Nowy dyrektor Szkoły Trenerów PZPN. To co, gonimy Jankesów?

Kiedy kilka dni temu stanowisko stracił Dariusz Pasieka, jeden twitterowicz zapytał mnie, kogo typuję w jego miejsce. – Jeśli pytasz o kogoś, kto mógłby coś zmienić, a jednocześnie nie jest „spalony” tym że komuś w PZPN podpadł + nawet znajdą się osoby ZA jego kandydaturą – to strzelam w Pawła Grycmanna – odpisałem. I trafiłem w dziesiątkę. Chociaż powiem szczerze – tą nominacją wciąż w pewien sposób jestem zaskoczony.

Nowy dyrektor Szkoły Trenerów PZPN. To co, gonimy Jankesów?

No bo co by nie mówić: Grycmann jako zawodnik ledwie siedem minut rozegrał na zapleczu ekstraklasy. Jako trener na topie nie zafunkcjonował. A na to wszystko… ma tylko 37 lat. Pewnie nie tylko ja się zatem zdziwiłem?

Nie chodzi mi wcale o kompetencje, a o to według jakiego klucza dobierani są ludzie na takie stanowiska. Nie zawsze wiedza i umiejętności są w tym wypadku najważniejsze. Nie chcę pisać, że zrozumiałem w ostatnich miesiącach na czym to wszystko polega, ale chyba zacząłem wyraźniej dostrzegać pewne mechanizmy.

Aby otrzymać pracę w Polskim Związku Piłki Nożnej trzeba spełnić szereg wymogów. Głównie pamiętać trzeba jednak o tym, że kandydatura zatwierdzona musi zostać przez ludzi w związku już pracujących. Jeżeli podpadłeś więc baronom – twoje szanse są znacznie mniejsze. Jeżeli któregoś z nich skrytykowałeś – jest jeszcze gorzej. A jeśli zdyskreydowałeś go (bądź jego pomysły) przed szerszym audytorium – możesz drżeć o swoją przyszłość. Nie jest też łatwo, jeśli twojej kandydatury, zwyczajnie nikt nie poprze. Puzzle muszą pasować do tych, które ktoś wcześniej wyłożył na stole.

Paweł Grycman przez ostatnie lata ostro pracował. Pracował trochę w myśl zasady: ciszej jedziesz, dalej zajedziesz. Robił swoje i na Śląsku organizował najlepsze kursy trenerskie w kraju. Potwierdzali to trenerzy – bo na te kursy z całego kraju się zjeżdżali. I to nie uszło uwadze jego szefów.

Dodatkowo rok temu wychowanek Stadionu Śląskiego Chorzów zdecydował się na dość rewolucyjny krok: zaczął głośno mówić rozumieniu gry. – Przez tyle lat błądziłem, dopiero czas pandemii uświadomił mi, jak wiele traciliśmy – powiedział we wrześniu poprzedniego roku, kiedy spotkaliśmy się zaraz po lockdownie. Dość powiedzieć, że Grycmann, zamknięty w czterech ścianach, napisał… książkę. Książkę, która po raz kolejny w jego życiu okazała się środowiskowym bestsellerem.

„Rozumienie i nauczanie gry” wydał nieco w opozycji do swej poprzedniej publikacji. I weekend po weekendzie na temat tworzenia środowiska opartego o realne warunki gry czy o teorii ograniczeń rozprawiał na kursach. Zainspirował się Portugalczykami oraz Hiszpanami, pochłonęły go nauki o kompleksowości. Początkowo skorzystał na tym Śląsk, ale później również, gościnnie, inne województwa. Zakasał rękawy, czym kupił sobie trenerów. Zresztą po reakcjach i komentarzach z ostatnich dni widać, że ludzie uwierzyli w to, co Grycmann mówi.

„Co myślisz o tym wyborze?”

Mnie za to pytają, co myślę o jego nominacji. Przekornie odpowiadam więc – po owocach go poznacie.

Z Grycmannem mijaliśmy się ostatnio całkiem często, bo przed dwoma laty w Katowicach wylądowałem na UEFA A. Był także u mnie w podcaście, wystąpił na moim kongresie. Zdecydowanie szanuję jego dorobek i to, w jaki sposób potrafi przekazywać wiedzę.

W roli edukatora jest wzorem. Nie będę teraz sztucznie pompował balonika, tylko cofnę do moich tekstów z przeszłości: podczas kursu zgarnął u mnie najwyższe noty (o czym pisałem w obszernym reportażu z UEFA A), swego czasu znalazło się także dla niego miejsce w przygotowanym przeze mnie rankingu 15 najlepszych prelegentów trenerskich konferencji.

A co, gdybym przepuścił go przez filtr, który nałożyłem w sierpniowym felietonie, pytając czym charakteryzować powinien się DOBRY kandydat na dyrektora Szkoły Trenerów PZPN? Grycmann punktuje aż miło.

Zobaczcie sami – pozycje numer 1, 3, 5, 7, 8 i 9  są wręcz skrojone pod niego. Zakładam, że pomysłów też mu nie brakuje, tym bardziej, że sporo nowinek wprowadził do praktyki na swoim terenie.

Pytanie co z otwartością (4)?

Szykując się do dużego reportażu na temat nowego dyrektora Szkoły Trenerów usłyszałem o nim wiele ciepłych słów. Rysy na jego wizerunku pojawiły się natomiast dwie: po pierwsze – nie odbiera telefonów. Po drugie – w swojej pracy wykorzystał to, co stworzyli inni. Twórcy projektu „Dorastanie w grze”, Akademia Rakowa czy ekipa Deductora. Figlarny los chciał tak, że wymienionych półtora miesiąca temu wypunktowałem właśnie pod czwórką, pisząc, że oni wszyscy mają od wielu lat pod górkę, a częstokroć przez kilka godzin potrafią wpłynąć na rozwój jednostek znacznie efektywniej niż trwające po kilka miesięcy kursy w Wojewódzkich ZPN-ach. I wiem, że wszystkim zabrakło atencji przy głośnej zimowej premierze książki trenera Pawła.

Z ciekawością obserwować będę zatem czy osoby tak spójnie patrzące dziś na futbol jak Grycmann, zostaną w jakiś sposób zaangażowane do krzewienia wspólnych idei.

OK, a rewolucja (6)? Czy nowy dyrektor będzie w stanie pójść trochę pod prąd? Przeciwstawić się krytykom? Być bezkompromisowym w szerzeniu treści, które z takim rozmachem i przekonaniem propagował wśród kursantów? Oby. Bo moim zdaniem od tego zależy najwięcej.

Wielokrotnie chwaliłem to, co na Śląsku działo na przestrzeni ostatnich miesięcy. Pamiętacie zlot edukatorów w Zabrzu? Stał za nim Grycmann. Podekscytowany tym ruchem napisałem nawet: Panie Łopatko, Panie Grycmann – róbcie swoje, możecie napisać historię. I dziś ta szansa zdaje się być jeszcze większa.

Ale dziś ocenianie wyboru Grycmanna jest szalenie trudnym zadaniem. Nie znamy go bowiem z tej strony, która okazać się może kluczową. To, że wybrano osobę, która chce zmian i która wie, gdzie są rezerwy – jest budujące. Na ile jednak będzie ona zdeterminowana, by swoich racji nieustannie bronić? Na ile wymagająca będzie od innych i jak twardo będzie w stanie przeciwstawić się tym, którzy będą w opozycji? Czy będzie gotowa „umrzeć za ideę”?

37-letni chorzowianin nowej roli na pewno musi się nauczyć. O merytoryczny rys i tempo pracy możemy być spokojni, oby za nimi nie poszło zbyt wiele kompromisów.

A Władcę Pierścieni to oglądaliście?

A propos jeszcze tempa pracy – nie chcę za wiele zdradzać, bo jutro dostaniecie naprawdę ciekawą lekturę, ale zebrałem te wypowiedzi na temat Grycmanna i wyszło straaasznie cukierkowo. Wydzwoniłem chyba pół szkoleniowego światka i każdy decyzjom nowego zarządu PZPN mocno bije brawo. „Pracowity”, „ambitny”, „otwarty”, „zawsze się wyróżniał” – usłyszałem kilkadziesiąt już razy.

Nie przypadkiem, bo pracowitości odmówić Grycmannowi nie sposób. Nawet mama mówi o nim, że jest pracoholikiem. Choć mam wrażenie, że czasem do tego swojego poświęcenia bał się już nawet przyznawać.

Pamiętam jak dzień przed II Kongresem Wiedzy o Szkoleniu Piłkarskim dopinaliśmy wszystko na ostatni guzik w studiu nagraniowym w Inowrocławiu. Do późnych godzin nocnych. Trener Grycmann „zwinął się” trochę wcześniej niż reszta, pewnie po to, by w hotelu spokojnie popchnąć do przodu trochę organizacyjnych spraw Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Też oglądaliście Władcę Pierścieni na TVN-ie? – dla niepoznaki pytał w sobotę przy śniadaniu.

***

Jankesi też mają konkretny system szkolenia. To kto jest za nami?!

Na sierpniowym Imopeksisie 2.0 poznałem fajnego trenera. Zza oceanu do Polski na nasze szkolenie przyleciał Rafał Murawski (nie, nie ten Murawski). I porozmawialiśmy sobie trochę o tym, jak w USA wyglądają trenerskie kursy.

Rafał podzielił się ze mną ciekawymi informacjami, a wkrótce na ten temat bardziej szczegółowo przeczytać będziecie mogli w wywiadzie z nim. To na co jednak ja zwróciłem uwagę, to kolejne potwierdzenie, że kompleksowe spojrzenie na sport tak złożony jak piłka nożna to przyszłość. W zasadzie, to nawet nie wiem czy to przyszłość, bo chyba bardziej teraźniejszość. A patrząc na niektóre kraje, trudno nawet nazwać to teraźniejszością, bo trwa od wielu, wielu lat.

Dynamika ekologiczna, teoria więzów, teoria ograniczeń. Dla niektórych te kilka skomplikowanych haseł brzmi groźnie, ale coraz więcej jest zwolenników tego, co ma naukowe poparcie. Będąc jednocześnie dowodem, że to kierunek, który ma sens. „Spięcie” ostatniego punktu cyklu piłkarskiego działania – wykonania (czyli w uproszczeniu – techniki) ze ścieżkami neuronalnymi i utorowaniem ich w mózgu, to naturalny motyw dla każdego ludzkiego organizmu. Organizmu, który w realnym środowisku meczowym najefektywniej wzrasta.

Nie będę przekonywał, że formy ścisłej w treningu być nie powinno, czy powinien być jej wyłącznie jakieś procent. Ważne jest coś zupełnie innego: na trzynaście kluczowych cech trenera, które wyróżniają Amerykanie, aż pięć dotyczy szeroko pojętego rozumienia gry (punkty 1, 2, 3, 9 i 13). Kolejne pięć to umiejętności miękkie, takie jak komunikacja czy zarządzanie.

Oni doszli do tego przed kilkoma laty i cała ścieżka kształcenia jest aktualnie bardzo mocno usystematyzowana. Rafał twierdzi nawet, że w 2026 roku, na mundialu ,sięgną po medal. Jest w stanie się o to założyć!

To, co otrzymałem od Murawskiego, nazwano „Roadmaps”. Jak pięknie sama nazwa definiuje nam, w co tamtejsza federacja wyposaża wchodzących do zawodu lub rozwijających się w nim trenerów. Mapa drogowa. Jak wiele razy mieliśmy wrażenie, że w naszym szkoleniowym środowisku funkcjonujemy zupełnie bez niej? Czy taki prosty dokument nie mógłby sprawić, że zaczęlibyśmy mówić trochę bardziej wspólnym językiem?

Co opisano w roadmapach? Cele, główne zasady, taktyczne zasady zespołowe oraz kluczowe umiejętności piłkarzy w każdej fazie gry. Do tego kluczowe umiejętności trenera oraz zachowania wymagane od piłkarza na topowym poziomie. Zaczyna się więc od przygotowania do procesu treningowego, a kończy na pożądanych efektach.

Trenerzy mają oczywiście miejsce na kreację. To oni muszą w ostateczności odpowiadać za końcowy kształt tego, co dzieje się na treningu. Ale fundament podobny do tego powyżej? Otwarcie na fundamenty gry czy koncepty taktyczne, a nawet próba usystematyzowania ich przez związek wraz z należytymi przykładami?

Wszystkie kraje, w których piłkarsko było średnio, a słyszymy o jakichś zmianach (oprócz USA również Belgia, Szwajcaria, Dania czy Anglia) – dzisiaj mówią o dużych reformach, których dokonali w swoim systemie przed laty. W moim poczuciu dla nas nie ma innego rozwiązania. Tutaj nie chodzi już o korektę i kosmetykę, tylko o zdecydowane złapanie byka za rogi.

Czwartkowa zmiana napawa optymizmem, bo coś w kierunku standaryzacji powinno się lada moment zadziać. Zatem raz jeszcze: Panie Łopatko, Panie Grycmann – róbcie swoje, możecie napisać historię!

PRZEMYSŁAW MAMCZAK

Chcesz podyskutować o szkoleniu? O najnowszym artykule? Nie zgadzasz się ze mną lub chciałbyś coś dodać? Napisz koniecznie – przemyslaw.mamczak@weszlo.com.