Niechciani #07 – Manchester City

Większość z nas pamięta jeszcze „The Citizens” jako przeciętny angielski klub, który jeżeli chciałby zdobyć mistrzostwo kraju, to chyba musiałby go wykraść z gabloty sąsiadów – United. Wszystko zmieniło się, gdy w zespół postanowili zainwestować katarscy szejkowie…

Niechciani #07 – Manchester City

Paradoksem jest fakt, że drużyna Pepa Guardioli od razu kojarzy się z taką, co na transfery wydaje ogromne pieniądze, a jak otworzymy ranking najdroższych zakupów w historii futbolu, to rekord Manchesteru City znajdziemy dopiero… w trzeciej dziesiątce. Owszem, wydają dużo, nawet bardzo dużo, ale są to kwoty akceptowalne, chociaż – sporo piłkarzy jest znacznie przepłaconych.

Czy „Obywatelom” zdarzyło się kupić jakiegoś młodego piłkarza i później tego żałować? Czy mają w zwyczaju sprowadzać piłkarskie talenty z całego świata? Kogo udało im się sprzedać i jeszcze dobrze na tym zarobić?

Stefan Savić (21 spotkań, 12 mln euro)

Tak, Stefan Savić występował kiedyś w Anglii. Ba, nawet wygrał Premier League! Czarnogórzec zapowiadał się na naprawdę solidnego obrońcę, skoro już dziewięć lat temu Manchester City był skłonny zapłacić za niego Partizanowi Belgrad 12 mln euro. 29-latek od razu po sezonie mistrzowskim, w którym był głównie rezerwowym, został sprzedany za tę samą kwotę, za którą przyszedł, do Włoch. Czy była to nieudana inwestycja? Nie, ale mogli zarobić na nim trochę więcej.

Rony Lopes (5 spotkań, 1 mln euro)

To już transfer z gatunku tych bardziej udanych, bo za taki trzeba uważać wyciągnięcie za milion euro 16-latka z Benfiki Lizbona, a później sprzedanie go 12 razy drożej do Monaco. Portugalczyk w Anglii się nie przebił, ale na tyle dobrze radził sobie w Ligue 1, że zainteresowała się nim Sevilla. La Liga również nie była mu pisana, wrócił do Francji i obecnie reprezentuje barwy Nicei.

José Pozo (4 spotkania, 2,8 mln euro)

José Pozo był wielkim talentem, który już przed swoimi 16. urodzinami zamienił słoneczną Hiszpanię na deszczową Anglię. Hiszpan zapowiadał się na dobrego piłkarza, a dzisiaj ma 24 lata i występuje w… drugoligowym Rayo Vallecano.

Kelechi Iheanacho (64 spotkania, 1,1 mln euro)

Czy Nigeryjczyk rozwinąłby się pod względem piłkarskim, gdyby tylko siedział na ławce rezerwowych w Manchesterze City? No raczej nie, a pewnie z taką rolą musiałby się pogodzić w większości spotkań. Jego odejście było sytuacją win-win dla każdej ze stron – Manchester na nim zarobił, Leicester dostał dobrego piłkarza, a sam Iheanacho mógł w końcu regularnie występować na angielskich boiskach, chociaż ostatnio minuty zbiera głównie w Lidze Europy.

Enes Ünal (0 spotkań, 4,4 mln euro)

Nie było chyba jeszcze w tym cyklu klubu, który częściej by na swoich młodych zawodnikach zarabiał niż tracił. Na 17-krotnym reprezentancie Turcji też zarobili, 10 milionów euro, a Ünal nawet… nigdy nie zadebiutował w pierwszym zespole.

Brahim Díaz (15 spotkań, 350 tys. euro)

Problem z ofensywnymi zawodnikami Manchesteru City jest taki, że nawet jak błyszczą w młodzieżowych drużynach, to po przejściu do pierwszego zespołu, są zmuszeni usiąść na ławce rezerwowych. Díaza też to czekało, więc 21-latek przeniósł się w zeszłym roku do Realu Madryt, z którego został przed sezonem wypożyczony do AC Milanu. Miał ogromne szczęście, ponieważ „Rossoneri” wyglądają w obecnej kampanii nadspodziewanie dobrze, a sam Hiszpan może liczyć na w miarę regularną grę.

Pablo Maffeo (3 spotkania, 100 tys. euro)

W końcu ktoś, na kim straciliby duże pieniądze? Otóż nie tym razem. Pablo Maffeo przeniósł się do Manchesteru z Espanyolu za skromne 100 tys. euro, a później z tego samego Manchesteru odszedł do Stuttgartu już nie za 100 tys. euro, tylko za niecałe 10 mln euro. Boczny obrońca aktualnie występuje w La Liga.

Douglas Luiz (0 spotkań, 12 mln euro)

Skauci Manchesteru City wypatrzyli Brazylijczyka, gdy ten występował jeszcze w Vasco Da Gama, którego jest wychowankiem. Zaryzykowali, sprowadzili go na Stary Kontynent i znów była to niezła transakcja. Co prawda, Luiz w drużynie „Obywateli” długo sobie nie pograł, szybko przeszedł (z drobnym zyskiem) do Aston Villi, a od tego czasu zdążył stać się jednym z ciekawszych defensywnych pomocników w lidze oraz zadebiutować w reprezentacji.

Oni również odeszli w młodym wieku: Abdul Razak (10 spotkań, za darmo), Louis Hutton (0 spotkań, 450 tys. euro), Karl Moore (0 spotkań, wychowanek), Frédéric Veseli (0 spotkań, za darmo), Scott Kay (0 spotkań, wychowanek), Donald McDermott (0 spotkań, wychowanek), Ahmad Benali (0 spotkań, wychowanek), Albert Rusnák (0 spotkań, za darmo), Karim Rekik (3 spotkania, 450 tys. euro), Adam Drury (0 spotkań, wychowanek), Bersant Celina (4 spotkania, za darmo), Manu García (4 spotkania, 250 tys. euro).

***

Spośród wszystkich wyżej wymienionych zawodników nie było takiego, który odszedłby w młodym wieku z klubu, zrobił później niespodziewanie wielką karierę, a „Obywatele” by na nim nie zarobili.

Naprawdę, nie wszystkie transfery okazywały się do końca udane, bo część z tych piłkarzy nigdy nie zaistniała na poważnie w światowym futbolu, a coś w nich musiało być, skoro trafili do zespołu tego pokroju, ale nawet, jeżeli nie radzili sobie w Manchesterze, to udawało ich się później sprzedawać za całkiem rozsądne pieniądze gdzieś indziej.

Savić? Wyszli na zero. Lopes? Kilkanaście milionów do przodu. Pozo? Jedyna strata, ale minimalna. Iheanacho? 26 milionów na plus. Ünal? 10 mln zysku. Díaz? 15 mln euro na kolejne wydatki. Maffeo? Księgowi się ucieszyli. Luiz? Na nim też zarobili.

Każdemu klubowi życzymy takiej skuteczności.

Fot. Newspix