„Młode asy z Ekstraklasy” – wspomnienie sezonu 2010/11

Wiele mówi się o tym, że przepis o młodzieżowcu wymusił na polskich klubach, żeby te zaczęły stawiać na młodych zawodników – takich z potencjałem, nie tylko sprzedażowym. Jak wyglądały rozgrywki bez tego obowiązku? Czy wcześniej młodzieżowcy na ekstraklasowych boiskach byli rzadkością? Sprawdźmy to. 

„Młode asy z Ekstraklasy” – wspomnienie sezonu 2010/11

Obowiązek posiadania na boisku przynajmniej jednego młodego piłkarza pojawił się w polskiej lidze wraz ze startem poprzedniej kampanii. Jak w każdym przypadku znaleźli się zwolennicy (szansa dla drużyn na zarobienie ogromnych pieniędzy i lepsza wizja przyszłości) oraz przeciwnicy tego projektu (promowanie młodzieżowców na siłę, zabieranie miejsca lepszym zawodnikom). Po niecałych dwóch latach możemy ocenić ten program raczej pozytywnie – nikomu nie zaszkodził, a kilku faktycznie pomógł.

W nowym cyklu „Młode asy z Ekstraklasy” od czasu do czasu będziemy wspominać największe piłkarskie talenty ostatniej dekady z najwyższego szczebla rozgrywkowego w kraju. Kto wyróżniał się w Ekstraklasie w sezonie 2010/11? Jak radzili sobie przyszli reprezentanci Polski? Czy jest ktoś, kto potem zupełnie przepadł?

Artur Sobiech (Polonia Warszawa – 23 spotkania, 9 goli i 8 asyst) – już sezon wcześniej pokazał się z bardzo dobrej strony w barwach Ruchu Chorzów (10 bramek) i zapracował sobie na transfer do Polonii Warszawa. Drużyna „Czarnych Koszul” zapłaciła za niego okrągły milion euro, ale nie mogła żałować tego zakupu, ponieważ Sobiech w stolicy radził sobie jeszcze lepiej, a dzięki dobrej dyspozycji, latem trafił do grającego wtedy w w Bundeslidze Hannoveru 96.

Maciej Jankowski (Ruch Chorzów – 28 spotkań, 8 goli i 1 asysta) – młody Jankowski zapowiadał się na naprawdę niezłego piłkarza, ale koniec końców został przeciętnym polskim ligowcem. Dzisiaj dalej możemy oglądać go na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju, na którym zadebiutował dekadę temu i od razu zanotował bardzo dobry sezon, w którym osiem razy wpisał się na listę strzelców.

Tomasz Kupisz (Jagiellonia Białystok – 30 spotkań, 5 goli i 7 asyst) – przyszedł z angielskiego Wigan Athletic i już na start udowodnił wszystkim niedowiarkom, że może na Wyspach Brytyjskich nie radził sobie najlepiej, ale w polskiej lidze może być wyróżniającym się zawodnikiem. Chłopak bez większego doświadczenia w seniorskiej piłce stał się czołową postacią Jagiellonii Białystok, która tamten sezon zakończyła tuż za podium. On sam walczył o statuetkę najlepszego piłkarza ligi, ale ta ostatecznie powędrowała w ręce Adriana Mierzejewskiego z Polonii Warszawa.

Grzegorz Sandomierski (Jagiellonia Białystok – 29 spotkań, 12 czystych kont) – jeżeli mowa o Jagiellonii, to nie można nie wspomnieć też o 21-letnim wówczas bramkarzu. „Sandomierz” w sezonie 2010/11 wraz z Łukaszem Sapelą z GKS-u Bełchatów znalazł się na szczycie listy golkiperów z największą liczbą czystych kont, a jeszcze lepiej prezentował się w zeszłorocznych rozgrywkach, w których do dwunastu starć na zero z tyłu potrzebował dokładnie… dziewiętnastu spotkań.

Mateusz Klich (Cracovia – 24 spotkania, 4 gole i 7 asyst) – nie był to dla niego debiut w ekstraklasowych rozgrywkach, bo ten przyszedł dwa lata wcześniej, ale pierwszy raz pokazał, że jak na polskie warunki może być naprawdę wartościowym zawodnikiem. „Clichy” był wówczas wyróżniającą się postacią bardzo mizernie grającej Cracovii, którą w dużej mierze uratował przed spadkiem. Dostał również szansę w pierwszej reprezentacji, a sezon później był już piłkarzem niemieckiego VfL Wolfsburg.

Maciej Sadlok (Ruch Chorzów – 24 spotkania, 1 asysta) – coś ten Sadlok musiał sobą w młodości reprezentować, jeżeli w tym sezonie przekroczył barierę 300 spotkań rozegranych na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju. Kiedyś reprezentował… na przykład Polskę – za czasów Franciszka Smudy był podstawowym defensorem, a i w lidze radził sobie całkiem, całkiem, chociaż jeszcze lepszy był we wcześniejszej kampanii.

Michał Kucharczyk (Legia Warszawa – 27 spotkań, 5 goli i 4 asysty) – „Kuchy King” w żadnym ze swoich wszystkich sezonów w Ekstraklasie nie walczył o tytuł najlepszego strzelca ligi, ale wielu trenerów chciałoby mieć takiego piłkarza w swoich szeregach, ponieważ od początku kojarzył się z solidnością. W kampanii 2010/11 debiutował w rozgrywkach, a trzeba przyznać, że była to bardzo udana inauguracja – z miejsca wskoczył do pierwszego składu „Legionistów” i miał bezpośredni udział przy dziewięciu bramkach.

Ariel Borysiuk (Legia Warszawa – 26 spotkań, 2 gole i 1 asysta) – na boisku wyróżniał się nieustępliwością, która czasami przeradzała się w nadmierną agresję, czego potwierdzeniem jest fakt, że sezon zakończył z dziewięcioma żółtymi kartkami na koncie. Obok Macieja Rybusa i Michała Kucharczyka była jedynym młodym zawodnikiem, który mógł liczyć na regularne występy w pierwszym zespole i raczej nie zawodził zaufania trenera Macieja Skorży.

***

Przeciętny polski kibic z tego zestawienia może nie kojarzyć jedynie Macieja Jankowskiego, który wraz ze Stalą Mielec walczy obecnie o utrzymanie w Ekstraklasie, a jeżeli się utrzyma i klub zdecyduje z nim przedłużyć kontrakt, to ma szansę w przyszłym sezonie przekroczyć liczbę 300 rozegranych spotkań na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju. Nawet jemu udało się kiedyś zadebiutować w pierwszej reprezentacji (w 2011 roku zagrał pierwszą połowę w meczu z Bośnią i Hercegowiną), ale aktualnie w kadrze z tych wszystkich zawodników gra już tylko Mateusz Klich (30 spotkań).

Poza tą ósemką można byłoby jeszcze na siłę wymienić z 1-2 młodych piłkarzy wyróżniających się w sezonie 2010/11, ale np. z drużyn mistrza kraju (Wisły Kraków) i wicemistrza (Śląska Wrocław) nie moglibyśmy z czystym sumieniem docenić nikogo – w wielu zespołach brakowało jakichkolwiek młodzieżowców, a co dopiero utalentowanych…

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix