CLJ-ka od środka: „Nic nie uczy tak, jak porażka”

W zeszłym roku Motor Lublin został mistrzem jesieni w CLJ U-15, a w tym roku… pożegnał się z szczeblem centralnym w tej kategorii wiekowej. O czym to świadczy? Czy między poszczególnymi drużynami w akademii jest pod względem poziomu przepaść? Jak prezentowała się drużyna juniora młodszego Motoru w CLJ U-17? Jak udawało jej się podnosić po wysokich porażkach z Wisłą Kraków czy Cracovią? Na te tematy porozmawialiśmy z Kamilem Skowronem, szkoleniowcem lubelskiej drużyny do lat 17.

CLJ-ka od środka: „Nic nie uczy tak, jak porażka”

Rundę jesienną zakończyliście na czwartym miejscu z dorobkiem 22 punktów, z dwoma oczkami straty do wicelidera Cracovii. Jak wyglądał ten sezon z trenera perspektywy?

– Każdy był stęskniony rywalizacją na poziomie centralnym, dlatego cieszę się, że udało się rozegrać całą rundę, gdzie tylko jeden mecz odbył się w innym terminie niż był planowany. Z tygodnia na tydzień żyliśmy niepewnością, co będzie za tydzień? Czy zagramy mecz? Czy rozgrywki zostaną wstrzymane? Jednak na szczęście udało się dobrnąć do końca. Rywalizacja dla tych chłopaków jest najistotniejsza w ich rozwoju. Żaden trening, praca indywidualna nie zastąpi cotygodniowych rozgrywek. A okazja rywalizacji w CLJ, jest na pewno wyróżnieniem dla tych zawodników.

A jak pan podsumuje poczynania swojego zespołu w CLJ U-17?

– Ta drużyna bezpośrednio powstała tuż przed startem sezonu, bo jest to połączenie dwóch roczników: 2004 i 2005. Mniej więcej po połowie rozkładają się proporcje między tymi rocznikami w tym zespole. Musieliśmy na nowo szukać charakteru drużyny i dosyć dobrze weszliśmy w sezon – dwa zwycięstwa, następnie pojawił się moment zadyszki i szukaliśmy odpowiednich rozwiązań. A koniec końców zmagania w lidze zakończyliśmy pozytywnymi wynikami i dobrym stylem gry.

Zajęliście wysokie miejsce w tabeli, ale mimo to wasz bilans bramkowy wyniósł 24:33, czyli nie wygląda to najlepiej, a to za sprawą głównie dwóch wysokich porażek: 0:5 z Cracovią i 1:8 z Wisłą Kraków. Te spotkania to po prostu wypadek przy pracy czy jest to szerszy problem związany z waszą defensywą?

– Na każdy mecz składa się szereg czynników. Przydarzyły nam się dwie porażki w większym wymiarze, a ich główny powód to nasz ofensywny styl gry. W mikrocyklach treningowych skupiliśmy swoją uwagę na tym elemencie. Jednak na pewno na te porażki składa się też dyspozycja dnia i sytuacja stricte boiskowa, która spowodowała to, że straciliśmy więcej bramek niż powinniśmy. Tak, jak to było z Wisłą Kraków, gdzie już od 25. minuty musieliśmy grać bez dwóch wiodących zawodników, którzy zeszli z boiska z urazami. Jednak myślę, że wynika to przede wszystkim z naszego ofensywnego charakteru, który chcieliśmy zaprezentować w tych spotkaniach.

W jaki sposób reagowaliście na te wysokie porażki? Ważnym aspektem w tym temacie jest mentalność, jak to wyglądało w waszym zespole?

– Na pewno nie jest łatwo przegrywać, a tym bardziej wysoko, gdzie wracasz z dalekiego wyjazdu z dotkliwą porażką. Jednak nic nie uczy tak, jak porażka i trzeba z niej wyciągnąć wnioski oraz pracować nad mentalnością chłopców, żeby odbudować cały tydzień ciężkiej pracy. Wydaje mi się, że udało nam się to zrobić. Bo w rewanżach z tymi drużynami wyglądało to dużej lepiej. Cracovię pokonaliśmy 1:0 u siebie, a z Wisłą Kraków po fajnym, zaciętym meczu przegraliśmy 2:3. Myślę, że wnioski zostały wyciągnięte oraz morale chłopców zostały odbudowane, bo w rewanżach z tymi przeciwnikami osiągnęliśmy pozytywny wynik lub byliśmy bardzo blisko.

Jakie to były wnioski? Co takiego się zmieniło, że byliście w stanie odwrócić sytuację o 180 stopni?

– Jeśli chodzi o mentalność, myślę, że są to tajemnice naszej szatni. Jednak tak, jak powiedziałem na początku – nasza grupa składa się z 26 zawodników z roczników 2004 i 2005. I młodsi chłopcy nabrali tego doświadczenia grając z tymi o rok starszymi. Myślę, że w rundzie rewanżowej mocno to zaprocentowało, gdzie nasza gra wyglądała naprawdę dobrze.

Czy był jakiś przełomowy moment w tym sezonie dla Motoru?

– Jeśli mówimy stricte o wyniku sportowym, przełomowym momentem było zwycięstwo nad Cracovią, które nas napędziło i dało pozytywny impuls. Później dobrze zagraliśmy z Koroną Kielce, Wisłą Kraków i dwoma zdegradowanymi drużynami z CLJ. Widać, że to był taki punkt przełomowy tej rundy, który dał nam dużo wiary na kolejne spotkania.

A jak trener określiłbym poziom rozgrywek grupy D CLJ U-17?

– Poziom jest zróżnicowany. Rywalizacja w CLJ U-15 czy U-17 to jest spore wyróżnienie dla naszych zawodników, bo jest tu dużo wyższy poziom niż w ligach wojewódzkich. Z kolei szczegółowo patrząc na naszą grupę, zespoły Wisły Kraków i Cracovii podobały mi się pod względem walorów piłkarskich i są to dwie silne ekipy. Z kolei pozostałe drużyny są zbliżone do siebie poziomem. To są nadal rozgrywki młodzieżowe i dyspozycja dnia jest niezwykle istotna. Każdy z każdym mógł nawiązać rywalizację i osiągnąć pozytywny wynik.

Czy pandemia i wynikające z niej choroby, kwarantanna – przeszkadzały wam w trakcie sezonu?

– Niestety, wszyscy odczuwamy skutki pandemii i tak też samo jest ze światem piłki nożnej. Nie ominęło to również naszej drużyny, mieliśmy zawodników na kwarantannach, z których nie mogliśmy korzystać w poszczególnych tygodniach. Było to odczuwalne, ale myślę, że w jakimś stopniu każdego to dotykało. Problemem też były zamknięte szkoły. Był taki moment, gdzie zawodnicy nie mogli korzystać z bursy. Temu wszystkiemu należało stawić czoło i radzić sobie z tym. Mamy dość szeroką kadrę i była możliwa rotacja, którą stosowaliśmy.

Jak trener określiłby potencjał swojego zespołu?

– To są chłopcy z dużym potencjałem i mam nadzieję, że będą w przyszłości stanowić o sile pierwszego zespołu. Są to roczniki, które osiągały już sukcesy na skalę piłki młodzieżowej ogólnopolskiej. Bo rocznik 2004 zajął trzecie miejsce na Nike Cup, a 2005 w ubiegłym sezonie sięgnął po mistrzostwo jesieni CLJ U-15. To są na pewno dwa roczniki utalentowane i z potencjałem. Przykładamy się do tego, żeby ich rozwój szedł w dobrym kierunku.

Trener wcześniej prowadził rocznik 2005 w CLJ U-15, więc może coś powiedzieć o postępach tych zawodników w ciągu ostatniego roku.

– CLJ U-17 to są inne rozgrywki, bo mamy zespół złożony z dwóch roczników. W innych drużynach tendencja jest taka, że grają zawodnicy głównie z rocznika 2004, plus kilku najbardziej wyróżniających się młodszych piłkarzy. U nas te proporcje były rozłożone mniej więcej po połowie. Natomiast ci zawodnicy, którzy wyróżniali się w rozgrywkach CLJ U-15 mają większy problem w rywalizacji aniżeli mieli w swoim roczniku, ale dla ich rozwoju jest to najlepsza możliwość. Oni dużo dają zespołowi i widać ich potencjał. Jako grupa nie rozróżniamy zawodników na młodszych i starszych – tylko trzeba rywalizować i udowadniać, że sportowo zasługuje się na występy w CLJ U-17.

W rozmowie z naszym portalem trener Robert Rogala z Motoru Lublin mówił o tym, że zawodnicy z rocznika 2005 są utalentowani w waszej akademii i za jakiś czas będą wchodzić do seniorskiej drużyny. Czy trenera zdaniem poszczególni zawodnicy zrobili wyraźny krok do tego, żeby zaraz ujrzeć ich na boiskach II ligi? 

– Mamy taką nadzieję, żeby tak było. My, trenerzy robimy wszystko, żeby ci chłopcy rozwijali się pod kątem wejścia do piłki seniorskiej. Już poszczególni chłopcy z roczników 2004 i 2005 są zapraszani na treningi z pierwszym lub drugim zespołem, który w tym momencie rywalizuje na poziomie klasy okręgowej. Aczkolwiek mamy nadzieję, że zaraz to się zmieni, bo zdecydowanie prowadzą w lidze.

Czy w akademii widać dużą różnicę między poszczególnymi rocznikami? Pytam, dlatego, że rocznik 2005 zajął pierwsze miejsce w rundzie jesiennej CLJ U-15, a teraz 2006 spadł z ligi.

– Jeśli dobrze wejdziesz w sezon w CLJ, wtedy wykręcasz pozytywny wynik. Jeżeli zaczynają się tworzyć jakieś problemy, niestety, z biegiem czasu one się powiększają. Ciężko porównać rok do roku i grupę do grupy. Biorąc pod uwagę fakt, że w ubiegłym roku było tak pozytywnie, a teraz nie do końca. Natomiast, nie można skreślać tych chłopców, którzy tym razem zaznali gorycz porażki i spadku, że ich rozwój zaraz wyhamuje. Oni wyciągną wnioski i będą w przyszłym sezonie dobrym wzmocnieniem dla rocznika 2005 w rozgrywkach CLJ U-17. Praca wykonywana w akademii jest cykliczna i powtarzalna, żeby w każdym roczniku mieć zespół wyróżniający się na skalę województwa. Po to, żeby śmiało móc rywalizować na arenie ogólnopolskiej czy też Makroregionu.

Jaki macie plan na promowanie najbardziej utalentowanych zawodników w akademii? 

– Zaczynając od najstarszych grup wiekowych, świetną promocją dla nich jest CLJ U-17. Drużyna juniora starszego będzie rywalizowała na wiosnę w Lidze Makroregionalnej U-19. Z kolei mamy też drużynę rezerw, gdzie liczymy, że będą grać w przyszłym sezonie w IV lidze. I już tam wyróżniający się młodzi chłopcy będą mogli zbierać pierwsze doświadczenie seniorskie, co jest niezwykle cenne. A naszym głównym celem jest promocja tych chłopaków do pierwszego zespołu.

Mówicie o tym z przekonaniem, że jesteście wiodącą akademią w regionie. Co jest silnikiem napędowym Motoru Lublin? I co sprawia, że Motor tak odjeżdża konkurencji w województwie?

– Na pewno składa się na to kilka czynników. Przede wszystkim jest to Motor, czyli rozpoznawalna marka w regionie – lata tradycji. Do tego dochodzi szereg wiernych kibiców stojących za klubem, co też napędza akademię. Jeżeli mówimy o samym szkoleniu, myślę, że na to wpływ mają osoby, które tu pracują. Bo są tutaj zaangażowani trenerzy oraz działacze. Większość szkoleniowców jest dobrze wyszkolona z certyfikatami UEFA A, co jest istotne dla rozwoju chłopaków w każdym roczniku.

Jakie macie plany na najbliższe tygodnie?

– Trenujemy do 18 grudnia. Mamy swój reżim treningowy. Jeżeli chodzi o szkolenie młodzieży to jesteśmy cały czas w okresie przygotowawczym, bo przygotowujemy ich do wejścia do piłki seniorskiej. Później czas na przerwę świąteczno-noworoczną, a następnie na początku stycznia wznawiamy treningi, a wraz z nimi też przyjdą sparingi z drużynami, które przygotują nas do rozgrywek. 

Trener mówi o ciągłym okresie przygotowawczym, jeśli chodzi o wprowadzanie młodych piłkarzy do seniorów. W jaki sposób pomagacie, ułatwiacie zawodnikom wejście do piłki seniorskiej? Jaki macie na to patent?

– Myślę, że nikt nie ma na to patentu (śmiech), bo jakby był, każdy by odwzorowywał. Jednak tak, jak widzimy jest to duży problem całej piłki młodzieżowej, żeby przejść sprawnie z wieku juniora do seniora. Natomiast zwracamy uwagę na rozwój poszczególnych zawodników i stawianiu kroków do przodu. Wyróżniający się zawodnicy mają możliwość rywalizacji w starszych rocznikach z lepszymi drużynami. Widzimy, że to się sprawdza, bo się rozwijają. Na naszym przykładzie mogę powiedzieć, że blisko współpracujemy z juniorem starszym i drużyną rezerw. Do tego też dochodzi obserwacja przez sztab pierwszego zespołu. A rezerwy to fajny poligon doświadczalny, gdzie nie ma presji na wynik jak w pierwszej drużynie. Oni mogą nabrać tego doświadczenia w tej lidze grając z zawodnikami dużo starszymi od siebie.

Niech trener powie na bazie swoich obserwacji – w ostatnich latach wasi najbardziej utalentowani zawodnicy akademii płynnie przechodzili do pierwszej drużyny Motoru? Czy im gdzieś po drodze noga się powijała i niekoniecznie przebili się na poziom III- czy II-ligowy?

– W piłce młodzieżowej występuje szereg problemów. Młody człowiek boryka się też z innymi rzeczami, co nie jest dla niego proste. Jednak, gdy spojrzymy na pierwszy zespół Motoru, widzimy, że to się udaje. Marcin Michota, Maksymilian Cichocki, Michał Król – oni pokazali, że można, ale nie jest to łatwe, tym bardziej, że niektórzy wyróżniający się zawodnicy są kuszeni przez inne, większe akademie. Też z tym się mierzymy na co dzień, gdzie chłopcy czasem szukają nowych bodźców i wyzwań w innym miejscu.

Jakie cele wyznaczacie sobie na rundę wiosenną?

– Przede wszystkim chcemy kontynuować cele szkoleniowe, które mamy uszykowane w naszym planie szkolenia. Jeżeli chodzi o sportowe cele, przede wszystkim chcemy spokojnie rywalizować w CLJ U-17 na jesieni sezonu 2021/2022.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Motor Lublin