Czy można w pięć lat przejść drogę od tytułu najlepszego zawodnika finałów wojewódzkich Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” do… debiutu w Ekstraklasie? Naturalnie! Oliwier Wojciechowski, młody pomocnik Jagiellonii Białystok, który wraz z pierwszym zespołem przebywa obecnie na obozie w Turcji, brał udział w XVI edycji największych zawodów dla dzieci w Europie. Jak rozpoczęła się kariera tego chłopaka? Czym dał się zapamiętać już na pierwszym treningu? Jak to się stało, że tak szybko zadebiutował w seniorach?

Pierwszy trener: Oliwier Wojciechowski

Było już w polskim futbolu kilku Wojciechowskich. Józef przez lata zarządzał Polonią Warszawa, za to Sławomir był piłkarzem, udało mu się nawet zadebiutować w Bayernie Monachium, ale kariery niczym Robert Lewandowski nie zrobił. Czy teraz nadejdą czasy Oliwiera? Oj, za szybko na takie wyroki, ale z pewnością chłopak ma potencjał, żeby w przyszłości zaistnieć.

– Robiliśmy nabory do zespołu rocznika 02′ i młodszych. Mam dobry kontakt z jego tatą i często powtarzam tę historię, że na testy dzieciaki przyszły różnie ubrane, każdy w czymś innym, a on jako jeden z nielicznych był w pełni przygotowany, tj. koszulka, spodenki, korki, getry i pod nimi ochraniacze. Nie widziałem go jeszcze w grze, ale powiedziałem mu, że już mi się podoba. To ciekawe, bo ani jego tata, ani mama nie mieli żadnej styczności ze sportem – wspomina Grzegorz Jóźwiak, który prowadził go w Ruchu Wysokie Mazowieckie.

Nabory były zorganizowane dla chłopców z roczników 2002 oraz 2003, natomiast Oliwier urodził się w… 2005 roku. Czy od małego rywalizował z zawodnikami, którzy często byli od niego o nawet trzy lata starsi? – Wziąłem go do drużyny rocznika 2004. Nie chciałbym skłamać, ale w Ruchu był ok. 2-3 lata. Wtedy zadzwoniłem do Przemka Papiernika, który prowadził w Akademii Jagiellonii Białystok rocznik 2003. Wytłumaczyłem mu, że mam fajnego dzieciaka, któremu warto się przyjrzeć. Oliwier pojechał do Białegostoku, spędził tam kilka dni na testach oraz treningach. Przemek do mnie później oddzwonił i powiedział, że rzeczywiście bardzo zdolny dzieciak, ale przeskok o dwa roczniki to będzie dla niego dużo i przekaże go do zespołu Tomka Bernatowicza, który pracował z rocznikiem 2004 – tłumaczy jego pierwszy szkoleniowiec.

Grzegorz Jóźwiak prowadził młodego pomocnika w klubie z Wysokiego Mazowieckiego, jednakże w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” chłopak brał udział ze swoją szkołą podstawową. Zawodnicy z „1” doszli do finału województwa podlaskiego w kategorii U-12, ale w decydującym spotkaniu spotkaniu musieli uznać wyższość rówieśników z Białegostoku. Do Wojciechowskiego powędrowała statuetka dla najlepszego zawodnika rozgrywek, natomiast najlepszy strzelec tamtych finałów – Jan Żuberek – gra obecnie w młodzieżowych zespołach… Interu Mediolan.

– Od początku się wyróżniał. Inni chłopcy robili pewne ćwiczenia dynamiczniej, bo byli od niego starsi, ale nie wykonywali ich z taką jakością jak on. U Oliwiera od razu było widać taki dryg futbolu, czasem przecierałem oczy ze zdumienia, że chłopak, który nie miał wcześniej kontaktu ze zorganizowaną piłką, robi takie rzeczy na boisku. Nie pomyliłem się odnośnie jego umiejętności – wyjaśnia nam jego były szkoleniowiec.

Trenerzy dzisiaj wystawiają 16-latka w środku pola, a jak było wcześniej? – U mnie grał jako napastnik lub środkowy pomocnik. Często oglądam jego spotkania i widzę, że szkoleniowcy zdecydowali się zrobić z niego bardziej defensywnego pomocnika. Jeżeli chodzi o jego zachowanie poza boiskiem, to był bardzo ułożonym chłopakiem – dodaje Grzegorz Jóźwiak.

Oliwier Wojciechowski nie jest chłopakiem, który pojawił się w pierwszym zespole Jagiellonii Białystok znikąd, tylko od najmłodszych kategorii wiekowych występował w młodzieżowych reprezentacjach Polski czy kadrach województwa. – Przypomina mi się taka historia, jak już grał u Tomka Bernatowicza. Zadzwonił do mnie Krzysiek Zalewski, który prowadził wówczas rocznik 2005. Miał jakieś braki kadrowe i wziął Oliwiera do zespołu. Nie pamiętam, z kim grali, ale zadzwonił do mnie i pyta się: kogo ty mi dałeś? Myślę sobie, że coś się wydarzyło, że coś źle robił, a okazało się, że był bardzo zadowolony z postawy Oliwiera. Wygrali z 12:0, a Oliwier sam im to spotkanie wygrał, strzelił chyba z osiem bramek. Z Wysokiego Mazowieckiego do Białegostoku jest ok. godzina drogi, więc początkowo dogadaliśmy się z klubem, że jeden trening w tygodniu będzie miał u nas, a trzy kolejne w Jagiellonii, żeby rodzice nie musieli tyle dojeżdżać – wspomina pierwszy trener nastolatka.

Jako 15-latek zadebiutował w III-ligowych rezerwach, praktycznie pominął etap gry w Centralnej Lidze Juniorów U-18, a jesienią rozegrał premierowy mecz na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju, stając się… 10. najmłodszym zawodnikiem, który w ostatnich pięciu latach zagrał w Ekstraklasie! W trwającej kampanii „wyprzedzają” go tylko Dariusz Stalmach z Górnika Zabrze oraz Tomasz Walczak z Wisły Płock.

– Najważniejsze, że trenerzy dostrzegają w nim potencjał. Nie spodziewałem się jednak, że aż tak szybko trafi do pierwszego zespołu, ale można było przypuszczać, że prędzej czy później wypłynie na szeroką wodę. Cieszę się, że jako trener nie popełniłem żadnego większego błędu w jego rozwoju, że nie chciałem na siłę trzymać go w Ruchu. Niedawno na podobnych zasadach oddałem do Jagiellonii zdolnego dzieciaka z rocznika 2009. Zdarza nam się od czasu do czasu wymienić wiadomości, gdy wyjeżdża na różne zgrupowania z klubem lub kadrą, zawsze pamięta, żeby wysłać fotkę z pozdrowieniami – kończy Grzegorz Jóźwiak.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix