Jakub Moder był rozczarowany brakiem powołania na MŚ U-20. Regularnie jeździł na wcześniejsze zgrupowania, dobrze wyglądał w I-ligowym Opolu, ale i tak Jacek Magiera zdecydował się z niego zrezygnować. Dzisiaj 22-latek jest podstawowym zawodnikiem pierwszej reprezentacji, prawdopodobnie za chwilę zagra na EURO. Jak rozpoczęła się jego przygoda z futbolem? Kto go ukształtował?

Z Podwórka na EURO: Jakub Moder

Na Mistrzostwa Europy udało się siedmiu zawodników z przeszłością w Turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”: Piotr Zieliński, Tomasz Kędziora, Kacper Kozłowski, Bartosz Bereszyński, Tymoteusz Puchacz, Kamil Piątkowski i wspomniany na wstępie Moder. W cyklu Z Podwórka na EURO przedstawimy sylwetki każdego z nich.

O początkach słów kilka

Młody pomocnik urodził się w Szczecinku, natomiast całe swoje dzieciństwo spędził w Drawsku. Ale nie w tym znanym, tylko w niewielkim Drawsku leżącym w województwie wielkopolskim. Pierwszym „trenerem” Modera był jego brat, Michał. To on zabierał go na miejscowe boisko, gdzie Kuba uczył się podstaw piłki nożnej i rywalizował z jego kolegami. Starszemu z rodzeństwa nie udało się zaistnieć w poważnym futbolu – obecnie gra w piłkę jedynie w niższych ligach, nie podziwiają go miliony kibiców z całego kraju. Może być jednak dumny z tego, że przyczynił się do rozwoju piłkarza, który aktualnie występuje w samej Premier League.

Co można robić w miejscowości, w której nie ma absolutnie żadnych atrakcji? Spędzać czas na świeżym powietrzu, a jak już się wychodzi z domu, to przydałoby się jeszcze robić coś w miarę sensownego, np. trenować w miejscowej szkółce. Na pierwsze zajęcia zaprowadził go tata, trafił pod skrzydła trenera Arkadiusza Adacha. W tej relacji nie tylko podopieczny mógł potem coś zawdzięczać swojemu szkoleniowcowi, ale zadziałało to też w drugą stronę. Dzięki Moderowi trener z Drawska został dostrzeżony oraz dostał angaż w Warcie, natomiast obecnie pracuje jako analityk w Lechu Poznań.

– Czy się wyróżniał? Na pewno rzucał się w oczy, ale to nie tak, że był Kuba i później długo, długo nikt. Było kilku chłopców na podobnym poziomie umiejętności, którzy grali lepiej od innych. U Kuby imponowało to, jak szybko podejmował decyzje na boisku. Myślał szybciej, ale i widział więcej – wspominał Adach w rozmowie z naszym portalem.

Od małego występował w środku pola, to tam było z niego najwięcej korzyści. 22-latek widział na boisku więcej niż inni, potrafił przymierzyć celnie z rzutu wolnego, cechowały go dobrze ułożona stopa czy naprawdę niezły jak na swój wiek drybling. Trenerzy tłumaczyli mu, że im częściej będzie miał piłkę przy nodze, tym lepiej dla niego.

– U Kuby od razu było widać grę bez przyjęcia piłki. Grę opartą o kontrolę przestrzeni. Od samego początku miał wizję horyzontalną. Do tego umiejętność ułożenia stopy. To, że dziś Moder gra także lewą stopą, wynika być może z tego, że jego tata był lewonożny. Technika pierwszego kontaktu z piłką była taka, że piłka odchodziła od nogi samoczynnie. Od razu stało to na wysokim poziomie. Kuba to też inteligentny chłopak i od razu widział, kiedy zagrać na jeden kontakt, kiedy przyspieszyć, kiedy zwolnić. Miał również mankamenty, ale bardziej mieszczą się one w granicach motorycznych. Skoczność, szybkość startowa. Jednak on pracuje nad tym i dziś te kwestie są na dużo wyższym poziomie. Gdybym miał szukać mankamentów, to na pewno nie byłyby to mankamenty techniczne. No, może poza grą głową, bo ta wymaga w dalszym ciągu rozwijania. Kuba był wzorem do naśladowania także jeżeli chodzi o cechy wolicjonalne. Zawsze był na treningu, zawsze był chętny do pracy, zawsze był zaangażowany – dodaje Arkadiusz Adach.

Z Podwórka na stadiony

„Modziu” w przeszłości brał udział w IX edycji Pucharu Tymbarka, gdzie reprezentował swoją szkołę podstawową. Finały Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” odbywały się wówczas w Błażejewku. Chłopakom z Drawska nie udało się osiągnąć żadnego większego sukcesu w tych rozgrywkach, chociaż… Jakub Moder pewnie doczeka się w końcu gry na Stadionie Narodowym, gdzie mogą wystąpić jedynie reprezentanci kraju, finaliści Pucharu Polski lub najzdolniejsi chłopcy i dziewczynki z Turnieju.

Wtedy nie poszło mu najlepiej, za to na innych zawodach rozgrywanych kilka lat później we Wronkach… załatwił sobie transfer do lepszego klubu. Sokół Drawsko stracił w jednym meczu sześć goli i przegrał, natomiast 22-latek robił wszystko, żeby było inaczej – w pojedynkę zdobył pięć bramek, czym zwrócił uwagę trenera Michała Rokickiego, który prowadził kadrę województwa, a jednocześnie pracował w Warcie. Teoretycznie wszystko się zgadzało, ale rzeczywistość nie była taka kolorowa.

 

Z Drawska do Poznania jest ponad 100 kilometrów w jedną stronę, przez co początkowo Kuba mógł trenować zaledwie dwa razy w tygodniu, bo też niewielu rodziców może sobie pozwolić na to, żeby codziennie pokonywać taką odległość i spędzać poza domem minimum pięć godzin, z czego ponad trzy w samochodzie. Dla młodego zawodnika ta sytuacja również była męcząca, więc wrócił na chwilę do swojego macierzystego zespołu. Na chwilę, ponieważ później przeprowadził się wraz z całą rodziną do stolicy Wielkopolski. W drużynie „Warciarzy” grał na tyle dobrze, że zainteresował się nim Lech.

 Dostaliśmy cynk od trenerów i naszych skautów, że powinniśmy sprawdzić dwóch chłopaków z Warty Poznań. Jeden nazywał się Mateusz Lewandowski, drugim był właśnie Kuba. Problem był taki, że nie było okazji ich testować zbyt długo. Musieliśmy podjąć decyzję tak naprawdę po jednym meczu testowym. Graliśmy z Unionem Berlin – mówił naszym kolegom z Weszło! Przemysław Małecki, który wówczas pracował z juniorami młodszymi.

I podjęli.

Historia współczesna

Wychowanek Sokoła przeszedł w „Kolejorzu” drogę, która była kiedyś bardzo popularna, jeżeli chodzi o młodych zawodników z Bułgarskiej. Od drużyn juniorskich, przez drugi zespół, a kończąc na wypożyczeniu. Jakub Moder trafił do Odry Opole, którą prowadził wtedy Mariusz Rumak, czyli człowiek związany wcześniej przez lata z klubem z Poznania.

Było to w 2018 roku. „Modziu” miał już spore doświadczenie w piłce seniorskiej, ale jedynie na III-ligowym poziomie. Dopiero w Opolu zetknął się ze szczeblem centralnym, wcześniej nie udało mu się zadebiutować w Lechu. Czy gra na wyższym szczeblu rozgrywkowym była dla niego problemem? Absolutnie nie, młody pomocnik w całym sezonie opuścił zaledwie trzy spotkania. Moder występował głównie na pozycji ofensywnego pomocnika, w klasyfikacji kanadyjskiej udało mu się zapisać cztery bramki, z czego jedną w starciu z Wartą Poznań oraz dwie asysty.

Dla 22-latka kluczowa była jednak następna kampania. Nie licząc pięciu minut z ŁKS-em Łódź, pierwszą prawdziwą szansę otrzymał w 10. kolejce, kiedy „Kolejorz” mierzył się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze – młody pomocnik zanotował w tamtym meczu asystę. Wielu kibiców nie rozumiało decyzji trenera Żurawia o wystawianiu w pierwszym składzie Chorwata Karlo Muhara, który stał się później pośmiewiskiem, za to Jakub Moder swoimi występami dosadnie udowodnił, że szkoleniowiec początkowo się mylił.

Wszyscy się nim zachwycali. Chłopakiem, który zaledwie kilka miesięcy wcześniej nie znalazł się w kadrze na młodzieżowy mundial, a teraz jest najdroższym piłkarzem w historii polskiej ligi. Moder przeniósł się na Wyspy Brytyjskie za rekordowe 11 milionów euro, a Lech zagwarantował sobie w kontrakcie, że rundę jesienną sezonu 2020/21 spędził jeszcze w Poznaniu. W Brighton & Hove Albion mamy obecnie dwóch Polaków i to zawodnik z Drawska jest tym, który radzi sobie zdecydowanie lepiej, a przede wszystkim – występuje w pierwszej drużynie, czego nie może powiedzieć Michał Karbownik.

Droga do reprezentacji

Nie było możliwości, żeby Jerzy Brzęczek po tamtym sezonie nie powołał go do pierwszej reprezentacji. Kuba w kadrze zadebiutował we wrześniu zeszłego roku, kiedy „biało-czerwoni” mierzyli się w Lidze Narodów z Holandią. W swoim czwartym występie w narodowych barwach zdobył za to premierową bramkę, zaledwie kilkanaście sekund po wejściu na murawę. To była wielka chwila dla całej wioski. Świętowanie sukcesu trwało do samego rana, a trener Adach wspominał, że drugą połowę oglądał z kilkuminutowym opóźnieniem na projektorze i zanim zdążył zobaczyć gola, otrzymał telefon od… mamy zawodnika.

Na trzynaście ostatnich spotkań reprezentacji, „Modziu” zagrał w dziesięciu. Szansę na jedenasty mecz powinien otrzymać już w najbliższy poniedziałek, kiedy Polacy zmierzą się ze Słowacją. Na stadionie w Sankt Petersburgu nie będzie wspierało go z perspektywy trybun kilkudziesięciu bliskich, jak to miało ostatnio miejsce w Poznaniu, ale na pewno będą mu kibicować na odległość. Rodzice, którzy dla niego przeprowadzili się do Poznania, dziadek, który zawsze ogląda go w akcji, brat Michał, z którym zaczynał grać w piłkę, trener Arkadiusz Adach, którzy prowadził go w Sokole i do dzisiaj wysyła mu różne pomocne materiały wideo z zagraniami innych topowych graczy czy cała społeczność z niewielkiej miejscowości. No, nie licząc kolegów z Wronek, bo z „Puszką” i „Józiem” są razem w reprezentacji.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix