483 gole w 87 meczach. 13-latek z Milanu na ustach całej Europy

Wczoraj zrobiło się głośno w mediach o takim piłkarzu jak Francesco Camarda. Po sieci krążą statystyki 13-letniego napastnika, które robią wielkie wrażenie – 483 gole w 87 meczach! Czy to nie za wcześnie, żeby robić z niego przyszłą gwiazdę futbolu? Czy ten chłopak w tym momencie nie jest poddawany wielkiej presji? Bo kibice nie będą mogli doczekać się momentu, kiedy Camarda wejdzie do piłki seniorskiej.

483 gole w 87 meczach. 13-latek z Milanu na ustach całej Europy

Ileż to już było przypadków „wonderkidów”, którzy finalnie nie poradzili sobie w seniorskiej piłce? Ile razy słyszymy takie zdania od trenerów, ekspertów, piłkarzy, że wyróżniający się juniorzy mają problem z wejściem w dorosłą piłkę, a talent to tylko 1% sukcesu? Mimo to, co jakiś pojawiają się głosy o jakimś „nowym Messim”, który ma 11-13 lat…

Piszemy o tym młodym Włochu nie po to, żeby zwrócić uwagę na jego talent, ale też pewien problem, który występuje od lat – przypisywanie dzieciom łatek przyszłych gwiazd futbolu. Presja to nieodłączny element piłki nożnej, ale tego piłkarz uczy się stopniowo przechodząc kolejne szczeble drabinki szkoleniowej. W przypadku takiego Camardy jest od razu wrzucony na głęboką wodę.

Czy ma potencjał, żeby zrobić karierę? Pewnie ma, bo te liczby nie biorą się znikąd. I też jest w takim wieku, gdzie można określić, czy dany chłopak ma predyspozycje do tego, żeby zostać profesjonalnym piłkarzem, czy nie. Paweł Guziejko, trener dzieci, który pracuje od kilkunastu lat w Anglii powiedział w rozmowie z naszym portalem takie zdanie: „[…] łatwiej jest ocenić, choćby 14-latka – który miał za sobą dobrą ścieżkę piłkarską, odpowiednie środowisko do rozwoju i sam posiada określone cechy wolicjonalne – że zrobi karierę piłkarską. Aczkolwiek nic nie jest pewne. Gdybyśmy się teraz zastanowili to moglibyśmy mnożyć przykłady zawodników, którzy nie wyróżniali się w juniorach, a zrobili spektakularne kariery. Dużo zależy od jednostki, ale musi mieć też wokół siebie odpowiednich ludzi i wsparcie.

Jeden chłopak poradzi sobie z tą presją i przebije się do piłki seniorskiej, a drugi przepadnie. Youssoufa Moukoko mając 12 lat strzelił 40 goli w rozgrywkach B-Junioren Bundesliga, gdzie grają głównie… 17-latkowie. Już w 2017 roku było o nim bardzo głośno. Dwa lata później podpisał wielomilionowy kontrakt z firmą Nike. Z kolei w 2020 roku już zaczął pobijać pierwsze rekordy w seniorskiej piłce – najmłodszy piłkarz, który zagrał w Bundeslidze, najmłodszy zawodnik, który wystąpił w meczu Ligi Mistrzów i najmłodszy strzelec w historii Bundesligi.

Ten chłopak za miesiąc skończy 17 lat, a ma już na swoim koncie 23 występy w Bundeslidze i trzy gole. Oczywiście nadal nie ma gwarancji na to, że przez najbliższe dziesięć lat będzie na topie, bo nawet w tym momencie nie jest podstawowym zawodnikiem Borussii Dortmund. Przecież wiele też było przypadków piłkarzy, którzy mieli kapitalne wejście do seniorskiej piłki, a późnej przepadali np. Freddy Adu.

Aczkolwiek Moukoko jest już w tym momencie, gdzie można o nim mówić, że może zrobić wielką karierę, bo mając 16 lat wchodzi do szatni BVB i pokazuje swoje umiejętności w Bundeslidze czy LM. Jednak z wielką presją i oczekiwaniami mierzy się już od kilku lat. Czy to źle się na nim nie odbije? Czy czeka to samo 13-latka z Milanu?

A propos klubu z Mediolanu to też tam był taki piłkarz jak Hachim Mastour. W 2012 roku AC Milan zapłacił ponad 2 miliony euro za 14-latka. To miała być inwestycja w przyszłość. Marokańczyk cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Miał kontrakt sponsorski z Nike, występował w reklamach Red Bulla. Co wyszło? Dziś ten zawodnik ma 23 lata i jest bez klubu, a ostatnio odbił się od takich drużyn jak: Reggina, Carpi czy PAS Lamia.

Z kolei Fabio Paim miał być większym talentem od Cristiano Ronaldo, a niedawno mogliśmy go oglądać w… IV lidze opolskiej. W wywiadzie dla naszego redakcyjnego kolegi, Jakuba Białka powiedział: „byłem wielkim talentem, ale piłka to nie tylko talent. To też praca. A to był mój największy problem. Nie pracowałem nad sobą w ogóle. Nie miałem ambicji, by wchodzić na coraz wyższy poziom. Myślałem, że skoro mam talent, wszystko mi przyjdzie łatwo. Jestem teraz lepszy niż inni? To będę lepszy już zawsze.

I tak też samo może pomyśleć Camarda, gdy zobaczy nagłówki największych portali we Włoszech i w całej Europie: „jestem najlepszy, nie muszę ciężko trenować i tak będę zawodowym piłkarzem”. Niewykluczone też, że zaraz sponsorzy odezwą się do tego 13-latka z AC Milanu i będziemy go widywać w „reklamówkach” znanych firm jak w przypadku Mastoura czy Moukoko. Paim wspominał też o tym, że mając 15 lat zarabiał miesięcznie… 170 tysięcy euro.

Kwoty horrendalne. Jak nie zwariować? Jeśli taki młody piłkarz nie będzie miał przy sobie odpowiednich ludzi, którzy mają na niego dobry wpływ to może skończyć się to źle, co pokazują przykłady Mastoura czy Paima. Z drugiej strony spójrzmy na ród Maldinich. To też nie spotykane – trzy pokolenia piłkarzy na profesjonalnym poziomie. Paolo był kierowany i wspierany przez Cesare, a Daniel ma oparcie w Paolo. A też o nich było głośno, gdy mieli kilkanaście lat.

Nie można wysnuć jednego wniosku. To nie jest sytuacja zero-jedynkowa. Każdy człowiek jest inny. Jeden sobie poradzi z presją i wszelkimi pokusami zewsząd, a drugi nie. Bo też z tym wiąże się profesjonalna piłka – wielkimi oczekiwaniami i ogromnymi wynagrodzeniami. Można tylko zastanawiać się nad moralnością tego tematu – czy dzieci i nastolatków powinno się wprowadzać tak szybko do tego świata? Czy nie może to się obyć bez tego?

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Makkinafotografica/Andrea Macchi