CLJ-ka od środka: „W dużych klubach nie ma szkolenia, jest permanentna selekcja”

MKS Polonia Warszawa jest jedynym klubem z trzema drużynami w CLJ-ce, który nie ma drużyny seniorów na poziomie centralnym. Co ta informacja mówi o tym ośrodku? Koordynator grup jedenastoosobowych akademii, Adam Chmielewski w rozmowie z naszym portalem podkreśla, że to świadczy o tym, że dobrze pracują i szkolą młodych zawodników. Ponadto, uważa, że największe akademie w naszym kraju bazują na selekcji, a nie szkoleniu. W jaki sposób uargumentował swoje kontrowersyjne zdanie Chmielewski? 

CLJ-ka od środka: „W dużych klubach nie ma szkolenia, jest permanentna selekcja”

Trzeba wam oddać, że weszliście „z buta” do CLJ U-18. Już po kilkunastu minutach meczu pierwszej kolejki prowadziliście 3:0 z mocnym zespołem, jakim jest Śląsk Wrocław. Ostatecznie wygraliście to spotkanie 6:3. Jak wyglądał ten mecz z perspektywy trenera?

– Nie kadząc nikomu, muszę przyznać, że Śląsk Wrocław jest bardzo mocnym zespołem. Myślę, że w perspektywie całego sezonu będą lepsi od nas. Nie zdziwię się, jak wygrają tę ligę, bo to jedna z najlepszych drużyn w CLJ U-18. Mamy swój sposób gry, który okazał się skuteczny w tym meczu. To jest ta sama sytuacja jak w zeszłej rundzie CLJ U-17, kiedy to Stomil Olsztyn jako beniaminek zrobił małą rewolucję w lidze poprzez swój specyficzny system gry. My też mamy swój styl gry, którym pewnie nieraz zaskoczymy bardziej renomowanych rywali, jak to się nam udało w miniony weekend. Początek meczu był bardzo udany, szybko strzeliliśmy trzy bramki, a pierwszą połowę zamknęliśmy golem na 4:0. Śląsk pewnie do tej pory zastanawia się, jak to jest możliwe, że tak łatwo i szybko stracili cztery bramki. Cieszę się, że nasz plan się powiódł. W drugiej połowie udało nam się dowieźć korzystny wynik do końca, co kosztowało nas sporą utratą sił. Pogoda nie sprzyjała, było bardzo gorąco o tej porze dnia i był to dla nas delikatny problem. Musimy się cieszyć z wygranej, choć osobiście podchodzę do tego z dużą dozą pokory, bo nie uważam, żebyśmy byli lepszą drużyną od Śląska Wrocław. Tym bardziej cieszę się, że zdobyliśmy trzy punkty z tak mocnym zespołem.

Na naszym portalu tuż przed startem sezonu przewidywaliśmy, że Śląsk może włączyć się do walki o tytuł w tej kampanii, a swoją formę pokazali na mocno obsadzonym turnieju im. Ernesta Pohla, który wygrali w okresie przygotowawczym do CLJ-ki. Wydawało się, że nabrali pewności siebie i z przytupem wejdą sezon, a tu niespodzianka, bo dostali „gonga” od Polonii już w pierwszej kolejce.

–  Gdy na to spojrzymy z ich perspektywy to pewnie dobrze się stało, że taka porażka zdarzyła im się na samym początku sezonu. Jeśli myślą o mistrzostwie Polski, muszą być bardziej czujni i nie mogą podchodzić do każdego meczu z przezorną pewnością siebie, bo to ich pewnie trochę zgubiło w tym meczu. Fajnie jest być pewnym siebie i swoich umiejętności, natomiast to jest liga, gdzie co tydzień mierzysz się z innym przeciwnikiem, w innych warunkach. W tej samej sytuacji, jakiej był teraz Śląsk, byliśmy pół roku temu, gdy zaczynaliśmy rundę wiosenną, jadąc do Olsztyna w CLJ U-17. Byłem przekonany o tym, że jesteśmy lepszym zespołem od Stomilu i z perspektywy boiska tak to wyglądało, ale przegraliśmy 5:6. Trafiliśmy wtedy na specyficzne boisko, zawieruchę itd. Reasumując, przychylam się do tego, co uważacie w redakcji, że Śląsk jest jednym z najlepszych zespołów w tej lidze.

Zostając jeszcze przy tym spotkaniu, czy były takie obawy w pana głowie, że ten mecz może wam się wymsknąć spod kontroli? Prowadziliście już 5:0, a Śląsk i tak w pewnym momencie spotkania doszedł was na stan 3:5. 

– Dwie szybko zdobyte bramki przez Śląsk na początku drugiej połowy, podbudowały naszych rywali. My cały czas próbowaliśmy grać swoje. Ten wynik cały czas nie układał się tak, jak gra. Później był taki fragment spotkania, gdzie rywale kreowali kolejne sytuacje do zdobycia gola. Nie ukrywam, że był to moment tuż po naszych zmianach w składzie. Coś się posypało i nie byliśmy w stanie grać tego, co wcześniej. Przede wszystkim posypaliśmy się pod względem taktycznym i o to będę miał żal do zawodników na odprawie pomeczowej, bo my wszyscy trenujemy cały czas to samo. Zrobiliśmy cztery zmiany i nagle nie graliśmy tego, co zwykle. Rzeczywiście był taki moment, gdzie Śląsk mógł mieć nadzieję, że nas dogoni. Aczkolwiek, musieli się bardziej otworzyć, żeby zaatakować i dostali kontrę na 6:3. Pierwsza połowa ustawiła ten mecz na tyle, że byliśmy w stanie go wygrać.

Pewność siebie wzrosła w drużynie po takim zwycięstwie w pierwszej kolejce, z tak mocnym rywalem?

– Mam nadzieję, że tak. Wchodząc do tej ligi, nie wiedzieliśmy czego się po niej spodziewać. Ba, my nadal tego nie wiemy. Wiedzieliśmy przed startem sezonu, że nie jesteśmy do końca na straconej pozycji, bo wcześniej mierzyliśmy się z drużynami U-18 z CLJ w okresie przygotowawczym, gdy graliśmy jeszcze w CLJ U-17. Aczkolwiek my dobrze nie poznaliśmy jeszcze rocznika 2003, który uchodzi za mocny w Polsce, a kluby, które będą korzystać ze starszych zawodników, będą na pewno groźne. Nasza niewiedza też bierze się z tego, że nie znamy wielu zespołów, które grają w CLJ U-18. Będziemy się tej ligi uczyć. Każdy mecz będzie trudny. Aczkolwiek nie ukrywam, że priorytetem dla nas są mecze domowe. Na własnym terenie musimy zdobywać punkty, jeśli chcemy utrzymać się w tej lidze. Co dalej życie przyniesie? Zobaczymy, czeka nas długa jesień.

I jak to się mówi: „jedna jaskółka wiosny nie czyni”.

– Na pewno. Zawodnicy cieszyli się po meczu i dobrze, bo jest to duży sukces, ale od poniedziałku pracujemy na treningach i myślimy o kolejnym spotkaniu. Z dużą pokorą podchodzę do tej ligi. Długo już pracuję w tym zawodzie, wiele widziałem i wiem, że raz może nam się coś udać, a innym razem już nie. Taka jest piłka nożna.

Gdy przed startem sezonu zerknąłem na wasz terminarz to pomyślałem sobie: „Polonia będzie miała bardzo trudne wejście do CLJ-ki”. W pierwszej kolejce Śląsk, później wyjazd do Lecha Poznań, u siebie Legia, wyjazd Jagiellonia i w piątej serii gier Wisła Kraków u siebie.

– Wszyscy w klubie jesteśmy zgodni, co do tego, że mamy bardzo trudny terminarz. Gdy jeszcze bardziej precyzyjnie przyjrzymy się kalendarzowi rozgrywek to zauważymy, że w pierwszy weekend września jest przerwa reprezentacyjna, czyli Ekstraklasa nie gra. Do tego w tym terminie rezerwy Jagielloni Białystok pauzują w lidze. Zatem drużyna Jagielloni Białystok U-18 będzie mogła zagrać z nami w 4. serii gier w najbardziej optymalnym i najmocniejszym zestawieniu. Ten terminarz jest dla nas podwójnie ciężki, bo to nie tylko starcia ze Śląskiem, Lechem i Legią, czyli topowymi drużynami w Polsce, ale dochodzi jeszcze Jagiellonia, która ma mocny rocznik 2004 i sądzę, że też namiesza w tym roku. Ciężko nam planować nawet jakąś określoną zdobycz punktową w tych spotkaniach. Jeśli uda nam się wyjść obronną ręką z tego terminarzu to później może być już z górki. Te pierwsze cztery kolejki są naprawdę wymagające. Trafił nam się duży koń, ale jak to się mówi: „jak spadać to z wysokiego konia” (śmiech).

Nie wymienił jeszcze trener Wisły Kraków, która czeka na was w piątej kolejce.

– Tak, aczkolwiek mecze domowe zawsze odbieram inaczej. Bo powinniśmy w nich czuć się lepiej. Wyjazdy są dla trudne, z uwagi na pokonywanie dalekich odległości, do czego nie jesteśmy przyzwyczajeni. Teraz czeka nas wyjazd do Poznania. Nowa sytuacja – noclegi, obcy teren, duże boiska trawiaste itd. My mamy ten defekt, że nie możemy na co dzień korzystać z dużego boiska trawiastego. Każdy mecz na tej nawierzchni będzie dla nas czymś nowym, nauką. Pierwsze mecze wyjazdowe będą dla nas trudne, ale fajnie, że ci chłopcy wreszcie będą mogli grać na dobrze przygotowanych boiskach. Jeśli chcą w przyszłości zawodowo grać w piłkę to nie mogą całe życie przebywać na sztucznej murawie, co ma miejsce u nas. Do Wisły Kraków czujemy ogromny szacunek. To jest bardzo mocny zespół. I ma pan rację, że piąty mecz też będzie dla nas trudny. Aczkolwiek mecze domowe odbieramy nieco inaczej, bo jesteśmy bardziej pewni swoich umiejętności na własnym terenie.

Większość drużyn w tej lidze rozgrywa swoje mecze na naturalnych nawierzchniach. Rozumiem, że trener upatruje przewagę Polonii Warszawa w meczach u siebie, gdyż inne zespoły nie są przyzwyczajone do grania na sztucznym boisku jak wy?

– Dla zawodników innych drużyn też to jest jakieś nowe doświadczenie, gdzie muszą skorygować swój sposób grania i spróbować czegoś innego. Własne boisko bardzo często jest atutem drużyny, która na co dzień tam trenuje i gra mecze. Nasze boisko jest klimatyczne i specyficzne, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Liczymy, że to będzie nasz atut. Z kolei inne zespoły liczą na to, że my nie będziemy radzić sobie na dużych, naturalnych boiskach.

Od kliku lat zauważam taką zależność, że w pierwszych kolejkach CLJ U-18 czy wcześniej U-19, pada mnóstwo bramek. Teraz było ich ponad czterdzieści i tylko jedna drużyna nie zdobyła ani jednego gola w tej serii gier – Górnik Zabrze. Pana zdaniem, z czego to wynika? Zawodnicy są głodni gry i dlatego oglądamy aż tyle goli?

– Odpowiem żartobliwie, odnosząc się do jednego z artykułów, który ostatnio przeczytałem – wychodzi na to, że w Polsce nie produkuje się tylko „przeszkadzaczy”, skoro juniorzy grają mocno ofensywnie i strzelają wiele bramek (śmiech).  To tak tylko żartem, bo myślę, że przede wszystkim inna jest orientacja gry w piłce juniorskiej niż seniorskiej – więcej się ryzykuje, gra do przodu, a do tego są tu zawodnicy, którzy robią przewagę w ataku i dlatego tyle bramek pada w tej lidze. Druga strona medalu jest taka, że mniej czasu poświęca się na trening defensywy w juniorach, a do tego też młodzi ludzi nie są jeszcze na tyle konsekwentni w swoich działaniach, że mniejszą uwagę skupiają na obronie, bo ciągnie ich do przodu, chcą strzelać bramki. Mogę też powiedzieć na przykładzie swojej pracy, że dużo łatwiej idzie nam realizacja założeń treningowych w ofensywie, aniżeli defensywie. Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na pana pytanie. Bo można ogólnikowo stwierdzić, że młody człowiek jest po prostu mniej odpowiedzialny za swoją grę na boisku i stąd wynikają błędy w obronie. Czy wysoka średnia bramek na mecz będzie utrzymywała się przez większość tych rozgrywek? W zeszłym sezonie, nie tylko na jego początku, oglądaliśmy wiele wysokich wyników w CLJ U-18, więc niewykluczone, że teraz będzie tak samo.

Jak wygląda kadra MKS-u Polonia Warszawa na sezon 2021/22 w CLJ U-18? Czy są tu zawodnicy, którzy wywalczyli awans do tej ligi? Czy głównie jest to rocznik 2004, który prowadził pan w CLJ U-17?

– Zgodnie z regulaminem rozgrywek, może grać tutaj tylko czterech zawodników z rocznika 2003. Siłą rzeczy ten przepis zmusza kluby do tego, żeby budowały swoje zespoły oparte o rocznik 2004 i młodszych. Z naszym zespołem aktualnie trenuje pięciu zawodników z rocznika 2003. Chcieliśmy mieć więcej starszych zawodników w kadrze, ale tendencja jest taka, że pierwszym wyborem dla 18-letniego chłopaka jest seniorski klub, a nie drużyna grająca w CLJ-ce. Do tego my też jesteśmy w specyficznej sytuacji, gdzie trzecioligowa drużyna Polonii Warszawa jest innym podmiotem piłkarskim niż my, co uniemożliwia nam płynny ruch zawodników między drużynami w trakcie sezonu. Doszliśmy do pewnego momentu, gdzie musieliśmy postawić kreskę – jedni idą do seniorów, a drudzy zostają w juniorach. Zawodnicy, którzy wywalczyli awans do CLJ U-18 w głównej mierze zasilili szeregi Polonii Warszawa SA, gdzie trafili do trzeciej ligi lub drużyny rezerw, która występuje w klasie okręgowej. Nie ukrywam, że byłem za tym, aby niektórzy z nich jeszcze zostali w juniorach, ale nikogo do niczego nie zmuszam. To jest ich decyzja, gdzie w seniorach Polonii mogą dalej się rozwijać. Z kolei, myślałem, że większy będzie ruch zewnętrzny do naszej drużyny CLJ U-18, bo udało nam się pozyskać tylko jednego nowego zawodnika. Sądziłem, że więcej chętnych pojawi się u nas na testach, ale tak się nie stało, a ci co byli to w głównej mierze nie spełnili naszych oczekiwań sportowych. Trzon naszego zespołu to rocznik 2004, który warto zaznaczyć, że został dodatkowo osłabiony, bo do trzecioligowej Polonii przeszedł kapitan tego zespołu, Wojciech Chojczak, który ma już za sobą debiut w seniorach. Trzymamy za niego kciuki i kibicujemy, żeby dalej się rozwijał.

Z tego, co pan mówi to MKS Polonia Warszawa z Polonią Warszawa SA nawiązały ze sobą stałą współpracę i przekazujecie im swoich juniorów do ich struktur seniorskich?

– Tak, współpraca przebiega wzorowo. Większość rocznika 2003 trafiła do Polonii Warszawa SA. Z kolei najbardziej wyróżniający się zawodnicy z mojego zespołu byli już zapraszani na treningi i mecze sparingowe pierwszej drużyny Polonii. Aczkolwiek wiemy, że przez najbliższe pół roku moi zawodnicy nie będą mogli grać w oficjalnych meczach Polonii SA, bo jest to inny podmiot niż my. Na pewno byłoby nam łatwiej, gdyby ten ruch zawodników między drużynami juniorskimi a seniorskimi byłby bardziej płynny. Aczkolwiek spotkałem się już z taką opinią, że my mamy lepiej, bo posiadamy stałą kadrę, gdzie nasi zawodnicy nie będą przesuwani między zespołami. Nie do końca się z tym zgadzam, bo wolałbym, żeby był u nas ten przepływ, bo mógłbym wtedy skorzystać z większej liczby zawodników. Bo nie każdy z rocznika 2003 czy 2004 załapałby się do pierwszej drużyny, a poziom klasy okręgowej w moim odczuciu jest niższy niż w CLJ. I lepiej byłoby, gdyby zawodnicy grali na poziomie centralnym, aniżeli w drużynie rezerw Polonii.

Przyjdzie zima i będziecie mogli wypożyczyć kilku zawodników z Polonii Warszawa SA, jeśli nie będą tam rozgrywać zadowalającej liczby minut w seniorach?

– Tak, jest taka opcja i będziemy bacznie monitorować sytuację. Możliwe, że dojdzie do wzajemnych przetasowań, że zawodnicy wyróżniający się w CLJ U-18 trafią do pierwszego zespołu Polonii, a do nas przyjdą ci, którzy mniej grali w rundzie jesiennej. Aczkolwiek jest to dla nas nowa sytuacja w naszej współpracy, bo w zeszłym roku nie mieliśmy drużyny w CLJ U-18, i zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce.

Jesteście jedynym klubem spoza poziomu centralnego, który ma trzy drużyny w CLJ. Co to dla was oznacza?

– Jesteśmy z tego zadowoleni, bo świadczy to o naszej dobrej pracy. Uważam, że największe kluby w Polsce, które mają pierwsze drużyny w Ekstraklasie, zespoły rezerw w II i III-ligach, a do tego trzy ekipy w CLJ-kach, bazują tylko na permanentnej selekcji. Nie boję tego powiedzieć, że w tych klubach nie ma szkolenia, zamiast niego jest ciągła, coroczna selekcja. Słabsi odchodzą, a przychodzą jeszcze lepsi z różnych części kraju. To nie ma nic wspólnego ze szkoleniem. My możemy mówić o szkoleniu. Owszem, u nas też występuje selekcja, ale na ograniczonym poziomie. Do nas nie trafiają najlepsi zawodnicy z całej Polski, ba, nawet z naszego regionu. Jeżeli już ktoś do nas przychodzi to dlatego, że nie dostał się do bardziej renomowanej akademii. Jesteśmy drugim, trzecim wyborem dla zawodników z regionu. Nie ma u nas permanentnej selekcji, aczkolwiek jest ona widoczna w momencie, gdy chłopcy kończą szkołę podstawową i rozpoczynają edukację licealną, wtedy ten ruch kadrowy u nas występuje. Jednak to nie jest ta sama skala, co w Legii Warszawa. Wychodzę z takiego założenia, że wolę zawodnika, który jest zaadaptowany do naszej specyficznej, ciężkiej pracy niż zdolnego chłopaka z zewnątrz, którego będę musiał przez pół roku przyzwyczajać do tego wysiłku.

Aczkolwiek nigdy nie mam gwarancji na to, że nowy zawodnik zaadaptuje się do naszych warunków treningowych i przyda się drużynie w lidze. Pierwszym efektem ciężkiego treningu jest to, że zdolny chłopak gaśnie. I zawsze mam dylemat, co zrobić z takim zawodnikiem, który widać, że ma coś  w sobie, ale nie jest wyraźnie lepszy od tych chłopaków, których już mam w składzie. Bo proces adaptacji trwa po prostu długo. Dlatego bazujemy na swoich zawodnikach. Od drużyny U-14 pracują w określony sposób, co pomaga im w oswajaniu się do coraz większych obciążeń treningowych. Dzięki naszej pracy udaje nam się grać regularnie w CLJ. Myślę, że gdyby nie reorganizacja CLJ U-19, która miała miejsce kilka lat temu, gdzie spadło wiele drużyn z poziomu centralnego, nie musielibyśmy awansować do tych rozgrywek, bo po prostu byśmy z nich nie spadli. Zdarzył nam się spadek, a przez pandemię dłużej czekaliśmy na powrót. Już rok temu było nas stać pod względem sportowym na to, żeby wywalczyć awans do CLJ-ki U-18. Dzisiaj możemy cieszyć się z tego, że mamy trzy drużyny w CLJ-kach. Będziemy teraz robić wszystko, żeby się na tym poziomie utrzymać. I nie chodzi tu o punktomanię i wynikomanię, najważniejsze jest to, żeby młodzi zawodnicy mogli rywalizować z najlepszymi, bo tylko to sprawia, że mogą się rozwijać.

Co sprawia, że MKS Polonia Warszawa jest w stanie co roku rywalizować z najlepszymi w CLJ-kach? Przypomnę czytelnikom, że w ostatnich dwóch latach „Czarne Koszule” były mistrzami jesieni CLJ U-17.

– Wychodzę z założenia, że praca zawsze oddaje. To jest najważniejsza rzecz, my po prostu pracujemy ciężko. Mamy dobrych trenerów i sztaby trenerskie, co też jest ważne, bo na pewnym poziomie jeden szkoleniowiec nie podołałby dwudziestopięcioosobowej grupie juniorów. Nie dałby rady sam przekazać wszystkich ważnych treści treningowych – motorycznych, taktycznych i technicznych tak licznej grupie. Mamy sztaby trenerskie składające się z czterech, pięciu osób. Do tego też trenerzy od przygotowania motorycznego prowadzą cykliczne zajęcia z zawodnikami. W akademii mamy pracę dobrze zorganizowaną i usystematyzowaną. I to wszystko procentuje. Do tego też mamy zdolnych chłopaków, którzy chcą pracować i się rozwijać. Ich skala talentu daje nadzieję na to, że ktoś się przebije na najwyższy poziom w Polsce. W ostatnim czasie kilku zawodników, których niedawno prowadziłem w MKS-ie, są teraz w Ekstraklasie. Michael Ameyaw jest w Piaście Gliwice. Z kolei Filip Majchrowicz ostatnio zachwyca w Radomiaku Radom. Do tego w kadrze Stali Mielec jest Eryk Galara. W pierwszej drużynie Górnika Zabrze jest już Jakub Szymański. Ci chłopcy byli u nas rok, dwa lata temu, a teraz już wchodzą na najwyższy poziom seniorski w Polsce. To nas cieszy, bo pokazuje, że nasza praca przynosi określone efekty. Nie wymieniłem jeszcze zawodników, którzy stanowią o sile trzecioligowej Polonii Warszawa, a to też jest dla nas bardzo ważne.

Przy okazji naszej ostatniej rozmowy, kiedy rozmawialiśmy o rozwoju infrastruktury wielu akademii w Polsce – Legia Training Center, Cracovia Training Center, Lech Skills Lab, pan mówił prześmiewczo o tym, że wy też macie swoją Polonię Training Center i Polonię Lab. Czy w temacie infrastruktury coś się zmieni w najbliższym czasie u was? Widać jakieś promyki nadziei na lepszą przyszłość?

– Warszawa to jest takie miasto, gdzie nie ma miejsca na to, żeby wybudować swój ośrodek szkoleniowy. Z kolei Polonia nie ma obecnie tak bogatego sponsora, który byłby w stanie wybudować takie centrum gdzieś poza miastem. Nas wspomaga to, że mamy dobrą współpracę z Liceum Mistrzostwa Sportowego. Tam jest fajna sala gimnastyczna i siłownia, więc to daje nam sporo jakości. Na pewno baza nas ogranicza. Chcielibyśmy, żeby było inaczej. Próbujemy coś zmienić, dążymy do tego, żeby te najstarsze roczniki przynajmniej raz, dwa razy w tygodniu mogły trenować na trawie. Baza jest naszą największą bolączką. Do tego też jesteśmy specyficznie umiejscowieni – centrum stolicy, gdzie nie ma wolnych terenów, a wynajmowanie boisk kosztuje bardzo dużo. To wszystko składa się na to, że musimy radzić sobie w takich warunkach, jakie mamy.

W poprzedniej naszej rozmowie przytaczałem archiwalny artykuł z portalu dumastolicy.pl, który był zatytułowany: „czy Chmielewski przywróci blask MKS-owi?”. Czy można mówić już o tym, że Polonia błyszczy nowy blaskiem? Macie trzy drużyny w CLJ-ce, czyli tyle samo, co Legia, z którą jesteście w stanie rywalizować jak równy z równym, mimo wielu ograniczeń.

– Ciężko o tym mówić przed nowym sezonem, bo nie wiemy, jak on się ułoży. Cieszymy się, że możemy rywalizować z najlepszymi w kraju. Natomiast nie będziemy mówili teraz o tym, w jakim miejscu jesteśmy, bo piłkarskie porzekadło mówi: „jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz”. Poczekajmy na to, jak ten sezon będzie się rozwijał. Bo teraz mógłbym coś powiedzieć, co nie będzie aktualne za pół roku. Mam nadzieję, że będziemy w stanie podjąć rywalizację we wszystkich trzech ligach centralnych, poradzimy sobie z rywalami, a na wiosnę znów będziemy mogli mówić o tym, że mamy trzy centralne ligi, a może przy okazji zajmiemy jakieś wysokie miejsce w tabeli? Ciężko teraz o tym mówić, bo dopiero, co zaczęliśmy sezon. Chcemy utrzymywać dobry poziom. Zawsze łatwiej jest awansować.

I po roku będziemy mogli mówić o tym, że przywrócił pan blask MKS-owi?

– Nie, tu nie chodzi o mnie (śmiech). Mówiłem o tym, że mamy dobrych trenerów w akademii. I tego się trzymamy, co prawda odszedł od nas jeden zdolny trener, Mateusz Dudek – został asystentem w drugoligowym klubie Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Chce się rozwijać i trzeba mu kibicować. Aczkolwiek reszta trzyma bardzo dobry poziom. Uważam, że wiele zależy od dobrych trenerów. Może nie ma u nas dyrektora szkolenia z dużym nazwiskiem, ale mamy na tyle dobry zespół, który potrafi dyskutować o piłce, że możemy trzymać dobry poziom szkolenia.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Akademia Piłkarska MKS Polonia Warszawa/Facebook