„Cel? Chcemy dalej cieszyć się z gry w piłkę!” – UKS Szóstka Inowrocław

Kompleksowe szkolenie, świetna baza treningowa z kilkoma boiskami, kilkanaście grup szkoleniowych i dwukrotnie więcej trenerów? Nie tym razem, bo udaliśmy się do Inowrocławia, żeby zobaczyć jak działa UKS Szóstka, gdzie pracuje… jeden trener, który jednocześnie jest prezesem klubu i prowadzi… dwie grupy dziewcząt. Dlaczego akurat tam? Chcieliśmy zobaczyć, co słychać u zwycięzców XVI edycji Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” i jak ten sukces wpłynął na dalsze losy „Szóstki”?

„Cel? Chcemy dalej cieszyć się z gry w piłkę!” – UKS Szóstka Inowrocław

UKS Szóstka Inowrocław, jak sama nazwa wskazuje to uczniowski klub sportowy działający przy Szkole Podstawowej numer 6 w Inowrocławiu. Jego powstanie datuje się na rok 2009, za którym stoi Marcin Kozłowski – człowiek instytucja w klubie – prezes, nauczyciel WF-u w szkole i trener piłki nożnej.  – Od 16 lat jestem nauczycielem w Szkole Podstawowej nr 6 w Inowrocławiu. Początkowo prowadziłem grupy chłopców, a później trafiła mi się klasa tylko z dziewczynami. I nie wiedziałem na początku, co ja z nimi będę robił. Koleżanka z pracy, która kiedyś grała w piłkę na poziomie Ekstraligi Kobiet, powiedziała mi: “zacznij trenować z dziewczynami”. Od tego się zaczęło – wyjaśnia.

Aczkolwiek to nie było tak, że od razu funkcjonowali jak klub. Po prostu na początku była to szkolna drużyna. – Jako szkoła jeździliśmy na różne zawody. Natomiast w 2009 roku padł pomysł, żeby powstał UKS. To było tak, że pojechaliśmy na finał ogólnopolski turnieju im. Marka Wielgusa, gdzie rywalizują UKS-y. Przewaga tych klubów jest taka, że mogą pozyskiwać do siebie zawodniczki również spoza szkoły. Zapłaciliśmy frycowe w tych rozgrywkach. Przegraliśmy trzy mecze w grupie i odpadliśmy. To miało wpływ na to, że założyliśmy UKS Szóstkę Inowrocław. Oczywiście nadal opieraliśmy drużyny o dziewczyny ze Szkoły Podstawowej, aczkolwiek przychodziły do nas też zawodniczki z Inowrocławia i naszego powiatu – opowiada.

W zasadzie zawsze był i jest to jednoosobowy klub. – Zawsze działałem sam, bo raz, że nigdy nie było za wielu chętnych, a po drugie: zawsze się tutaj wszystkim interesowałem. Na początku były to darmowe zajęcia podciągnięte pod SKS, a później rozszerzyliśmy to o treningi – wyjaśnia Kozłowski.

„Szóstka” szkoli od 7. do 13. roku życia i te dziewczynki są podzielone tylko na dwie grupy szkoleniowe. Jedna składa się z klas czwartych, piątych oraz szóstych. Z kolei druga – pierwsze, drugie i trzecie klasy szkoły podstawowej. Sześć lat ciągłego szkolenia. Trenują dwa razy w tygodniu po 1,5 godziny. W szkółce jest ok. 40 dziewczynek.

Co potem, gdy skończą 13. rok życia? – Po ukończeniu podstawówki dziewczyny udawały się do drużyny seniorek III-ligowej Noteci Inowrocław. Teraz przepisy nieco się zmieniły i nie mogą od razu trafić do tego klubu. Zatem albo czekają dwa lata, albo szukają sobie miejsca gdzieś indziej np. Tęczy Bydgoszcz lub do męskich szkółek, żeby zapełnić tę lukę – zaznacza.

Od niedawna Szkoły Podstawowe działają do ósmej klasy, a nie do szóstej, jak to było za czasów gimnazjów. Dlaczego, więc „Szóstka” nie kontynuuje pracy z dziewczynami po ukończeniu przez nie szóstej klasy? – Myśleliśmy o tym, żeby ruszyć z drużyną trampkarek, ale w tej kategorii wiekowej gra się już po 11-tu, plus rezerwowe. I ciężko było nam zebrać tyle dziewczyn, żeby wystawić do ligi. Przeanalizowałem sobie naszą sytuację, gdzie mieliśmy 12 zawodniczek z roczników 2005 i 2006, więc wystarczy tylko jedna kontuzja i mielibyśmy spore problemy z uzbieraniem składu – tłumaczy.

A jak wyglądają codzienne realia szkółki? – Mamy trzy zespoły zgłoszone do ligi: żaczki, orliczki i młodziczki. Tak mamy ustalony terminarz, żebym z jedną drużyną pojechał w weekend na ligę. Możliwe jest to, dlatego, że rozgrywki w poszczególnych kategoriach wiekowych w naszym województwie składają się z kilku zespołów, więc tych meczów nie ma za wiele. Dlatego staramy się często jeździć na różne ogólnopolskie turnieje i również sami je organizujemy. W tym wszystkim pomaga nam miasto Inowrocław. Były już u nas takie firmy jak: Lech Poznań, APLG Gdańsk, Tęcza Bydgoszcz, UKS SMS Łódź czy Ząbkovia Ząbki, Włókniarz Białystok, Stomil Olsztyn – wymienia Marcin Kozłowski.

Trenują na co dzień na orliku przy szkole. Mimo że mają dostęp do sali gimnastycznej, to starają się jak najdłużej grać w piłkę na świeżym powietrzu. – Nie ma złej pogody, tylko jest źle ubrana piłkarka. Wystarczy się ciepło ubrać i lepiej pograć na zewnątrz niż ściskać się w naszej małej salce, którą nazywamy żartobliwie „kurnikiem” – argumentuje trener.

Oprócz jednostek treningowych, niektóre dziewczyny z klubu są w klasach sportowych w SP nr 6 i mają dziesięć godzin WF-u w tygodniu. – Mam cztery dziewczyny, które są w klasie sportowej i one piłkarski trening mają cztery razy w tygodniu – dwa razy w klubie i dwa razy w szkole. Do tego dochodzi jeszcze basen i podstawowy program WF-u. Klasy sportowe w naszej szkole zaczynają się od czwartej klasy szkoły podstawowej – tłumaczy.

Jeśli chodzi o źródła utrzymania szkółki, głównie są to środki z różnego rodzaju projektów i wsparcia od miasta. Rodzice owszem płacą składki członkowskie, ale są one symboliczne, bo wynoszą 100 złotych, ale nie na miesiąc, tylko raz na pół roku. Do tego też dochodzi wsparcie od lokalnych sponsorów oraz przynależności z 1% podatku dochodowego, bo UKS należy do Organizacji Pożytku Publicznego.

UKS Szóstka Inowrocław to mały klub, który sięgał po różnego rodzaju puchary na wielu turniejach, nie tylko „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, ale i Turniej Orlika o Puchar Premiera RP, czy ogólnopolski turniej im. Marka Wielgusa. – Koledzy z pracy się śmieją, że odkąd przyszedł Kozłowski do Szkoły Podstawowej, to co jakiś czas trzeba kupować nową gablotę na puchary (śmiech).

– Fajny też był Turniej Orlika o Puchar Premiera, który udało nam się raz wygrać, a kilkukrotnie jeździliśmy na finały do Warszawy. Tam były wielkie emocje, gasły światła na Torwarze i dzieci były prowadzone za rączkę na boisko. A na trybunach trzy tysiące ludzi. Wszędzie dookoła kamery, kapitalna oprawa. Dariusz Szpakowski z DJ Ucho komentowali mecze z wysokości boiska. Szkoda, że już nie ma tego turnieju, bo był bardzo prestiżowy podobnie jak Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” – dodaje.

Co stoi za tymi licznymi medali i pucharami z turniejów ogólnopolskich? Co sprawiało, że „Szóstce” udawało się zdobywać liczne trofea? – Mniejsza konkurencja. To był taki etap, gdzie można było jeszcze powalczyć w mniejszym gronie, a teraz sporo klubów poszło w piłkę kobiecą. To jest chyba główna przyczyna. Bo coraz więcej drużyn jest budowanych z zawodniczek z całego województwa, a nie tylko z jednej szkoły czy miasta, jak to jest u nas. A do tego też inni częściej trenują – trzy razy w tygodniu, a do tego też dochodzą treningi indywidualne i bramkarskie. Piłka kobieca, jak i również szkolenie dziewczynek mocno się rozwinęło w ostatnim czasie – odpowiada Kozłowski.

Czy na bazie tych sukcesów, nie można było zbudować większej szkółki, która zrzeszałaby zawodniczki z innych miejscowości, gdzie zajęcia prowadziłoby wielu trenerów, rozszerzyłaby swoją działalność, a sam UKS Szóstka byłby topowym ośrodkiem szkolenia dziewczynek w województwie? – Nie było takiej potrzeby. Zawsze powtarzam dziewczynom, żeby traktowały to jako zabawę. Mają się przede wszystkim uczyć w szkole i czerpać fun na treningach. Bo jest jeszcze spora różnica między piłkarzem a piłkarką. Facet z piłki wyżyje, a kobieta niekoniecznie. My traktujemy to jako zabawę, a nie opcję na drogę życiową – tłumaczy prezes szkółki.

– Czy żałuję, że „Szóstka” się nie rozrosła? Nigdy nie analizowałem tego pod tym kątem. Bo zawsze tu działałem sam i nie widziałem osób, które chciałyby się też w to zaangażować. A do tego chciałem prowadzić ten klub po swojemu. Teraz widzę, że inni poszli mocno do przodu, ale nie przejmuję się tym. Świat się nie zawali, robimy swoje we własnym zakresie. Nie mam takiej ambicji, żeby wychować reprezentantkę Polski. Jak się którejś uda? To fajnie, ale najważniejsza jest dobra zabawa i miłe spędzanie czasu na boisku, piłka jest tylko dodatkiem. Nie mam planów, żeby zbudować potęgę w regionie, chcę skupiać się na tym, co mam  – dodaje.

Jakie cele wyznaczają sobie w inowrocławskiej szkółce? – Chcemy dalej się bawić w piłkę nożną, jeździć po turniejach i cieszyć się grą. Może jeszcze nam się uda kiedyś nawiązać do tych złotych lat, gdzie na każdym turnieju sięgaliśmy po jakieś trofea. One dają jeszcze więcej radości tym dziewczynom. Emocje, które są na tych dużych turniejach dziecięcych i młodzieżowych zostają na bardzo długo. Fajnie się je wspomina. Bawimy się w to dalej, żeby mieć co wspominać, choć z roku na rok będzie coraz ciężej, bo występuje większe zainteresowanie i rozwój innych drużyn – uważa.

Jakie są największe zalety „Szóstki”? – Przede wszystkim dajemy możliwość aktywnego spędzania czasu z rówieśniczkami. W dobie gier, internetu jest możliwość, żeby przyjść i pobawić się na boisku. A do tego dochodzi możliwość rywalizacji w lidze i licznych turniejach. Dziewczyny się u nas dobrze czują, a na treningach panuje radość, uśmiech. Zawsze jest liczna frekwencja. To jest fajne i dla nas najważniejsze – puentuje Kozłowski.

***

W 2016 roku drużyna UKS Szóstka Inowrocław w kategorii U-10 dziewczynek dotarła do finału Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, gdzie w finale na Stadionie Narodowym pokonała 3:1 ekipę Beniaminka Krosno. Powspominajmy, jak wyglądała ich droga po upragniony triumf?

– Najpierw musieliśmy wygrać etap powiatowy, następnie odnieśliśmy też triumf na finałach wojewódzkich, pokonując we finale Gol Brodnica 3:0. Mieliśmy mocny skład. Byliśmy faworytami na tym etapie i nikt nam wielce nie zaszkodził. Natomiast we Warszawie było tak, że odnieśliśmy dwa zwycięstwa w grupie i ponieśliśmy jedną porażkę z UKS-em SMS-em Łódź. Do kolejnej fazy awansowaliśmy z drugiego miejsca w tabeli. W ćwierćfinale mierzyliśmy się ze Stilonem Gorzów Wielkopolski i wygraliśmy 2:1. Taki sam rezultat był też w półfinale z Ząbkovią Ząbki. I udało się dojść do upragnionego finału i rywalizacji na Stadionie Narodowym. Tam spotkaliśmy się z Beniaminkiem Krosno. Udało nam się wygrać 3:1, po dwóch golach Oliwii Jendrasiak i trafieniu Zuzanny Bielickiej – opowiada trener Kozłowski.

Gdy wywalczy się awans do finału w tych rozgrywkach, pozostaje jeszcze sporo czasu do wielkiego finału i największych emocji, czyli meczu na Stadionie Narodowym. W jaki sposób zagospodarowała czas UKS Szóstka Inowrocław przed ostatnim starciem? – Gdy awansowaliśmy do wielkiego finału, to tego samego dnia wybraliśmy się jeszcze na mszę świętą do kościoła w dresach UKS- Szóstki Inowrocław. Przyszliśmy pomodlić się o powodzenie w meczu finałowym. Nawet ksiądz podczas kazania pozdrowił grupę z Inowrocławia i życzył nam powodzenia. Myślę, że ta modlitwa nam coś dała. Jestem katolikiem i uważam, że stwórca u góry nad nami czuwał w finale. Byliśmy bojowo nastawieni na ostatni mecz. Wiedzieliśmy, że jesteśmy mocni. A o zwycięstwie może zadecydować jeden błąd. Przecież nasze wyniki w fazie pucharowej pokazują, że mecze były na styku, a zakończyły się dla nas happy endem – zaznacza.

Jak wyglądał wieczór poprzedzający mecz finałowy na Stadionie Narodowym? Jakie emocje towarzyszyły dziewczynkom? – Powiem szczerze, że one do końca chyba nie zdawały sobie sprawy, gdzie zaszły. Bo tego stresu nie było. Ani nie wyglądały na stremowane, ani nie były przestraszone. Dopiero po jakimś czasie dotarło do nas to, co osiągnęliśmy. Bo po Turnieju ciągle byliśmy gdzieś zapraszani – telewizja, wywiady, spotkania. Nie zaobserwowałem u dziewczyn stresu i strachu, Wiedziały, że nam dobrze idzie i możemy coś osiągnąć – kontynuuje opowieść Kozłowski.

A gdy już do ostatniego meczu zostało niewiele czasu, to emocje nie udzielały się dziewczynom? Stadion Narodowy, cała otoczka wokół – musi to robić wrażenie na małym dziecku. –Tak, wtedy pojawiła się wielka ekscytacja, gdy weszliśmy do szatni reprezentacji Polski. Dziewczyny widziały całe zaplecze, wyszły tunelem, rozgrzewka na Stadionie Narodowym, gdzie na trybunach byli rodzice wszystkich dziewczyn. Do tego dochodziły różne odgłosy z trybun. One zrozumiały wtedy, jakie jest to ogromne wydarzenie dla nich, ich rodziców, całego miasta. Gdy graliśmy na boiskach Legii – był luz. A tutaj dochodziła cała otoczka medialna i organizacyjna na Stadionie Narodowym. To robi wrażenie. Były konkursy, śpiewy i prowadzący DJ Ucho, który niesamowicie spełnia się w tej roli. Ma odpowiednie podejście do dzieci. Gdy już stały w tunelu obok wybitnych postaci polskiej piłki, to na pewno udzielił się im dreszczyk emocji. Przed samym finałem stresik był na pewno. Ciary przechodziły przez całe plecy – uważa.

Efekt był taki, że Szóstka sięgnęła po końcowy triumf w tak renomowanym Turnieju. Jak świętowały to zwycięstwo? – Radość niesamowita. Zrobiłem “jaskółkę” (śmiech). Później tańczyliśmy z dziewczynami. Cieszyliśmy się ogromnie z tego zwycięstwa. Potem było mnóstwo telefonów z gratulacjami. Coś pięknego. Te chwile zostaną do końca życia – wierzy szkoleniowiec Szóstki.

Aczkolwiek najpierw otrzymały… srebrne medale, jak to możliwe? – Bo było tak, że najpierw wręczyli nam medale za… drugie miejsce (śmiech). Organizatorzy się po prostu pomylili. A TVN uchwycił ten moment swoimi kamerami i podał informację, że Beniaminek Krosno wygrał ten finał (śmiech). Cieszyliśmy się ze zwycięstwa, a z drugiej strony otrzymywaliśmy telefony z komunikatem: “telewizja podała, że Beniaminek wygrał Turniej”. Koniec końców najważniejsze jest to, że trofeum powędrowało do Inowrocławia. Na szczęście to nie uległo zmianie – podkreśla Kozłowski.

Jedną z nagród w tym Turnieju jest spotkanie z reprezentacją Polski. Czy dziewczyny bardziej ekscytowały się tym wydarzeniem niż samym meczem finałowym i zwycięstwem w Turnieju? – Zdecydowanie tak. Dziewczyny lubią grać w piłkę, ale nie wszystkie są zdeterminowane, żeby oglądać mecze w telewizji. Jednak obserwując zachowanie moich zawodniczek podczas tego spotkania, gdzie miały możliwość stać metr przed piłkarzem kadry, mogły też o coś zapytać, wziąć autograf itd. Widziałem, że towarzyszyły im większe emocje niż na stadionie, choć, wtedy też to przeżywały i będą o tym pamiętać przez długi czas – wyjaśnia.

A co teraz dzieje się ze zwyciężczyniami Turnieju, nadal grają w piłkę? Część nadal trenuje, ale są też takie, które już niestety nie grają w piłkę. Oliwia Jendrasiak i Julita Lipińska obecnie występują w Tęczy Bydgoszcz.

Skład UKS-u Szóstki Inowrocław na Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” w 2016 roku: Martyna Cupriak, Aleksandra Jankowska, Julita Lipińska, Oliwia Jendrasiak, Oliwia Niewiadomska, Mia Łasińska, Zuzanna Bielicka, Kornelia Wielandt, Nikola Krosta, Patrycja Kielecka, Wiktoria Skowron, Nikola Dominiak.

***

Ten reportaż jest całkowicie inny niż nasze poprzednie, które dotyczyły szkolenia w danym klubie, akademii czy szkółce. Bo w każdym z poprzednich miejsc spotykaliśmy się z wysokimi ambicjami, konkretnymi planami i celami na najbliższe lata, aby w przyszłości stać się potentatem, jeśli chodzi o szkolenie w danym regionie czy w ogóle w Polsce.

Przyjechaliśmy do Inowrocławia, gdzie w spokoju pracuje tylko jeden trener. Od kilkunastu lat w jednym miejscu i daje radość dziewczynkom poprzez spędzanie z nimi czasu przy piłce nożnej. Bo trudno też to nazywać reżimem treningowym. Najważniejsza jest zabawa i możliwość gry w piłkę.

Trener nie przekłada swoich ambicji nad zespół. Ba, wręcz pogodził się z faktem, że są małym ośrodkiem i nie potrzebują tego, żeby być więksi. Nie patrzy na piłkę nożną przez pryzmat sukcesów czy tego, że może wychować przyszłą reprezentantkę Polski. Uda się? To fajnie, można się z tego cieszyć, ale nie jest to cel sam w sobie.

I jak sam też zaznacza, będzie niezwykle ciężko, aby tą piękną przygodę z 2016 roku powtórzyć, bowiem konkurencja przez ten czas nie spała i się rozwinęła. Tęcza Bydgoszcz, którą też mieliśmy okazję odwiedzić, zaczynała z podobnego pułapu, co Szóstka, a dzisiaj szkółka z Bydgoszczy jest najsilniejszym ośrodkiem szkolenia dziewczynek w województwie. Mają swój pomysł na szkolenie, nie skupiają się tylko na zawodniczkach z Bydgoszczy, rywalizują na zagranicznych turniejach i też rozwijają się kompleksowo. Tęcza się rozwinęła, a Szóstka stanęła w miejscu.

Nie rozbudowali swojej szkółki na bazie sukcesu, który osiągnęli i tego, jaki wiedli prym na turniejach ogólnopolskich. Zostali przy swoim, bo nie czuli potrzeby, aby być najlepszym ośrodkiem szkolenia dziewczynek w regionie. Czy to źle? Nie, ale jest takie powiedzenie: „kto nie idzie do przodu, ten się cofa”. Niestety, to może mieć, ale nie musi, przełożenie na to, ile zawodniczek zostanie przy piłce nożnej w przyszłości z tej szkółki i na jakim poziomie będą ich umiejętności nie tylko piłkarskie, ale koordynacyjno-ruchowe, czy mentalne. A te aspekty są niezmiernie ważne w tym sporcie.

Zdziwiło nas też to, że trener Kozłowski nawet nie namawia dziewczyn do tego, żeby postawiły w 100% na piłkę. Powtarza im, że jest to forma zabawy i miłe spędzanie wolnego czasu, bo są to w sumie tylko dwie jednostki treningowe w tygodniu (chyba, że ktoś chodzi na co dzień do klasy sportowej, wtedy jest tego więcej). Zaznacza im również, żeby szukały sobie też innych dróg na dorosłe życie, by skupiły się na nauce, bo w piłce niekoniecznie musi im wyjść.

To nas trochę zaskoczyło, ale to wynika z filozofii i idei jaka stoi za UKS-em Szóstka Inowrocław. Piłka nożna to jest hobby, zabawa – coś dodatkowego. Natomiast my podchodzimy do tego tak, że piłka kobieca w ostatnich latach mocno się rozwinęła, coraz więcej dziewczynek uprawia ten sport od najmłodszych lat, co w niedalekiej przyszłości sprawi, że poziom rozgrywek Ekstraligi jak i reprezentacji Polski pójdzie do góry. Zatem, dlaczego nie spróbować, w momencie, kiedy futbol kobiecy zaczyna się profesjonalizować, jeśli dziewczynka ma do tego sportu predyspozycje?

Jeszcze kilka lat temu były słuszne obawy o to, czy warto skupić się tylko na tej dyscyplinie sportu i ją uprawiać zawodowo, bo w piłce nożnej kobiet były bardzo małe pieniądze i o profesjonalizacji nie było nawet mowy. Dzisiaj? PZPN wspiera finansowo piłkę kobiecą, rozgrywki ligowe i Puchar Polski. TVP Sport pokazuje mecze Ekstraligi Kobiet, reprezentacji Polski i Ligi Mistrzyń. Cieszą się te wydarzenia coraz większym zainteresowaniem i oglądalnością, co też będzie wiązało się z wyższym wynagrodzeniem dla piłkarek.

Do tego też powstała Centralna Liga Juniorek U-15 i U-17. Dziewczynki mają okazję raz w roku zagrać na Stadionie Narodowym, dzięki Turniejowi „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Ostatnio ruszył projekt UEFA Playmakers, który ma zachęcić dziewczynki do piłki nożnej poprzez świat bajek. Podjęto szereg inicjatyw, żeby dać możliwość dziewczynom gry w piłkę i rozwoju z rówieśniczkami. Gdy te umiejętności i predyspozycje będą odpowiednie – mają szansę zostać profesjonalnymi zawodniczkami i utrzymywać się tylko z uprawiania tego sportu, co w przypadku kobiet w Polsce jeszcze nie jest normą, choć z roku na rok to się stopniowo zmienia.

Jeśli dzisiaj dziewczynka ma 13 lat i ma potencjał, żeby zostać zawodową piłkarką, a do tego bardzo kocha ten sport, dlaczego nie spróbować i nie powalczyć o marzenia? Tym bardziej, że kobiecy futbol w  Polsce ciągle się rozwija i jeszcze nie osiągnął sufitu, mamy podstawy do tego, żeby przewidywać, że za pięć lat będzie to wyglądało jeszcze lepiej.

Odbiegliśmy nieco od UKS-u Szóstka Inowrocław, klubu, który z natury chce być w cieniu. Nie ma w tym nic złego, bo takie małe ośrodki jak ten w Inowrocławiu są bardzo potrzebne, nawet jeśli raz na pięć lat wyjdzie z niego jedna zawodniczka Ekstraligi Kobiet czy reprezentacji Polski.

Bo w tym miejscu ma się rodzić, i z całą pewnością tak jest, pasja do piłki nożnej. Trener Kozłowski wielokrotnie powtarzał o tym, że dalej chcą się cieszyć z gry w piłkę, bawić się nią i miło spędzać przy niej czas. To jest dla niego najważniejsze. Popularny polski raper Bedoes, w jednym ze swoich utworów w refrenie śpiewał :”dziewczyny chcą się tylko ciągle bawić„, odbiegając od dalszej części tej piosenki, która jest nieistotna i nie pasuje do tego, co chcemy przekazać. Życzymy wam drogie zawodniczki UKS-u Szóstka Inowrocław, żebyście dalej bawiły się… piłką, rzecz jasna, oraz czerpały z niej radość i może spróbowały swoich sił w zawodowstwie? Do niczego nie zmuszamy, ale, kto by w sumie nie chciał zarabiać pieniędzy ze swojej pasji?

Z INOWROCŁAWIA – ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. UKS Szóstka Inowrocław/Facebook