasie klubu z Kaiserslautern. Urodzony w Opolu zawodnik początkowo zbierał minuty zaledwie w rezerwach i musiało minąć trochę czasu, żeby wszedł na stałe do pierwszego zespołu, a przecież nie był już wtedy kompletnym młodzieniaszkiem.

Bardzo interesująca i inspirująca jest historia Simona Kjær’a, obecnie podstawowego obrońcy AC Milanu. – Ostatecznie podpisaliśmy kontrakty z 15 chłopcami i do skompletowania składu brakowało nam jeszcze jednego. Wśród kandydatów był 15-latek z miejscowości oddalonej o 50 kilometrów od akademii. Nazywał się Simon Kjær. Był jednym z tych, o których duńskie kluby nie miały pojęcia, i nawet najlepsi poszukiwacze talentów nie byli świadomi jego istnienia. Problemem był jednak fakt, że wcześniej kilku trenerów z akademii, w tym ja, widziało go w akcji, ale zgodnie stwierdziło, że nic z tego nie będzie. Sezon był już jednak tuż-tuż, a my nie mieliśmy wielkiego wyboru, więc ostatnie wolne miejsce zajął Simon – pisał w książce „Kopalnie Talentów” Rasmus Ankersen, obecny szef Midtjylland oraz dyrektor ds. sportowych w angielskim Brentford.

Duńczyka w wieku 15 lat przyjęto do klubu z litości, a trzy lata później został wybrany największym młodym talentem w kraju. Przytoczymy jeszcze jeden fragment z książki: Pamiętam jak dziś, gdy w 2004 roku dyrektor akademii – Claus Stenlein – wszedł do pomieszczenia dla trenerów z plikiem papierów w dłoni. Było to zaledwie sześć miesięcy po tym, gdy Simon dołączył do naszego zespołu. W spotkaniu uczestniczyli wszyscy szkoleniowcy wraz ze mną. Claus rozdał nam kartki i poprosił o wskazanie pięciu chłopaków, którzy naszym zdaniem za pięć lat zrobią największą karierę. Mieliśmy ich również uszeregować zgodnie z szansami, jakie im dajemy na zostanie profesjonalnymi piłkarzami. W tamtym momencie mogliśmy wybierać spośród 16 chłopaków – jednym z nich był Simon Kjær. 

– Gdy wszyscy wypisaliśmy nazwiska na kartkach, dyrektor akademii zakleił kopertę z typami i odłożył ją do biurka. Pięć lat później, gdy sprzedaliśmy Kjæra, Claus Stein otworzył zalakowaną kopertę. Jak sądzicie, ilu spośród ośmiu trenerów stawiało akurat na niego? Żaden – wspomina 37-latek.

Hannes Halldorsson na mundialu w Rosji obronił rzut karny wykonywany przez Leo Messiego. Nikt nie wierzył w to, że w przyszłości zostanie bramkarzem. W wieku 14 lat miał wypadek – ścigając się z tatą na snowboardzie, zwichnął bark. Niby nic poważnego, ale kontuzja ciągnęła się za nim przez długi czas i postanowił rzucić piłkę dla kariery reżysera. Kilka lat później jego kolega, który występował na III-ligowym poziomie w Islandii, zaproponował mu, żeby dołączył do ich klubu. Hannes przyjął ofertę, ale głównie z racji tego, że… miał wówczas nadwagę i chciał pozbyć się zbędnych kilogramów.

***

Nie trzeba wyróżniać się w młodzikach czy trampkarzach, żeby zaistnieć w profesjonalnym futbolu. Może się wydawać, że to… nawet lepiej, bo nikt nie nakłada na nas presji, z którą wielu nie potrafi sobie poradzić. Jeżeli od najmłodszych lat dzieci mierzą się ze zbyt wielkimi oczekiwaniami, często tracą przyjemność z gry w piłkę.

Wszystko fajnie, ale pojawia się problem, że jak nie wyróżniasz się w wieku nastoletnim, to trenerzy czy skauci mogą w większości przypadków słusznie założyć, że już nic z ciebie nie będzie. Dużo czynników składa się na to, że w przyszłości uda nam się zostać zawodowymi piłkarzami.

Na pewno trzeba mieć dużo szczęścia, bo w innym wypadku Robert Lewandowski nie wyrósłby na najlepszego obecnie napastnika na świecie, a Simon Kjær nie zatrzymywałby Romelu Lukaku, który swoją drogą błyszczał i wyróżniał się od najmłodszych lat, w derbach Mediolanu.

Niby nigdy nie jest za późno, ale warto się śpieszyć, żeby nasz „pociąg” do wielkiej kariery nie wyruszył zbyt szybko z peronu.

Fot. Newspix