W Polsce jest ponad 20 tysięcy przypadków dzieci chorych na cukrzycę. Czy kiedy kilkuletni chłopak lub dziewczynka dowiadują się, że są diabetykami, ich szanse na życie zawodowych sportowców przepadają? Absolutnie nie! Osoby, które stoją za projektem „Słodka Polska”, na każdym kroku starają się edukować społeczeństwo, które nadal mało wie o tej chorobie. Co to za inicjatywa? Dlaczego PZPN ją wspiera? Jaką rolę tu pełni były reprezentant Polski Bartosz Bosacki?
– Wcześniej myślałem, że cukrzyca wiąże się z ograniczeniami w kontekście uprawiania sportu. W tym momencie widzę, że tych ograniczeń nie ma. Należy tylko świadomie do tego podchodzić, dbać o dietę i kontrolować na bieżąco cukier, żeby go nie było ani za dużo, ani za mało. Ograniczenia jakieś są, ale te dzieciaki i ich rodzice pokazują, że są równi i mogą rywalizować z rówieśnikami. Projekt “Słodka Polska” promuje uprawianie sportu wśród diabetyków i pokazuje, że cukrzyca nie jest żadnym wyrokiem – podkreśla Bartosz Bosacki, ambasador projektu „Słodka Polska”.
Zanim przedstawimy wam, na czym polega „Słodka Polska”, wyjdziemy od samych podstaw, czyli od cukrzycy. Każdy z nas ma jakieś skojarzenia na jej temat i niekoniecznie prawdziwe. Obalamy mity wraz z lek. Martą Sumińską: – Wyróżniamy dwa typy cukrzycy. Cukrzyca typu drugiego jest bardziej „popularna”, kojarzy nam się z osobami otyłymi, niezdrowym trybem życia i złymi nawykami. Najczęściej występuje u osób dorosłych. Z kolei dzieci, które chorują na cukrzycę typu pierwszego, są najczęściej szczupłe i nie mają złych nawyków żywieniowych, a choroba rozwinęła się samoistnie bez niczyjej winy, bo jest ona autoimmunologiczna.
Czy cukrzyca przeszkadza w uprawianiu sportu? Dzieci, które dowiedziały się o tym, że na nią chorują, powinny się więcej ruszać, czy wręcz przeciwnie? – Warto zaznaczyć, że wysiłek fizyczny jest korzystny dla dzieci z cukrzycą, ponieważ uwrażliwia organizm na działanie insuliny. Insulina to jedyny lek, który pozwala im żyć, a możemy ją podawać tylko zastrzykiem. Jeżeli dzieci uprawiają sport, który uwrażliwia na insulinę, to czasem może zdarzyć się tak, że będą potrzebowali jej mniej lub w ogóle nie będą musieli jej podawać przed posiłkiem. To jest dla nich spora korzyść. Wysiłek fizyczny poprawia cukry, czyli glikemię, którą muszą monitorować. Im bardziej mają prawidłowe cukry i zbliżone do osób zdrowych, tym lepszy jest ich stan zdrowia i mniejsze ryzyko rozwoju przewlekłych powikłań w przyszłości.
W takim razie wysiłek fizyczny może zastąpić leczenie insuliną? – Nie, wysiłek fizyczny nigdy nie zastąpi leczenia insuliną. On tylko pomaga, jest ważny, ale zawsze leczenie insuliną jest konieczne. To nie jest tak, że jak dzieci będą ćwiczyć to wyzdrowieją. Nie, tego nie da się zrobić.
Jaką rolę pełni aktywność fizyczna w przypadku cukrzycy typu pierwszego? Dzięki niemu cukry spadają czy idą w górę? – Aktywność fizyczna powoduje, że cukry spadają i zbliżają się do wartości prawidłowych, chociaż zbyt wzmożony wysiłek aktywny może też spowodować nadmierny spadek cukrów, dlatego trzeba być ostrożnym i bacznie je monitorować. Czasem zdarza się tak, że podczas aktywności fizycznej cukry wzrastają, a nie idą w dół. Dlaczego? Z uwagi na emocje, jakie towarzyszą dzieciom podczas zawodów, kiedy to się stresują czy denerwują. Aczkolwiek sam wysiłek fizyczny zbija cukry i działa korzystnie dla organizmu.
Adrenalina spowodowana ważnym, stresującym wydarzeniem dla dziecka może spowodować, że cukry w jego organizmie będą się zwiększać? – Adrenalina, kortyzol, hormon wzrostu, glukagon to są wszystkie hormony w naszym organizmie, które działają przeciwnie do insuliny. Podczas zawodów sportowych mogą mocniej wydzielać się adrenalina i kortyzol, one mogą przeważać nad insuliną, którą dzieci sobie podały. Wówczas aktywność fizyczna pomaga insulinie, ale emocje mogą być tak wysokie, że dzieci i tak będą zmagać się ze zbyt wysokim cukrem.
W jaki sposób kontrolować cukry? Wiążę się to z częstym nakłuwaniem palca? – Można to robić przy pomocy sensorów, które monitorują glikemią. To urządzenie zmienia się, co 7 lub 14 dni w zależności od wieku. Mogą też używać glukometru, gdzie muszą nakłuwać palec, następnie próbkę krwi nanieść na pasek i zmierzyć. Pierwsze rozwiązanie jest fajniejsze, wygodniejsze i prostsze dla dzieci. Zawsze przed rozpoczęciem wysiłku fizycznego muszą ten cukier skontrolować. Jeśli jest za niski, muszą coś zjeść, a gdyby był za wysoki, wtedy czasem będzie konieczne podanie insuliny.
Jak często należy kontrolować cukry w przypadku w uprawiania sportu? – Podczas treningu jest to od dwóch do trzech pomiarów. Przed i po wysiłku fizycznym, a do tego dochodzi jeszcze pomiar w trakcie zajęć, gdy dziecko, rodzic lub trener zauważą, że zawodnik inaczej się zachowuje i mógł mu spaść cukier. Z kolei na turniejach, gdzie aktywność fizyczna rozłożona jest w czasie, należy sprawdzać cukier, co godzinę. Ważne jeszcze jest to, że w dalszej części dnia, kiedy dzieci uprawiały sport, są uwrażliwione na insulinę i muszą być bardziej czujne, żeby nie rozwinąć hipoglikemii.
Czym różni się zawodnik chory na cukrzycę od tego, który jest zdrowy? – Zawodnicy chorzy na cukrzycę nie mogą skupić się tylko na grze, bo muszą myśleć o swoim cukrze. W przypadku dzieci wygląda to tak, że rodzice o tym myślą i czuwają, bo trudno też wymagać od 10- czy 12-latka, żeby był w pełni odpowiedzialny za swoją chorobę. Zachęcamy do udziału w treningach, turniejach czy obozach sportowych. Aczkolwiek należy do tego się odpowiednio przygotować i być czujnym.
Jakie są najbardziej szkodliwe mity na temat cukrzycy? – Największym mitem jest to, że często o cukrzycy myśli się w kontekście jednej choroby. Społeczeństwo kojarzy diabetyków z osobami otyłymi. To jest krzywdzące. Bo cukrzyca jest to heterogenna choroba i występuje jej kilkanaście odmian. Z kolei typ drugi jest najczęściej występującym w populacji i głównie u osób dorosłych. Stąd mogą brać się wszelkiego rodzaju stereotypy. Cukrzyca typu pierwszego dotyka głównie dzieci i nie wynika to z niezdrowego odżywania czy złych nawyków, jak w przypadku cukrzycy typu drugiego. Dziecko nie jest winne temu, że spotkała go ta choroba.
Więcej o cukrzycy u dzieci, poradach dla rodziców z eksperckimi głosami dietetyków klinicznych i psychologów znajdziecie w książce „Życie nie posłodzone”, która jest darmowa, a jej pomysłodawcami są rodzice dzieci chorych na cukrzycę typu pierwszego. Jak dostać tę pozycję? Wystarczy napisać do Stowarzyszenia Rodziców i Opiekunów Dzieci z Cukrzycą CukierAsy.
„Słodka Polska” – co to jest?
„Słodka Polska” jest to reprezentacja Polski dla dzieci i młodzieży z cukrzycą typu pierwszego. Prowadzone przez Fundację dla Dzieci z Cukrzycą drużyny Słodkiej Polski od 2021 roku występują pod patronatem PZPN „Piłka dla wszystkich”. Co to oznacza? Młodzi zawodnicy mają okazję występować w oficjalnych strojach reprezentacji Polski podczas wszelkiego rodzaju turniejów międzynarodowych czy krajowych. Dodatkowo, PZPN dołącza się do zwiększania świadomości na temat cukrzycy jako choroby cywilizacyjnej i promowaniu aktywności wśród diabetyków.
Od czego to się wszystko zaczęło? – Pomysł powstania „Słodkiej Polski” wziął się od Mistrzostw Polski Dzieci z Cukrzycą, które są rozgrywane w Suchym Lesie. Po pierwszej edycji tych rozgrywek stwierdziłem, że skoro mamy już grupą dzieciaków z całej Polski, a część z nich nieźle sobie radzi i gra w klubach – fajnie by było stworzyć projekt ogólnopolski, który łączyłbym dzieci z całego kraju i przekazywał informacje na temat cukrzycy na całą Polskę. Poprzez „Słodką Polskę” chcieliśmy dać sygnał, że dzieci z cukrzycą mogą grać w piłkę – podkreśla pomysłodawca projektu, Mikołaj Illukowicz, który na co dzień prowadzi zajęcia z piłki nożnej dla dzieci z cukrzycą w klubie CukierAsy Poznań.
W październiku 2018 roku „Słodka Polska” rozegrała swój pierwszy oficjalny mecz. Można, więc rzec, że jest to jeszcze młoda inicjatywa, która się rozwija i rośnie w siłę. Jaka idea stoi za tym projektem? – Z punktu widzenia zawodników, którzy są chorzy na cukrzycę, chcemy im dać dumę z tego, kim i jacy są, mimo poważnej choroby. Nie można jej lekceważyć, bo ona towarzyszy każdemu diabetykowi 24 godziny na dobę i siedem dni w tygodniu. Cukrzyca nie zasypia. Oni mimo tego dają radę i grają na fajnym poziomie. A naszym celem jest informowanie całej Polski, że dzieci mogą uprawiać sport i jest to dla nich zdrowe – zaznacza.
„Słodka Polska” jest swego rodzaju wyróżnieniem dla dzieci, które na co dzień trenują piłkę nożną w swoich klubach, pomimo tego, że są chorzy na cukrzycę. Z kolei takie inicjatywy jak: CukierAsy Poznań, Pogromcy Cukrów Kraków, Waleczni Warszawa skupiają się na lokalnych dzieciach, które chcą się poruszać. Każdy może przyjść na takie zajęcia i niekoniecznie musi na co dzień uprawiać piłkę nożną. Z kolei do „Słodkiej Polski” nie można się zgłosić, należy otrzymać powołanie od selekcjonerów.
Jak je otrzymać? W ciągu roku dwukrotnie odbywają się Mistrzostwa Polski Dzieci z Cukrzycą. Raz na hali w Suchym Lesie, a za drugim razem na otwartych boiskach w Warszawie. Selekcjonerzy „Słodkiej Polski” bacznie obserwują te rozgrywki i wybierają najlepszych do swoich drużyn, kolejno U-10, U-13 i U-16. – Jak już raz dostaniesz powołanie, to zostajesz. Nie umiałbym z kogoś zrezygnować, który pomimo cukrzycy, przyjeżdża na zgrupowanie i daje z siebie wszystko. Chyba, że zawodnik sam rezygnuje z treningów piłki nożnej, albo z jakiegoś innego powodu grać nie chce – wyjaśnia.
Następnie dzieci z cukrzycą pod egidą „Słodkiej Polski” mierzą się ze swoimi rówieśnikami na wszelkiego rodzaju turniejach krajowych i międzynarodowych. Aczkolwiek warto zaznaczyć, że ich rywalami są zdrowe dzieci. Tym samym chcą pokazać, że niczym nie różnią się od nich i mogą z nimi rywalizować jak równy z równym Na horyzoncie pojawiają się tacy rywale jak: Tottenham, West Ham, Bayern Monachium czy RB Lipsk. Wcześniej mierzyli się, chociażby z Unionem Berlin.
– W styczniu graliśmy turniej halowy w Poznaniu w kategorii U-13. Rodzice swoje pociechy przywieźli z Warszawy, Krakowa, Świdnika i Legnicy. To są tacy ludzie, którzy, jak dostaną informacje o turnieju, wsiadają do samochodów, jak jeden mąż i jadą do Poznania. Gdy mieliśmy jechać do Berlina na mecz z Unionem, podobna sytuacja, zajęło nam kilka dni, żeby się zgrać i pojechaliśmy. W kadrze U-10, którą prowadzi Bartosz Bosacki, są chłopacy z Radomska, Lublina, Warszawy, Krakowa. Rodzice cieszą się na wieść o takich meczach, traktują to jako przygodę dla swoich pociech i nie wahają się nawet chwili, żeby jechać – opowiada selekcjoner reprezentacji U-13.
Świadomość i wiedza na temat tej choroby jest niewielka? – Tak, cały czas się z tym spotykam. Ostatnio otrzymałem pytanie: „kiedy moje dziecko wyrośnie z tej choroby?”. Nie wyrośnie, jest to choroba, która będzie mu towarzyszyć przez całe życie. Chyba, że ktoś wynajdzie skuteczny lek, ale raczej na to się nie zanosi. W tym momencie wygląda to tak, że upraszcza się życie z cukrzycą, a nie się ją leczy. Z jednej strony wiedza na temat cukrzycy jest niewielka, a do tego dochodzi jeszcze strach, obawa – odpowiada Illukowicz.
Edukacja w tym zakresie jest potrzebna i PZPN szykuje program dla trenerów, żeby wiedzieli, w jaki sposób zachować się, kiedy do ich grupy trafi diabetyk. – Chcemy upowszechnić informacje na temat cukrzycy w formie przewodnika, żeby trenerzy potrafili sobie poradzić. Gdy będą mieli wiedzę, nie będą się bali. Gdy już poznamy chorobę i przeciwnika to się go nie boimy. Strach występuje zawsze przed nieznanym. Bardzo ważny jest kontakt i współpraca rodzica z trenerem, jeżeli szkoleniowiec będzie miał podstawową wiedzę na temat tej choroby, obecność rodzica na każdym treningu nie będzie konieczna – uważa.
Co powinien wiedzieć trener, u którego na zajęciach pojawia się zawodnik z cukrzycą? – Przede wszystkim rolą trenera powinno być przypominanie zawodnikowi, żeby sprawdził cukier, bo w ferworze zajęć dziecko może o tym zapomnieć. W środku treningu chłopak czy dziewczynka schodzi z boiska sprawdza cukier i w zależności od tego, jaki jest jego poziom, wykonuje poszczególne działania. Za niski? Wystarczy napić się słodkiego napoju. Za wysoki? Należy wtedy podać insulinę, w takiej sytuacji może również zadzwonić do rodzica. To wszystko też zależy od wieku zawodnika, bo starsi o tym pamiętają i pilnują cukrów, ale 10-latek niekoniecznie. Jednym z objawów niskiego cukru, jest to, że dziecko może być ospałe. Wystarczy, że trener to wyłapię, powie mu: „sprawdź cukier, napij się soku, odczekaj trzy minuty, niech cukier wróci do normy i możesz dalej ćwiczyć”. To są małe rzeczy, ale bardzo ważne – dodaje.
W pierwszej części artykułu wyjaśnialiśmy, że aktywność fizyczna jest bardzo ważna w życiu dziecka, które choruje na cukrzycę, bo może mu pomóc, ale brak odpowiedniej wiedzy, przygotowania i świadomości może przynieść negatywne skutki. – Ku przestrodze, była taka sytuacja, gdy jeden z naszych zawodników po treningu zemdlał i musiał mieć podawany glukagon domięśniowo. Chłopak wszedł pod prysznic z cukrem 100 i jego brat znalazł go nieprzytomnego pod prysznicem. Gdy opowiadamy tę historię, wtedy ludziom otwierają się oczy, że to nie jest łatwe i przyjemne – mówi Illukowicz.
Postać Bartosza Bosackiego polskim kibicom piłki nożnej nie trzeba przedstawiać. Dwudziestokrotny reprezentant Polski, uczestnik i autor dwóch bramek na Mistrzostwach Świata 2006 w Niemczech, a w Ekstraklasie rozegrał ponad 350 spotkań. Uznawany jest za legendę Lecha Poznań, klubu, którego był wieloletnim kapitanem. Bosacki jest ambasadorem „Słodkiej Polski” i selekcjonerem reprezentacji Polski U-10.
– Zawsze wychodziłem z założenia, że wszelkiego rodzaju spotkania z dziećmi w szkole, należą do moich obowiązków. Gdy chodziłem do szkoły, pamiętam, że przychodzili do nas piłkarze Lecha Poznań i było to dla nas ogromne przeżycie. Jestem świadomy, że podobne odczucia mogą mieć teraz dzieci, kiedy ich odwiedzam. Zawsze robię to z miłą chęcią. Dlaczego tak mocno zaangażowałem się w ten projekt? Zaczęło się od spotkań z dziećmi, potem zobaczyłem, jak grają na turniejach i pokazali mi, że pod względem umiejętności piłkarskich i zaangażowania, niczym nie różnią się od rówieśników, a niejednokrotnie prezentują wyższy poziom. Pomagam w promocji tych inicjatyw, bo widzę, że wiedza na temat cukrzycy w Polsce nie jest jeszcze wystarczająca, a warto to zmienić – uważa Bosacki.
To za sprawą Bosackiego „Słodka Polska” znajduje się w strukturach PZPN-u. Mowa o kadrach U-10, U-13, U-16 i seniorach – Największą robotę przy tych projektach robią rodzice i Mikołaj Illukowicz. Z kolei ja, jeśli tylko mogę – pomagam. Udało się uzyskać patronat PZPN-u i ta reprezentacja występuje w jego strukturach. Dla tych dzieciaków i ich rodziców to jest wielka frajda, że mogą grać z orzełkiem na piersi – zaznacza.
Mikołaj Illukowicz, jak i Bartosz Bosacki nie mają licencji trenerskich, są jedynie instruktorami piłki nożnej. Jednak jak obaj zaznaczają oni nie prowadzą treningów, a zbierają dzieci z całej Polski i jeżdżą z nimi na różne turnieje. – Daleko mi do bycia trenerem. Raczej nie planuję kształcić się w tym kierunku. Aczkolwiek myślę, że będę potrafił zbudować relację z tymi dzieciakami na treningach i razem będziemy miło spędzać czas. I doświadczenie piłkarskie, które udało mi się przez lata zbudować, będę potrafił wykorzystać w pracy z nimi. Jednak powiedzmy sobie szczerze, że to nie będzie praca trenerska. Nie będziemy spotykali się po to, żeby trenować. Oczywiście będę im podpowiadał, ale nie jest to główny cel naszych spotkań. Bo oni na co dzień chodzą do szkółek piłkarskich i tam się szkolą – wyjaśnia Bosacki.
– My mniej trenujemy, więcej gramy. Zakładam, że skoro wszyscy trenują w klubach, to ja ich niczego nowego nie nauczę. Moim zadaniem jest ich zgrać ze sobą, żeby się poznali. Nasze zgrupowania trwają od półtora do trzech dni. Dla nas najważniejsza jest rywalizacja. Ja ich nie trenuję, tylko prowadzę – dodaje Illukowicz, który na co dzień jest radcą prawnym.
Czy zawodnik, który jest chory na cukrzycę różni się czymś od innych? – Nie, jeżeli spojrzymy na jednostkę treningową. Wszyscy diabetycy trenują tak samo w klubach z rówieśnikami. Różnica jest taka, że w przypadku młodego cukrzyka, gdzie wahania cukrów mogą być spore, związane z wysiłkiem, musi być świadomość trenera lub asysta rodziców, żeby dziecko uzupełniło cukry np. poprzez wypicie słodkiego napoju lub zjedzenie słodkiej przekąski – wyjaśnia Illukowicz.
– Niczym się nie różnię od innych zawodników. Trenuję normalnie. W miarę szybko się do tej choroby przyzwyczaiłem. Jeść mogę wszystko to, co zawodnicy, bo mamy dietę sportową. Nie przeszkadza mi to przy cukrzycy. Muszę tylko kontrolować cukry i dbać o to, żeby zjeść posiłek kilka godzin przed treningiem lub meczem. To jest największa zmiana. Najważniejsze jest to, żeby przed treningiem, jak i po, cukier nie był za niski. Bo sport obniża cukier. Wystarczy tylko pilnować cukry i wszystko jest okej – mówił nam Patryk Peda, piłkarz SPAL, który również jest diabetykiem.
– Patryk Peda spotkał się z nami na zoomie i opowiadał, że temat jego cukrzycy nie jest poruszany w klubie. On ma grać i oni traktują go tak samo jak innych zawodników. Nie są delikatniejsi wobec niego, z uwagi na fakt, że ma cukrzycę – opowiada Illukowicz.
Czy wśród piłkarzy znajdziemy przykłady takich, którzy są diabetykami? Pierwszy na myśl przychodzi Nacho Fernandez z Realu Madryt. Po zakończonej karierze sportowej Paul Scholes przyznał się do tego, że od lat choruje na cukrzycę. W polskiej Ekstraklasie znajdziemy również przypadki zawodników, którzy borykają się z tą chorobą: Guillermo Cotugno (Śląsk Wrocław) i Jesper Karlstrom (Lech Poznań).
Jak wyglądają treningi w ramach zgrupowań reprezentacji Polski? – Nie rozpatrywałbym tego w kategoriach zajęć piłkarskich. Dzieci spotykają się na turniejach. Rolą selekcjonerów jest wypuszczenie ich na boisko, żeby rywalizowali z innymi. Oczywiście będę im chciał coś podpowiadać, ale są to chłopcy, którzy mają po 10 lat, a najmłodszy – 8. Jestem świadomy, że nie będę miał za dużego wpływu na ich edukację sportową, bo aspekty nauki gry w piłkę mają na co dzień w swoich klubach – stwierdza były reprezentant Polski.
– Nie ma tu prowadzonej selekcji, każdy ma szansę wystąpić w reprezentacji. Jeden zagra więcej, a drugi mniej, ale tutaj nie chodzi o wynik, tylko o realizację swoich marzeń. Dzisiaj są takie możliwości, że dzieci z cukrzycą mogą być równorzędnymi rywalami dla swoich rówieśników i tak się dzieje. Widzimy też przykłady zawodowych piłkarzy czy innych sportowców, którzy osiągają sukcesy pomimo cukrzycy. Występy w barwach “Słodkiej Polski” to jest forma nagrody dla tych młodych ludzi – dodaje.
Illukowicz: – Gdy rozgrywamy mecz w ramach „Słodkiej Polski” to my, trenerzy, jesteśmy przygotowani na to, że nasi zawodnicy mogą w każdej chwili zbiec z boiska, żeby uzupełnić cukry. Dlatego już wcześniej mam uszykowane słodkie napoje z rurkami, a drugi trener ma otwarty plecak ze słodkimi przekąskami, po to, żeby dziecko mogło jak najszybciej uzupełnić brakujący cukier.
W okresie pandemii Bartosz Bosacki zorganizował zawodnikom klubu CukierAsy Poznań spotkanie online z Robertem Lewandowskim. Dzieci miały okazję porozmawiać z kapitanem reprezentacji Polski, a ten obiecał im, że w najbliższym meczu, jak strzeli gola to ich pozdrowi do kamery. – Po tej akcji z Robertem Lewandowskim, kiedy po strzelonej bramce ułożył dłoń w kształcie litery “C”, zrobiło się głośniej o dzieciach, które są chore na cukrzycę. Dzięki temu sporo nowych osób zaczęło zgłaszać się do programu “Słodka Polska” – zaznacza legenda Lecha Poznań.
– Myślę, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak można funkcjonować z tą chorobą. I są ludzie, którzy zrezygnowali z uprawiania sportu, z uwagi na cukrzycę. Z kolei takie akcje jak „Słodka Polska” czy ten gest Roberta Lewandowskiego uświadamiają społeczeństwo, że jedno nie wyklucza drugiego. Mam nadzieję, że dzięki tym inicjatywom znajdą się takie osoby, które zaczną uprawiać sport pomimo tego, że są diabetykami – dodaje ambasador “Słodkiej Polski”.
To jeszcze nie wybrzmiało, ale Mikołaj Illukowicz jest ojcem 12-letniego Stasia, który jest chory na cukrzycę. To jest jeden z głównych powodów, dlaczego tak mocno zaangażował się we wspomniane projekty. W rozmowie z naszym portalem zdradził, jak zareagował na wieść o chorobie syna i jak wyglądały początki funkcjonowania dziecka z cukrzycą? – Gdy zdiagnozowano u Stasia cukrzycę, miał niespełna cztery lata. Nie miałem, wtedy zielonego pojęcia na temat cukrzycy. Byłem świadomy tylko tego, że jest to poważna choroba i wiążę się z podawaniem insuliny. Pojawił się ogromny stres i przerażenie związane z tym, co zaraz się wydarzy. Jednak szybko pojawiła się u nas aktywność fizyczna. Staś miał cztery lata, gdy nauczył się jeździć na rowerze na dwóch kołach. A początki dla wszystkich rodzin to jest kompletny dramat – wspomina.
Początki zawsze są najtrudniejsze. Informacja o tym, że dziecko jest chore na cukrzycę nie należy do najprzyjemniejszych i rodzicom trudno się z nią oswoić. Tak, jak opowiadał Mikołaj Illukowicz całe swoje życie trzeba podporządkować pod chorobę dziecka. Jednak,, jak pokazują zawodnicy „Słodkiej Polski” cukrzyca to nie jest wyrok, można z nią żyć, jak i również odnosić sukcesy sportowe. A przede wszystkim ruch to zdrowie, ale należy przy tym zachować chłodną i świadomą głowę. Jeżeli podejdzie się do tego odpowiednio – aktywność fizyczna będzie przynosiła same pozytywne skutki.
ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI
Fot. archiwum prywatne Grzegorza Grodzkiego
Obserwuj @ADobruchowski
KOMENTARZE DODAJ KOMENTARZ