CLJ-ka od środka: „Nie wyobrażam sobie pracy w CLJ bez analizy”

Co słychać w akademii Odry Opole? Czy ich nowe projekty przyczynią się znacząco do rozwoju młodych zawodników? Czy jedna jednostka zajęć dodatkowych w miesiącu ma sens i wpłynie na poprawę umiejętności zawodników? Czy wierzą jeszcze w utrzymanie w CLJ U-17? Nad czym obecnie pracuje grupa robocza powołania przez wiceprezesa ds. szkolenia Macieja Mateńkę? Rozmawiamy z szkoleniowcem Odry U-17, a zarazem koordynatorem projektów sportowych akademii, Pawłem Jędrzejewskim.

CLJ-ka od środka: „Nie wyobrażam sobie pracy w CLJ bez analizy”

Za nami pół rundy wiosennej w CLJ U-17. Każdy zagrał z każdym, a teraz czas na rewanże. Jak pan podsumuje dotychczasowe poczynania swojej ekipy w tej lidze?

– Jesteśmy mocno rozczarowani. Zdecydowanie liczyliśmy na więcej, biorąc pod uwagę rundę jesienną, która zakończyła się dla nas sukcesem w postaci utrzymania. Apetyty na rundę wiosenną były znacznie większe niż nasza aktualna zdobycz punktowa. Z drugiej strony patrząc na tę sytuację pod względem procesowym jest to dla nas niesamowite doświadczenie, przed którym stoją nie tylko zawodnicy, ale i trenerzy. Musimy sobie poradzić w sytuacji, którą sami sobie zgotowaliśmy i wziąć za to odpowiedzialność. Z niecierpliwością czekamy na kolejne siedem spotkań, w których walka o utrzymanie nabierze takich kolorów i rumieńców, jakich do tej pory nie zaznaliśmy. 

Na swoim koncie macie tylko dwa punkty po siedmiu meczach, a wasza strata do miejsca gwarantującego utrzymanie wynosi pięć punktów. To jest naprawdę sporo, biorąc pod uwagę to, jaki krótki jest sezon w CLJ U-17. Czy w zespole jest wiara w pozostanie w tej lidze? 

– Tak, bo przed nami jeszcze siedem spotkań, więc cały czas liczymy na to, że uda nam się doprowadzić do szczęśliwego finału. W naszej grupie CLJ są takie mecze, gdzie można zapunktować i takie, gdzie trzeba to zrobić, jeśli chce się myśleć o utrzymaniu. Żadną tajemnicą nie jest to, że Odra Opole stoczy walkę o utrzymanie z Zagłębiem Sosnowiec, FC Wrocław Academy, czy Miedzią Legnicą, bo są to zespoły, które muszą liczyć się z tym, że o mistrzostwo tej grupy grać nie będą. Mamy przed sobą bezpośrednie pojedynki z tymi ekipami, więc wszystko jest jeszcze możliwe. Pod warunkiem, że poprawimy skuteczność i nie będziemy mentalnymi ofiarami. Trzeba pamiętać, że czasami granica między zwycięstwem a porażką jest bardzo cienka.

Co się zmieniło względem rundy jesiennej, że oglądamy teraz tak drastyczną różnicę punktową w waszym w wykonaniu?

– Nie jest drastyczna. My po siedmiu kolejkach rundy jesiennej mieliśmy na swoim koncie sześć punktów, więc jest to tylko różnica czterech oczek (śmiech). W ubiegłej rundzie zdobyliśmy 18 punktów na 42 możliwe. Teraz pewnie nam się ta sztuka nie uda ale będziemy walczyć ile sił. Wracając do pytania: „co się zmieniło?”, muszę przyznać, że każdego dnia staramy się szukać odpowiedzi, gdzie leży przyczyna naszej słabszej dyspozycji punktowej. My dalej pracujemy tak, jak to robiliśmy wcześniej. Może to jest nasz problem – brak wielkich zmian w pracy lub kadrze zespołu? Wyszliśmy z założenia, że nasi zawodnicy, którzy występowali jesienią w CLJ-ce, spisywali się przyzwoicie i zasługują na to, żeby wiosną potwierdzić swoje umiejętności. Dodaliśmy do sztabu trenerskiego młodego człowieka, który specjalizuje się w zakresie analizy i wzmocnił nasze dotychczasowe działania w tym zakresie. Uznaliśmy, że lepiej wzmocnić sztab szkoleniowy, aniżeli kadrę zespołu. Działamy podobnie, a nawet robimy więcej, w moim odczuciu, niż wcześniej. Aczkolwiek nie przekłada się to bezpośrednio na wyniki. Nie straciliśmy żadnego wiodącego zawodnika. Nikt nowy do kadry nie dołączył. Utrzymaliśmy skład taki, jaki mieliśmy jesienią. Czasem tak w sporcie jest, że praca nie przekłada się od razu na zdobycze punktowe. Musimy sobie z tym radzić.

Czy na etapie juniora młodszego analiza jest bardzo ważnym elementem, ale nie tylko pod kątem własnego zespołu, ale i rozpracowywania przeciwników?

– Uważam, że analiza jest bardzo ważna i to nie w U-17, ale już na wcześniejszych etapach powinna mieć miejsce. My wszystkie swoje mecze nagrywamy z perspektywy drona. Po każdym meczu analizujemy nasze zachowania zespołowe i indywidualne. Przygotowujemy również materiał dotyczący naszych najbliższych przeciwników, a następnie staramy się znaleźć w ich grze powtarzalne zachowania i słabsze punkty, które w meczu będziemy mogli wykorzystać. Nie wyobrażam sobie pracy w CLJ bez analizy swojej drużyny i przeciwników. 

Czym jest Centralna Liga Juniorów dla Odry Opole?

– Dla takiego klubu jak nasz jest to środowisko, w którym chcielibyśmy być na stałe. Czujemy, że jest to miejsce, w którym zarówno zawodnicy, jak i trenerzy mogą się rozwinąć. Jesteśmy największym klubem w naszym województwie, któremu często na późniejszym etapie szkolenia brakuje jakościowej rywalizacji w regionie. Z kolei, gdy wchodzimy do CLJ-ki to zawsze walczymy o utrzymanie. Dla nas jest to przestrzeń, gdzie możemy zweryfikować pewne ambicje. Zawodnicy mogą się przekonać o tym, ile im brakuje do rówieśników z największych ośrodków szkoleniowych w Polsce. Dla nas jest to cotygodniowe wyzwanie. Każdy mecz rozgrywany w CLJ jest dla nas czymś, czego nigdy nie zaznaliśmy w lidze wojewódzkiej. 

Z czego to wynika, że w ostatnich latach Odra Opole pojawiała się w CLJ-kach tylko na chwilę? Tym razem udało się wam przełamać złą passę, aczkolwiek wcześniej była to pewna reguła, że Odra pojawiała się i znikała z CLJ. 

– Przede wszystkim znajdujemy się w bardzo silnym makroregionie otoczeni mocnymi zespołami z województwa dolnośląskiego i śląskiego. Ponadto, nasze zespoły składają się tylko z zawodników z naszego województwa. Oczywiście, doceniamy ich wysiłek i chęci do reprezentowania naszego klubu. Aczkolwiek są to dwa aspekty, które sprawiają, że lawirujemy między spadkiem a awansem. Siła naszego regionu też robi swoje. Nie chcę też być źle zrozumianym, dlatego zaznaczam, że w województwie opolskim są prężnie działające i rozwijające się kluby, które mają wartościowych zawodników. Natomiast brakuje nam jakościowej rywalizacji na wcześniejszym etapie tj. młodzik, trampkarz. To nie jest tylko problem piłki młodzieżowej, bo beniaminek III ligi, który awansował tam z naszego regionu, ma często spore kłopoty z tym, żeby nawiązać równorzędną rywalizację i utrzymać się na tym poziomie. 

Od stycznia w akademii Odry Opole piastuje pan stanowisko koordynatora projektów sportowych. Na czym polega ta funkcja? Nad jakimi projektami sportowymi pan obecnie pracuje?

– Odpowiadam za szeroko pojęty rozwój pionu młodzieżowego naszej akademii. Mam wpływ na organizację, na to jak trenujemy, wyznaczam kierunki rozwoju akademii, nadzoruję i wprowadzam projekty wspierające szkolenia tj. TTI – trening techniki indywidualnej, projekt „Od Juniora do Seniora”, „Kick and Speak”, czyli język angielski w piłce nożnej. Do tego też zajmuję się m in. edukacją trenerów, projektem klubów partnerskich czy wnioskami do Urzędu Miasta czy Urzędu Marszałkowskiego. Odpowiadam za rzeczy, które mają duży wpływ na funkcjonowanie akademii. 

Niech pan coś więcej powie o projektach „od juniora do seniora” i „Kick and Speak”, bo brzmią intrygująco. Co się kryje pod tymi nazwami?

– Realizujemy projekty, które wspierają szkolenie. One odbywają się obok całego procesu treningowego. „Od Juniora do Seniora” to takie wydarzenie, które ma miejsce raz w miesiącu. Biorą w nim udział wyróżniający się zawodnicy z piłki jedenastoosobowej i pracują pod okiem Piotra Plewni i  całego sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu. Chodzi o to, żeby młodzi zawodnicy, którzy nieuchronnie zbliżają się do piłki seniorskiej, mieli możliwość poznania standardów i wymagań pierwszej drużyny. Trening techniki indywidualnej to wsparcie w zakresie doskonalenia umiejętności technicznych w formach wyizolowanych, prostych, ale o dużej powtarzalności. Taki trening odbywa się dla każdego zawodnika raz w miesiącu, a prowadzą go nasi byli piłkarze, którzy w klubie są też zatrudnieni jako trenerzy. To uzupełnienie całego cyklu treningowego. Zajęcia z języka angielskiego „Kick and Speak” to z kolei forma edukacyjnych spotkań, gdzie nauczycielki języka, realizują lekcje, których celem jest podniesienie kompetencji językowych naszych zawodników. Wzmacniamy umiejętność posługiwania się językiem angielskim. Te zajęcia odbywają się dwa razy w miesiącu dla każdego zawodnika i trwają do 60 minut.

Zakładam, że każdy z tych młodych zawodników ma grafiki mocno napięte, dlatego trudno jest wprowadzić dodatkowe regularne projekty. Aczkolwiek, czy nie uważa pan, że jedno lub dwa spotkania w miesiącu to nie jest mało? Czy wychodzi pan z założenia, że te inicjatywy i tak przyniosą oczekiwane efekty, mimo takiej niskiej intensywności?

– My jako klubu zdajemy sobie sprawę, że harmonogram młodego zawodnika jest bardzo napięty. Tym bardziej, jeśli mówimy o chłopaku, który na co dzień uczęszcza do szkoły średniej. Liczba treningów z lekcjami i tempem, którym się to dzieje, jest dużym wyzwaniem dla zawodników. Owszem, my nie nauczymy młodego chłopaka mówić płynnie po angielsku, dzięki dwóm lekcjom języka w miesiącu. Jednak tu chodzi o to, żeby dawać naszym zawodnikom dodatkowe bodźce, żeby uzupełniać i wzmacniać cały proces. Gdy patrzę na chłopaków, którzy biorą udział w treningu w ramach projektu „od juniora do seniora” to widzę, że oni czują sporą motywację wynikającą z tego, że zostali wyróżnieni. I jest to sygnał dla nich, żeby jeszcze mocniej, ciężej podchodzić do swoich obowiązków. Wiemy, że jest to niewielka ilość, ale taki jest cel tych projektów, żeby bodźcować naszych zawodników, jest to uzupełnienie procesu treningowego i forma inspiracji do dalszej pracy. 

Koordynował pan projekt niemieckich szkółek piłkarskich. Na czym to polega? I dlaczego po tak krótkim czasie porzucił pan tę inicjatywę?

– Przez osiem miesięcy miałem przyjemność pracować przy projekcie niemiecko-języcznych szkółek piłkarskich, a  właściwie mowa o MIRO Deutsche Fussballschule, które działa na terenie województwa opolskiego. Celem jest nie tylko rozwój umiejętności sportowych dzieci do 12. roku życia, ale też wzmacnianie ich umiejętności językowych. W tym przypadku chodziło o język niemiecki. Po jedenastu latach pracy jako dyrektor sportowy sieci szkółek piłkarskich Football Academy postanowiłem coś w życiu zmienić. Byłem wolny na rynku i dość przypadkowo trafiłem do tego projektu, gdzie działałem przez osiem miesięcy, wtedy zadzwonił telefon z propozycją pracy w Odrze Opole. Nie mogłem odmówić, jestem wychowankiem tego klubu i z nim się utożsamiam, więc potraktowałem to jako mój obowiązek. 

W jaki sposób wzmacniany jest ten język niemiecki? Podczas treningu piłkarskiego są przemycane elementy językowe? Czy mówimy o dodatkowych lekcjach?

– Trenerzy starają się podczas zajęć przemycać słówka z języka niemieckiego. Są organizowane wszelkiego rodzaju warsztaty i szkolenia poza treningowe. Jednostka treningowa jest tak skonstruowana, że jej początek jest oparty o zabawy językowe. Zanim przechodzimy do ćwiczeń ruchowych, najpierw skupiamy się na warstwie językowej, chodzi tu o pierwsze dziesięć minut zajęć. Projekt dalej funkcjonuje, ma się dobrze. Aczkolwiek nie jestem w nim od 1,5 roku, więc trudno mi powiedzieć, czy doszło tam do jakichś gruntownych zmian.

Na samym początku kadencji wiceprezesa ds. szkolenia Maciej Mateńko zapowiadał uformowanie grupy roboczej, która będzie miała na celu poprawę jakości szkolenia w Polsce. Jak powiedział, tak zrobił i w tym zespole znajduje się również pana nazwisko. Co aktualnie robicie? Na czym się skupiacie?

– Tak, należę do tej grupy, zostałem do niej zaproszony przez wiceprezesa ds. szkolenia Macieja Mateńkę. W ostatnim czasie spotykamy z większą regularnością. Naszym głównym zadaniem będzie wsparcie szkoleniowe klubów i szkółek, które będą ubiegać się o zieloną gwiazdkę w programie certyfikacji szkółek PZPN. Na tym się na dzisiaj głównie skupiamy.

Jakie macie plany na rozwój akademii Odry Opole? W jakim kierunku chcecie zmierzać? 

– Zdajemy sobie sprawę ze skali trudności, ale dopóki piłka w grze to wszystko jest możliwe, więc mamy nadzieję, że uda nam się utrzymać w CLJ U-17. Tym bardziej, że czeka nas reorganizacja tych rozgrywek. Ważnym krokiem, który będzie miał duży wpływ na rozwój akademii w pionie młodzieżowym, jest to, że od nowego roku szkolnego, w porozumieniu z Publicznym Liceum Ogólnokształcącym nr IX w Opolu i aprobacie Opolskiego Związku Piłki Nożnej i władz naszego miasta, będziemy otwierać klasę Mistrzostwa Sportowego. Wszelkie aktywności będą ukierunkowane na to, żeby klasa funkcjonowała na dobrych zasadach organizacyjnych. Owszem, my od dłuższego czasu współpracujemy z tym liceum, gdzie mamy klasy piłkarskie, ale ten proces jest rozdzielny, czyli klub i szkoła idą swoimi ścieżkami. Od września zmieni się to, że będziemy stanowić całość procesu szkoleniowego. To jest najważniejszy dla nas kierunek, który znacząco będzie wpływał na rozwój naszego szkolenia.

Co pan sądzi o reorganizacji rozgrywek CLJ U-17? Czy jest to dobra informacja dla Odry Opole?

– To jest trudne pytanie, bo ta wiadomość będzie dla nas bardzo dobra, jeśli teraz się utrzymamy. Gdy nam się ta sztuka nie uda to z zazdrością będziemy patrzeć na te rozgrywki. Osobiście uważam, że jest to bardzo dobra zmiana. To jest dobry kierunek ku większej profesjonalizacji. Trochę żałuję, że nie nastąpiło to trochę wcześniej, bo obecny system grania w ligach ośmiodrużynowych ma swoje mankamenty. Zdaję sobie sprawę też z tego, że nie każdy klub jest gotowy na tę reorganizację, bo mówimy o pokonywaniu dużych odległości, ale chcemy, żeby polska piłka szła do przodu i pod względem walorów sportowych ta zmiana jest dobra i potrzebna. Mam nadzieję, że nasz klub też będzie miał okazję tam występować.

Powiedział pan przed chwilą: „obecny system grania w ligach ośmiodrużynowych ma swoje mankamenty”. Jakie?

– Granie non stop z tymi samymi drużynami. Myślę, że jest to fakt, który może męczyć niektóre kluby. Spadanie, co pół roku i ciągła walka o utrzymanie, jak to jest w naszym przypadku, jest to bardzo obciążające psychicznie nie tylko zawodników, ale i trenerów. Pytał się pan wcześniej, co się zmieniło w rundzie wiosennej względem jesieni, mogę powiedzieć, że na mojej głowie jest więcej siwych włosów i starganych nerwów (śmiech). Liga szesnastoosobowa rozgrywana w systemie jesień-wiosna to jest już zalążek piłki seniorskiej i możliwość rywalizacji z piętnastoma różnymi drużynami. To jest największa wartość tej zmiany.

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. archiwum prywatne Paweł Jędrzejewski