CLJ-ka od środka: „Myślałem, że w Polsce poziom techniczny jest wyższy”

Czy Centralna Liga Juniorów odpowiednio przygotowuje do gry w seniorach? Dlaczego najlepsi wychowankowie Escoli pod odejściu z warszawskiej akademii nie są w stanie z marszu zaadaptować się do warunków Ekstraklasy bądź pierwszej ligi? Co się zmieniło w Escoli od momentu przyjścia nowego dyrektora akademii, Macieja Tarnogrodzkiego? Czy przeniósł do Warszawy irlandzką myśl szkoleniową, skoro pracował tam wiele lat? Czy Irlandczycy są w dużym stopniu podobni do Polaków, jeśli chodzi o podejście do piłki nożnej? 

CLJ-ka od środka: „Myślałem, że w Polsce poziom techniczny jest wyższy”

Jakie są pana pierwsze spostrzeżenia odnośnie Centralnej Ligi Juniorów? Przyjechał pan do Polski pół roku, gdzie wcześniej raczej nie miał styczności z tą ligą. Co pan dostrzegł charakterystycznego w tych rozgrywkach?

– Od momentu przyjazdu do Polski sporo oglądam meczów w CLJ, nie tylko Escoli, ale i naszych rywali pod kątem analitycznym. Moje spostrzeżenia są takie, że CLJ sama w sobie jest dosyć fizyczną ligą. Przyjeżdżając do Polski, myślałem, że jest tu wyższy poziom wyszkolenia technicznego u piłkarzy. To nie jest też tak, że takich piłkarzy tutaj nie ma, bo w naszym kraju są akademie, które szkolą dobrych zawodników. Aczkolwiek mówię tutaj o zdecydowanej większości piłkarzy w tej lidze. Znajdę trzy, może cztery zespoły, które próbują grać w piłkę, ale reszta raczej jest nastawiona na grę fizyczną i kontrataki. Zauważyłem też, że wielu zawodników w CLJ jest silnych fizycznie. Gdyby Ajax U-18 miał przyjechać do Polski i grać w CLJ, byłby prawdopodobnie najniższym zespołem w lidze, a chyba nie mamy wątpliwości, co do tego, że pod względem piłkarskim dominowaliby na boisku w każdym spotkaniu.

Jak oceni pan poczynania Escoli w CLJ U-18? Runda wiosenna w wykonaniu waszego zespołu jest naprawdę imponująca, zdobyliście 18 punktów na 27 możliwych i spadek raczej wam już nie grozi, choć po pierwszej części sezonu wydawał się on prawdopodobny.

– Na pewno poprawiliśmy wyniki. Jeżeli chodzi o grę, widziałem mecze Escoli w rundzie jesiennej, ale nie chcę ich oceniać, bo jeszcze nie było mnie wtedy w Polsce. W całej akademii staramy się pracować według podobnego modelu taktycznego i przygotowania. W ostatnich meczach drużyna występująca w CLJ U-18 gra bardzo dobrą piłkę. To jest zespół, który ma niesamowity indywidualny potencjał, który jest widoczny u poszczególnych zawodników. Uwypuklone są u nich mocno cechy wolicjonalne i do tego mają ogromne możliwości piłkarskie. Uważam, że wielu z nich będzie grało profesjonalnie w piłkę. Były mecze w tym sezonie, gdzie graliśmy bardzo dobrze i dominowaliśmy na boisku nad renomowanymi akademiami. Myślę, że, gdyby ta drużyna grała w taki sposób przez cały sezon, byłaby w czubie tabeli.

Czy i jak ważna w procesie szkoleniowym jest Centralna Liga Juniorów dla Escoli?

– Dla naszej akademii jest bardzo ważna. W CLJ U-18 większość zespołów ma swoich odpowiedników na poziomie centralnym w seniorskiej piłce. Wyjątkami są UKS SMS Łódź, Gwarek Zabrze i my. Centralna Liga Juniorów jest dla nas niesamowicie ważna w procesie szkoleniowym. Myślę, że takie samo podejście jest w innych akademiach, mimo że inaczej wygląda u nich ogrywanie zawodników w seniorach. Pierwsze drużyny występują w Ekstraklasie czy pierwszej lidze, a zespoły rezerw są w drugich czy trzecich ligach. Mają spore pole manewru do wprowadzania zawodników na poziom seniorski. My mamy drużynę w IV lidze. Zauważmy, że nasi zawodnicy nie mają takich możliwości, jak w Lechu, Śląsku, czy Legii, gdzie ci najbardziej wyróżniający się piłkarze mogą nabierać doświadczenia w II czy III lidze. W ten sposób wzmacniają się mentalnie i zyskują na pewności siebie, a gdy schodzą do CLJ-ki, z uwagi na młody wiek, są jeszcze mocniejszym punktem swojej drużyny. My takie roszady staramy się robić w młodszych kategoriach wiekowych. I mimo tego, że w CLJ U-18 nie mamy takich możliwości, jesteśmy w stanie rywalizować jak równym z równym, bądź nawet dominować, z zespołami z większymi predyspozycjami.

Jaki macie plan na przygotowanie tych zawodników do kolejnego etapu w ich piłkarskim życiu, czyli gry na seniorskim poziomie? 

– U nas wygląda to tak, że ci najbardziej wyróżniający się piłkarze w akademii prawdopodobnie po sezonie odejdą do innych klubów. Niektórzy zresztą już mają pewne opcje na przyszły sezon. Być może niektórzy zostaną u nas i będą walczyć w przyszłym sezonie o awans do III ligi. Uważam, że Centralna Liga Juniorów U-18 jest na całkiem dobrym poziomie, ale i tak wszystko zależy od drużyny seniorskiej – kto ją trenuje? Jaką mają wizję? Jak grają? Wszystko jest zależne od tego, do jakiego klubu trafi dany zawodnik. Trudno mi przewidzieć, jaką drogę wybiorą nasi piłkarze i czy się sprawdzą. Może być tak, że pójdą do ekstraklasowego klubu i najpierw pograją tam rok czy dwa w rezerwach, a dopiero potem wejdą na ten najwyższy poziom. To jest zależne od filozofii gry danego klubu. Nie ma tutaj jednoznacznej odpowiedzi. W naszych drużynach znajdziemy niskich zawodników, którzy niekoniecznie odnaleźliby się w zespole, którego gra opiera się na silę i warunkach fizycznych. Wiadomo, jeśli trafi się niesamowity talent to wszędzie szybko się odnajdzie. Zwróciłbym uwagę na rozwój polskiej piłki, bo my możemy dyskutować o tym, jak jest teraz. Aczkolwiek jesteśmy daleko za wieloma krajami europejskimi ze względu na naszą mentalność, bo myślimy krótkowzrocznie – tu i teraz. Rozmawiamy teraz o CLJ-ce, ale ona nie jest najważniejsza. Najważniejsze są te wcześniejsze etapy rozwoju u młodych zawodników. Obserwuję zespoły, które do nas przyjeżdżają na mecze w kategoriach U-12, U-13, U-14 czy U-15. Wie pan, w jaki sposób oni grają? Większość drużyn ustawia się defensywnie na dany mecz, bo myślą w kategoriach wyniku – tu i teraz. Wynik jest bardzo ważny, niektórzy mówią, że on nie jest ważny i nie powinno się grać na wynik. Nie, na wynik zawsze się powinno grać, bo na tym polega sport na chęci wygrywania. Jednak ważniejszy jest sposób, w jaki to robimy. Jeżeli szkolimy odpowiednio – dobrze też gramy i chcemy wygrywać. Jedno drugiego nie wyklucza. Powiedziałbym, że większość drużyn przeciwnych, których oglądałem poczynania, jest nastawiona na destrukcję i utrzymanie wyniku. 

Cały czas Pan mówi o młodszych rocznikach?

– Tak, mówię o młodszych rocznikach, które również obserwuję, choć nie aż tyle ze względu na większą koncentrację na zespołach rywalizujących w CLJ. Te mniejsze kluby, które do nas przyjeżdżają, grają w taki sposób. A w takich miejscach to szkolenie powinno być nastawione na kreatywność i rozwój zawodników. Uważam, że drużyny Escoli grają ładną, przyjemną dla oka piłkę. Trzeba zwrócić uwagę, że wielu naszych trenerów i zawodników, wyszło spod szyldu Barca Academy, która ma już określony rodzaj szkolenia. To, co było praktykowane w Barca Academy, jest u nas kontynuowane z pewnymi korektami. Moja wizja piłki nożnej przypomina holenderska, gdzie stawia się na ofensywę. Praktykowałem to nawet w Irlandii, gdzie tam też dominuje piłka fizyczna. Skoncentrowaliśmy się w Escoli na grze ofensywnej w ostatniej fazie. Wydawało mi się, że bardzo długo utrzymujemy się przy piłce – która była nauką z Barcelony – ale mniejszy nacisk był na tworzenie sytuacji podbramkowych. Myślę, że teraz jako akademia stwarzamy wiele sytuacji bramkowych w spotkaniach i strzelamy bardzo dużo goli. Polska sama w sobie ma bardzo duży potencjał, który można by było lepiej wykorzystać, jak robią to inne kraje. 

Czy pana zdaniem Centralna Liga Juniorów odpowiednio przygotowuje do późniejszej gry w seniorach? Tym pytaniem możemy nawiązać do wychowanków Escoli, którzy wyróżniali się w CLJ-kach, następnie przechodzili do ekstraklasowych czy pierwszoligowych klubów, ale ten proces adaptacji jest bardzo długi. Jan Majsterek występuje w trzecioligowych rezerwach Jagiellonii, Kelechukwu Ebenezer Ibe-Torti w ŁKS-ie Łódź gra ogony, a Titas Milasius odbił się od Wisły Płock.

Uważam, że CLJ-ka na pewno przygotowuje do gry w seniorach. Piłka seniorska różni się od juniorskiej przede wszystkim pod względem intensywności. Jeśli zawodnik jest w miarę dobry pod względem piłkarskim lub szybki to pod kątem intensywności może być w stanie wejść na wyższy poziom w ciągu kilku tygodni czy miesięcy. To jest kwestia szybkości podejmowania decyzji, żeby daną czynność robić po prostu szybciej. Załóżmy, że chodzi pan na treningi MMA i poznał wszystkie techniki, ale robi pan to za wolno, lecz ma predyspozycje do rozwoju szybszych reakcji, jeśli zacznie trenować z lepszymi. Pozostaje tylko podkręcić tempo, tak samo jest w piłce. Zauważyłem, że wielu moich byłych podopiecznych, którzy przeszli do drugiej czy trzeciej ligi w Anglii lub z U-19 do ekstraklasy irlandzkiej, wszyscy mówili o tym, że jest po prostu szybciej. Z kolei ci dobrzy, po trzech miesiącach treningów potrafili być najlepszymi zawodnikami w zespole, a na początku nie dawali sobie rady, bo było dla nich za szybko. Intensywność jest większa, ale jeśli ten 19-latek ma umiejętności techniczne to w krótkim czasie staje się kluczową postacią zespołu seniorskiego, bo po prostu podkręcił tempo na treningach. Umiejętności zostały te same lub się podniosły. Wiadomo, że to nie jest jedyny czynnik, który decyduje o tym, że zawodnik przebije się do pierwszego składu, bo do tego dochodzi szatnia, charakter i trener, który decyduje o tym, kto dostaje szansę. Oczywiście, że piłka juniorska przygotowuje do gry w seniorach, ale pod kątem szkolenia. Trzeba być po prostu dobrym piłkarzem.

Czy Piotr Zieliński nigdy by się nie obronił? On też miał styczność z przeskokiem z piłki juniorskiej do seniorskiej. Możliwe, że na początku zmierzył się z trudnościami, bo intensywność była większa, ale po roku, dwóch był już najlepszy w swoim zespole. Dlaczego był najlepszy? Bo jest świetnie wyszkolony technicznie. Mało jest takich piłkarzy jak on. Charakter i bycie liderem to są już inne kwestie. Najważniejsza zasada jest taka, żeby być dobrym piłkarzem, wyszkolonym technicznie, któremu piłka nie odskakuje od nogi. W Polsce zawodnicy mają problemy z techniką. Piłka odskakuje od nogi, bo wszystko dzieje się szybko – tu i teraz. Wszystko jest zależne od trenera – jak szkoli? Jak trenuje? Czy daje szansę młodym zawodnikom w zespole? Często jest tak, że szkoleniowcy nie stawiają na młodzież, bo za chwilę są zwalniani. Karuzela trenerska trwa, trenerów zwalnia się po kilku porażkach. Kładziony jest nacisk na wynik, nie ma czasu na wprowadzanie młodych, bo przeważnie gra się doświadczonymi zawodnikami.  Myślę, że w niedługim czasie w Polsce będzie więcej klubów stawiających na grę techniczną. Z kolei działacze będą patrzyli na rozwój klubu bardziej proeuropejski. Spójrzmy na Raków Częstochowa, właścicielem jest człowiek, który jest młody, ma swoją firmę i dał czas swoim pracownikom na budowanie zespołu. Teraz widzimy tego rezultaty. Mam nadzieję, że w najbliższych latach więcej klubów pójdzie taką drogą. W Polsce, wtedy piłka będzie inaczej wyglądała, co też sprawi, że więcej zawodników dobrze wyszkolonych z naszej akademii, będzie dostawało więcej szans w drużynach ligowych i będą odnosić sukces.

Pana zdaniem będzie to się zmieniać, że wasi wychowankowie będą przebijać się do piłki seniorskiej na wyższym poziomie? Oczywiście też nie skreślam zawodników, których przed chwilą wymieniłem, bo są to jeszcze młodzi ludzie, mają 19-20 lat, więc możliwy jest taki scenariusz, że za rok czy dwa przebiją się na poziom ekstraklasowy lub wyżej. To jest niewykluczone.

– Trzeba pamiętać, że mamy młodą akademię. Na poziomie centralnym też nie gramy od wielu lat. Myślę, że z tych zawodników, którzy teraz u nas trenują w klubie w drużynach od U-18 w dół, są tacy, którzy przebiją się za klika lat na poziom ekstraklasy lub wyjadą za granicę. Jestem przekonany, że tak będzie się działo. 

Jest pan dyrektorem akademii Escoli od grudnia zeszłego roku, co od tego czasu udało się panu zmienić lub zrobić nowego? 

– To pytanie najlepiej byłoby zadać innym osobom, bo mi trudno mówić o sobie, co ja zrobiłem. Mogę jedynie powiedzieć, nad czym pracowaliśmy. W okresie przygotowawczym skupiliśmy się podczas treningów na wszystkich fazach meczu. Mieliśmy pewną strukturę i trenerzy pracowali w pewnych ramach, gdzie każdy szkoleniowiec i tak miał pewną dowolność, żebym mógł się rozwijać. Zwracałem też uwagę na aspekty, które nie funkcjonowały podczas spotkań, czyli wspomniane już wcześniej, kreowanie sytuacji podbramkowych. Mieliśmy sporo czasu w okresie zimowym, żeby popracować nad tym i wdrażać w plany treningowe. Chcemy zawsze grać ofensywnie, strzelać dużo bramek i dominować nad rywalami. Nie jest to łatwe, szczególnie w CLJ-kach, gdzie mierzymy się z najlepszymi akademiami w kraju, które mają niesamowite możliwości, jeśli chodzi o pozyskiwanie najbardziej utalentowanych piłkarzy w Polsce, a i tak jesteśmy w stanie z nimi rywalizować, czasami wygrywać, co jest niesamowicie budujące. Robiliśmy też sporo treningów pozycyjnych, które prowadziłem z zawodnikami od U-15 do U-18, gdzie ćwiczyliśmy różne aspekty gry z sześcioma, ośmioma, dziesięcioma zawodnikami, bardziej indywidualne. To były dodatkowe treningi, które robiliśmy dwa, trzy razy w tygodniu dla różnych roczników. To też będziemy kontynuować w przyszłym sezonie, bo widzimy, że te zajęcia przynoszą efekty i pomagają naszym drużynom. Na pewno ważną rzeczą jest to, że trenerzy uwierzyli w ten sposób pracy i chcą się cały czas rozwijać, a to jest bardzo budujące. Mamy w klubie bardzo dobrych trenerów i jestem pozytywnie nastawiony na przyszłość. Również została rozwinięta siatka skautingowa, przez co możemy patrzeć z nadziejami na przyszłe sezony, jeśli chodzi o rekrutacje utalentowanych zawodników.

Jakie ma pan pomysły, plany, projekty, które chce w najbliższym czasie uruchomić w akademii Escoli?

– Na pewno będziemy myśleć nad nowymi rzeczami w następnym sezonie. Mamy wiele pomysłów. Zauważyłem, że młodzi chłopcy borykają się z problemami koordynacyjnym, przez co, nie są zbyt sprawni fizycznie. Tak, dzieje się nie tylko u nas, ale widzę, że ogólnie młodzież nie jest taka sprawna, giętka jak kiedyś. Wielu tych młodych, najlepszych piłkarzy jest sprawnych fizycznie. Nie wiem, z czego to wynika. Może ćwiczą jeszcze coś więcej oprócz piłki nożnej? Bo dochodzą mnie słuchy, że lekcje wuefu nie wyglądają już tak, jak dwadzieścia czy trzydzieści lat temu. Zastanawiałem się nad tym, żeby wprowadzić zajęcia, które rozwijałyby młodych chłopaków pod kątem sprawności fizycznej – przewrotu w przód i w tył, stanie na rękach, czyli takie ćwiczenia, które przyczyniają się do poprawy koordynacji ruchowej. Myślę, żeby to pomogło. Zastanawiam się jeszcze nad tym, w jakiej formie to wprowadzić do akademii. Jeżeli chodzi o kwestie piłkarskie, będziemy kontynuować to, co już robimy. Skończy się sezon, przeanalizujemy go i wprowadzimy delikatne poprawki. Będą rozmowy z trenerami o tym, nad czym będą chcieli pracować ze swoimi drużynami. Każdy zespół ma swoje potrzeby. Oczywiście mamy ogólny plan, którego się trzymamy, ale trzeba też pewne rzeczy korygować.

Poruszył pan temat koordynacji ruchowej wśród dzieci. Ten temat uwypukliliśmy na łamach naszego portalu w rozmowie z Maciejem Bykowskim, założycielem szkółki Szkoła Techniki Futbolu „Champion”. Powiedział m.in. takie zdanie: „Koordynacja ruchowa u dzieci jest dramatyczna. Jeżeli dziecko w wieku 10 lat nie potrafi zrobić fikołka w przód i w tył, to na czym my mamy to wszystko budować? To jest jak z budową domu, najpierw musi być wylany fundament, żeby móc ruszyć z kolejnymi etapami budowy”.Słyszę, że Pan ma podobne spostrzeżenia. Z czego to wynika pana zdaniem? WF w szkołach jest na mizernym poziomie? Kiedyś były egzaminy z tego przedmiotu, gdzie każdy musiał nauczyć się podstawowych ćwiczeń z zakresu koordynacji ruchowej. Dzisiaj dochodzą nas słuchy, że dzieci, które trenują piłkę nożną kilka lat, nie są potrafią wykonać ćwiczeń, które kiedyś były wymagane w szkole.

– Wychowanie fizyczne ma na to wpływ, ale też dodałbym do tego uprawianie różnych innych sportów w czasie wolnym. Wiele lat nie było mnie w Polsce, a do szkoły chodziłem na przełomie lat 80. i 90., wtedy były egzaminy i otrzymywało się oceny za gimnastykę. Nie wiem, jak wygląda wf w szkołach podstawowych. Mam małego synka, który dopiero za kilka lat pójdzie do szkoły, wtedy będę wiedział, jak wyglądają te lekcje. Wychowanie fizyczne buduje koordynację ruchową, ale zajęcia pozaszkolne też mają na to wpływ. Ważne są zajęcia ogólne tj. sztuki walki, gimnastyka czy pływanie, gdzie ćwiczy się tę koordynację. Obserwuję młodych zawodników i brakuje im luzu. Luz jest fajny u tych najmłodszych. Oni wtedy są jak gumy, jednak, gdy przychodzi okres dojrzewania, zatracają to w sobie. Niektórym to zostaje i wtedy wyróżniają się na tle innych pod względem sprawności fizycznej. Aczkolwiek takich chłopaków jest mało, więcej obserwujemy sztywności. Może to bierze się z kultury narodu? To jest bardzo skomplikowany temat. Nie mówię, że nie ma u nas dobrych piłkarzy, bo też nie chodzi o samą technikę, ale o ten luz, który ma, chociażby Piotr Zieliński. Prosty przykład mamy gumę i drewno, do gumy to się przyklei, a od drewna odbije. Tak samo jest z ciałem, im mniej jest spięcia, a więcej luzu to piłka się klei do nogi. Mało jest zawodników sprawnych fizycznych, giętkich, którzy mają ten luz. Myślę, że to nie jest tylko kwestia wychowania fizycznego, ale też tego, w jaki sposób dzieci są wychowane. Większość swojego życia spędziłem za granicą i myślałem na ten temat, w jaki sposób rodzice wychowują dzieci, mniej jest luzu, a środowisko wpływa na to, jak dziecko się zachowuje. 

Jak to wyglądało w Irlandii, gdzie pan spędził wiele lat? Są lepiej od nas skoordynowani?

– Uważam, że w Irlandii jest również słaba koordynacja ruchowa. Myślałem, że w Polsce będzie to lepiej wyglądało. Pod względem piłkarskim jesteśmy lepszym krajem od Irlandii, z uwagi na naszą liczebność i jakość zawodników. Bez dwóch zdań. Irlandia to kraj północny, który bazuje na fizyczności, też z przyczyn kulturowych, gdzie rugby to sport narodowy. Przemawia do nich takie hasło jak walka, a nie spryt czy technika, które dominują w innych krajach. Moim zdaniem koordynacja ruchowa też u nich kuleje. Prowadziłem w tym kraju wielu zawodników i ci, którzy przebili się na profesjonalny poziom, trenowali też inne sporty tj. gimnastyka, judo. Od razu było widać po nich, że sprawność fizyczna jest na wysokim poziomie. Z kolei, ci, którzy tego nie robili, nie wyglądało u nich to za dobrze.

Wiele lat spędził pan poza granicami naszego kraju. Czy myśli szkoleniowe z Anglii lub Irlandii będzie pan przenosił i kultywował w Polsce? Jeśli tak, czym one się charakteryzują? Niech pan też powie, czy jest coś takiego w mentalności Irlandczyków, co z chęcią przeniósłby pan do Polski?

– Byłem trenerem w Irlandii, ale wszystkie moje dyplomy trenerskie ukończyłem w Wielkiej Brytanii, łącznie z UEFA Pro. W Irlandii dominuje gra defensywna i fizyczność, z drobnymi wyjątkami tj. Dundalk czy Shamrock Rovers. Jednak ja zawsze stałem po stronie kreatywnego, ofensywnego futbolu. Moje drużyny tym się charakteryzują. Potrzebowałem na to sporo czasu, bo musiałem przekonywać zawodników do innej pracy. Z mojego doświadczenia powiem, że każdy piłkarz chce grać w piłkę. Nigdy nie miałem z tym problemu, żeby w ten sposób układać drużyny. Nie miałem takiej sytuacji, żeby moi zawodnicy nie chcieli grać tak w piłkę. Na pewno nie będę wdrażał aspektów stricte piłkarskich z Irlandii, ponieważ edukowałem i wdrażałem się w myśl holenderskiego szkolenia. Oczywiście wszystko jest zależne od tego, kogo masz w drużynie, czy dysponujesz technicznymi zawodnikami itd. Bo nigdy nie będziesz grał otwartej piłki po to, żeby zawsze wysoko przegrywać, a moje drużyny w Irlandii odnosiły całkiem przyzwoite rezultaty, więc było to wszystko wypośrodkowane. Odpowiadając na drugą część pytania, od Irlandczyków wziąłbym takie cechy mentalne jak: cierpliwość, dyscyplina, pracowitość. Jednak muszę też przyznać, że w drużynach Escoli jest to też widoczne. Jestem pod wrażeniem drużyny U-18, który ma w sobie wiele zawziętości i chęci, żeby zostać profesjonalnymi piłkarzami. Mają świetne podejście do pracy, nie mam się czego przyczepić.

Jakie cele postawiliście sobie na rundę wiosenną w CLJ?

– Gdy przychodziłem do Escoli, wtedy w CLJ U-18 byliśmy na dole tabeli, więc w głowach mieliśmy walkę o utrzymanie. Mamy za sobą dobrą wiosnę, przydarzyła nam się tylko jedna porażka i trzy remisy, a nawet w tych spotkaniach, gdzie dzieliliśmy się punktami z rywalem, potrafiliśmy odrobić straty w końcowych fazach spotkań. Zobaczymy, jak skończymy. Cel? Niewiele nam brakuje, żeby mieć pewne utrzymanie w lidze, bo mamy dziesięć punktów przewagi nad strefą spadkową, a do końca sezonu zostały cztery mecze. W tym momencie nie mamy konkretnego celu. Trenerzy i zawodnicy skupiają się na tym, żeby dobrze grać. Tak samo jest w innych kategoriach wiekowych – dobra gra, podnoszenie swoich umiejętności i dominacja nad rywalami. Jestem zaskoczony faktem, że nie ma rozgłosu na temat tego, w jaki sposób nasze zespoły grają piłką. Tyle się mówi na temat szkolenia, że jest u nas słabe, a gra polskich juniorów jest toporna. Z kolei nasze zespoły grają często naprawdę wyśmienitą piłkę, gdzie często spychają renomowanych rywali do głębokiej defensywy lub dominują na boisku. Nie wiem, dlaczego tak mało mówi się o tym, jak drużyny Escoli grają w piłkę.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Newspix