Pierwszy debiutant z rocznika 2005. Kim jest Dawid Tkacz?

Wydaje wam się, że to Kacper Kozłowski jest młodym zawodnikiem? Piłkarz Pogoni Szczecin nie może jeszcze przez kilka miesięcy legalnie kupić zdrapki w kiosku, natomiast w Ekstraklasie występują już nawet młodsi od niego. Dawid Tkacz z Górnika Łęczna w piątek został pierwszym graczem z rocznika 2005, który zadebiutował w Ekstraklasie. Kim jest ten chłopak? Jakie są jego mocne strony? Czy będziemy częściej oglądać go w akcji?

Pierwszy debiutant z rocznika 2005. Kim jest Dawid Tkacz?

16-latek jest wychowankiem Górnika Łęczna, w którym gra od małego. Najlepiej zna go trener Daniel Rusek, z którym miał okazję współpracować przez kilka dobrych lat. Jak wyglądały ich wspólne początki? Co go wyróżniało na tle innych zawodników?

– Miałem możliwość i przyjemność prowadzić ten rocznik od kategorii orlik. Powiem tak, na tle grupy od razu zwracał na siebie uwagę. Był to chłopiec o dużych zdolnościach motorycznych, już w młodszych kategoriach wiekowych robił pod tym względem różnicę. Dawid ma bardzo dobrą lewą nogę, a wyróżniała go także taka inteligencja boiskowa, rozumienie gry. Bardzo fajnie identyfikował przestrzenie, jeszcze przed podaniem wiedział, gdzie chce posłać piłkę. Miał zdolność, którą też często doceniam u zawodników, czyli wiedział, jak zarządzać tempem gry. Kiedy trzeba było uspokoić grę, to to robił, a kiedy była do tego okazja, to przyśpieszał. Z czego pamiętam, w tych młodszych drużynach, gdy ogólnie zależy nam na tym, żeby dzieciaki dużo kiwały i strzelały na bramkę, to z tą jego lewą nogą, co strzelił, wszystko lądowało w siatce. Bardzo dobrze wspominam tę naszą współpracę, a piątkowy mecz z Zagłębiem Lubin był jej zwieńczeniem – wspomina szkoleniowiec.

Było sporo jego o mocnych stronach, ale w jakich elementach młody pomocnik ma jeszcze braki? Co musi niezwłocznie poprawić? – Na pewno starałem się poprawić jego grę w obronie, bo w ataku radzi sobie naprawdę dobrze, ale z tyłu wygląda to gorzej. Do poprawy ma również prawą nogę, bo z tym był problem. Dawid miał coś takiego, że jak dobrze wszedł w mecz, to wyglądał super. Ale jak mu w pierwszych kilku minutach coś nie wyszło, cały czas o tym pamiętał. Staraliśmy się, żeby spokojnie wchodził w spotkania, nabierał pewności siebie i potem już szło – tłumaczy Daniel Rusek. 

Młodemu chłopakowi może być ciężko wejść do seniorskiej szatni, o czym przez lata przekonało się wielu zdolnych zawodników. Taki nastolatek nie może bać się ograć w treningu Janusza Gola czy Bartosza Rymaniaka, tylko dlatego, że ci grali kiedyś w reprezentacji, zdobywali tytuły mistrza kraju czy są od niego ponad dwa razy starsi i mogą być w wieku… jego ojca.

– Dawid był w stanie krzyknąć na starszych kolegów, motywując ich tym samym do większej pracy. Początkowo zdarzało mu się, że tracił piłkę i nie reagował, ale teraz jego zawziętość po stracie jest na wysokim poziomie. Ma cechy przywódcze, nie robiło mu różnicy, czy gra ze starszym rocznikiem, czy nie – wyjaśnia Rusek.

Okazuje się, że Tkacz w przeszłości brał także udział w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” – nie udało mu się awansować do finałów na Stadionie Narodowym, za to na etapie wojewódzkim otrzymał statuetkę dla najlepszego piłkarza w kategorii U-12. W cztery lata z „Pucharu Tymbarka” do Ekstraklasy? Niewielu może pochwalić się takim osiągnięciem.

Co ma wpływ na to, że danemu zawodnikowi uda się zrobić karierę? Trochę niedocenianym czynnikiem są… zaangażowani rodzice. Bardzo rzadko zdarza się, żeby utytułowany piłkarz powiedział, że mamę z tatą zupełnie nie interesowała jego przygoda z futbolem, nie podwozili go na treningi, nie przychodzili na spotkania. Leo Messi, Cristiano Ronaldo czy Robert Lewandowski – każdego z nich wspierała rodzina, niekoniecznie finansowo. Jak było w przypadku Dawida? Czy mógł liczyć na bliskich?

– Rodzice na pewno go wspierali. Dali dużo od siebie, bo zdarzało się, że trzeba było go gdzieś zawieźć, np. na różne kadry wojewódzkie i nigdy nie było z tym problemu, chociaż wiadomo, że rodzice mają też swoje obowiązki. Byli na prawie każdym meczu syna, natomiast jego piłkarski rozwój zostawili nam – tłumaczy trener

Tkacz od małego wyróżniał się na tle rówieśników i innym ciężko było dotrzymać mu kroku. W akademii „Dumy Lubelszczyzny” dosyć szybko doszli do wniosku, że nie ma sensu hamować jego rozwoju i trzeba go przesunąć do starszego rocznika. 16-latek miał szczęście, że do tego zespołu chwilę wcześniej trafił również trener Daniel Rusek, który znał go najlepiej.

– Jest paru chłopców z rocznika 2005, którzy dalej są w strukturach akademii, trzech występuje w rezerwach. W okresie zimowym niektórzy pracowali z pierwszą drużyną, ale trener Kamil Kiereś podjął decyzję, że w jedynce zostaje dwóch zawodników, a wśród nich Tkacz. To była fajna grupa dzieciaków. Może nie wszyscy od razu się wyróżniali, ale mam nadzieję, że na pozostałych zawodników też przyjdzie czas – dodaje szkoleniowiec.

Co innego przesunąć zdolnego zawodnika do starszego rocznika, a co innego wprowadzić nastolatka do… pierwszego zespołu. Tkacz, wraz z rówieśnikami Kamilem Dudą i Szymonem Zabłotnym, w kwietniu podpisał profesjonalny kontrakt z klubem. – Początkowo były takie obawy, czy nie przesuwamy go za wcześnie, ale myślę, że Dawid otrzymał duże wsparcie od zespołu. Uważam, że to był odważny krok, ale jestem po rozmowach z trenerem Orszulakiem (asystent w pierwszym zespole – dop. red.) i dostaję pozytywne informacje. Nie chcę się wypowiadać za trenera Kieresia, jak on to widzi. Dawid był już parę razy bliski debiutu, zwłaszcza pod koniec poprzedniego. Mam nadzieję, że przekonał już szkoleniowca do siebie – mówi nam Rusek.

Młody ofensywny pomocnik w Ekstraklasie zadebiutował w starciu przeciwko Zagłębiu Lubin, stając się tym samym pierwszym zawodnikiem z rocznika 2005, który tego dokonał. Na placu gry zmienił w 88. minucie Bartosza Śpiączkę, natomiast w trakcie tych kilku końcowych minut nie zdołał się niczym szczególnym wyróżnić. Daniel Rusek ma nadzieję, że to nie była tylko jednorazowa nagroda od trenera Kieresia, tylko że Dawid będzie stopniowo wprowadzany do składu.

BARTOSZ LODKO

Fot. Górnik Łęczna/Twitter