Pierwszy trener: Sebastian Musiolik

Z Rakowem wywalczył Puchar oraz Superpuchar Polski, ma za sobą niedługą, ale całkiem udaną przygodę na Półwyspie Apenińskim, a teraz z powrotem jest w Częstochowie, żeby do swojego dorobku dołożyć mistrzostwo kraju. Jak zaczynała się kariera Sebastiana Musiolika?

Pierwszy trener: Sebastian Musiolik

Napastnik „Medalików” urodził się w Knurowie (z tego samego miasta pochodzi m.in. Jerzy Dudek), natomiast swoją przygodę z futbolem rozpoczął w pobliskich Leszczynach, gdzie w miejscowym Piaście stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Udało nam się skontaktować z Alfredem Głąbem, dzisiaj już 81-letnim szkoleniowcem, który prowadził go w trampkarzach.

– Prowadziłem Sebastiana, gdy ten miał ok. 11-12 lat. Przekwalifikowałem go napastnika, ponieważ wyróżniał się wzrostem. Był jednym z wyróżniających się zawodników w tamtym zespole, naprawdę przykładał się do zajęć. Potrafił przełożyć dobrą dyspozycję z treningów na mecz – wspomina pan Alfred.

Musiolik był zdolnym chłopakiem, ale nie znów jakimś ogromnym talentem. Do Rakowa trafił, gdy ekipa Marka Papszuna występowała jeszcze na zapleczu, a na sam transfer zapracował dobrymi występami w II-ligowym ROW-ie Rybnik. – Nie był piłkarzem, który błyszczał na pierwszy rzut oka, chwilę musiał z nami popracować. Systematycznie się rozwijał, na treningach sumiennie pracował na swój sukces. Sumiennie wykonywał wszelkie polecenia – dodaje szkoleniowiec Piasta.

Co było jego mocną stroną? Czym się wyróżniał? – Był wysoki, dobrze operował piłką i swego czasu strzelał naprawdę sporo goli. Jeżeli chodzi o zachowanie poza boiskiem, to był koleżeński, w moim odczuciu jego zachowanie było wzorowe – nie miałem z nim nigdy żadnych problemów wychowawczych – mówi nam jeden z pierwszych trenerów Sebastiana Musiolika.

Pana Alfreda zapytaliśmy również o to, czy Musiolik jest jedynym piłkarzem, któremu udało się zagrać na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju. Z racji, że tytuł instruktora piłki nożnej uzyskał ponad… pół wieku temu, kilku takich zawodników się przewinęło się przez jego ręce, m.in. Krzysztof Zagórski (łącznie ponad 260 występów w Ekstraklasie w barwach Górnika Zabrze, Siarki Tarnobrzeg, Odry Wodzisław Śląski oraz Dyskobolii Grodzisk Mazowiecki) czy Mateusz Bukowiec (wiele meczów na poziomie I i II ligi, ale też kilkanaście w Ekstraklasie).

Często spotykamy się z sytuacją, że chłopcy rozpoczynają swoją przygodę z piłką, ponieważ ich ojcowie również w nią grali, chociażby amatorsko lub półprofesjonalnie w niższych ligach. W tym przypadku było inaczej, natomiast rodzice Sebastiana interesowali się jego karierą. Często pojawiali się także na meczach, żeby dopingować z trybun swojego syna.

Jeżeli Musiolik chciał stawać się coraz lepszym graczem, musiał opuścić Leszczyny i przenieść się do mocniejszego ośrodka. Z Piasta trafił do Górnika Czerwionka, ale prawdziwy przeskok nastąpił dwa lata później, gdy rozpoczął treningi w RKP Rybnik. Ciekawostka jest taka, że gdy uczęszczał do Szkoły Sportowej Nr 3 w Rybniku, jej koordynatorem był Piotr Piekarczyk, który prowadził potem Sebastiana w… pierwszym zespole ROW-u.

Debiutu w „jedynce” doczekał się jeszcze przed 18. urodzinami. Na boisku pojawił się w starciu z Bytovią, jednakże na placu gry spędził zaledwie kilka minut. ROW Rybnik w tamtym sezonie awansował do I ligi, natomiast rok później wrócił do II ligi. Po spadku Sebastian Musiolik zaczął odgrywać zdecydowanie ważniejszą rolę w klubie – doczekał się też premierowego gola. Jego dobre występy zostały również dostrzeżone przez selekcjonerów młodzieżowych reprezentacji.

Wychowanek Piasta Leszczyny kolejne pół roku spędził w Gliwicach, natomiast jego pierwsze podejście do Ekstraklasy nie było szczególnie udane – wystąpił tylko w pięciu ligowych spotkaniach, w których nie dał się szczególnie zapamiętać kibicom. Wiosną 2016 roku wrócił do Rybnika, rozegrał półtora sezonu, za to latem 2018 roku przeniósł się na stałe do Rakowa Częstochowa.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Sebastian Musiolik wygrał I oraz II ligę, zdobył Puchar i Superpuchar Polski, więc do pełni szczęścia brakuje mu już tylko mistrzostwa kraju, awansu do europejskich pucharów i debiutu w seniorskiej reprezentacji. Jeżeli dalej będzie się systematycznie rozwijał, wszystko przed nim.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix